Wiedziałem co będę oglądał i przez połowę filmu wszystko pasowało, do momentu kiedy bóg przejął stery nad Mojżeszem, potem już się działo po bożemu. Ciekawie rozwija się historia pomiędzy Ramzesem i Mojżeszem, pewnie by się działo gdyby nie rozkapryszony chłopiec (bóg), który steruje głównym bohaterem. Szkoda, ponieważ widowiskowo film jest zniewalający. Reżyser zaczerpnął garstkami trochę z Gladiatora (umierający ojciec woli na tronie kogoś innego niż swojego syna), sceny batalistyczne z Królestwa niebieskiego i Robin Hooda. Oby trend filmowania starotestamentowych opowiastek się zakończył, wszyscy wiemy jak się to kończy. Niestety.