Szukacie arcydzieła kina wojennego? Bardzo możliwe, że to będzie właśnie "Full Metal Jacket" Kubricka. Obejrzałem "Czas Apokalipsy", "Łowcę jeleni", "Pluton" i każdy z tych filmów w jakimś stopniu otarł się o geniusz. Ale zawsze brakowało tego czegoś. W końcu sięgnąłem po "Pełny magazynek"... i wiecie co? To jest właśnie to! Klimat, muzyka, złożoność tak fabuły jak i postaci. Istny majstersztyk! Nie jest to typowy film o wojnie w Wietnamie. Łażenia po dżunglach nie uświadczymy w nim wcale. Nie jest to również typowe kino wojenne, w którym od początku do końca oglądamy wielkie pole walki. Pod tym względem "Full Metal Jacket" bardziej przypomina "Łowcę Jeleni". Film dzieli się na dwie części, szkolenie i pole walki. Każda trwa mniej więcej godzinę. Każda jest wspaniała i wyjątkowa. Ten film to ogromna kopalnia cytatów, niemal każde słowo, każda żołnierska przyśpiewka zasługuje na zapamiętanie. Wspaniałe kreacje, praktycznie cała główna obsada spisała się na medal. Tyle na temat zalet, a że wad w tym filmie brak, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zakończyć swoją wypowiedź. Nie polecam, bo nie ma takiej potrzeby. Po prostu arcydzieło. 10/10