Wierna, uczciwa, kochająca żona, sukcesy w pracy, dobra suma w banku, zdrowe dziecko, ale nie... Za mało. Oczywiście kochanka na boku. I po co? No czego mu brakowało się pytam? Jaki jest sens w zdradzaniu?
Odpowiedź jest prosta, jak się ma wszystko to trzeba mieć więcej, i skoro miał wszystko to chciał i kochanki jako dodatek do życia, taki bonusik :)
//apetyt rośnie w miare jedzenia //
Tu nie sens był w zdradzaniu tylko w zdobywaniu.
Dotyczy to jednostek z niską samooceną. Stale czują potrzebę by innym i/lub sobie udowadniać swoją wartość ponieważ w ich wnętrzu jest w tym temacie niedobór.
A relacje międzyludzkie w szczególności płciowe są jednym z wdzięcznych obszarów tego typu działań.
Pozdrawiam
Nie widzę sensu w zdradzaniu, ale generalnie ludzie mają tendencję do komplikowania sobie życia (niekoniecznie zdradzając). A skoro chciał "więcej", to trzeba było sobie dom w Europie gdzieś kupić albo żaglówkę, ewentualnie drugie dziecko zrobić, potem trzecie itp., coś w ten deseń, ale ja w sumie nie o tym... Zakończenie z jednej strony było git (pełne zaskoczenie), ale z drugiej zepsuło mi całą historię, po prostu nie kupuję tego. Kupiłabym, gdyby było pokazane, że zamiast fotografką, ta babka była aktorką. Po prostu za dobrze grała zrozpaczoną i przerażoną przede wszystkim matkę, a zaraz potem żonę. To wszystko było zbyt idealne i za bardzo wypieszczone. Ja rozumiem, że kobiety potrafią być dobrymi aktorkami w pewnych sytuacjach, ale tutaj to była gruba przesada.
CO wy gadacie, toż to czysta biologia ewolucyjna. Pociąg do obcowania z wieloma partnerkami to natura mężczyzny i jeden z kilku zadań biologicznych organizmu. Nie mówie czy to dobre czy złe, po prostu dziwi mnie, że ktoś tutaj szuka powodu.