Godziny strachu

Butterfly on a Wheel
2007
7,1 21 tys. ocen
7,1 10 1 21409
6,2 5 krytyków
Godziny strachu
powrót do forum filmu Godziny strachu

Genialny czarny charakter który przewiduje wszystkie ruchy głównego
bohatera. Policja która w momencie zgłoszenia przestępstwa w ogóle nie
reaguje bo niby żona głównego bohatera ostrzegła ich przed tym i akurat
musiał trefić na tego policjanta nasz bohater. Film jeszcze trawa na C+ ale
nie dałem rady go obejrzeć do końca, jak dla mnie totalna porażka.

ocenił(a) film na 8
okrutny_kobieciaz

Nie obejrzałeś do końca więc nie wiesz dlaczego wszystkie ruchy przeciwnika dało się z łatwością przewidzieć. Mam tylko nadzieję, że nie wystawiłeś filmowi żadnej oceny, skoro go nie obejrzałeś.

Właśnie dzięki takim opiniom niektóre dobre filmy przechodzą ludziom koło nosa, bo nie zdają sobie sprawy, że mają do czynienia ze świetną fabułą.

Piszę ten komentarz głównie z myślą o wszystkich osobach, które wahają się czy film ten jest warty zobaczenia. Nie powinniście się dłużej zastanawiać tylko czym prędzej oglądać. Według mnie scenariusz został w 100% dopracowany, a reżyser postarał się tego potencjału nie zmarnować i moim zdaniem udało mu się to.

Film od początku do końca trzyma w napięciu. Taki sobie Butler - to tylko aktor, ale podświadomość wielu z nas podpowiada, że to przecież Leonidas - król Sparty, on przecież musi sobie ze wszystkim poradzić. Ja Butlera widziałem w wielu już obrazach i wiem, że nie zawsze musi być najsilniejszy i najmądrzejszy, po prostu najlepszy, więc nie martwiłem się oglądając film, że zaraz z przeciętnego kolesia przerodzi się w herosa... Na szczęście nie mamy do czynienia z amerykańskim gniotem, który zawsze niemal ma swojego superbohatera. W tym filmie jest po prostu inaczej i to już stanowi o sile tego filmu. Nie ma tu mowy o pójściu utartym schematem przy próbie zrobienia dobrego thrillera sensacyjnego. Jest inaczej i już ze względu na to warto ten film obejrzeć.

Polecam wszystkim, którzy lubią kiedy film przenosi ich na czas jego trwania w inny wymiar i pozwala nieco oderwać się od rzeczywistości. Ja oglądając ten film nie zwracałem uwagi na to czy popcorn mi się przypadkiem nie kończy, po prostu śledziłem rozwój wydarzeń i całkiem przyjemnie się przy tym bawiłem.

Obraz nie jest może jakoś super wybitny, ale na pewno dawno nie widziałem podobnej fabuły i nierozczarowującego jej rozwiązania.

Bardzo dobry.
■■■■■■■■□□

ocenił(a) film na 1
sphinks

No to oberwało mi się po głowie :P Suma summarum muszę przyznać koledze
racje , nie powinienem oceniać filmu nie oglądając go do końca.

ocenił(a) film na 8
okrutny_kobieciaz

A broń boże! Ja nic do Ciebie nie mam - każdy ma prawo do własnej opinii i jeśli wyraża ją w sposób nie naruszający ogólnie przyjętych norm i zasad, a przy tym nie razi głupotą to ma moje błogosławieństwo. Także „no offence”, ja jedynie stanąłem w obronie filmu, bo mnie osobiście przypadł do gustu i uważam, że wart jest obejrzenia. W każdym razie fanom gatunku powinien podejść, mniej lub bardziej, bo wszystko jest kwestią gustu, ale jednak.

No i brawa za pokorę się należą. :)

ocenił(a) film na 2
sphinks

Nie no, ja wszystko rozumiem, ale jak kolega tak bardzo chce uświadamiać potencjalnych widzów na temat tego filmu, to proszę zdobyć się na odrobinę obiektywności - fabuła jest akurat jego najsłabszą stroną; "świetna" to ostatnie co mi przychodzi na myśl, gdybym miał ją opisać. Zostawmy na chwilę to, że jest schematyczna i przewidywalna. Ale do tego jest po prostu bzdurna, a niektóre wydarzenia są tak naciągane, że aż kłuje to w oczy.

(UWAGA, SPOILERY!!!)

Butler daje się zastraszać telefonem komórkowym (który jego przeciwnik myli chyba z jakimś detonatorem...), choć ma mnóstwo okazji, by bad guya unieszkodliwić i albo samemu wymusić zeznanie gdzie jest córka, albo oddać typa w ręce policji. Dalej: czarny charakter puszcza faceta, żeby latał luzem przez godzinę czy dwie, a ten zamiast w tym czasie iść na policję, jedzie akurat tam, gdzie czarny charakter na niego czeka :/ Kiedy Butler idzie wreszcie po rozum do głowy i udaje się na posterunek, trafia - cóż za pech! - na ten sam komisariat i na tego samego gliniarza, któremu wcześniej jego żona kazała go olać, gdyby się tu zjawił. Oczywiście detektyw-profesjonalista wierzy kobiecie i nawet nie fatyguje się sprawdzić wersji Butlera, tylko pociesza go, że też go żona opuściła - to już był szczyt idiotyzmu... :/ Poza tym wszystko niby tylko po to, żeby dać niewiernemu mężulkowi po nosie, a każą mu np. łazić po gzymsie, narażając go na śmierć, a siebie na długą odsiadkę. Tak więc scenariusz ma sporo dziur i wcale taki dopracowany nie jest. Teraz o tej oryginalności - tego, że żona jest w to też zamieszana można rzeczywiście się domyślić, bo chętnie tańczy jak jej Brosnan zagra, a i scena gdy siedzą sami w samochodzie coś takiego sugeruje. Zresztą sam powód tej całej szopki jest imho strasznie naciągany, a przez to film jest mało wiarygodny i ostatecznie rozczarowuje.

(KONIEC SPOILERÓW)

Niestety, ale zgadzam się z autorem tematu - film jest kiepski, nawet bardzo. Kuleje scenariusz, fabuła wcale nie trzyma w napięciu, drętwe dialogi i słabiutkie aktorstwo dopełniają obrazu nędzy. To oczywiście moja subiektywna opinia, ale niech nikt nie próbuje mnie przekonywać o jego rzekomej oryginalności, bo tej akurat zwyczajnie tu nie ma.

ocenił(a) film na 9
Dwight_

Oj, pochopne wnioski panie Dwight pan wyciąga. Brosnan nie straszy go
telefonem komórkowy tylko bronią palną. Butler mimo, że jest przykapowany
i gra kozaków w filmach postawił się raz w filmie Brosnanowi i dostał
tęgi wpierdol. Butler nie poszedł na policje ponieważ nie wiedział gdzie
jest jego córka, nie wiedział do jakiego stopnia jest obserwowany, zdawał
sobie jednak sprawę, że nieudolność policji nie zna granic i jeden głuchy
telefon Brosnana pod odpowiedni nr i dziewczynka ist kaputt. Weź pod
uwagę, że Butler próbował na początku dzwonić na policje ale żona mu nie
pozwalała.
Brosnan dał naszemu głównemu protagoniście 2h na dostarczenie
paczki. To że bandyta przewidział jego ruch wcale nie jest taką zagadką.
Raz, że współpracowała z nim żona Butlera a dwa, gdyby jednak pojechał
dostarczyć tą paczke to Brosnan po prostu oglądałby sobie TV w ciepełku i
popijał whiskey.
Po akcji na wieży, Butler poszedł do najbliższego posterunku
policji. To logiczne, że nie leciał przez połowę miasta do innego więc
Brosnan i kobieta nie mieli dużego wyboru gdzie iść. Policjant nie musiał
wierzyć jej na słowo. Wystarczyło, że poszła na komisariat wylegitymowała
się mogła nawet zadzwonić do domu i mu udowodnić że dzieciak jest z
nianią. Chryste, mogli tam nawet patrol posłać i nic by się nie stało.
W sumie ludzie robią gorsze rzeczy jak współmałżonek ich zdradza
więc twoje zarzuty odnośnie tego na co go narazili są niedorzeczne. Mam
nadzieje, że po tym wyjaśnieniu zgodzisz się ze mną że scenariusz jest
genialny :)

ocenił(a) film na 2
CoolHandDud3

Absolutnie się nie zgodzę, bo twoje wyjaśnienia to zwykłe "chciejstwo" - dorabiasz je, żeby usprawiedliwić kulawy scenariusz, tymczasem z filmu wcale one nie wynikają ;)
Po pierwsze - tak, facet ma broń, ale co chwilę zamiast ją wyjąć z gaci, macha Butlerowi przed nosem telefonem, jakby miał tam bombę... Mam uwierzyć, że gdyby Butler-bysior rzucił się na dziadka-Brosnana z zaskoczenia, nie odebrałby mu komórki? Nie obezwładniłby go? "Trochę" to naciągane :/
Po drugie - tłumaczenie, że Butler nie pojechał na komisariat, bo "nie wiedział do jakiego stopnia jest obserwowany" to absurd w świetle faktu, że i tak nie zrobił tego, co mu kazał Brosnan i pojechał zupełnie gdzie indziej. Więc jak już ryzykował, to lepiej chyba było powiadomić policję. Poza tym co to niby znaczy "zdawał sobie jednak sprawę, że nieudolność policji nie zna granic"? Sam poradził sobie lepiej?... Rozumiem, że wolał dawać się wodzić za nos wariatowi, który porwał mu córkę, niż szukać pomocy u profesjonalistów, gdy miał ku temu sposobność - głupota bohatera istotnie przemawia na korzyść scenarzysty... No i jeszcze "żona mu nie pozwoliła" - co to za tłumaczenie, że facet nie próbuje wszelkich sposobów, by ratować córkę, bo "żona mu nie pozwala". Zresztą jakoś później nie słuchał się jej, gdy jechał do hotelu zamiast we wskazane przez Brosnana miejsce, co też mu żona odradzała.
Faktem natomiast jest, że Brosnan mógł przewidzieć, że Butler pojedzie do hotelu - tu nie będę się kłócił.
Ale już kwestia posterunku jest nie do obrony i dziwię ci się, że w ogóle tego próbujesz ;) Okej, nawet przyjmując, że mógł trafić na "najbliższy" komisariat, a więc tam gdzie była przed chwilą jego żona, to już fakt trafienia na tego samego gliniarza, jest chyba "zbiegiem okoliczności", który jest bardzo na rękę twórcom, ale bardzo mało prawdopodobny. Poza tym bądź co bądź Butler zgłasza przestępstwo, a reakcji zero! :/ Policjant nie odsyła go też wcale z wyjaśnieniem, że sprawdzili to już i małej nic się stało, tylko wyjeżdża mu z tanim tekstem o żonie, która go opuściła i klepie po ramieniu... :/ Cały ten fragment jest tak bzdurny, że aż szkoda słów.
No i nie mogę absolutnie zgodzić się, że ten spacer po gzymsie ujdzie. Żona przecież nie chciała mu wcale zrobić krzywdy. Miał tylko dostać nauczkę. Zaplanowali to przecież z wyrachowaniem. Wiem, że ludzie robią gorsze rzeczy, ale już nawet zabicie kogoś w afekcie jest bardziej "normalne" niż to. Skoro nie chcieli krzywdzić ani jego, ani niewiernej żony Brosnana, to po co takie "zabawy"? Gdyby naszemu bohaterowi omsknęła się noga, dwójka zdradzonych wspólników miałaby się z czego tłumaczyć w sądzie, zanim poszliby siedzieć. Gra nie była warta świeczki.

ocenił(a) film na 8
Dwight_

Masz trochę racji w tym co piszesz, ale tylko trochę i przede wszystkim jest to racja subiektywna, z resztą jak wszystko w życiu. :)

Powiem tak - ja jak oglądam film to nie zaprzątam sobie głowy rozkminianiem każdego najmniejszego szczegółu. Jeśli film jest co najmniej przyzwoicie zagrany to wkręcam się w historię jaką film opowiada i świetnie się bawię. Tak też było i z tym filmem - moim zdaniem do aktorstwa nie można się przyczepić - jest ok.

Zaznaczam tutaj, że nie jestem wobec fabuły bezkrytyczny i nie kupuję każdej sprzedawanej mi bredni. Jeśli cokolwiek wzbudza moje podejrzenia i nie pasuje mi do całej reszty układanki to zadaję sobie wtedy pytanie czy faktycznie mogłoby tak być, czy to jest realne w jakikolwiek sposób. Jeśli po szybkim przemyśleniu sprawy dojdę do wniosku, że to bzdura to wtedy film ma u mnie słabszy odbiór, a im więcej takich sytuacji jest tym mniej mi się podoba. Lubię jednak filmy dopracowane - akcja musi być wartka i barwna, ale nie za wszelką cenę - liczy się realizm, logika musi być zachowana.

UWAGA! SPOILERY!
Powiem szczerze, że ze wszystkich wymienionych przez Ciebie „ale” tylko jedno robi na mnie wrażenie i było przeze mnie brane pod uwagę przy ocenie filmu - scena na posterunku. Nawet nie chodzi o to, że Neil trafia na ten sam posterunek i tego samego policjanta. Można to tłumaczyć tak jak próbował kolega wyżej - bliskością tego miejsca i tym, że Abby i Tom wszystko mieli dokładnie zaplanowane, pomyśleli o każdym detalu , tak aby niczego nie przeoczyć i nie zniweczyć planu zemsty, na którą szykowali się od dawna. Co do policjanta - może akurat ten pełnił tam dyżur i odpowiadał za wszystko, więc chciał dobrze się zająć tą sprawą, dopilnował żeby nie przeoczyć wizyty Neila.

Ja bardziej bym się przyczepił do tego, że policja dała wiarę temu co opowiedziała im Abby. Jaka żona przychodzi z taką sprawą na policję - tak na wszelki wypadek, żeby przestrzec przed mężem? Jak ona wybrała akurat ten posterunek, dlaczego zadowala się samą rozmową i tak dalej. Myślę, że policjanci chcieliby to jakoś sprawdzić, zaproponowaliby interwencję, no cokolwiek. Mąż natomiast powinien zostać przesłuchany i zbadany na trzeźwość, dopiero wtedy można by powiedzieć, że sprawa jest oczywista. Z resztą skoro Neil był tak zdesperowany, że zaryzykował życie córki i poszedł na policję, to nie zostawiłby sprawy w taki sposób - wyegzekwował by jakoś przyjęcie zgłoszenia i podjęcie odpowiednich działań.

Są znaki zapytania, ale znam sposoby na niwelowanie takowych. Wystarczy odrobina chęci i wyobraźnia, a jak się chce mieć frajdę z filmu to można. Odnośnie sytuacji z policją - może ten policjant to dobry znajomy Toma i bez skrupułów podjął się odegrania swojej roli, ze względu na niską społeczność czynu? :) Może też nie było tak, że to posterunek był blisko, ale cała akcja celowo została umiejscowiona w jego pobliżu, gdyż podjęcie działań przez policję stanowiło największe zagrożenie dla planu i trzeba było się na tą ewentualność dobrze zabezpieczyć? Ja to kupuję! ;)


Podsumowując - spoko, każdy odbiera film podług siebie. Moim zdaniem fabuła filmu jest jego mocną stroną i broni się przed atakami sama. Nie zmuszam nikogo, żeby film się podobał. Mi jednak podobał się i to bardzo, po obejrzeniu czułem, że fajnie spędziłem czas. Czy nie o to chodzi? :)

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 4
sphinks

Film skończyłem oglądać jakieś 15 min temu i chętnie dorzucę swoje trzy grosze do dyskusji ;)

Mnie akurat całość bardzo rozczarowała. W kwestiach oceny sztuki, zarówno filmowej jak i każdej innej ciężko być obiektywnym więc nie twierdzę, że to "dzieło" podobać się nie może. Aczkolwiek moim zdaniem słabości filmu są dosyć zauważalne, przede wszystkim w kwestii zachowania bohaterów.

POZOR! SPOJLER!
Dla mnie oprócz wspomnianej sceny na posterunku, wyjątkowym błędem były:
-motyw ze "zleceniem" zabójstwa- strzelenie do porywacza w tej sytuacji byłoby dużo bardziej naturalnym zachowaniem niż do niewinnej kobiety.
-Co więcej, Neil miał kilka okazji, żeby go na prawdę wykończyć (bo pistolet było nie było okazał się niegroźny). Tom Ryan kilkakrotnie jechał bez pasów na miejscu pasażera i ostre hamowanie, lub ewentualne wpakowanie się w słup załatwiłoby sprawę- potem telefon na policję i córka najpewniej byłaby bezpieczna. Oczywiście, nie uważam, że każda osoba próbowałaby na jego miejscu zlikwidować porywacza... Ale żona planując całą grę musiałaby się liczyć z tym, że jej mąż w chwili desperacji mógł rzeczwiście kogoś zabić- i najpewniej właśnie jej wspólnika. A na pewno spróbowałby tego prędzej niż wspomnianego wyżej "zabójstwa" kochanki.
-Scena w banku, również nieco bezsensowna, ponieważ Abby nie mogła w żaden sposób przewidzieć, że jej mąż nie zostanie z nią do końca transakcji. Tym bardziej, że porywacz nie zaznaczył, że ma on wrócić natychmiast.
-akcja z duszeniem podczas którego Neil praktycznie się nie bronił, a Tom idealnie dobrał siłę tak by mu nic nie zrobić, ale nie pozwolić się wyrwać... trochę to naciągane
-Pomijam kwestię tego, że oboje (Abby i Tom) okazali się bezbłędnymi aktorami i żadne z nich nawet nie drgnęło kłamiąc w żywe oczy i udając emocje... może byli profesjonalnymi aktorami ;)

ocenił(a) film na 10
tuktuk

Kolejny film z wyjątkowo niezdarnie przetłumaczonym tytułem! Czy to takie trudne przetłumaczyć: ”Motyl na kole”. Godziny strachu to tylko bojaźliwa próba nadania thrillerowego toru akcji filmu. Pewno głuptasy(tłumacze) myślą, że pod takim tytułem film będzie się lepiej „sprzedawał”. Podkreślam jeszcze raz : to nie jest thriller! Jest to dramat obyczajowy jakkolwiek uwłaczające takie zaszufladkowanie filmu jest, bo mamy tu do czynienia z wartką akcją i bardzo misternie złożonym wątkiem. Mamy tu do czynienia z formą doskonalszą od Hitchcockowskiego suspense’u. Początek filmu nie zaskakuje, napięcie tylko stopniowo rośnie ale w zatrważającym tempie rośnie wrażenie bezsensowności działań bohaterów zarówno „pozytywnego” jak i „negatywnego” (z kulminacją w momencie otwarcia pustego pudełka) aż do chwili finalnej sceny, kiedy nagle doznajemy olśnienia i następuje w naszej świadomości zamiana bohaterów w blokach startowych. Ach to o to chodziło! Aż do prawie ostatniej sceny wydawało nam się, że to kolejny gniot a tu następuje taki zwrot!
Zdrada małżeńska- bo to jest kanwą tego filmu- to nie jakiś skok w bok. To coś, co rani, niszczy dwa związki naraz, wreszcie coś, co jest tak moralnie przerażające jak to, do czego człowiek może się posunąć(zabójstwo) w celu ratowania życia małej córeczki.
Nie wystarczy powiedzieć: kochanie wybacz!
Who breakes the butterfly on a Wheel? I do,Neil!-mówi Abby czyli Kto łamie motyla na kole tortur? Albo Kto dokonuje monstrualnego wysiłku aby udowodnić rzeczy (pozornie) nieistotnej?

ocenił(a) film na 7
tuktuk

imbecylu jak mial cos zrobic porywaczowi jak myslal ze on ma jego dziecko ? tak to jest jak bezmozg probuje udwodnic ze film jest dla bezmozgow...

użytkownik usunięty
Dwight_

Ja nie będę cię próbować przekonać nawet o twojej głupocie. Próżny trud, prawda?