Oto japoński chłopaczek, niewątpliwie pod wpływem amerykańskiej kultury masowej, wyskakuje przed dorosłych i oddaje do nich serię z automatu-zabawki. Następnie wykonuje fikołka oraz wydaje z siebie okrzyk "G.I. Joe!" (dżi aj 'dżou!).
A w wersji z polskimi napisami tenże Japanese Boy ma krzyczeć ni mniej ni więcej tylko *"Hans Kloss!"
Ja rozumiem, iż nie wszystkie dialogi filmowe nadaja się do literalnego przetłumaczenia; nie zawsze pozostawałyby zrozumiałe dla polskiej publiczności. Tym niemniej, tłumaczenie jak wyżej zdało mi się szczególnie kuriozalnym.
To jeszcze nic W swiecie wg Bundych w którymś odcinku Bud mówi:Tato zobacz co napisali w Przeglądzie Sportowym:)
A ja lubię tego typu tłumaczenia. Tłumacz puszcza oko do widza, który wie, że u nich ta gazeta się tak nie nazywa. Tym bardziej, że jest to komedia, więc nie można powiedzieć, że nie przystoi. Tłumaczenie to też sztuka :-) pozdrawiam
To weź dosłownie przetłumacz Amerykańcowi, że jeździłeś Syrenką. Syrenka u nas to synonim najgorszego pośmiewiska polskiej motoryzacji za PRL. Jemu powiedz, że jeździłeś samochodem marki Mermaid. Nic mu to nie powie, więc trzeba w zastępstwie podać analogiczne auto, z którego Jankesi się śmieją. Ale przyznaję, że założyciel wątku miał rację, bo chyba każdy w młodym i średnim wieku wie (dziadki zaś filmu Gung Ho i tak nie będą oglądać) co to z grubsza jest G.I. Joe i tłumaczenie tego na Hans Kloss to robienie z polskiego widza nierozgarniętego debila.
A film jest przyjemny, oglądałem go prawie 20 lat temu w telewizorni:-)
Ależ nie masz racji. Zawsze powinno się tłumaczyć oprócz słów także przede wszystkim znaczenie wypowiedzi. I zgadzam się z tłumaczem w tym przypadku. Oddał sens wypowiedzi. Oglądałem dzisiaj 31.07.20 w tv gung ho i zostało to niezmienione. Bo już zmieniło się i dużo ludzi wie już co to jest gi joe. Podczas pierwszej emisji w 1989 mogę się założyć że co najmniej 95 % Polaków nie znało tego pojęcia. W tym włączając mnie.
Przepraszam Cię bardzo, ale co wynika z faktu, iż nazwisko Hans Kloss było (z pewnością - dzięki częstym powtórkom - do dziś jest) powszechnie w Polsce znane? Czy naprawdę kiedykolwiek widziałeś chłopaczka bawiącego się w strzelanie i wtedy właśnie wykrzykującego to nazwisko?
Już ci tłumaczę i wyjaśniam. 99 % Polaków wiedziało kto to jest hans kloss. Natomiast 99 % nie wiedziało co to jest dzi aj dzou. I tłumacz żeby przybliżyć Polakom tę scenę użył powszechnie znane nazwisko żołnierza. Verstanden?
Tłumaczę. Na początku lat 90. 98% Polaków wiedziało kim są Smurfy (Smerfy?). Zatem ów chłopczyk po oddaniu serii z zabawkowej broni równie dobrze mógł był wykrzyknąć "Papa Smurf!"??? Mnie jakoś nie staje wyobraźni by sobie to wyobrazić. Choć przecież wiem, że polscy tłumacze dysponują wyobraźnią wielką.