nic dodać nic ująć,książki nie czytałam.film wystarczył, żeby poryczeć sie ładnych kilka razy jak bóbr. powiem szczerze,nie spodziewłam,się, że aż tak.generalnie nie nadaję się na takie filmy do sali kinowej,zwłaszcza bez paczki chusteczek.Ale nie byłam w tym osamotniona.poruszająca historia. trudno cokolwiek innego powiedzieć mając świadomość, że codziennie rak zbiera swoje smutne żniwo....
Nie powinno się zadawać takiego pytania w temacie, który nie jest oznaczony jako spoiler. A zresztą, to pytanie już na tym forum padło - poszukaj, a znajdziesz.
U mnie również pół sali ryczało, a po seansie kiedy włączyli światła wszyscy zaczęli się śmiać (chyba z tego jak wszyscy wyglądali, szczególnie dziewczyny z rozmazanym makijażem xd).
Ja przyszłam bez makijażu, bo przewidziałam swoją reakcję na film, no bo skoro na książce płakałam to jakbym mogła na filmie tego nie robić. :D
I bardzo dobrze! W ogóle, widzę doskonałe przygotowanie niektórych użytkowników filmweba na temat filmu - dziś widziałem znajome nicki i wypowiedzi w "Metrze". Uważam, że powyższy wpis powinien się też tam znaleźć :D
Ja sie boje obejrzeć, czytajac przepłakałam 4/5 ksiazki... po filmie pewnie wpadne w depresje ;)
Film mnie zaskoczył bo nie jestem podjaraną fanką, która przyszła specjalnie z paczką [żeby to tylko jedną] chusteczek do kina, a mimo to ostanie 30 min filmu upłynęło mi na cichym ryczeniu xd Po zaświeceniu świateł patrzymy się na siebie z przyjaciółką z tymi zapłakanymi oczami i zaczynamy się śmiać z samych siebie równocześnie dalej rycząc xd A wcale takie wrażliwe nie jesteśmy c:
Film nie banalny, miła odmiana po Now is good. Nie jest typowym bez wątkowym dramatem xd
Premiera świetna, przeszkadzało tylko zachowanie tych "super-fanek" które widocznie nie umiały się zachować bo pod koniec gdy Hazel ryczała one sie śmiały. Tak samo było przy scenach +18 co raczej świadczy o niedojrzałości. To naprawdę przeszkadzało bo nie mogłam się skupić na całej tej pięknej dramatycznej scenie na końcu ;x
Pomijając to daje 9/10 i na pewno zabiorę się za książkę xd
irytują mnie tacy ludzie -_-
tak samo jak wczoraj po premierze, wszyscy wstają z miejsc a jakaś dziewczyna: O boże, muszę przeczytać książę.
Ja wszystko rozumiem, ale żeby pchać się na premierę?
Mam tak samo, ja sobie nie wyobraż jak mogłabym iść na ten film bez przeczytania książki.
Ok, rozumiem po recenzjach, które pojawią się za niedługo, ale tracę szacunek kiedy ktoś pcha się na premierę nie znając książki, tym bardziej że jest to film na jej podstawie.
Weźcie pod uwagę,że ktoś np nie lubi czytać. Nic na to nie poradzicie,a tylko krytykujecie. To ich sprawa czy chcą iść na film,bez czytania książki.
dobra, dobra.
żadna z nas nie krytykuje, póki co jest grzecznie i kulturalnie.
swoją drogą nigdy nie rozumiałam tych ignorantów z awersją do książek.
amen. ja nawet nie wiedziałam, ze taka książka istnieje? i co, zlinczujecie mnie?:) Wy tez pewnie o wielu sprawach nie macie pojęcia, o których ja wiem;)
Tak samo. Nie miałam pojęcia o istnieniu książki, choć książki czytać uwielbiam. Czy mam z tego powodu czuć się gorsza? Takie podejście, jak osób powyżej to niesamowita głupota, niestety krytykujecie "ignorantów" i tych, co "pchają się na premierę", a sami pokazujecie swój niski poziom...
A film zainteresował mnie, bo ciekawią mnie takie historie, klimaty. Po książkę sięgnę, gdy będzie okazja.
trochę nie rozumiem. co przeszkadza iść na premierę, jak się nie zna książki? w sensie co za różnica, czy pójdzie na premierę, czy dwa dni później. nikt nie ma obowiązku czytać książki, żeby dostać się na premierę filmu nakręconego na jej podstawie. poza tym chyba lepiej, że powiedziała: muszę przeczytać książkę!, niż: widziałam już film i dlatego nie będę czytała książki.
uprzedzając pytanie, które zaraz padnie: tak, ja czytałam książkę. i tak, też wolę najpierw czytać, a potem oglądać. ale koniec końców bez przesady. nie ma co sie pastwić nad ludźmi, bo obejrzeli film przed książką.
To że nie czytała książki od razu świadczy o tym, że nie może zobaczyć filmu premierowo? Nie popadajmy w paranoję.
Może źle się wyraziłam.
Idąc na premierę przewiduję że pojawią się na niej ludzie którzy czytali książkę i z niecierpliwością czekają na ekranizację i te słowa były dla mnie i moich znajomych zaskoczeniem.
No może i tak, ale niektórzy również niecierpliwie czekają na premierę filmu, który wydaje się być dla nich ciekawy.
Nie wszyscy lubią czytać książki, ja akurat kocham, ale gdy czytam najpierw książkę to później mam wielki zawód bo aktorzy nie odpowiadają moim wyobrażeniom, w filmie nie umieścili niektórych scen z książki, zmienili wątki, pominęli je lub uważam, że po prostu film nie jest w stanie oddać wspaniałości książki. Nie ważne jak bardzo jestem pozytywnie nastawiona i tak wychodzę z sali zawiedziona.
Z kolei gdy oglądam film najpierw to oceniam go jako FILM a nie ekranizacje i jeśli mi się spodoba to wtedy czytam książkę i już mam przed oczami konkretnych aktorów i wtedy wydają się pasować do roli no i mogę poznać sceny pominięte przez scenarzystów itd
Uważam że tak jest lepiej, ale to tylko moje zdanie, a cóż .. wolę przychodzić do kina nic o filmie nie wiedząc niż być podjaraną tró faneczką. Na premiere nikt mi przyjść nie zabroni :)))))
No właśnie, ekranizacja ekranizacją, ale jak ludzie oglądają filmy, a nie czytają, to co w tym dziwnego? Ja wzięłam na premierę mamę, gdzie ja przeczytałam, a ona nie. I też powiedziała, że przeczyta. Coś w tym złego?
Dokładnie, to coś w stylu promowania książki, więcej osób przeczyta, a jak komuś się nie spodoba to nie xd Co za różnica czy premiera czy 2 tygodnie po? xd
U mnie było podobnie te ''super-fanki'' się śmiały... Mnie czasami wkurza to, że ktoś idzie i nie czyta, a potem wszystko komentuje... Ja się cieszę, że więcej osób przeczyta tą książkę :)