Stek bzdur. Typowo ateistyczny punkt widzenia. Wypaczony, tendencyjny. Znieważający Boga ukazanego, jako rozkapryszone dziecko. Za długi, można się zmęczyć.
Buahaha, zaś twoja wypowiedź to typowa katolicka ignorancja. Piszesz o znieważaniu Boga, a nie znasz słowa bożego. Ten dzieciak to nie był Bóg, tylko Anioł Pański (Malak) - posłaniec, o którym mowa w biblijnym Exodusie oraz Dziejach Apostolskich:
"Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu" (Wj 3:2)
"Tego właśnie Mojżesza (...) Bóg wysłał jako wodza i wybawcę pod opieką anioła, który się mu ukazał w krzaku" (Dz 7:35)
To zabawne, co piszesz, bo po pierwsze nie jestem katoliczką ani świadkiem Jehowy. Zaznaczam od razu, bo w Polsce ludzie myślą, że jak nie jesteś katolikiem to już tylko świadkiem. Jestem wierzącą chrześcijanką, a nie osobą, którą tylko chodzi w niedzielę do kościoła i znam dobrze Słowo Boże i historie Mojżesza. Ten film jest daleki od przekazu biblijnego i obraża Boga. Nie oceniam gry aktorskiej czy realizacji, bo ta jest na wysokim poziomie. To, że nikomu nie przeszkadza, że przeinaczane są fakty dowodzi tylko, że Polsce wiara jest głównie tradycją :-(
Z checia poslucham: jakie fakty zostaly przeinaczone w taki sposob, ze odbior calej historii zostal zaburzony?
Tylko prosze, nie wyskakuj z przykladami typu: ''Bog zostal przedstawiony jako dziecko''
Bóg jest przedstawiany jako dziecko tak czy siak, podczas każdego Bożego Narodzenia. Nie rozumiem, co w tym takiego szczególnie odkrywczego. W apokryfach, pisanych sporo przed tym filmem, przed naszą erą że tak powiem, jest natomiast rozkapryszonym gówniarzem grającym rodzicom na nerwach. Nic nowego.
Którego przekazu biblijnego? Tłumaczenia tłumaczeni tłumaczenia? Przekład ma to do siebie, że dużo treści się w nim traci. Nawet jeśli historia Mojżesza byłaby prawdziwa, to nie ma takiej opcji, żebyśmy ją aktualnie dobrze znali.
Po kilku takich tekstach na tym forum zaczęłam sobie budować w głowie obraz sodomii i gomory religijnej do kwadratu; ostatecznie zdecydowałam się obejrzeć, żeby już tych murów Jerycha nie budować dalej. Obejrzałam, nie zemdlałam. A nadal uważam siebie za wierzącą, i Biblię czytałam. Odruch obrzydzenia z powodu sadystycznych skłonności Jahwe przerobiłam wcześniej przy tekście kanonicznym, pan reżyser nie miał co podkręcić, bo oryginał jest wystarczająco wyrazisty.
To zupełnie nie tak.
Po pierwsze ukazanie Boga w postaci dziecka nie zmienia faktu, że Jego argumentacja jest trafna. Egipcjanie solidnie sobie zapracowali na to, co się stało. Mojżesz nie miał racji, innej drogi po prostu nie było.
Po drugie brak pełnych patosu rozmów Mojżesza z Ramzesem wychodzi filmowi na zdrowie. Mojżesz szczerze zaniepokojony tym, co się dzieje i próbujący Ramzesa (w końcu przecież swojego przybranego brata) przekonać jest obrazem o wiele bardziej realistycznym niż ten ukazany w Biblii.
Reżyserowi udało się ukazać biblijne wydarzenia bez popadania w fanatycznie ateistyczny punkt widzenia absolutnie wszystko postrzegający z punktu widzenia nauki. W filmie sporo takich naukowych wyjaśnień jest - co obrazuje uczony wyjaśniający faraonowi plagi - ale jednocześnie potem jest ostatnia plaga, rozstąpienie się Morza Czerwonego i powrót morza na miejsce. I to już zjawiska nie podlegające naukowym wyjaśnieniom.
Bóg w tym filmie może i jest ukazany jako dziecko, ale nie robi przeczących nauce spektakli tak dla frajdy. Zsyła ewidentnie nadnaturalną plagę dopiero wtedy, gdy inaczej się nie da. I to akurat jest na plus.
Wielkim plusem natomiast IMO jest bardzo ludzki Mojżesz, który nie ma w sobie nic z fanatyka i w zasadzie przez większość filmu nie dowierza pomimo bycia prorokiem.