Za sprawą morderczych urojeń i obecności Roberta Englunda pośród aktorów „Fear Clinic” pobrzmiewa nieco „Koszmarem z ulicy Wiązów”. Kiedy indziej z pełną premedytacją kalkuje scenariusz remake’u „Domu na Przeklętym Wzgórzu”. Z wymienionymi tytułami nie ma jednak nic wspólnego – nie jest ani mądrą metaforą igrającą z percepcją widza, ani nawet strawnym survival horrorem o sporym potencjale rozrywkowym. Czym więc jest „Fear Clinic”? Majaczeniem pozbawionego talentu, pomysłu i polotu reżyserzyny, który o pojęciu strachu wie tyle, ile udało mu się przeczytać w słowniku. Klinika Strachu Roberta Halla nie leczy obaw przez kiepskim kinem, ona te lęki napędza.
hisnameisdeath . wordpress . com/2015/12/28/filmowe-podsumowanie-2015-roku-10-najgorszych-horrorow (spacje!)