Wczoraj ogladałem ten film w Tv,bo kolega mnie zmusił...Takiego badziewia to dawno nie widziałem.Myslalem ,ze to jakies fajne SF, a tu kupa...Chyba ,ze ktos lubi co 15 min ogladac to samo - przemieszczja sie "zolnierzyki" z planety na planete i robia masowa egzekucje ! Ktos sie tu na forum doszukuje na sile jakiegos przekazu,ale ten film nie ma zadnego,bo tlumaczenie ,ze sensem jest "co wojsko robi z czlowiekiem" raczej mnie nie przekonuje.Swoja droga jak w dobie podrozy kosmicznych armia zamiast kamer termowizyjnych czy noktowizorow uzywa zwykłych "szperaczy" jak za Janka Klossa:D:D:D:D - takich kwiatków jest wiecej,ale nie ma sensu ich wymieniac.Jak dla mnie: szkoda czasu, pradu, telewizora i wzroku na ten film i szkoda mi K. Russela,ze dal sie namowic na takie badziewie- 1/10
stary ten film nie ma specjalnego przekazu i to jest dosc oczywiscte.Ale mimo wszystko ma w sobie coś.Ale coż kazy ma prawo do swojego znadnia:D .Mi sie film podobal, niezly scenariusz ,ciekawa kreacja bohatera i klimat.A co do sformulowania "gniot nad gnioty" hehe to wierz mi jest wiele filmow przy ktorych ten jest arcydzielem ...
Będąc najzupełniej szczerym - dla mnie ten film jest świetnym przykładem trochę topornego, niezbyt inteligentnego, ale jakże wspaniałego b-klasowca z najwyższej półki. Powinien się świetnie prezentować pomiędzy takimi klasykami jak "Terminator", "Predator", "Uniwersalny żołnierz", "Diuna", "Pamięć absolutna" czy "Mad Max". W zrównaniu tych tytułów ze sobą żadnego bluźnierstwa nie widzę.
Terminatorowi może nie, ale czy to film fabularnie gorszy od Predatora? Moim zdaniem Żołnierz z Przyszłości to świetny film.
Porównywać ten film do "Terminatora" i "Predatora" ? Film, w którym (jak na ten rok produkcji) powinno się zobaczyć lepsze efekty specjanle niż wałkowana przez cały film scena wysypiska śmieci, która udawała wioskę ludzi. Dla mnie ten film to po prostu zwykła rozwałka w wykonianiu Russell'a, a przecież miał już w swoim dorobku o wiele lepszy film - "Ucieczka z Nowego Jorku". B-klasowiec? hmmm Czyli powyższe, które wymieniłeś (oprócz Diuny) uważasz za filmy klasy B najwyższej półki tak? Film ten nawet w najmniejszym stopniu nie ociera się o gatunek sci-fi. Jako młócka ewentualnie może być.
Do lepszych IMHO filmów z gatunku sci-fic i klasy B zaliczyłbym chociażby http://www.filmweb.pl/film/Odlotowa+dziewczyna-1995-33023 "Tank Girl" (cholernie tandetny, ale przynajmniej nie był tak szablonowy jak "Galaktyczny wojownik") i jednen z moich ulubionych, taka perełka http://www.filmweb.pl/film/Cherry+model+2000-1987-4531 "Cherry Model 2000". Oba te filmy są to starsze produkcje, ale przynajmniej człowiek się nie nudzi. Powinno się ustalić pewne standardy. To, że pokazują gościa z dużą ilością spluw i rzucają kilka nieudolnie namalowanych tapet kosmosu w międzyczasie nie czyni tego filmu jeszcze czymś co możnaby nazwać sci-fi.
Mam kiepskie zdanie o obu "Ucieczkach ..." oraz "Tank girl" ("Cherry model 2000" jeszcze nie oglądałem). "Diuny" zaś nie wyłączałem z tej wyliczanki - wszystkie które wymieniłem uważam za B-klasowce z najwyższej półki. Rok produkcji ma dla mnie raczej drugorzędne znaczenie, jeżeli efekty mi nie wadzą (a właśnie nie wadziły, choć też nie olśniewały). Natomiast z SF miał jednak więcej wspólnego niż choćby "Mad Max" - zmodyfikowanych żołnierzy, futurystyczną broń, kosmiczne statki. I tematyka ciekawsza (zahaczająca o pierwszego "Rambo"), bo bezduszny trening połączony z praniem mózgu już od najmłodszych lat, brak poszanowania ich praw ze strony państwa oraz nieumiejętność przystosowania się do normalnego życia. Ja na "Galaktycznym wojowniku" się nie nudziłem.
"To, że pokazują gościa z dużą ilością spluw i rzucają kilka nieudolnie namalowanych tapet kosmosu w międzyczasie nie czyni tego filmu jeszcze czymś co możnaby nazwać sci-fi."
Jedna odpowiedź - "Gwiezdne wojny". Możesz 50 razy powtarzać "Niech moc będzie z tobą", fabułę opierać na jakiejś baśniowej legendzie, maksymalnie uprościć rozumienie dobra i zła, ale jeżeli wrzucisz parę kosmicznych tapet, robociki i inne błyskotki, to nikt już tego nie nazwie fantasy.
Nie za bardzo rozumiem Twojego porównania do "Gwiezdnych Wojen" i Twojej oceny tego filmu na tle "Galaktycznego Wojownika". Sądzę jednak, że to oczywiście nie temat na to forum dyskusyjne, bo zaraz rozpęta się ożywiona dyskusja "Gwiezdne Wojny" vs. "Reszta sci-fi podobnych filmów" (o przepraszam chciałeś koniecznie zwrócić uwagę na to, że Gwiezdne Wojny są tylko i wyłącznie filmem fantasy, czy też
space-operą). Dla mnie to i tak jedna z ikon wysokogatunkowego sci-fi.
Zainteresowanych zapraszam na forum "Blade Runnera" i dyskusję o tym - z pewnością wiesz o czym mówię i z pewnością to Twoje nawiązanie do "Star Wars" :) --> http://www.filmweb.pl/film/%C5%81owca+android%C3%B3w-1982-734/discussion/Czy+pow sta%C5%82o+co%C5%9B+lepszego+w+gatunku+SF,1521095?page=8#post_7098852 wynika z Twojej lekutry tego postu.
Jestem świadom, że może wywiązać się z tego pewien offtopic, ale nie da się nie zauważyć, że to Ty pierwszy zacząłeś porównywać ten film z innymi, które Twoim zdaniem są filmami klasy B (to jaka jest klasa A, a zapomniałem... we wspominanym przezeze mnie temacie na temat Blade Runnera wymieniłeś je wszystkie).
"Jedna odpowiedź - "Gwiezdne wojny". Możesz 50 razy powtarzać "Niech moc będzie z tobą", fabułę opierać na jakiejś baśniowej legendzie, maksymalnie uprościć rozumienie dobra i zła, ale jeżeli wrzucisz parę kosmicznych tapet, robociki i inne błyskotki, to nikt już tego nie nazwie fantasy."
Druga odpowiedź - Matrix (bo taki film wymieniłeś jako sci-fi) - baśniowa legenda - właściwie to jest tutaj tyle nawiązań do baśni, że wymienianie ich zajęłoby mi kilka ładnych godzin pewnie - jeden przykład: Neo (The One) jako przykład Mesjasza, który "przywróci równowagę ...khy, khy mocy?" :) Maksymalne uproszczenie rozumienia dobra i zła :D Czerwona pigułka, niebieska pigułka, och nie! :)
Same wprowadzenie terminu Wyroczni do Matrixa, a i czy przypominasz sobie może w jaki sposób (będąc już poza Matrixem) Neo zatrzymał (zniszczył) goniących go Strażników? Podkreślam - był już poza Matrixem. Nie... nie jest to film fantasy. Chodzące robociki i myślące maszyny, wyrocznie, mesjasze, siła umysłu.
Podobnie mógłbym wskazać, że filmem fantasy jest "Raport mniejszości".
Wybacz, że się tak rozpisałem, bo komu się będzie to chciało czytać, może Tobie. Chciałem jedynie pokazać, że tak naprawdę brakuje ścisłego określenia ram czym jest rzeczywiście sci-fi.
Jeżeli porównujesz film "Galaktyczny wojownik", film tak (nie waham się używać tego określenia) niedorobiony pod względem efektów specjalnych i to po części realizowanych za pomocą Amigi 512 (chociaż intra niektórych gierek były niekiedy lepsze od tego co zobaczyłem w filmie) z filmem, który teraz po ponad 30 latach nadal robi tak niesamowite wrażenie, chociażby sceną rozpoczynającą "Nową nadzieję" to naprawdę trudno mi z tym dyskutować. Z chęcią przeniosę się na forum "Star Warsów", by o tym podyskutować tylko ... no powiedz... generalnie czy jest sens?
Efekty specjalne w "Galaktycznym wojowniku" sprowadzają się do tego, że przez większą część filmu pokazany jest jeden plan: kilka metrów kwadratowych kosmicznego złomowiska, kilka wraków samolotów (czy ja tam widziałem nazwę jakiegoś skandynawskiego lotczniczego przewoźnika?), kilka metrów stalowego łańcucha, małe bajorko plus dosyć kiepskawa animacja kosmicznej "fregaty", czy jakiegoś pojazdu kosmicznego, którą zresztą widziałem maksymalnie przez 10 sekund. Pomimo tego, że rok produkcji nie ma dla Ciebie jakiegoś większego znaczenia to chyba warto jednak oczekiwać po nowszych produkcjach czegoś więcej, a nie tylko samej deklaracji, że efekty specjalne (zwłaszcza na filmie sci-fi) powinny chyba nie tylko: "nie wadzić".
Oczywiście wspaniałe efekty specjalne nie stanowią o wysokim poziomie samego filmu. To przecież nie podlega dyskusji jednak to tylko moje prywatne spojrzenie na ten gatunek.
Rok 1994 --> http://www.filmweb.pl/film/Stra%C5%BCnik+czasu-1994-9821 "Time Cop" - taka sama nawalanka jak tutaj, ale efekty specjalne jakby to powiedzieć były troszeczkę lepsze.
Tak na koniec, jako, że napisałeś o Terminatorze 1-ce jako filmie klasy B (przyznam się, że nie rozumiem takiej klasyfikacji), dlaczego wymieniasz Terminatora 2-kę jako jeden z tych (tutaj podkreślam tutaj mogę tylko przypuszczać, że to Twoja klasa A) lepszych?
Pragnę z góry (z dołu właściwie) przeprosić za tak rozbudowany offtopic. Jeżeli Twoją wypowiedź źle zinterpretowałem i możesz przypuszczać, że się troszkę "uniosłem" odpowiadając na Twoje porównanie dotyczące SW to z pewnością zrobiłem to z chęci skierowania Twojej uwagi na zagadnienie: "czym jest prawdziwe sci-fi"? Być może jest to tylko nasza subiektywna opinia i na zawsze pozostanie. Być może jednak ktoś mądrzejszy ode mnie (niewątpliwie) i bardziej obeznany w temacie i poda mi wiarygodną (he he), obszerną i może nawet "obiektywną" definicję tego gatunku.
P.S. W którym miejscu filmu można zobaczyć futurystyczną broń? Jestem ciekaw, bo miotacze ognia były używane podczas I WŚ, a działka Gatling używane przez naszego żołnierza podobno były włączone do arsenału wojsk podczas Amerykanśkiej Wojny Domowej.
Tego się obawiałem - off-topicu z argumentowaniem wyższości każdego z filmów z tej listy. (nie żebym miał coś przeciwko temu, przynajmniej póki nie zdominowało tematu) :)
Nie jestem pewien czy dobrze Cię zrozumiałem. Tym wtrętem o "Star Wars" nie nawiązywałem do tamtej dyskusji. Jeśli chodzi o "Star Wars", to dla mnie seria ta (no dobra - pierwsze części obu trylogii, bo po ich obejrzeniu następnym stawiałem inne wymagania) jest jednym z największych filmowych rozczarowań. Spore uznanie, częsta obecność na listach top SF, grono oddanych fanów i ... no i kompletnie nie na to liczyłem. Stąd często je przywołuję w tym akurat kontekście. (np. tu http://www.filmweb.pl/film/W+stron%C4%99+s%C5%82o%C5%84ca-2007-209288/discussion /Oto+kilka+absurd%C3%B3w+tej+pora%C5%BCki+filmowej%3A,1006507#post_3988004 )
"Matrix", "Raport mniejszości" - good point. Jeszcze "Serial Experiments: Lain" jest niezłą pożywką do takich analiz. I o ile się nie mylę, Mesjasz miał bardziej po mojżeszowemu wyprowadzić lud swój z maszynowej niewoli. :)
Tym niemniej - większość dziwactw "Matrix" dzieje się w VR, a Wyrocznia jest jego elementem który gromadzi wokół siebie wierne grono słuchaczy. O tej dziwacznej sile wykraczającej poza świat matrix nie wypowiadam się. W tamtym temacie (co zdarza mi się rzadko) powoływałem się tylko na pierwszą część, a nie całą trylogię.
Zdaję sobie sprawę z nieścisłości terminów SF, fantasy i ich wzajemnego przeplatania się, jednak też boli mnie częste na forach uznawanie, że w SF może zdarzyć się wszystko. np. http://www.filmweb.pl/film/W+stron%C4%99+s%C5%82o%C5%84ca-2007-209288/discussion /Oto+kilka+absurd%C3%B3w+tej+pora%C5%BCki+filmowej%3A,1006507?page=3#post_403074 0
ad. niedorobione efekty a "SW" "GW"
Akurat Lucas lubi swoje uniwersum i lubi je co jakiś czas poprawiać. Wieloma scenami zaskoczył mnie jego "THX 1138", aż później dowiedziałem się, że to były akurat te zmodyfikowane niedawno sceny. Nie zdziwiłbym się jakby z "GW" było podobnie, choć szczerze przyznam akurat mi one jedynie "nie wadziły". Z innej beczki, w zwiastunie nowej "Pamięci absolutnej" mamy całkiem dopracowaną animację rozbrojenia specjalnego oddziału, ale pomimo tego wadzi mi ona swoją realizacją, nieco nienaturalnymi ruchami bohatera oraz sposobem jej pokazania. Nawet dobrymi kartami trzeba umieć grać.
Za parę lat IMO "Galaktyczny wojownik" może zyskać jako "stylizacja na lata '80". 10-15 lat i ta różnica czasowa przestanie mieć znaczenie.
"Terminator" nieźle by wydłużył ten post, więc może tylko krótki link (i kontynuacja wątku tam, bądź w innym zaproponowanym temacie)
http://www.filmweb.pl/film/Terminator+2%3A+Dzie%C5%84+s%C4%85du-1991-992/discuss ion/najlepsza+cz%C4%99sc+terminatora,784551?page=2#post_2455689
Klasa B dlatego, że był tani, nie był typowany na hit, nie miał wielkich gwiazd w obsadzie, fabuła nastawiona jest w sumie na walkę o przetrwanie jak filmy z Van Damme'em (to nie przytyk - takie też lubię). Klasie A przypisywałbym głównie doborową obsadę i zaangażowaną tematykę, dlatego też raczej rzadko tego zwrotu używam (także wobec tych lepszych SF).
Nie masz za co przepraszać. Lubię takie off-topy, chociaż niekoniecznie wtedy gdy adwersarz zdaje się być inteligentniejszy ode mnie (jak możesz ;P). Dzięki temu jednak można tu coś sensownego przeczytać, a to się chwali zawsze. :)
Pozdrawiam!
ad P.S.
Pewnie masz rację. Wyglądała mi na kartonowo-fantastycznie obudowaną, ale większej uwagi na nią nie zwracałem. Mogłem się pomylić.
Dzięki za odpowiedź. To żeby nie robić większego off-topa tylko odpowiem na niektóre zagadnienia z Twojej wypowiedzi.
Pomińmy "Star Wars" to i tak temat długi i szeroki jak Amazonka.
Matrix - Mesjasz na jakiego kreowany jest Neo (czy Mr. Anderson - jak kto woli ;P - zawsze się uśmiecham przypominając sobie jak agent Smith wypowiada te słowa) właśnie działa w większości części pierwszej i kontynuacji tejże w świecie wirtualnym. Rozumiem, że przedstawiasz rolę Mesjasza=Neo jako człowieka z krwi i kości, a nie jego cyfrową kopię w świecie Matrixa.
Niech Tobie będzie, ale czy nie sądzisz, że to też baśń i to nie tylko zahaczająca o Stary Testament (nie, nie). W wielu przecież innych kulturach, religiach istniało pojęcie Mesjasza lub też zbawcy ludzkości.
Co do Wyroczni to jawne nawiązanie do wyroczni z Delf, czyli też mit, legenda - ja to przynajmniej tak odczytuję.
"O tej dziwacznej sile wykraczającej poza świat matrix nie wypowiadam się. W tamtym temacie (co zdarza mi się rzadko) powoływałem się tylko na pierwszą część, a nie całą trylogię."
Tak, ale świat Matrix to przecież cała trylogia. Świat Neo brnie dalej przez "Reaktywację" i "Rewolucje" także trudno je jakby rozdzielać. Matrix stanowi element sagi, czyli trudno jakby oceniać go z punktu widzenia osobnego filmu. Wtedy ja bym rozumiał Twoją wypowiedź tak, że przyjmujesz sci-fi w Matrixie 1-nce, a ze względu na "dziwaczną siłę" (ja to sobie tak tłumaczę) dwie następne części nie są już typowym sci-fi, bo występują tutaj elementy fantasy. Nigdzie nie wytłumaczono (czy może coś przeoczyłem) jakim sposobem Neo zatrzymał strażników już w realnym świecie i jakim sposobem widział w "Rewolucjach" będąc przecież ślepym.
No i właśnie o to mi chodzi. Czyli każdy interpretuje sobie dowolnie co uważa za sci-fi, a co za fantasy (chociaż moim zdaniem to bardzo błędne rozgraniczenie). Możliwe jest przecież funkcjonowanie elementów z tych kategorii jednocześnie.
Dzięki za linki do innych wątków. Nie przeczytałem jeszcze wszystkich, ale już (poszerzyłem swoją wiedzę o Alienie chociażby ;) Czasami jednak brak mi motywacji do tego, aby "rozgryźć" wszystkie aspekty danego filmu - chodzi mi tutaj o różnego rodzaju pogłoski i detale powiedzmy sobie pozakulisowe czyt. alternatywne zakończenia filmów, różne wersje scenariusza (chociaż chyba 2 scenariusze Blade Runner'a przeczytałem ;)
Co do Terminatora to tutaj bym się nie zgodził z Twoim zdaniem, lecz przytoczone przez Ciebie argumenty są dosyć rzeczowe i mnie przekonują ;P Mam nadzieję, że zdanie jest zrozumiałe :)
Miło się dyskutowało, co prawda moja ocena "Galaktycznego Wojownika" pozostaje bez zmian, ale lubię dyskutować z ludźmi, którzy ciekawie przedstawiają swoje zdanie i nie czynią tego podając jedną linjkę tekstu pozbawioną argumentów (no powiedzmy, że dyskusja z mojej strony to może powiedzenie trochę na wyrost. Braki w wiedzy, do których mógłbym się przyznać wiele razy nie czynią ze mnie może dyskutanta "pełną gębą" - jakkolwiek dziwnie to zabrzmi ;)
Pozdrawiam!
ad. Matrix
Ogólnie nie wprowadzam rozróżnienia na Neo w świecie rzeczywistym i jego cyfrowej projekcji. Ten sam umysł, tylko działający na dwa różne światy.
Chyba obaj piszemy o Neo jako o Mesjaszu bez żadnej konkretnej religii na myśli. Zresztą polecam ten tekst udowadniający, że droga Neo rozmija się z drogą Jezusa, więc nazywanie go mesjaszem jest błędem - http://www.film.org.pl/prace/matrix_analiza.html
ad trylogia
Należę do tych osób które mówią o uniwersum Matrix, a nie poszczególnych filmach, ale tym niemniej a) w latach 1999-2002 "Matrix" był tylko jednym filmem i już wtedy stał się objawieniem b) lubiąc trylogię niekoniecznie lubię wszystkie jej elementy, zwłaszcza że "sięganie mocą poza świat matrix" jest już dla mnie zbyt magiczne i c) ten akurat element nie ma wielkiego znaczenia fabularnego, czy symbolicznego, a raczej służy jako środek do osiągnięcia celu na miarę impulsu EMP. Wytłumaczenie było jedynie alegoryczne, metafizyczne, ale niestety nie fizyczne (czyt. technobełkot).i tego właśnie żałuję.
Cieszę się, że linki się spodobały. :)
Ja też rzadko sprawdzam historie powstawania filmu, czy choćby obecność różnych wersji, bo w sumie większość filmów nie ma się na tym polu czym pochwalić. Czasami jednak zdarzają się ciekawe anegdotki, czy radykalne zmiany. Polecam historię prac nad AvP2 - http://www.kmf.org.pl/fx/avp2r.html oraz porównanie wersji "Babylon A.D." (jak to wiara bywa kontrowersyjna) http://www.movie-censorship.com/report.php?ID=363040
PS. Zawsze też polecam link do http://opium.org.pl/ często piszą o niszowych i ciekawych projektach.
Ja też lubię takie dyskusje i takich dyskutantów. Pozdrawiam! :)
Ej, Panowie, już zakończyliście tę dyskusję? Jeszcze tyle wątków do pociągnięcia!
jak w dobie podrozy kosmicznych armia zamiast kamer termowizyjnych czy noktowizorow uzywa zwykłych "szperaczy"
heh tez mnie to zastanowiło bo przeciez Kurta zgladzili by łatwo
Ale to film i mimo ze nie lubie sci fiction z racji ze nie byhlo o tak poznej porze postanowiłem go zobaczyc i musze przyznac ze mi saie podobał.Niezla scenografia.Fakt faktem film mocno naciagany taki mcgajwerowy :) ale idzie zobaczyc i mi sie podobał
Czy jest to film na ocene 1/10? Jak dla mnie nie bo powstało troche gorszych filmów od tego co obejżałem pare dni temu. Wymienie chociaż "twórczość" Uwe Bolla przy której "Galaktyczny Wojownik" to dobre kino mimo wszystko ode mnie dostaje najwyżej 3/10. Film z takim scenariuszem przyjoł by się w latach 80-tych ale nie w "Erze Matrixa"
W tym filmie najważniejsze było przesłanie. To klasyk s-f. Wystawiając taką ocenę krzyczysz do wszystkich, że filmu nie zrozumiałeś;-)
Nawet namowa Twojego kolegi niczym Cię nie zastanowiła? Gniotu by Ci przecież nie polecał.
Ja również nie należę do miłośników tego filmu. Piszesz o przesłaniu. To mi przypomina książki Paulo Coelho. Grafomania pierwszego rzędu ale z przesłaniem, więc krytykować nie można, bo się zostanie oskarżonym o brak uczuć. Z tym filmem jest podobnie, w związku z tym, że przemycono w nim męskie łzy od razu przesłanie musi zamykać nam oczy na płytki scenariusz i amatorską realizację. Gdyby to był to jedyny film o wojnie, życiowych wyborach, poświęceniu, solidarności to rozumiałbym te zachwyty. Jednak filmów tym zagadnieniom poświęconych jest wiele i wśród nich też są lepsze i gorsze. Ten (według mnie) jest gorszy i głębsze przesłanie jakie ponoć w sobie kryje tego nie zmieni.
tu nie chodzi o przesłanie. nie ma nad czym rozmyslac w tego typu produkcjach!!! a nawet jeśli scenarzysta na siłę doda jakąś scene, którą mozna w jakiś tam sposób interpretować, to i tak nie ma ona znaczenia. Liczą się tylko: testosteron, mięśnie, wielkie spluwy i panienki!! zajebiste kino w starym wydaniu. bohater to facet z jajami, śmierdzący potem, prochem i krwią. nie jakas zniewieściała emo-pipka uzbrojona w grzywkę i kolczyk w nosie z tak zwanych nowych produkcji
> testosteron, mięśnie, wielkie spluwy i panienki!!
Świetnie opisałeś filmy Rodrigeza. Dodajmy do tego jeszcze piwo i tequilę ;-)
Akurat w "Galaktycznym wojowniku" wszystko o czym napisałeś brakuje. Bohater to żołnierz - zakonnik, ascetyczny i ponury. Jaja to ma Tom Hardy, a nie ten ponurak z fabryki żołnierzy.
jaja to ma Sly albo JCVD... ale mniejsza o większość. z tym Rodrigezem to sie usmialem - oczywiscie masz racje - facet ma odwage robic kino wyjete zywcem z vhs. ale wspomniane "testosteron, mięśnie, wielkie spluwy i panienki" okreslaly akcyjniaki i powiazane z nimi produkcje z lat 80\90. a twoje "Bohater to żołnierz - zakonnik, ascetyczny i ponury" - na serio tak poważnie? :-)