Zastanawia mnie jedna rzecz...Dlaczego Gus tak spokojnie przyjmuje wiadomość o własnej śmierci? Wydawało mi się, że ten wątek będzie bardziej rozbudowany w filmie. Wydawało mi się, że pokażą także umieranie chłopaka. Tymczasem chory młodzieniec nie odczuwa żadnego lęku ( a przynajmniej nie jest to pokazane), bólu psychicznego, strachu. Przecież większość ludzi odczuwa lęk przed śmiercią, przed nieznanym. Śmierć jest trudna, nie wiemy, co nas czeka po drugiej stronie. Nikogo nie ominie, każdy musi się sam zmierzyć z własną śmiercią. Co o tym myślicie? Czy Gus był wierzący? Podczas rozmowy w restauracji wypowiada zdanie, że wierzy w Boga, ale nie jest to potem kontynuowane.