Ten film ogląda się niczym bajkę, ale to dość okrutna bajka. Są elfy, niby podobne do istot z dziecięcych wyobrażeń, lecz nie przypominają dobrych duszków. Na poziomie fabuły wnoszą niepokój do świata dorosłych. Na poziomie interpretacji są metaforą desperackiego poszukiwania wiary. Odnalezienie śladów ich istnienia staje się dla fotografa Charlesa Castle rozpaczliwą próbą uratowania duchowości świata, którą zanegował w momencie śmierci żony - przedwczesnej i niepotrzebnej. Niezwykły film z wartą zapamiętania rola Toby'ego Stephensa.
zgadzam sie, bardzo trafny komentarz. przy pomocy bajkowej metafory tworcy filmu zabieraja sie za temat jak najbardziej powazny, choc tak samo trudny do uchwycenia jak tytulowe elfy.
do tego co napisalas, dodac moge tylko ze ciekawie na tle fabuly wypada postac wielebnego, ktory wydaje sie wcale nie ulatwiac a wrecz przeciwnie - utrudniac kontakt jednostek z silami ponadludzkimi (czyzby jakies poklosie modernizmu katolickiego?), bedac dosyc prymitywnym, bo na stale ograniczonym raz przyjetymi dogmatami czlowiekiem.
w kazdym badz razie film warty polecenia.
Nie trzepiałabym się gdybyś zostawił już w spokoju tych Katolików. W tym filmie był pastor, mmiał rodzinę: żonę, córki. Patrz na film, a nie zatruwaj umysłów słowami "ci zacofani, źli Katolicy"... Bo takie komentarze są prymitywne.
Pa
Nie wojuj tak, dzielna działaczko. Bo wpadasz w zamknięty krąg, z którego mało komu udaje się wyrwać. Nikt nie mówił "zacofani, źli katolicy".
A film rzeczywiście, bardzo dobry.
W tym filmie nie było Katolików, więc mógł nie pisać "czyzby jakies poklosie modernizmu katolickiego"...
I przeczytaj jeszcze raz, dokładnie, co ja napisałam, a nie wyrywaj słów z całości
Pozdrawiam...
masz racje, chodzilo raczej o chrzescijan, nie o katolikow (o ile mnie pamiec nie myli). jesli jednak w mojej wypowiedzi odnalazlas niechec do ow spolecznosci, to ja w Twojej znajduje jej uwielbienie, bo nie slyszalem o tym, zeby o wyznawcach jakiejkolwiek wiary pisac z duzej litery - bynajmniej nie w jezyku polskim - to nie jest zgodne z nasza norma jezykowa. ale wiesz, to nie jest meritum sprawy, poza tym nie masz pojecia jakie mam na ten temat poglady, a mimo tego przypisujesz mi etykietke "antykatolika". moja wypowiedz nie miala charakteru internetowego trolla - zwrocilem uwage na dosyc wyrazny w filmie aspekt, jednak - co teraz przyznaje - uzylem niewlasciwej terminologii. wystarczylo "poczynic uwage" a nie wyzywac od prymitywow.
dodam jeszcze ze kwestia jest istotna, bo film - poruszajac sprawy tak czy inaczej rozumianej duchowosci - stawia pytanie, a moze nawet na nie odpowiada - odnosnie sposobu przezywania wiary, tzn. czy duchowny chrzescijanski (ksiadz, pastor czy baciuszka), a szerzej kosciol, moze roscic sobie prawo do stanowienia o naszej wierze wlasnie, czy jest to raczej kwestia indywidualna? pytanie jest z gruntu rzeczy filozoficzne i nikt nie moze udzielic nan jednoznacznej odpowiedzi (chyba ze badania religioznawcze, ale to tez kwestia dyskusyjna), mimo ze kosciol (tu mam na mysli katolicki) tak robi. dodam tylko ze w tym aspekcie film przypomina kontrowersyjne 'stygmaty'. zreszta podejrzewam ze kwestia byla podejmowana przez kino niejednokrotnie, z lepszym lub gorszym skutkiem.
Napisane 7 lat temu, ale za to jak trafnie. Bardzo mądre spostrzeżenie.
Mądry film, ale brakło w nim czegos. Ten film ma niesamowitą magię, ale co chwila ją gdzies gubi. Widz zanuża się w niezwykłym klimacie świata, ale po kilku sekundach film pozwala mu się wybudzić. Kurczę. Czuję niedosyt. Szkoda. ;(
Natomiast nie jest to smutny film. Wręcz przeciwnie.