Uważam, że ostatnia scena z Hazel jest poetycką metaforą jej pogrzebu. Bohaterka ma na sobie sukienkę (wcześniej w czasie kolacji z Gusem wspominała, że ma w domu strój na pogrzeb - sukienkę z 15 urodzin, lekko przykrótką), w tle jest odczytywana mowa pożegnalna Gusa, bohaterka kładzie się na trawie (czy to cmentarz? a my mamy sobie wyobrazić w tym miejscu trumnę?) i zamyka oczy.
Uważam, że poniekąd masz racje. Cały film kończy się w urwanych faktach jak ta książka Van Houtena. w Końcowej scenie Hazel, nie chce znać dalszej historii tej książki, bo wyrzuca tą mowę(o której jeszcze nie wie). Uważam, że jest to taki zabieg, że każdy ma dopowiedzieć sam co było dalej. Jest to prosta metafora, że nie wiemy co nas spotka w życiu, przewija się to przez cały film. Trochę może nieprzejrzyście to opisałem ale mam 1:20 na zegarze ;) Pozdrawiam