Dużo błędów zrobił reżyser, że w późniejszym okresie dodał postsynchrony, w wyniku czego
mamy dość dziwaczny obraz, w którym raz słychać głos bohaterów, a często widzimy jak
coś mówią choć wszystko jest nieme, czasami nawet pojawiają się napisy, ale dość
rzadko, które w ten sposób uzupełniają wypowiedziane dialogi - ale wszystko to powoduje,
że film odbiera się jako jakiś dziwaczny twór.
Historia też sama w sobie nie jest jakaś zjawiskowa, pomimo tego rozumiem i widzę
wspólną więź z Glauberem Rochem, dla którego ten film jest głównym wyznacznikiem jego
twórczości i widać wpływ w tym filmie wielki, pomimo tego bardziej sobie cenie filmy Rocha,
niż Mauro. Pomimo swoich plusów wykonanie bardzo rozmyło przekaz. Jestem też tak
krytycznie nastawiony bo przed nim widziałem inny film z tego okresu, który też uwielbia
grono Brazylijczyków, to oczywiście film Limite z 1931 - film którego z kolei Rocha nie trawi,
a moim zdaniem bardziej intrygujący, tylko, że jest on też bardziej awangardowy niż Ganga
bruta. Tak czy siak oba filmy obowiązkowe dla fanów kina brazylijskiego.