Film jest piękny, ma niezwykłe rozwiązania formalne, ciekawe tło, stosunkowo ciekawą historię, dobrych aktorów. Ale -- o co w tym filmie chodziło? Po co była scena śmierci męża i syna? Dlaczego Francja w tym filmie jest identyfikowana z dziennikarstwem? Czy mam odbierać ten film tylko symbolicznie? A jeśli tak, to nadal nie rozumiem sensu. Jeśli jednak odbierać ten film bardziej dosłownie - to był nieodkrywczy i nieciekawy, ile to już było filmów o wadach newsmediów, szczególnie w roku w którym wychodzi The morning show - to nie jest aż tak odkrywcze.
Ale trzeba dodać, to wszystko jest tu wyjątkowo nakręcone, ciekawe wnętrza, krajobrazy, i b. ciekawy stosunek reżysera i opowieści do bohaterki. Niekonwencjonalny w porównaniu do tego jak media są zazwyczaj besztane. Niektóre wnioski wydają się faktycznie trywialne, ale przecież mam wrażenie że ten film to jednak pochwała bohaterki.
Ja wiem o czym był ten film. O niczym.
Przychodzi Goldmann Dupy do domu uciech. Spędził z France de Meurs fantastyczną noc. Chce uregulować należność:
- Ile?
- Nic Pan nie płaci, był Pan świetny – odpowiada Meurs.
- Jak to? Taka cudowna noc i nic nie płacę?
- Był Pan tak dobry, że my jeszcze Panu zapłacimy – mówi Meurs i wręcza Dupontelowi 200 zł.
Na drugi dzień Dupy chwali się koledze Morelowi. Ten oczywiście też chciał spróbować. Przyszedł i spędził fantastyczną noc. Rano podchodzi do Meurs:
- Ile płacę?
- Nic, był pan świetny.
I daje facetowi 50 zł.
- Świetnie, ale mam pytanie. Dlaczego dostałem 50 zł, skoro mój kolega wczoraj dostał 200 zł?
- Wie Pan, wczoraj szło na satelitę, a dziś tylko na kablówkę...