Rozumiem, że na planie filmowym panuje z reguły nieład. Zniosłem takie błędy jak pojawiający się to znów znikający samochód za plecami Kilmera w scenie w podziemiach, głaszczącą/nie głaszczącą rękę byłej żony głównego bohatera na jego głowie, różnie ustawione postacie w poszczególnych ujęciach w tej samej scenie.
Nie mogłem znieść jednak tego co twórcy zrobili na końcu. Strasznie mnie to oburzyło. Mianowicie gdy Kilmer już ucieka i policjant wybiega za nim z parady za jego plecami możemy zobaczyć w niemal całej okazałości dźwig wynoszący kamerę i członków ekipy a chwilę później ujecie właśnie z tego dźwigu. Takie wpadki działają mi na nerwy. Nie wiem nawet czy można to nazwać wpadką czy pewnego rodzaju "prowokacją". Amatorszczyzna jak w "Drzewie Jozuego".