Oglądałam go z pół roku temu,ale wciąż mam w pamięci te sztywne dialogi i do bólu
przewidywalną fabułę. "Nosferatu" jest starsze a bije ten film na głowę.
Intryguje mnie pewna kwestia. Jak wam takie coś może się podobać? Wiem, film stary, na
pewno kiedyś intrygował, szokował ludzi ale dziś? Dlaczego wy podobnym filmom z tamtego
okresu dajecie wysokie oceny?
I najważniejsza kwestia.
1 Gdyby taki film, powiedzmy identyczny ale w kolorze (a nawet nie, niech i biało...
co byście polecili (jak na razie udało mi się obejrzeć: Darkule z Lugosim, Mumie z Karlofem, Potwora
z Czarnej Laguny i w planach mam Niewidzialnego Człowieka) ???
dlaczego ten film (jak i "narzeczona frankensteina") kończy się w najbardziej obiecującym momencie? jestem kompletnie rozczarowana...
ale dziś ciężko się ogląda, dobrze że to tylko 70 minut... Rozumiem że to "klasyk" z czasów pradziadka, więc wszyscy się podniecają, ale nie da się nie zauważyć drętwego aktorstwa, jak i głupawego scenariusza, że nie wspomnę o kompletnym spłaszczeniu postaci "potwora", który jest tu tylko tępym, biegającym w kółko...
James Whale dostrzegł podobieństwo historii opowiedzianej przez Mary Shelley do fabuł niemieckiego kina nurtu kaligarycznego – o monstrach tworzonych przez naukowców-maniaków – i analogię tę znakomicie podkreślił, ubierając "Frankensteina" w oprawę godną najlepszych filmów ekspresjonistycznych. Sceneria zbudowana od...
więcej