Filmy z Koterskim mają to do siebie, że przyciągają tych samych aktorów. Może on ciągnie tych samych "kolegów" do filmów dając im pracę, tego nie wiem, ale widzę wciąż te same twarze. Nie jestem w stanie oglądać w kółko tego samego, tych żartów, tej samej słabej gry aktorskiej. To tak jakby katować się Karolakiem, i listy do M wersja 5. Koniec, dziękuje, nie da się.