PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8625}
8,0 168 tys. ocen
8,0 10 1 168107
8,1 76 krytyków
Full Metal Jacket
powrót do forum filmu Full Metal Jacket

Wojenny film o Wietnamie to Pluton , Łowca Jeleni.
Czy ktoś w ogóle zwrócił uwage, gdzie ten film był kręcony?Odniosłam wrazenie,ze w jednym z zachodnch stanów na poligonie zaadaptowanym do filmu.Świadczy o tym charakterystyczny niebiesko-fioletowye bezchmurne niebo cechujące klimat cieply ale suchy, trawa oraz kolor gleby(szaroziemy) .Przypomne,że w Wietnamie występują 2 typu klimatu i oba sa wilgotne, czesto pada, obecność chmur na niebie kazdego dnia, trawa charakterystyczna dla sawanny, gleby koloru zółtego.Nie lubię jak ktos mnie oszukuję.Mozna bylo chcoiaż na Florydę pojechać, widać bylo za drogo.
większość scen kręcono w opuszczona 4 budynkach!!!co zakrawa na wojenny film klasa B.
Równo dobrze w tej scenerii mozna byloby nakręcic każdy film wojenny.
Tylko co ten film ma pokazywać?okrucienstwo wojny- to juz było.

ocenił(a) film na 9
jenny1000

Nie ważne co ważne jak. A tak jak Kubrick nikt nie pokazał tego wcześniej. Chcesz czy nie jest to jeden z najlepszych filmów wojennych.

ocenił(a) film na 5
Kamileki

ale co i w jaki sposób to coś Kubrick w tym filmie pokazał?

ocenił(a) film na 9
jenny1000

Wykładnia użytkownika Dobry_2:

"Jednym głównych motywów filmu jest odczłowieczenie, dehumanizacja jednostki poprzez wojskową musztrę. Pierwsze 40 minut filmu oglądamy, jak z młodych chłopców wyrywa się wszystkie ludzie instynkty. Najpierw fizyczność - goli się im głowy, aby wszyscy wyglądali tak samo. Ich włosy mieszają się ze sobą, nie można rozróżnić, które są czyje. Tak samo potem podczas scen w barakach, wszyscy wyglądają tak samo i w taki sposób są filmowani (Kubrick opracował nawet soczewkę do kamery, która w scenach o dużej głębi utrzymywała wszystkich żołnierzy w jednakowej ostrości, żeby zadnego nie wyróżniać i nie pomijać). Nie poznajemy nawet ich prawdziwych dokładnych imion ani nazwisk - poza szeregowym Leonardem Lawrence (a jego imię poznajemy dlatego, że jako jedyny nie przeszedł tego aktu dehumanizacji i poddał się). Oznaki ludzkości są przekształcane na instynkt mordercy. Nawet popęd seksualny również zostaje pozbawiony pierwiastka człowieczeństwa - poborowi mają uważać karabin za swoją kobietę. W jednej ze scen jest zastosowany miękki montaż - przejscie jednej sceny w drugą. Nad idącymi żołnierzami pojawiają się numerki, które następnie okazują się być oznakowaniami strzelnicy. Jednak przez tę chwilę wydaje się, jakby żołnierze byli ponumerowani. W miarę trwania szkolenia narasta agresja i nienawiść. Pierwsza scena, gdzie mogą się wyładować jest ta z kocówką. Słyszymy w niej pewien motyw muzyczny - ten sam motyw pojawia się potem w scenie samobójstwa Pyle'a, oraz na samym końcu filmu. W trzech najważniejszych scenach w filmie. Po treningu nie są już ludźmi, tylko maszynami do zabijania (co niejednokrotnie podkreśla sierżant). Jednak degradacja i dehumanizacja, jaka sie dokonała w pierwszej połowie filmu musiała znaleźć swój finał w dalszej części. Podczas scen wojennych poznajemy szereg postaci, których zachowanie jest skrajnie patologiczne wręcz - np. facet, który strzela do kobiet i dzieci bo wolniej biegają, albo gość, który przetrzymuje martwego Wietnamczyka, twierdząc, że to jego brat i na jego cześć wydaje imprezę. Jeden z żołnierzy ma nawet pseudonim "Zwierzak" i tak się właśnie zachowuje. Po śmierci dwóch kolegów, kiedy pozostali probują powiedzieć jakieś ostatnie, pożegnalne słowa, on stwierdza: "lepiej oni, niż ja". W ostatniej scenie żołnierze dorywają snajperkę, śmiertelnie ją raniąc. Kobieta jednak dogorywa w konwulsjach. Podejmują decyzje o zostawieniu jej w takim stanie, jednak Joker (który wcześniej nikogo nie zabił) twerdzi, że należy ją dobić. W zdehumanizowanym świecie, w którym brak jest miejsca na ludzkie emocje i odruchy ZABICIE czlowieka okazuje się największym AKTEM ŁASKI. Tak właśnie dokonuje sie całkowite odwrócenie normalnego porządku świata i zasad moralnych. W scenie zabijania Wietnamki pacyfka Jokera zostaje zasłonięta."

"w dodatku Kubrick był mistrzem w budowaniu takich maluteńkich odniesień, przesłań i drugiego dna w filmach. U niego nawet plakat gdzieś w drugim planie ma znaczenie (jeszcze jedna ciekawostka - w pewnym momencie sierżant mówi, że Bóg uwielbia Marines bo dla niego walczą i zapełniają niebo świeżymi duszami. Przyjrzyj się dokładniej PIERWSZEJ scenie w Wietnamie, z tą prostytutką. Kiedy złodziej kradnie Raftermannowi aparat, Joker wykonuje śmieszne popisy a'la kung fu - a z boku widzimy obrazek Jezusa, który wygląda jakby modlił się do Jokera - przypadek? nie sądzę). Nie musisz tego wszystkiego wyłapywać, możesz ocenić film czysto emocjonalnie, nie zabieram Ci do tego prawa, nie mówię, że moje rozumowanie jest lepsze. Może trochę się za bardzo pyszniłem, że rozpracowałem ten film (a oglądałem go z dwadzieścia razy, czasem klatka po klatce żeby wyłapać różne rzeczy, np. kolejna - w scenach w koszarach Hartmann podczas 50% czasu chowa rękę z tyłu (aktor miał wypadek na planie), natomiast, kiedy Joker zakrada się do snajperki, mija na murze plakat ze skierowaną w jego stroną ręką - jakby Hartmann cały czas nad nimi się unosił)."

ocenił(a) film na 5
Kamileki

no ale moze cos od siebie? mylisz pewnie pojecie, przedstawiając czyjes recenzje." U niego nawet plakat gdzieś w drugim planie ma znaczenie" - szkoda ze cala scenografia to 4 budynki najprawopodobnie z wojskowego poligonu z kilkoma wyschniętymi palmami . To o czym pisałeś tylko znacznie szerzej, bo przedstawiając konsekwencje społeczne i osobowościowe żołnierzy po wojnie pokazano w filmie Łowca jeleni a film Pluton jest mistrzostwem w kategorii filmu wojennego ze wszystkimi szczegółami scenografii i scen batalistycznych.
Zresztą nie zauwazylam,żeby film otrzymał jakies prestizowe nagrody , chyba,ze jak uznamy,ze nagroda za najlepsze wydanie dvd jest prestizową:)

ocenił(a) film na 9
jenny1000

Co mam Ci napisać więcej skoro Twoje zarzuty są cholernie śmieszne. Co mnie interesuje dokładny wygląd nieba Wietnamu. To nie jest film geograficzny, poza tym nie wiem czy wiesz ale 1 część filmu nie toczy się w Wietnamie. To samo tyczy się zarzutu do budynków. Kubrick robi film o żołnierzach i ich problemach wojennych, a nie o scenografii. To człowiek u niego jest w samym centrum wydarzeń, a nie jakieś marne otoczenie. Nie wiem też dlaczego od razu klasyfikujesz ten film jako "wojenny film o Wietnamie". Odpowiednim gatunkiem dla Full Metal Jacket jest raczej dramat wojenny z naciskiem na dramat. Miejsce akcji jest na dalszym planie w tym przypadku. Przecież nie można porównać FMJ do Plutonu jeżeli chodzi o sceny batalistyczne bo tutaj ich praktycznie nie ma. Walka jest tak jakby na dalekim planie, na pierwszym mamy szeregowego Pyle'a i sierżanta Hartmana oraz postać Jokera w części 2. Jeżeli patrzysz na film pod kątem ilości otrzymanych nagród to nie mamy o czym rozmawiać. Wiele beznadziejnych filmów dostało oscary, więc nagrody dobre są dla szarego widza, który zamiast dostrzec artyzm filmu patrzy na ilość otrzymanych nagród.

ocenił(a) film na 9
Kamileki

<brawo>. Znakomity cytat i świetna odpowiedź, które przyćmiło autora tego tematu :) Nic dodać, nic ująć :)

Kamileki

Człowieku, co ty wypisujesz? Skupiasz się na jakichś szczegółach, smaczkach typu plakaty- to nie jest gra GTA. Film nie opowiada żadnej historii godnej pokazania. Reżyser po prostu przedstawia szkolenie w amerykańskiej armii (ile razy to już było- te krzyczenie do ucha, mordercze treningi) i patrol w Wietnamie. W zasadzie nic szczególnego. Jedynie wątek załamania szeregowego Pyle'a i motyw kobiety-snajpera są ciekawe ale to za mało na cały film. Odczłowieczenie, dehumanizacja? To już było i to przedstawione znacznie lepiej. Po szkoleniu są maszynami do zabijania? Proszę Cię, chyba sam nie wierzysz w to co piszesz. Joker maszyną do zabijania, Cowboy maszyną do zabijania? Toż to zwykłe szkolenie które przechodzi każdy żołnierz. Reżyser mnie w tej kwestii nie przekonał. Sam przeszedłem podobne szkolenie i nie jestem żadną maszyną do zabijania- nie skrzywdzę nawet muchy. Po ukończeniu szkolenia Joker jedzie na wojnę i czego się dowiadujemy? Niestety niczego nowego. Wojna to nie jest nic dobrego i 99% ludzi zdaje sobie z tego sprawę. Myślałem, że reżyser ma nam do opowiedzenia jakąś ciekawą historię- w końcu film jest na podstawie autentycznych wspomnień. Niestety nie. To może jakieś głębsze przesłanie? Też tego nie znajduję. Wszystkie postaci charakterologicznie są ukazane bardzo płytko. Jak już napisałem upadek człowieka, zezwierzęcenie, łamanie zasad- to wszystko już było i to pokazane znacznie lepiej- "Pluton" (sierżant Barnes), "Czas apokalipsy" (płk Kurtz, ppłk Kilgore) itd. Mam wrażenie, że Kubrick chciał zaliczyć wszystkie motywy wojenne ale wyszło "po łebkach". Momentami nie wiem czy ten film to dramat czy komedia. Z jednym się z Tobą zgodzę to od strony technicznej i wizualnej film jest dobry. Przyjemnie się patrzy na taką wojnę. Śmigłowce, czołgi z bliska, zburzone zabudowania, ogniska, tryskająca krew, mundury. Ładnie to wszystko wygląda i współgra z muzyką.
Skupiłeś się na jakichś szczególikach, smaczkach w detalach bo nie ma nic ponadto- jako całość ten obraz jest nieciekawy, niespójny. Myślę, że gdyby nie nazwisko reżysera to film by przeszedł bez echa. Niestety dla wielu ludzi wystarczy słynne nazwisko i będą piać z zachwytu.

ocenił(a) film na 9
mipal_2

Zaznaczam, że to nie moje spostrzeżenia, jedynie je cytowałem. Niemniej się z nimi w większości zgadzam. Szczegóły były, są i będą ważne. Porządne kino musi być dopracowane w każdym detalu. To prawda, Kubrick w części pierwszej przedstawia szkolenie, a w drugiej patrol pewnej jednostki już na miejscu w Wietnamie. Nic szczególnego? Pewnie nic jeśli ktoś szuka w filmach ciekawych informacji o wojnie, wojsku i wszystkim co z nim związane. Ja tego nie szukam na ekranie, gdybym chciał zgłębić wiedzę w tym temacie sięgnąłbym po fachową literaturę albo po prostu skontaktował się żołnierzem i go wypytał o wszelkie szczegóły. FMJ jest fenomenalnie nakręcone, i nie zgodzę się że odczłowieczenie żołnierzy było przedstawione często lepiej, numerem jeden w tym temacie jest niewątpliwie Czas Apokalipsy, ale prócz kultowego arcydzieła Coppoli nie widzę lepszych kandydatów. O maszynach do zabijanie mówił przede wszystkim sierżant Hartman, Kubrick chciał podkreślić że wielu żołnierzy może stać się takimi maszynami, a nie że każdy staje się chłodnym mordercą. Są tacy którym to nie szkodzi, sam podkreśliłeś że nie skrzywdziłbyś muchy, ale w FMJ jest kilku ludzi którzy zatracili swoją godność i mogą odbierać życie bez żadnych skrupułów. Zwierzak, Pyle czy Joker to świetnie opracowane postacie, każdy w zupełnie inny sposób zmienił się przez wojsko i wojnę. Np. wspomniany Pluton moim skromnym zdaniem nie dorasta do pięt w rysie charakterologicznym poszczególnych bohaterów, bardziej widziałem u Stone'a aktorów odgrywających swoje role aniżeli analizę aspektów osobowości poszczególnych żołnierzy. FMJ jest dramatem wojennym, ale dokładniej określiłbym go jako dzieło antywojenne. Momentów komicznych jest sporo, ale pod każdym kryje się gorzka refleksja stąd na pewno nie jest to komedia. Kocham Kubricka, nie będę tego ukrywał, ale nie do tego stopnia by niejako na siłę uwielbiać jego dokonania. Gdyby reżyserem był Jan Kowalski nie miałoby to żadnego znaczenia w odbiorze FMJ. Wiadomo, może się nie podobać, film to tylko film każdy odbiera je inaczej. Tobie z tego co mogę przypuszczać spodobają się bardziej dzieła z określoną historią która ma o czymś opowiadać i ma mieć jasne przesłanie, a do tego ma wciągać. Mnie bardziej wciągają wspomniane detale, niejasne, groteskowe czy absurdalne sytuacje dlatego na ten film od pierwszej do ostatniej sekundy patrzyłem z zachwytem.

Kamileki

Kubrick za pomocą sierż. Hartmana czy "Zwierza" chciał nam pokazać że armia tworzy z ludzi maszyny do zabijania. Niestety, nie potrafił nas przekonać do swojej hipotezy. Hartman wyszedł komicznie- nawet w piżamie chodzi w kapeluszu, "Zwierz" ma być niby groźny i nieludzki, bo szczerzy zęby i napina mięśnie, Pyle w końcowej scenie robi minę jak zombi. Niby główny bohater, bo tak naprawdę nie wiadomo czy nim jest i dlaczego, przezywany jest Joker choć nie ma w nim za wiele złośliwej śmieszności. Jest postacią niejednorodną- niby przyjaciel Pyle'a a obija go ręcznikiem i to najmocniej ze wszystkich, nosi symbol pokoju a na hełmie ma napisane, że urodził się by zabijać. W takim tonie się wypowiada, a zachował się wobec snajperki humanitarnie. Tak naprawdę nie wiemy jaki jest Joker bo reżyser dostarcza nam sprzeczne informacje- jest niekonsekwentny. Wszyscy bohaterowie są zarysowani bardzo płytko. Nic o nich nie wiemy, nie znamy ich myśli, rozterek wewnętrznych tylko same czyny. W "Plutonie", którego nota bene nie uważam za jakiś wybitny film ale dobry, masz zarysowany konflikt dwóch bohaterów. Tego który mimo okropności wojny zachował pozory humanitaryzmu i normalności i tego który zatracił się całkowicie- porwał go wir wydarzeń. Temu wszystkiemu przygląda się bezstronny obserwator, który jeszcze nie zajął określonego stanowiska. Mimo wszystko "Pluton" opowiada jakąś historię, zmusza do refleksji. A co masz w "FMJ"? Za słabe to na film antywojenny, bo każdy jest tu winny (już o wiele lepszą antywojenną wymowę mają "Ścieżki chwały"), ani to komedia, bo za dużo trupów, ani dramat. Reżyser mógł się ograniczyć do przedstawienia szkolenia w bazie, rozbudować bardziej przemianę szeregowego Pyle'a i w zakończeniu pokazać do czego może doprowadzić nieludzka musztra i rygor w wojsku. Wtedy byłby dramat pełną gębą. Niestety między częścią dziejąca się w bazie szkoleniowej a tą w Wietnamie nie ma wielkiego związku przyczynowo-skutkowego. Jedno nie wynika z drugiego. Nie zgodzę się, że film fabularny nie musi opowiadać ciekawej historii czy budzić refleksji. To jaki sens w ogóle go tworzyć? Równie dobrze można nakręcić film o drodze przeciętnego Kowalskiego z domu do pracy. Być może Kubrick skupił się na szczegółach ale wyraźnie zabrakło mu oglądu całości. To tak jakby krawiec znał swój fach, miał dobry materiał ale nie wiedział co ma uszyć. W efekcie mamy dobrze uszyty ni to sweter ni marynarkę. "FMJ" pocieszył mnie, dotąd myślałem, że tylko w Polsce ostatnio powstają słabe filmy, o niczym. Teraz już wiem, że zdarza się to nawet najlepszym i to w bardzo dobrych dla kinematografii latach 80.

ocenił(a) film na 9
mipal_2

Kubrick nie przekonuje, że armia tworzy maszyny do zabijania. On się obawia, że wielu żołnierzy takimi maszynami się może stać. Od początku do końca mamy inteligentną krytykę wojny. Jej absurd i bezsens jest podkreślany na każdym kroku. Stąd groteskowa forma FMJ w której widzimy Jokera noszącego hełm z napisem born to kill, który ma przypięty znak pacyfki do munduru, jeden z żołnierzy urządza imprezą z martwym Wietnamczykiem, , inny strzela do kobiet i dzieci bo wolniej biegają i ma z tego niezłą frajdę, grupa marines nie może sobie poradzić z amatorską snajperką, lalka która okazuje się bombą, Pyle chodzi z pączkiem w gębie, wiele odpowiedzi przy wywiadach czy to co wymieniłeś- Hartmam chodzi w piżamie i kapeluszu, Zwierzak napina mięśnie jak kulturysta a Joker najmocniej okłada Pyle'a. Kubrick kpi z wojny bo taki przyjął sposób. W Czasie apokalipsy też sporo części wojna jest widzana w sposób kompletnie wariacki by przytoczyć tu tylko postać Podpułkownika Kilgore'a i jego manii surfowania nawet gdy działania ofensywne trwają w najlepsze. Zarys bohaterów nie jest płytki, nie patrzyłbym na to w ten sposób. Kubrick nakreśla portrety przykładowych żołnierzy, to bardziej socjologia niż psychologia. Nie możemy mówić o płytkości czy głębi. Reżyser nie stara więc się zagłębiać w umysł człowieka, ale poprzez jego czyny analizuje skutki jakie wywołuje szkolenie wojskowe i wojna. Pyle który nie może sobie na początku z niczym poradzić, jest wyśmiewany przez Hartmana w końcu bierze się w garść i zostaje świetnym strzelcem. To tylko pozory, bo jak się okazuje jego stan to tylko pozory stąd ostatecznie jego fiksacja. Ilu takcih Pyle'ów możnaby spotkać na szkoleniach? To jest właśnie bardzo ciekawa kwestia którą porusza FMJ. Joker to już inny typ człowieka. Wydaje się niczym nie przejmować, przechodzi szkolenie bez żadnych problemów, ale gdy pojawia się na polu walki to już tak kolorowo nie jest. Żadna z niego maszyna do zabijania, szkolenie jak widać nie nie pokazało. To kolejna obawa. Nawet jeśli ktoś przeszedł idealnie szkolenie może być miernym żołnierzem, a nie profesjonalnym marines. Wszelkie wspomniane sytuacje i zachowania żołnierzy mówią nam jedno - to film antywojenny. I to mocno. Każdy absurd, sprzeczność, każda groteskowa scena świadczą o tym mocno. Każdy jest tu winny? A w czym zawinił Pyle, Joker, Zwierzak i inni Marines ? W niczym, to tylko ludzi którym kazano zabijać. Wojna jest chora. FMJ podobnie jak Czas Apokalipsy, Idź i patrz i Ścieżek chwały są doskonałym manifestem filmowym przeciw wojnie. Inna sprawa, że ciężej to dostrzec, bo najbardziej "lajtowy" klimat, bo sporo humoru, bo kozackie teksty itp. Film fabularny nie musi opowiadać frapującej historii gdy jego celem jest krytyka poprzez wnikliwą analizę wielu spraw. A takie jest właśnie FMJ, potępia wojnę poprzez dziwne, chore, absurdalne, śmieszne, idiotyczne sceny które są dopracowane do perfekcji, Kubrick był wariatem i dbał o każdy centymetr swojego planu zdjęciowego. Oczywiście, skupia się on na szczegółach, ale to tylko lepiej, więcej analiz i okazji do powtórek czy dialogów o jego dziełach. Oczywiście jako całość nie mam nic do zarzutów, otrzymałem bystre spojrzenie na tematykę wojenną, a obie historie były szalenie wciągające i nie było całkiem autonomiczne. Postać Jokera o której pisałem świetnie łączy szkolenie i akcję dziejącą się już w Wietnamie. Ale nawet jeśli nie czuje się tego to i tak nie widzę powodu dla których film staje się gorszy tylko dlatego że jedna historia nie wynika z drugiej. W takim wydaniu to mógłbym otrzymać 10 historii po 10 minut które byłyby niezależne a i tak by mi to nie przeszkadzało. Na pewno zgodzę się, że w Polsce powstają obecnie filmy o niczym. Możesz uważać też za taki film Kubricka, tylko zauważ że dyskutujemy trochę o tym filmie i jeśli byłby on o niczym to za bardzo nie byłoby o czym pisać, padły by hasła typu "pseudo artyzm", "gniot" i nikt nawet nie chciałby się zagłębiać w treść.

Kamileki

Niestety, przytoczone przez Ciebie przykłady groteski, humoru, motywów antywojennych czy dramatu mają kiepską wymowę . Żadna sytuacja przedstawiona w tym filmie nie ma wyrazu symbolicznego, bo mają po prostu za słabą siłę przekazu. Dlatego "FMJ" nie zapada w pamięć i ani jedna scena z tego filmu nie przeszła do historii kina. Bohaterowie nie są ani śmieszni, ani nie budzą współczucia, ani sympatii, ani strachu, ani nie jest mi ich żal jako niewinnych ofiar wojny, bo reżyser nie nadał im indywidualnych, jednoznacznych cech charakteru tylko są przedstawieni bardzo teatralnie za pomocą symbolicznych, kiepskich argumentów. Jeżeli np.ktoś jest pacyfistą to musi to być uzasadnione w słowach i czynach tej postaci a nie ma się ograniczać do broszki w klapie munduru. My musimy czuć, że nim jest.
Sceny i dialogi w "FMJ" rażą sztucznością nie tylko przy takich filmach jak "Pluton" czy "Czas apokalipsy". Nawet "Forest Gump" ma o wiele lepsze "wietnamskie" sceny, choć to nie jest film wojenny o dialogach nie wspominając.
Nie używam słów typu "pseudoartystyczny i pseudointelektualny mierniak", bo to nie jest mój poziom wypowiedzi, choć ten film na takie miano zasługuje. Natomiast nawet na temat słabych filmów można dużo pisać czego dowodem są nasze wypowiedzi. Można też zrobić prawie dwugodzinny film o niczym i to chyba jedynie dowodzi kunsztu Kubrick'a.

ocenił(a) film na 9
mipal_2

Każdy odbiera filmy inaczej. FMJ jak każdy kolorowy film Kubricka dostarczył mi wszelkiego rodzaju emocji, a wiele scen pamiętam doskonale. Czy przeszły do historii czy nie tego nie można w 100 % stwierdzić. Znajdzie się wielu takich dla których np. Ojciec chrzestny nie ma ani jednej sceny, która "przeszła do historii kina". To tylko (albo aż) sztuka, nie ma jak jej zmierzyć. Z tego co mogę wywnioskować uważasz za istotne by dany bohater budził w Tobie określone emocje. Problem jest taki, że Kubricka liczy się przede wszystkim sytuacja i sposób jej pokazania. Był to introwertyk i często jego bohaterowie nie wzbudzają w nas określonych stanów. Uważasz, że lepiej by było jakby Joker zachowywał się jak pacyfista, ja z kolei uważam że to byłoby spłaszczenie postaci. Dlaczego? Ano dlatego, że jaką mamy pewność że miał on przekonania pacyfistyczne ? Może tylko chwilowo się za takiego uważał, może faktycznie nim był, może nawet nim nie był i był hipokrytą, a może miał tak zjechaną psychikę i nie wiedział kim jest ? itd. To skłania do kilku refleksji, a nie tylko takiej że reżyser uczyniłby z postaci pacyfistę i robił wszystko by w ten sposób się ona zachowywała. Teatralna jak to określiłeś prezentacja postaci jest wobec powyższego głębsza. Przynajmniej dla mnie. "Żywy" bohater jest potrzebny w filmie ale jeśli traktuje on o jednostce np. Człowiek z blizną. Taak, wtedy trzeba znać motywacje, zamiary i konkretne cechy. Gdyby Kubrick Tonego Montanę pokazał tak jak Jokera to faktycznie by mnie szlag trafił, ale Joker nie jest indywiduum i nie musi posiadać wyraźnych cech o które się domagasz. To jest po prostu model, który ma coś zastępować. W tym przypadku będzie to każdy żołnierz, który zachowa się podobnie do Jokera - założy pacyfkę w trakcie wojny. Inteligentne i ironiczne spojrzenie. Jeśli chodzi o sztuczność. No tu wchodzimy praktycznie na pole minowe. Znowu przywołując Ojca chrzestnego (osobiście rzecz jasna uważam go za arcydzieło) mogą pojawić się głosy, że wypowiadane kwestie czy sceny są sztuczne. Mam taką opinię, a mianowicie że łatwo pomylić oryginalność z pretensjonalnością. Przecież mógł Kubrick przypodobać się wszystkim i stworzyć "cholernie naturalny" film cokolwiek to znaczy. Ale jak się ma własną wizję i nietuzinkowe pomysły nie można operować banalnymi dialogami i kręcić proste sceny. Paradoks jest taki, że mimo mojego uwielbienia dla FMJ rozumiem że może razić sztucznością. Styl Kubricka bazuje na detalach, można uznać jego dzieła za chłodne, mechaniczne, zimne. Jeśli ktoś szuka w kinie bliskości z drugim człowiekiem to na pewno cały ten kubrickowski świat wyda mu się mocno sztuczny. Ale jak pisałem, czy to czasem nie unikalność jest przez nas zbyt pochopnie odrzucana? Chaplin dziś wielu odrzuca, a czy był on bardziej pretensjonalny czy oryginalny?

Kamileki

Nie jestem znawcą twórczości Kubricka ale wg mnie ten film się jemu po prostu nie udał. Dlatego uważam, że nie należy doszukiwać się w filmie jakiegoś drugiego sensu, widzieć w tak naprawdę słabych scenach geniuszu reżysera czy ukrytego przekazu w rekwizytach drugiego planu, bo tego wszystkiego tam po prostu nie ma lub nie to jest najważniejsze.
Nie twierdzę, że każda postać w filmie musi mieć wyraźny rys psychologiczny ale problemem jest, że Kubrick w tym filmie nikomu nie nadał jednoznacznych cech tak więc naprawdę wszyscy są tacy sami.
Oglądałem film- widzimy najpierw szkolenie, potem walkę w Wietnamie- czekałem na jakiś moment przełomowy ale nic takiego nie nastąpiło. Motyw walk z wietnamską snajperką i jej zabicie był po prostu za słaby, żeby na tym zakończyć film. Film jest za bardzo jednostajny od początku do końca i to jest jego wada. Brakuje tego czegoś,nie wiem jak to nazwać- puenty?
Nie można porównywać filmów Chaplina do "FMJ", bo to jest zupełnie inna konwencja, lecz mimo tego w filmach Chaplina jest zawarty jakiś pomysł, myśl. W "FMJ" tego nie widzę.

ocenił(a) film na 9
mipal_2

Oprócz Spartakusa widziałem wszystkie filmy Kubricka. Od początku swojej pracy dbał o wszelkie szczegóły i chciał mieć kontrolę nad wszystkim. A począwszy od Odysei do ostatnich Oczu szeroko zamkniętych patrząc na jego prace można go wręcz nazwać maniakiem. Wszelkie rekwizyty, które widzimy, nawet te w tle czy zastosowanie określonych barw (szczególnie w Lśnieniu czy Oczach szeroko zamkniętych) jest moim zdaniem w pełni świadome. Na pewno zgodzę się, że nie jest to najważniejsze. Spodoba się zagorzałym fanatykom, których fascynuje dosłownie każdy detal. Niemniej w każdym filmie Stanleya dostałem wiele możliwości do refleksji nad poruszaną tematyką. FMJ nie jest Odyseją czy Mechaniczną Pomarańczą, ale także mnie zaintrygowało. Rzecz jasna świetnie spędziłem czasy za każdym seansem. Wiadomo, gdy człowiekowi "nie podchodzi" dany film to ciężko się w niego zagłębiać. FMJ oglądałem kilka razy i za każdym razem dostaję też po prostu rozrywkę na najwyższym poziomie.
Kubrick nie ma zbyt "ludzkiego" podejścia do świata. Najbardziej humanistyczna jest moim zdaniem Odyseja i Barry Lyndon, w tych produkcjach czuć wiele empatii z jego strony. FMJ jest zimne, to fakt. Być może najbardziej z wszystkich filmów, ale mi to kompletnie nie przeszkadzało. Na pewno dlatego, że sam jestem introwertykiem. Czy wszyscy tu są tacy sami? Nie ma wprawdzie "wejście" w psychikę poszczególnych żołnierzy, ale Joker, Zwierzak czy Pyle prezentują inne osobowości więc każdy z nich inaczej reaguje na ekstremalne sytuacje stwarzane w wojsku i na wojnie. Joker wydaje się być opanowany, ale filozofuje, Zwierzak cały czas się popisuje, a Pyle popada w szaleństwo. Jak pisałem, uważam że to socjologia, w ogóle Kubrick był bardziej filmowym socjologiem aniżeli psychologiem z prostego powodu - z jego filmów płyną przede wszystkim wnioski o społeczeństwie, a nie jednostce. Tak to widzę. Nawet we Lśnieniu Jack Torrance nie oszalał bo był chory psychicznie, ale dlatego że hotel miał na niego zły wpływ. A filmy psychologiczne muszą mieć związek z chorobą psychiczną np. schizofrenia tak jak u Bergmana. Piszę o tym bo często się spotykam z opiniami, że u Kubricka mamy sporo psychologii. A był on genialnym obserwatorem, który dokonywał wnikliwych analiz, dlatego socjologia jest o wiele adekwatniejszą dziedziną odbioru jego dzieł.
Nie ma w FMJ nagłych zwrotów akcji i nieoczekiwanych obrotów spraw, może dlatego wydał Ci się jednostajny. Odnośnie tego czegoś (przyjmuję, że chodziło Ci o puentę). Jakby się bliżej przyjrzeć u Kubricka nigdy nie było wyraźnych zakończeń, podsumowań. Na dobrą sprawę można by kontynuować dalej akcję, nie tylko w FMJ ale też np. w Mechanicznej Pomarańczy czy Oczach szeroko zamkniętych. Dla mnie to plus, wolę gdy nie ma wyraźnie zaakcentowanego końca gdy nie jest to potrzebne. Można samemu snuć teorie o tym co byłoby dalej. Pomysł, koncepcja, myśl FMJ jest w wielkim skrócie taki: Stanley Kubrick bierze pod lupę wojnę i ją błyskotliwie i analitycznie po swojemu rozpracowuje. Każda scena jest jak najrzetelniej zrealizowana i przemyślana. Mnie się podobało. Tobie nie. Może zmienisz zdanie, a może nie. Dlatego po więcej zapraszam do jakichś fachowych analiz, książek o kinie i oczywiście do kolejnych powtórek samego filmu.

Kamileki

Nie trzeba oceniać "FMJ" na tle innych filmów tego samego reżysera. Film powinien bronić się sam a nie za pomocą recenzji czy na tle wcześniejszych dokonań. Z dzieł Kubricka widziałem jeszcze "Ścieżki chwały" i "Oczy szeroko zamknięte", oba bardzo interesujące choć "Oczy..." widziałem dawno i wiele już nie pamiętam. Nie widzę związku między tymi filmami. "Ścieżki chwały" to właśnie bardzo dobry film, z mocną, antywojenną wymową- sprawiedliwość jest ślepa i w dodatku nie jest sprawiedliwa. Jest to film "o czymś", z wyraźnie zarysowanymi postaciami, skłaniający do refleksji, ze wzruszającą końcową sceną płaczących na dźwięk tkliwej piosenki żołnierzy. Ten film ma "ręce i nogi" w przeciwieństwie do "FMJ".
Każdy film powinien mieć jakieś sensowne zakończenie, nawet jeśli reżyser pozostawia jakieś kwestie niedopowiedziane. Film też ma swoją kompozycję, Nawet poszczególne odcinki tasiemcowych seriali maja specyficzny rodzaj zakończenia.
Jeśli kiedykolwiek jeszcze obejrzę "Pełny magazynek" to chyba tylko ze względu na walory wizualne.

ocenił(a) film na 9
mipal_2

Nie oceniam FMJ przez pryzmat innych filmów Kubricka, ale chodzi o to że jest on tak samo dopracowany do perfekcji jak jego inne produkcje. Ręce i nogi i tutaj są, tyle że mają kształt który Ci nie odpowiada.. :)

ocenił(a) film na 8
jenny1000

Zacznijmy od tego, że Łowca Jeleni to w ogóle nie jest film wojenny o wojnie w Wietnamie. No bo co tam masz? Scenę gry w rosyjską ruletkę między Wietnamczykami a żołnierzami amerykańskimi no i ucieczkę z helikopterem rzeką. I tyle.
Typowo wojenny o Wietnamie to jest ,,Byliśmy żołnierzami". Może to nie jest akurat wybitne dzieło, ale na pewno bardziej niż Łowca Jeleni który w zasadzie jest tylko dramatem.

ocenił(a) film na 8
jenny1000

Czas apokalipsy >>> Łowca jeleni = Pluton >>> Full Metal Jacket . Jedyne arcydzieło w tym zestawieniu to oczywiście Czas apokalipsy. Żadne argumenty nie są w stanie zburzyć tej kolejności...

jenny1000

Podziwiam znajomość klimatu i geografii Wietnamu i Ameryki Płn. Mógłbyś napisać czym cechuje się nasze niebo i ziemia? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
Co do filmu, to też miałem wrażenie, że część dziejąca się w Wietnamie kręcona była w całości w jednej lokacji.
Ten film jest dla mnie beznadziejny. To sadystyczne brutalne szkolenie było już po wielokroć, druga część także nic nie wnosi. Film jest bez sensu- nie opowiada żadnej ciekawej historii ani nie budzi żadnej głębszej refleksji. Jedyną zaletą jest warstwa wizualna- nasycone kolory, ciekawe plenery choć nie takie do jakich przywykliśmy z innych filmów o Wietnamie- przyjemnie się to ogląda, dobra muzyka.