Zaczynając od niesmacznego jak dla mnie wskrzeszania zwierząt na braku morału kończąc.
Założeniem bajki jest aby poruszyła dzieciom w głowach, aby wychodząc z kina były bogatsze o
jakaś wartość. Ten film nie wniósł nic, oczekiwałam końca w którym chłopiec pozwoli psu odejść
pokazując w ten sposób,że śmierć jest normalną częścią życia i każdy z nas musi sobie z nią
radzić pamiętając,że osoba,która umarła 'pozostaje w naszym sercu'. Niestety nie doczekałam
się.Chyba właśnie to najbardziej w tym filmie mnie razi, ani to śmieszne nie było, ani smutne na
dodatek zero refleksji po czy w trakcie filmu. Dodatkowo seans oglądało mi się straaasznie
nudno, co chwile patrzyłam na zegarek i wyczekiwałam końca. Najgorsza bajka jaką oglądałam,
żałuje wydanych pieniędzy na wyjście do kina..
Zgadzam się z Tobą (choć oglądałem już znacznie gorsze bajki). Cieszę się, że ktoś myśli podobnie do mnie. Przyznam się, że obserwując pozytywne recenzje i komentarze zaczynałem się już niepokoić. Zastanawiałem się czy może aby przypadkiem mój gust filmowy nie jest wypaczony? Może po prostu "jakiś nieczuły jestem widocznie"? Na szczęście niektórzy myślą podobnie ;)
P.S. Jeśli chcesz się naprawdę wzruszyć polecam krótki 4 min japoński animowany filmik. Od "Frankenweenie" dzielą całe lata świetlne (uwaga, warto mieć przy sobie chusteczki;) http://www.youtube.com/watch?v=XPBfaMsA97o
Ale nawet znane produkcje Pixara bija Bartona na głowę http://www.youtube.com/watch?v=UTBQYAE-pMk
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt i przy okazji Happy New Year! ;-)
Filmik rzeczywiście bardzo wzruszający, co do 'Up' to zdecydowania jedna z najsmutniejszych bajek, oglądałam ją już jakiś czas temu ale miałam po niej naprawdę sporo godzin rozmyślań.
Dziękuję i Nawzajem ;)
Z twoim gustem filmowym wszystko w porządku. Po prostu użytkownicy komentujący na filmwebie to w 90% popaprańcy emocjonalni z rozgruchotaną psychiką. Pewnie zauważyłeś, że dzisiaj za oświeconych uważa się ludzi, którzy głoszą opinię, że czarne jest białe, a białe jest czarne... teraz taka moda, sam rozumiesz. Chyba pozostaje nam współczuć co niektórym osobom, że są ofiarami współczesności...
Brak morału? Czy ja wiem... Może szukasz w złym miejscu. Nie chodziło tu o śmierć i życie jako takie, tylko o naukę i jej wpływ na (między innymi) ów śmierć i życie. Słowa nauczyciela o tym, iż naukę można wykorzystać na dwa sposoby, zdawały się być jakimś przekazem całego filmu. Dzieci zademonstrowały później oba te sposoby: główny bohater wykorzystał naukę z miłości do psa, który tragicznie umarł, a pozostałe zrobiły to, aby wygrać festiwal. Kto jakie rezultaty osiągnął, sami widzimy.
Na koniec zacofani ludzie, wcześniej wielcy przeciwnicy naukowców i wszystkiego, co nowe i nieznane, zaakceptowali dobry sposób wykorzystania nauki i pomogli uratować psa.
A więc morał brzmi mniej więcej tak:
Jakie intencje, takie skutki - prędzej czy później.
Przy okazji można pomyśleć o tych wszystkich przypadkach z prawdziwego życia... Proch czarny, energia atomowa, farmaceutyka, pieniądze... Wynalazki, które mogą dawać życie lub je niszczyć. A wszystko zależy od... sposobu użycia.
Warto się jednak zastanowić czy młodsza widownia do której przecież film jest skierowany dojdzie do takiego wniosku po obejrzeniu tego filmu...
Z drugiej strony słowa profesora nie do końca są prawdziwe, staranność wykonania a nie zamierzenie wpływa na efekt ( w przypadku nauki). 'Nauka' nie wchodzi do Twojej głowy i nie patrzy czy robisz to z miłości czy z chęci sławy, bogactwa. Jeśli to jest morałem to jest on bardzo ukryty i mocno naciągany..
serio? a od kiedy to filmy Burtona skierowane są do dzieci? To że jest to film animowany nie oznacza że od razu przeznaczony jest dla młodej widowni... Na plakacie w kinie napisane było że film jest od 12 lat, a w kinie widziałam sporo małych dzieci, to że coś jest animowane nie znaczy że jest skierowane do dzieci.. jest mnóstwo bajek dla dorosłych.
W pełni się zgadzam ale z drugiej stron, jak należy rozumieć mariaż Bartona i Disney'a skoro wytwórnia zawsze miała na celu bawić naszych milusińskich ?
czyżby?
Avengers
Piraci z Karaibów
John Carter
Pearl Harbor
Opowieści z Narnii
Książę Persji
Tron: Dziedzictwo
Jeździec znikąd (na podstawie trailera)
filmy ze stajni Disney'a, które niekoniecznie polecałbym "milusińskim"
no może trochę się zagalopowałem, ale poziom przemocy i tak wykracza poza disneyowską "normę" ;)
Opowieści z Narnii zdecydowanie nie nadają się dla dzieci, niezależnie od tego czy to jest film Disneya, czy też książka (swoją drogą warta poczytania cała seria). Powiedziałbym raczej ,że są to opowieści dla młodzieży.
Tyle że to są filmy z prawdziwymi aktorami. Animacja najczęściej przeznaczona jest dla dzieci i łatwo się pomylić. Zwłaszcza, że nie każdy rodzic zna styl Tima Burtona... i jego na ogół makabryczne filmy. Chce pójść z dzieckiem do kina, widzi zwiastun z psem i chłopcem... i po ptakach.
A "Frankenweenie" na moje nie jest ani dla dzieci, ani dla dorosłych. Dla dzieci zbyt mroczne i pozbawione głębszej lub nawet prostej treści, dla dorosłych... hm... nudne? Ni to relaks, ni to refleksja... więc co? Jak dla mnie niewypał chyba. "Gnijąca panna młoda" miała jakiś tam sens, choć bez szału, ale to? Ja wyniosłam z tego tyle:SPOILER~Był sobie chłopiec, który bardzo kochał swojego psa (dobry początek). W nieszczęśliwym wypadku traci swojego zwierzęcego przyjaciela (ciągle może być dobry przekaz i zapowiada się dobry film). Próbuje wskrzesić psa (ok, to trochę niesmaczne, ale jeszcze da się wytrzymać). Po wielu kłopotach po drodze (które są przeraźliwie nudne i nie zawierają żadnej szczególnej treści)... zatrzymuje psa? (!)~
I co to ma być? Mam rozumieć, że jak stracę bliską osobę to mam nigdy nie pogodzić się z jej śmiercią? Próbować ją wskrzesić i wszystko się dobrze skończy? Takie babranie się ze śmiercią i wskrzeszanie martwych ciał jest ohydne i chore. I film mógłby jeszcze jakoś się tam udać, gdyby (jak napisała wcześniej rozalcia) Victor pozwolił odejść swojemu psu i pogodził się z jego śmiercią.
Gratuluję rodzicowi, który wybiera film dla dziecka wyłącznie na podstawie przeświadczenia, że animacja jest dla dzieci. Istnieje wiele animacji nie przeznaczonych dla dzieci i to zarówno w kinie azjatyckim jak i europejskim. Dopiero co oglądałem Romana Barbarzyńcę - jeśli ktoś mi wmówi, że ta animacja jest dla maluchów, to podeślę mu kontakt do jakiegoś lekarza.
Przedmówca pisze, że film nie jest ani dla dzieci, ani dla dorosłych (przyjmijmy, że dla młodzieży) po czym na końcu bawi się w wyciąganie wniosków z animacji (wskrzeszanie zmarłych, z których śmiercią nie potrafimy się pogodzić) na poziomie 8-latka. Z całym szacunkiem dla jego przemyśleń, ale każdy normalny widz, który ma więcej niż 12 lat dojdzie do o wiele głębszych wniosków, niż te powyższe...
I jeszcze odnosząc się do głównego wpisu rozalciii - również uważam, że morału szukasz w złym miejscu. Do mnie także trafiło to, co powiedział ten nauczyciel - to jest właśnie morał filmu - cała reszta jest już tylko przykładową wizualizacją tego, do czego może doprowadzić "bezmyślna" nauka oraz nastawiona wyłącznie na zyski.
Rzetelność badań jako główny wyznacznik sukcesu wcale nie neguje wkładania serca w to, co się kocha. Właściwie to rzetelność wynika z podeścia do sprawy. Nie jest żadną Ameryką stwierdzenie, że najlepiej i najwydajniej pracujemy, gdy robimy coś, co kochamy.
A kto powiedział, że był skierowany do dzieci? Tim Burton, kwintesencja mroku, smutku, przerażenia oprawionego w wzruszające i pełne nieprzeciętnego uroku dzieła. Nawet pod filmem, jest napisane - czarna komedia, więc niech jeszcze raz ktoś wspomni o dzieciach.. Sam tytuł moim zdaniem naprowadza na specyficzny charakter filmu. A jeśli ktoś odwołuje się do tego, że zachęcił go plakat z pieskiem, to szkoda, że nie zauważył, że jest to martwy pies - wręcz zoombie, z gwoździem w szyi. Pls
Nie słyszałam wcześniej o tym, aby filmy Tima Burtona nadawały się dla dzieci. Być może to błędna propaganda podobna do tej, która mówi, iż filmy Marka Koterskiego to komedie, gdy w rzeczywistości są obrazami załamanego umysłu. Kiedy ktoś spodziewa się tam prawdziwej komedii, to też czuje się później zawiedziony tym, że zgorszył lub wyspał się za wsze czasy, zamiast wyśmiać... Oboje panowie lubią prowadzić fabułę między wierszami.
O ile własny zawód jest własną winą, to jeśli chce się coś pokazywać dzieciom, lepiej wcześniej samemu to zobaczyć - dla ich dobra.
-
A teraz ważniejsze: powrót do kwestii morału.
Mowa o użyciu owocu z drzewa nauki, a nie o pielęgnacji drzewa przed wydaniem owoców. Przykłady na końcu mojej poprzedniej wypowiedzi miały w tym utwierdzić. Skoro nie wyszło, to rozłożę to na części...
Otóż nie wątpię, że wykonywanie prochu czarnego (Wynalazku) ściśle według przepisu ("Staranność wykonania") zawsze da nam poprawnie wykonany proch czarny (Wynalazek). Jednak później możemy użyć go do sztucznych ogni (Sposób użycia), aby raz w roku wyjść na ulicę i wymienić serdeczności z sąsiadami (Dobry efekt), albo do broni palnej (Sposób użycia), aby ich powystrzelać (zły efekt). Zatem wskrzeszanie zwierząt było wynalazkiem, a "miłość" i "chciwość" sposobami użycia. Wtedy dobry pies obrazował dobry efekt, a dzikie bestie zły.
Nieporozumienie miało miejsce najpewniej dlatego, iż wzięłaś etap wykonywania wynalazku za to samo, co etap sposobu użycia wynalazku. Te dwa etapy nie są jednak tym samym. Aby dojść do etapu, w którym są widoczne efekty użycia wynalazku, należy po wykonaniu wynalazku zdecydować o jego użyciu. To właśnie decyzja jest bodźcem wywołującym efekt, a nie wykonanie.
Taki wniosek bardzo szybko przychodzi, gdy tylko przestać odbierać symbole dosłownie. W ten sposób odbywa się interpretacja wszelkiego rodzaju dzieł sztuki. Film zdecydowanie jest bliższy sztuce (Informacjom podanym w przenośniach), niż koleżeńskim plotkom (Informacjom podanym wprost). Zatem, aby nie zostawić znowu miejsca niedopowiedzeniom, pora na wywód na temat odbioru sztuki.
Najpierw jest opis, czyli wszystko to, co gołym okiem widać "na powierzchni" (Spojrzenie dosłowne). Następnie analiza, czyli rozpoznanie wszelkich zależności między elementami wyodrębnionymi wcześniej, poprzez zajrzenie "pod powierzchnię" (Spojrzenie symboliczne). Dopiero wtedy może być mowa o jakiejkolwiek interpretacji, czyli o wysnutych wnioskach po dokładnym zbadaniu dzieła. Dokładnie tak to wygląda w malarstwie i poezji, a film, jak by nie patrzeć, zawiera w sobie i malarstwo, i poezję. Czyli obraz i słowo. W tym podsumowaniu składników filmu pomijam dźwięk, ponieważ wierzę, iż nie ma potrzeby dodawania oddzielnego wywodu na temat psychologii, a to właśnie w tym kierunku mocno by zmierzało...
Sposób odbierania sztuki być może wygląda na skomplikowany, ale w przeciętnej głowie odbywa się w ciągu sekund lub minut - w zależności od wprawy - dlatego zazwyczaj podczas rozmowy na temat danego dzieła można szybko przejść do wymiany subiektywnych wrażeń. Szczegółowe prowadzenie przez tok myślowy procesu odbioru odbywa się głównie podczas nauk, egzaminów lub nieporozumień - jak teraz - a nie przy każdej okazji do odbioru dzieła. Zwykle całość wygląda na naturalne wydanie opinii, bo wszystkie etapy odbywają się w głowie, w ciągu wspomnianych wcześniej sekund lub minut.
Mam nadzieję, że tym razem wytłumaczenie jest dostatecznie skrupulatne, aby nie było więcej miejsca na niejasności. Cieszy mnie jednak, iż niektórzy nie potrzebowali rozebrania tej (skromnej tak naprawdę) myśli na te liczne części, by wiedzieć o czym traktowała.
-
W razie dalszych wątpliwości zawsze można podsumować, że po prostu: "Zarówno najwyższa, jak i najniższa forma krytyki jest pewnego rodzaju autobiografią." Tak stwierdził Oscar Wilde dawno temu, i do dziś wszelkie próby podważenia tego stwierdzenia wyłącznie je potwierdzają. Uproszczona wersja jego myśli brzmi: "ile głów, tyle opinii". Patrzenie przez "pryzmat" własnych doświadczeń, i tak dalej.
-
Na koniec - nieco poza tematem - dodam, iż istnieją dzieci, które są w stanie odczytywać symbol pod powierzchnią i potrafią oglądać bardziej złożone filmy lub czytać poważne książki. Nazywa się je wówczas "dojrzałymi ponad wiek". Myślę, że większość z nich po prostu wcześniej miała okazję ćwiczyć umysł w taki sposób. Jeśli promocja tej animacji rzeczywiście była skierowana do młodszych widzów, to może jest to rodzaj wspierania zjawiska dojrzałych dzieci - podobnie jak wcześniejsze wysyłanie ich do szkoły. To jednak moja wolna myśl i nie musi mieć wiele wspólnego z prawdziwym powodem takiej promocji, jeśli miała ona miejsce.
Niestety i w moim odczuciu film jest po prostu słaby. Animacja poprawna i stylu Burtona ale taka sama jak jak w "Corpse Bride". Fabuła nie wciąga i ciągnie się w nieskończoność. Wszyscy oglądali setki adaptacji frankensteina więc elementu zaskoczenia nie ma. Dylematy moralne (jeśli nawet o takie chodziło Burtonowi - w co bardzo wątpię) pokazane są w sposób nieudolny, Film generalnie nudził a sama końcówka jest po prostu trywialna i nie tylko nie chwyta za serce ale po prostu ociera się o kicz. Film zdecydowanie nie dla dzieci, niestety dla dorosłych także nie. Moja ocena to 4,5/10
Podpisuję się obiema rekami (i nogami;) pod tym co Mylek3 napisał. Miałem dokładnie identyczne odczucia.
Co do dylematów moralnych to również podzielam wątpliwości czy aby o to Burtonowi chodziło? To przecież nie jest historia o szalonym naukowcu opętanym wizją stworzenia życia. To opowieść o chłopcu który najzwyczajniej w świecie tęskni za swoim
przyjacielem-psem. A więc (w zamierzeniu) miał to być raczej film o przyjaźni, miłości i uczuciach.
Po za tym fakt, iż nóż może posłużyć zarówno do krojenia chleba jak i do zbrodni (podobnie jest wszak i z energią jądrową) nie wydaję mi się zbyt odkrywczy. Natomiast dla dzieci może być niezrozumiały.
Film - każdy, nie tylko dla dzieci - powinien przede wszystkim budzić EMOCJE. I o tym właśnie Burton zapomniał (zresztą nie pierwszy raz, "Alicja w Krainie Czarów" też mocno mnie rozczarowała).
PS A dla chcących obejrzeć naprawdę dobry animowany (choć zdecydowanie nie dla dzieci) film polecam "Walc z Baszirem"
http://vod.pl/walc-z-baszirem,82626,w.html
Po za tym polecam "Iluzjonistę" - to bodaj najsmutniejszy animowany film jaki oglądałem...
Tak do obejrzenia filmu zachęca multikino: "Mimo „upiornej” oprawy obraz Burtona nadaje się jednak również do obejrzenia przez młodą widownię, ponieważ niesie za sobą proste, ale ważne przesłanie. Rodzic musi tylko wyjaśnić swojemu dziecku po seansie, że zwierząt nie należy podłączać do kontaktu."
Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy rodzic przed seansem ogląda film, na który ma zamiar wybrać się z dzieckiem. Moja siostra ma dwójkę dzieciaków i nie zdarzyło jej się jeszcze obejrzeć filmu przed pójściem z nimi do kina. Nie wynika to z jej arogancji, czy nieodpowiedzialności, ale najzwyczajniej dlatego, że nie może sobie na to pozwolić (wolny czas spędza ze swoimi dziećmi). Owszem, robi research w sieci, ale jak widać, kina raczej zachęcają rodziców na wybór niewłaściwych filmów, zakłamując rzeczywistość. Zachęcają nie z powodu rozwijania wrażliwości i "wspierania zjawiska dojrzałych dzieci" (co swoją drogą z założenia mija się z celem wychowania dziecka) tylko najzwyczajniej dla większych zysków i nie ma się co oszukiwać w tej kwestii. Teraz problem ma rodzic - problem w tym, na ile może zaufać dystrybutorom, twórcom filmów i bez rozczarowania wrócić do domu z dzieckiem bogatszym o nowe doświadczenia. Niektóre filmy okazują się być prawdziwym strzałem w dziesiątkę - tak, jak chociażby "Władcy marzeń" - film, który jest o niebo lepszy od burtonowskiej produkcji. Pod otoczką prostego filmu skrywa się naprawdę mądra opowieść o przyjaźni, śmierci, przemijaniu, walce dobra ze złem, alienacji, odrzuceniu, niezrozumieniu, działaniu z pasją, nie tylko dla siebie, ale dla innych, wierze w marzenia i wiedzy, że nie możemy osiągnąć wszystkiego, czego pragniemy, ale o walce, jaką podejmujemy w imię osiągnięcia tych marzeń o walce, która daje nam więcej niż dałoby spełnienie naszych marzeń, odkrywaniu samego siebie, mimo przeciwności losu.
Mamy sporo animacji, które poruszają tematykę śmierci tak, żeby oswoić dzieciaki z taką tragedią, wtedy łatwiej im pogodzić się z realnym odejściem bliskich. Film Burtona jednak nie daje dzieciom takiej możliwości - główny bohater nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanego psa, przywraca go do życia, ale kiedy jego pupil znowu jest po drugiej stronie tęczy, chłopiec dalej ma problemy z oswojeniem się ze śmiercią, jednocześnie dając dzieciakom złudną nadzieję na ponowne spotkanie ze zmarłymi. Co gorsze - rodzice wspierają małego Viktora w próbach odzyskania pupila, porzucając wcześniejsze myśli o tym, żeby jednak dam psiakowi spokój. Teraz wyobraźmy sobie sytuację, kiedy dziecko straciło bliską osobę - idzie z rodzicami, opiekunami na taki film i co otrzymuje? - jeszcze większą dawkę pytań i cierpienia. Przypominam, że "dzieci" to nie tylko 7-letnie brzdące, ale także "mali nastolatkowie" - 12/14 letnie dzieciaki, które jedną nogą są już w okresie młodzieńczego buntu. Do tego dodać szczyptę tragedii w rodzinie i mieszanka wybuchowa.
Co do roli nauki w całym tym burtonowskim bajzlu - nie chodzi tu dokładnie o prawa fizyki, czy chemii, ale o codzienne życie - ten element filmu rzeczywiście czegoś uczy widza. Uczy nie tyle podejścia do nauk ścisłych, ale do wszystkiego, co robimy w swoim życiu. Uczy nas, że wszystko, co robimy w życiu, musimy robić z sercem. Temat jest jednak niedopowiedziany - bohater na co dzień nie wykorzystuje tego, czego się nauczył, ograniczając się jedynie do wykorzystania nowych doświadczeń w dziedzinie nauki.
Paradoksalnie dzieci mają na ogół o wiele mniej problemów z odczytaniem przesłania danej opowieści niż dorośli. Umysł dziecka funkcjonuje na krystalicznie czystych zasadach, nie zniekształconych jeszcze przez hipokryzję i głupotę dorosłego świata. Dlatego też o to, czy zrozumieją, że wskrzeszenie ukochanego pieska z tęsknoty za nim jest czymś zupełnie innym niż pragnienie wygranej za wszelką cenę, byłabym spokojna. Tym zaś, którzy piszą, iż film nie dostarcza należytych emocji, mogę powiedzieć tylko jedno: bardzo wam współczuję.
Musze przyznać, że miałam podobne odczucia co Ty. Przez pierwszą połowę filmu byłam zachwycona, wogólę ta cała historia przyjaźni Victora z psem, całkowicie mnie pochłonęła. Jednak muszę przyznac Ci racje, dokładnie tak jak ty nastawiłam się identyczny morał (głównie przez zwiastun) i byłam zawiedziona, ze animacja nie potoczyła sie właśnie w tym kierunku... Rozumiem, nauka i jej wpływ na ludzkie wybory, dobe czy zle intencje, ale i tak nie byłam tym usatysfakcjonowana. Jednak taki jest Burton, przeczy stereotypom i przyzwyczajeniom i trzeba to zrozumiec. Jednak mimo tego nigdy nie nazwłabym tego najgorszą bajką wręcz przeciwnie moim zdanie ta "bajka" jest wspaniała. Przepiękny krajobraz, genialnie przedstawione postaci, świetna muzyka. Właśnie w takich produkcjach Burton pokazuje, że animacja nie opiera sie wyłącznie na pokazywaniu idealnych postaci, walki dobra ze zlem i nijakim watku miłosnym. Wręcz przeciwnie, są tu postaci, na widok których słabszy psychicznie człowiek odwraca wzrok, np Edgar, albo dziewczynka z kotem. No i ten morał, który swietnie przedstwaił -złotodziub-, bardzo nietypowy, ale mimo to uczący.
Zgodze sie tylko z jednym - rowniez bylem zaskoczony/zawiedziony zakonczeniem. Spodziewalem sie, ze Sparky umrze i Victor bedzie sie musial z tym pogodzic, a tu happy end. TO było słabe, ale reszta filmu (no moze z wyjatkiem glupiego moptywu z godzilla i innymi dziwnymi stworami) zaczarowala mnie. Moze poporstu mam sentyment do animacji? Duzo widzialem i wszystkie uwielbialem.
W tym filmie nie było nic z Godzilli. Był za to świetny motyw z Gamery, którą Burton jak sam twierdzi uwielbia.
To jest film animowany, nie bajka. Tu nie musi być morału. I nie powiedziałabym, że to film dla dzieci.
Zgadzam się. To Burton, a nie bajka i jaki morał. Jeśli nie zauważyliście, że animacja ta jest hołdem dla wszystkich inspiracji Burtona, po piękne zwieńczenie jego dotychczasowej pracy (co chwilę można zauważyć nawiązania do jego produkcji dotychczasowych np. Edward Nożycoręki), to jednak muszę przyznać, że słabo z waszym gustem, a może nie tyle gustem co wiedzą filmową i radzę pozostać przy animacjach typu Madagaskar albo właśnie Up ;) Myślę, że ta animacja jest ukłonem Burtona wobec swoich fanów, których ostatnio trochę zawiódł współpracą z Disney'em. I skąd pomysł, że animacja jest kierowana do młodszych widzów... żadnym wypadku!
Gust a wiedza filmowa to dwie bardzo różne od siebie rzeczy, nie potrzebuję wiedzieć kim jest producent aby docenić piękno filmu. Frankenwenie w kinie był określony jako kino familijne a więc film dla całej rodziny - również dzieci. Nawet jeśli film jest przeznaczony dla starszych widzów nadal jest emocjonalnym zerem,a to ,że jest 'ukłonem Burtona wobec swoich fanów' nie zbyt mnie interesuje, gdy ziewam na filmie.
Być może dla fanów Burtona był to niesamowity film-szanuję. Jednak na świecie są i tacy, którzy nie doceniają lub po prostu nie widzieli jego prac i te osoby również mają prawo się wypowiadać na temat tej produkcji. Ja jako totalny laik Burtona opisuję po prostu moje odczucia po obejrzeniu filmu, oceniam go odrębnie, nie zwracając uwagi na nawiązania do pozostałych filmów ( choć Edwarda widziałam i bez wiedzy o reżyserii doceniłam jego piękno) i bardzo proszę o uszanowanie tego ; )
"... że animacja ta jest hołdem dla wszystkich inspiracji Burtona ..." no piękny kwiatek, hołd złożony samemu sobie...
a tak na marginesie, ciągniesz łacha bo ktoś dał 10 "Up'owi " a sam wynosisz na piedestał Walliego ... no ale tak , zapomniałem, nie każdy ma tak wysublimowany i wyrafinowany gust i smak filmowy jak Ty.
to nie jest bajka dla dzieci !! Aby zrozumieć filmy Burtona,a zarazem polubić,trzeba wiedzieć troche na temat jego stylu, aby wiedzieć na co sie nastawiać oglądając jego film. Wlasnie takie osoby jak ty nie powinny go ogladac, aby potem nie dzielic tak glupich opinii. Burton jest jednym z najbardziej niezależnych reżyserów w Holywood i dlatego od zawsze konsekwentnie realizuje swoje wizje,nie zważając na to jaka będzie reakcja na jego produkcje. Jest on wręcz pierwszym reżyserem któremu ulegla taka potęga jak Disney zgadzajac sie juz po raz kolejny na wydanie filmu ktory nie jest przeznaczony dla wszystkich odbiorców, i tym sie charakteryzuja jego produkcje,sa skierowane do ograniczonego grona odbiorców, nie dla wszystkich. Aha i do tego nie znasz róznicy pomiedzy filmem animowanym a bajką, Burton realizuje filmy animowane w podobnej konwencji od lat 80tych...
Po pierwsze jak piszesz coś o fabule to jest opcja do zaznaczenia "spoiler". Ale niestety poziom ignorancji i impertynencji jaki osiągnęłaś zagraża innym użytkownikom. Dawno nie czytałem tak durnego i pustego komentarza. I nawet nie mam za bardzo siły tego argumentować, po prostu rozalciaaa wstydu oszczędź i nie komentuj więcej.
Jeżeli wymieniasz to warto po 'po pierwsze' napisać 'po drugie', taka mała rada. Spoilerów praktycznie nikt nie zaznacza więc ja również zaprzestałam używania tej funkcji,nie widzę związku z tematem dyskusji.
Zastanawia mnie gdzie w swojej wypowiedzi okazałam ignorancję lub impertynencję ? Jesteś pewien,że znasz poprawne znaczenie tych słów ? Warto też zapoznać się z terminem 'dyskusja' ,nie polega ona na krytykowaniu i wyzywaniu osób, które mają odmienne zdanie Panie Albercie.
Dziękuję bardzo za radę. "Po drugie" wstaw sobie w miejsce, gdzie zmieniłem temat wypowiedzi chyba, że jest to za trudne w czterozdaniowym komentarzu. Jeżeli wybierasz filmy na podstawie kinowej klasyfikacji a potem masz pretensje, że nie były takie jakich się spodziewałaś, a w dodatku nie zadałaś sobie krztyny trudu, żeby dowiedzieć się kim jest Burton i czym cechują się jego filmy to sama sprawdź znaczenie słowa "ignorancja". W dodatku piszesz, że temat ożywiania zwierząt jest dla Ciebie niesmaczny a w każdym opisie tego filmu można przeczytać w pierwszych 2-3 zdaniach , że film jest właśnie o tym... Chyba, że jedyne informacje jakich zaczerpnęłaś przed pójściem do kina to tytuł i gatunek. Co do spoilerów to nie wiem skąd Ci się ubzdurało, że nikt tego nie stosuje. Zresztą co to ma do rzeczy ? Skoro inni nie stosują się do podstawowych zasad to znaczy, że ty też nie musisz ? A o dyskusji mowy być nie może, bo nie ma z czym dyskutować. Twoje posty nie zawierają żadnych argumentów a Ty sama nie masz żadnej wiedzy na temat twórczości Burtona, w dodatku poszłaś na jego film spodziewając się bajki dla dzieci...
Przekonałeś mnie, wybacz,że przed spontanicznym wyjściem do kina z młodszymi braćmi nie sprawdziłam dokładnych recenzji filmu oraz nie dowiedziałam się wszystkiego o twórczości Burton'a. Następnym razem na pewno poprawię swoje naganne zachowanie, za które w Twoim przekonaniu powinnam pewnie zostać dożywotnio zbanowana. Kończąc temat Pozdrawiam i Życzę Szczęśliwego Nowego Roku : )
Wybaczam ;) A poważnie to skoro idziesz na zupełnym spontanie do kina nic nie wiedząc o filmie to nie rozumiem, jak można go potem krytykować za to, że nie był taki, jakiego oczekiwałaś. Ja również życzę wszystkiego dobrego w nowym roku i żeby ten cholerny Burton lepsze te filmy zaczął kręcić :) !
Myślę że ten film na pewno nie jest dla dzieci. Ale również nie dla ludzi bez wyobraźni. W tym filmie nie chodzi o samo wskrzeszenie Sparky'iego tylko o przyjaźń jak i miłość. To że niektórzy nie potrafią sobie wyobrazić że czasem człowiek jest w stanie zrobić coś dla drugiej osoby to już ich problem. Niemniej jednak szkoda mi ludzi którzy nie zauważają piękna w tej " bajce ". I to że we Frankenweenie jest trochę fantastyki to dzięki temu można się oderwać właśnie od tego że wszyscy odchodzą na zawsze. Powiedzmy sobie szczerze, gdybyś mogła wskrzesiłabyś przyjaciela ? Jasne, że tak. A tak poza tym, film jest piękny i płakałam jak bóbr. :) Moim zdaniem filmy, które wzbudzają emocje takie jak szczęście, smutek czy strach są godne uwagi. Film Frankenweenie do nich należy. Oczywiście, każdy ma swoje zdanie.
Jak to dobrze, że powstają filmy nie tylko dla takich osób jak ty, inaczej szare komórki byłyby w kinach zupełnie niepotrzebne (czy wręcz niepożądane)
dziwie sie waszym bulwersa. Tim Burton oprocz Alicji w krainie czarów nigdy nie tworzyl dla dzieci...nie kazda animacja jest dla dzieci. Zreszta od kiedy aimacja ma morał?
Wg. mnie jest to jeden z najlepszych filmów Tima Burtona ostatnich lat. Wiadomo, że nie każdemu mogą podobać się jego produkcje. :)
Nie chodzi o to, że animacja powinna mieć morał, ale że każdy film powinien go w sobie zawierać. To naprawdę tak wielkie wymagania, że aż powodują twoje zdziwienie?
Film to film, ekranizacja, opowieść, nie reportaż z nastoletnią matką, która uświadamia Cię, żebyś się nie pieprzył bo będziesz mieć dziecko. Im więcej uświadamiających filmów z "ponadczasowymi" i bzdetnymi morałami, tym uboższe i nudniejsze kino. Błagam,
az oczy przecieram ze zdumienia. Rozumiem, że film może się podobać lub też nie, ale mówienie w tym przypadku o niesmacznym wskrzeszaniu zwierząt zakrawa o paranoję i totalną ignorancję. Zostałyby nam do oglądania tylko seriale na tvp, bo idąc tym tropem chodzące mumie, zombie, a nawet zdeptanie dżdżownicy może być niesmaczne :| idąc do kina spontanicznie i trafiając nie na swój klimat pretensje miej tylko do siebie. Po to są takie strony jak ta, żeby się czegoś dowiedzieć o filmie, twórcach itd. Film jest typowo burtonowski, raczej nie dla dzieci. South Park też raczej nie rozbudza dziecięcej wyobraźni :P szukasz rzeczy do przemyślenia w tym filmie? - bezwarunkowo miłość dziecka i zwierzęcia - naznaczanie obcości - wyśmiewanie rzeczy, których nie rozumiemy - chora ambicja nie prowadząca do niczego dobrego.. itd. Poza tym miłośnicy kina odnajdą tu wiele perełek i odniesień, chociażby do mumi, drakuli, gremlinów, godzilli, frankensteina.. Jeżeli film Ci sie nie podoba ok, każdy ma swój gust, ale za "poruszanie dzieciom w głowach" i "niesmaczne wskrzeszanie zwierząt" masz mistrza :)
Nie rozumiem zupełnie waszych odniesień do tego,że twórcą jest Burton, co ma piernik do wiatraka ? Oglądałam Edwarda, Alicję i Panną Młodą i filmy podobały mi się. Poza tym ten film jest tylko dla osób, które znają jego styl? W takim razie powinniście postarać się o informacje w opisie,żeby więcej takich paranoików jak ja nie trafiło na BURTONOWSKIE DZIEŁO.
Nie pierwszy raz spotykam się na filmwebie z sytuacją kiedy jestem zlinczowana za obrażenie filmu, który został stworzony przez 'znakomitego' reżysera. Oglądam różne filmy i uważam siebie za miłośnika kina mimo,że nie znam na pamięć roku produkcji każdego z nich - jestem taką ignorantką. Nie oceniam filmu na podstawie reżysera, jeśli film jest genialny to może być nawet wyreżyserowany przez panią z żabki na rogu, nie oceniam obsady tylko treść.
Filmweb jest własnie po to by podzielić się przemyśleniami z ludźmi. Argumentowanie " sama jesteś sobie winna bo nie trafiłaś na swój klimat." - to jest dopiero MISTRZOWSKIE : ) .. W takim razie zmień proszę ocenę ' Pirani 3DD' lub 'Sylwester w Nowym Jorku' bo wydaje mi się,że to Twój błąd,że nie trafiłeś na swój styl, nie karz filmu !
P.S - jeśli kasując zombie, mumie i zdeptane dźdżownice pozostają Ci tylko seriale na tvp to chyba warto się zastanowić nad swoim gustem filmowym, hmm ..
no i jak mam uwierzyć w to, że nie jesteś tak tępa na jaką wyglądają Twoje posty? sorry, ale inaczej nie można nazwać totalnego nie zrozumienia czyjejś odpowiedzi. Po kolei może, postaram się to zrozumiale wytłumaczyć..
1. Piernik do wiatraka ma to, że Burton nie kręci filmów dla dzieci. Prościej się chyba tego nie da wytłumaczyć? Tak jakbyś poszła na film Wesa Andersona licząc na głupie gagi.
2. Film jest dla wszystkich, którzy chcą sprawdzić czy im sie film podoba czy nie, ale mogą się zasugerować wcześniejszą twórczością Burtona, żeby się ewentualnie nie rozczarować.
3. Nie jesteś linczowana, przynajmniej przeze mnie, bo wyraźnie napisałem i gdybyś czytała ze zrozumieniem to byś to dostrzegła, że rozśmieszyła mnie Twoja argumentacja a nie to, że Ci się film nie podobał. Czasem nawet jak ktoś powie, że film sie nie podoba "bo nie" to nie mam z tym problemu.
4. Miłośniczką kina jesteś żadną idąc do kina i nie wiedząc nic o filmie na który idziesz. Miłośnik kina wie co jest grane, wie patrząc na rezysera i obsadę czego sie moze spodziewac. To, że obejrzałas parę filmów sciagnietych z neta nic nie znaczy. Oceń lepiej m jak miłość niż felliniego, ale najpierw poznaj trochę klasyków, dowiedz się kto to bertolluci i wtedy nazywaj się miłośniczką kina.
5. Sama jesteś sobie winna, że poszłaś na film Burtona spodziewając się bajki dla dzieci - miłośniczko kina. Nie jest to wina moja ani rządu. To była Twoja decyzja, więc żałuj teraz bardzo bardzo.
6. Piranię 3DD, Sylwester w Nowym Jorku itd oglądałem nie spodziewając się fajerwerków, ale żeby coś skrytykować to trzeba najpierw to obejrzeć. Czy ja panikuję na forum pirani 3DD, że to głupi film?
7. Najpierw mówisz o hejtingu gustów na filmwebie po czym na końcu jedziesz po moim guście, przy czym ja o Twoim sie nie wypowiedziałem.. Głupota, ignoranctwo? nie wiem jak to nazwać
8. Jeżeli nie zrozumiałaś aluzji do dżdżownicy itd to nie będę Ci tego łopatologicznie tłumaczył, bo nie mam tyle czasu.
9. Postaraj się wysilić umysł, oczyścić głowę, weź głęboki oddech.. Już? Nikt nie krytykuje Cię za gust bo każdy ma jaki ma. Ja się z Ciebie śmieją, bo wskrzeszenie zwierzaczka w filmie jest dla Ciebie "niesmaczne".. Piszesz o filmie Burtona jakby to miał być kolejny król lew..
10. Odwracając sytuację, nie wyobrażam sobie, żeby miłośnik porno poszedł na "zuzię i chultaja" a potem pisał na forum, że zachowanie chultaja było niesmaczne bo nie przeleciał Zuzi..
11. Reasumując - nie krytykuję Twojego gustu, tylko Twój sposób myślenia. Następnym razem bądź na bierząco z premierami albo nie chodź w ciemno do kina, bo jeszcze kiedyś trafisz na kinową wersję "Family Guy" i wtedy dopiero będzie lament
Zapoznaj się z terminem 'sarkazm' i przestać wszystko traktować dosłownie, jeśli w mojej poprzedniej wypowiedzi nie wyczułeś tej nutki to sam sobie jesteś winien. Jak już pisałam poszłam na film z młodszym rodzeństwem, które wypatrzyło zwiastun w telewizji i potraktowało je jako bajkę.
Co do pkt 4 oglądam klasyki - niestety nie oglądam telewizji więc nie mam innego wyjścia niż ściągać je z 'neta', po raz kolejny nie widzę związku z tematem dyskusji. Na resztę punktów już odpowiedziałam w swoich wszystkich postach więc nie zamierzam się powtarzać.
Maćku, piszesz, że jej nie linczujesz i w tym samym poście mówisz, że jest tępa?
Widzę, że sam znasz wszystkich artystów kina, jacy kiedykolwiek żyli, daty produkcji i premier w każdym kraju, zapewne również szczegółową biografię każdego reżysera oraz laureatów każdej filmowej nagrody (łącznie ze Złotymi Malinami). To ci się chwali, naprawdę, i świadczy o twoim niezbitym geniuszu. Dziwię się, że nie przyznali ci Nobla, bo jesteś pierwszym miłośnikiem kina w historii.
Reasumując Rozalcio - jesteś tępa, twój gust jest do chrzanu, ale ja udaję, że nie biorę tego pod uwagę, tylko tłumaczę moje śmianie się z ciebie twoją tępotą, ponieważ tak wielkiej idiotki jeszcze na filmwebie nie widziałem. Poza tym, Rozalcio, panikujesz i toczysz publicznie pianę z ust, ale nie będę ci tego wszystkiego łopatologicznie tłumaczył, bo nie mam tyle czasu, ale oczywiście mam czas, żeby w 11 punktach opisać twoją głupotę i ogólnie napisać najdłuższy post w tym temacie.
Reasumując masz IQ poniżej 80, ale jestem taki genialny, że mogę ci to co najwyżej uświadomić, sorry wielkie, nie chce mi się ci czegokolwiek tłumaczyć. Serdecznie pozdrawiam ;)
nie mam pojęcia co ten post miał wnieść do dyskusji, no ale nie pozostaje mi nic innego niż na niego odpowiedzieć. Może zacznę od tego, że też wydajesz się być tępą osobą, bo po kilkukrotnym przeczytaniu Twojej wypowiedzi dalej nie rozumiem skąd wytrzasnęłaś te wywody. Jako osoba zainteresowana kinem, znam wielu rezyserów, aktorów itd. oraz jestem na bierząco z nowościami dzięki stronom jak ta, czy też imdb, czy też rottentomatoes itd. Zastanawiam się skąd wzięłąś te daty premier i biografie, co ma piernik do wiatraka? Jeżeli ktoś wie jakie filmy kręci Woody Allen to znaczy, że zna również daty ich premier? Gdzie ja takie coś napisałem? jeżeli masz jakiś problem z moją wypowiedzią to odnieś sie do konkretów a nie pisz ironicznie o ironii, bo troche to chyba Ci nie wyszło.. Cała moja wypowiedź odnosiła sie do tego, że nie rozumiem jak można pójść do kina na film burtona i po seansie być zdziwionym.. "twój gust do chrzanu" - gdzie ja o tym napsiałem?? miłośnikiem kina sie nie nazwałem tylko rozalcia tak o sobie pisze, wieć początek Twojej wypowiedzi o noblu chyba tyczy sie jej? do ostatnich 3 zdań w ogole sie nie odniose bo niczego nie wnosza do dyskusji. Reasumując, jeżeli ktoś pisze że jest miłośnikiem kina a nie wie nic totalnie o filmie na jaki idzie spontanicznie, bo przecież Burton to niszowy reżyser to faktycznie wielki to miłosnik kina. A Jeżeli Ty w kilkunastu zdniach nie jestes w stanie nic mi zarzucić tylko piszesz o maśle maślanym to gratuluje IQ i dobrego samopoczucia :) może jak osiągniesz pełnoletność to cos Ci sie tam w glowie poukłada, pozdrawiam!
jak zwykle pełna magii i konkretów wypowiedź, ale patrzyłem na historię Twoich komentarzy i widzę, że ogólnie sie ostro pultasz o wszystko także jestem zachwycony że dałem Ci do tego kolejną sposobność. Teraz wracam do normalneog zycia, a Ty posiedź tutaj i napisz coś mądrego, może ktoś Ci odpisze. Chociaż może z drugiej strony najpierw idź odrób zadanie domowe i poczytaj czytanke a potem siedź na necie, pozdrawiam Cię niesamowcie ciepło