hmmm możesz mi napisać w którym momencie filmu się tak poryczałeś?? bo ja takiego nie znalazłem chociaż zdarza mi się popłakać przy dobrych filmach tego gatunku.
Zgadzam się, że nie jest to wyciskacz łez. Film dobry, wzruszający ale na pewno nie do tego stopnia żeby na nim płakać.
bez spoilerów, ale mnie na przykład rozkleiło kompletnie, jak pierwszy raz nagrał się na domowej sekretarce. Jeden z niewielu filmów, na którym się tak porządnie popłakałam, zazwyczaj nie lubię wyciskania ze mnie łez za pomocą lirycznej melodii w tle. Dla mnie to film bardzo dobry.
Ale wiadomo, co kraj to obyczaj, dla każdego coś innego :) pzdr!
"mnie na przykład rozkleiło kompletnie, jak pierwszy raz nagrał się na domowej sekretarce."
A mnie to raczej rozbawiło. To jeden z mitów związany ze śmiercią bliskiej osoby - że druga osoba kompletnie świruje i za wszelką cenę nie chce przyjąć do wiadomości, że tamta osoba nie żyje. Od razu widać, że reżyser i scenarzysta nigdy nie przeżyli czegoś takiego. Dlatego film jest słabiutki, oderwany od rzeczywistości. Najlepsza była scena jak John palił ze swoją córką i udawał że się krztusi :D