PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671051}

Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Star Wars: Episode VII - The Force Awakens
2015
7,2 259 tys. ocen
7,2 10 1 259467
7,3 84 krytyków
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Najważniejsza różnica między prequelami Lucasa a tym filmem?? Ciekawe postaci. Niezależnie od fabuły jeżeli postaci nas nie złapią film będzie mierny.. Nie będziemy czuli stawki i każdy zabieg emocjonalny wypadnie blado.. Epizody 1-3 nie mają żadnej ciekawej postaci.. w tym filmie chociaż fabuła momentami aż za bardzo czerpie z "Nowej nadziei", postaci są ciekawe a i ich los/rozwój może pójść w wiele stron.

Osobiście moją ulubioną postacią jest Kylo Ren.. Całkowicie niestabilny (tak samo jak jego miecz).. Kiedy kontroluje sytuacje (pewny i opanowany niczym Darth Vader..), kiedy coś nie idzie po jego myśli wyrzuca gniew jak dziecko z autyzmem. Szczególnie lubię mały szczegół kiedy całkowicie traci pewność siebie kiedy generał Hux czy jak mu tam go widzi po porażce z rey bez maski.. Przerażony odwraca wzrok (wcześniej władczym tonem.. pomiatał huxem). Tyle można z tą postacią.. Oby tylko tego nie zepsuli!

sznapsiarz

Różnica jest taka że prequele miały kartonowe wycinki zamiast postaci a moim zdaniem z tymi postaciami da się coś zrobić. To nie to Amidala.. Obi-wan czy "genialny" mistrz windu z pierwszych części.

Walki i wybuchy niestety zastąpiły fabułę i rozwój postaci w prequelach. Tutaj wybrano oszczędność leżeli chodzi o sceny akcji bo wielu ludzi miało dość przesadzonych, wygenerowanych w 90% i zdecydowanie za długich scen akcji.

CZacza

Czyli, że w 1-3 skoncentrowano się na oryginalnej, nieco pomieszanej, ale zarąbistej fabule, postacie i ich kwestie dialogowe niestety zaniedbano (choć ja tam nie narzekam).

W ep7 skoncentrowano się na postaciach (poza Renem to każdy ma swojego odpowiednika w OT, Rey to Luke, Finn to Han Solo, a Poe mimo, że fajny to zaniedbany) a fabułę skopiowano, że przypomina on reboot serii, a nie kontynuację.

cloe4

1-3 i oryginalna fabuła.. Nie fabuła też czerpie z innych źródeł po prostu nieudolnie i powiązania między wątkami są znacznie słabsze niż w epizodach 4-6..

Finn to han solo ??? W czym ta postać przypomina ci hana solo.. Przestraszony, niepewny siebie w zasadzie dzieciak.. vs doświadczony szmugler, kobieciarz..

CZacza

Finn do Hana.... Motywem ucieczki od walki, humorkiem, lekko głupkowatą walką ze szturmowcami.... choć może trochę przesadziłam, to im dłużej oglądałam Finna to jakoś mi się z Hanem skojarzył.

Całe Star Wars czerpie inspiracje z wielu podań, mitologii, kultur wschodnich, i europejskich, kronik wojen światowych, systemów politycznych, a zwłaszcza baśni, tylko zamiast magii jest moc. Problem w tym, że części 1-6 czerpały inspiracje ze źródeł wszelakich. Lucas się tym fascynował i w końcu stworzył swój własny mit na nowoczesne czasy. Zauważ, że każda z tych części wygląda inaczej, jest dla siebie charakterystyczna (jedna lepsza i inna słabsza to fakt). A część 7 jest skopiowana i nie z innych trzecich źródeł nieokreślonego pochodzenia, ale bezpośrednio z czwartego epizodu tejże sagi! I to się mocno rzuca w oczy! Zwłaszcza nowa Gwiazda Śmierci (Starkiller), nowy Imperator (Snoke) i Nowy Yoda (Maz Kanata). Ba, nawet Harry'ego Pottera trochę tu wplatali np. wzięli ten motyw włażenia do głowy oraz wybieranie przez miecz jego właściciela... A jak biorą coś z naszych historii i źródeł to robią dość śmiesznie i nawet niekiedy nieudolnie (przemowa Huxa wzorowana na Hitlerze).

cloe4

Finna postać cechuje całkowity brak pewności siebie.. kompletna nieudolność w kontaktach z innymi.. Jedyne co chce to uciec.. Jedyna rzecz łącząca obie postacie to fakt że przeciwstawiają się swoim pierwotnym instynktom aby pomóc osobom na którym im zależy.

Cała kariera palpatina była wzorowana na cezarze i hitlerze.. Lucas tak naprawdę nie wiedział co robi lub tak jak ja uważam tylko pierwszy film był tak naprawdę jego.. (przykładowo scena z medihlorianami całkowicie zaprzecza scenie yody z imperium) .. epizody 1-3 z czego czerpały bo nie złapałem powiązania..

Część 7 faktycznie postawiła na znane wątki.. ale popatrz na modę ostatnich lat .. Star trek.. Coś ..Jurasick World .. Remake stał się passé i teraz każdy powtarza film zmieniając nieco fabułę. Disney zagrał bezpiecznie z pierwszym filmem bo prequela nieźle namieszały wśród fanów. Disney użył sprawdzonych wątków żeby przedstawić nam nowe (moim zdaniem ciekawe) postacie. Moim zdaniem to jak ten film będzie wyglądał w przyszłości zależy bardzo od przyszłych filmów..

CZacza

"Cała kariera palpatina była wzorowana na cezarze i hitlerze.. " Przynajmniej nie jest to tak łopatologicznie pokazane jak w przypadku Huxa - młodego hitlerowca, neonazisty. ;D

Co do inspiracji w Prequelach, których się nie doszukałeś:

Palpi to nie tylko Cezar czy Hitler, ale symbolizuje każdego despotę, który dorwie się do władzy, w momencie gdy demokracja przeżywa kryzys. Ten zaczyna obiecywać, że wszystko naprawi, "rozwalimy ten system!", zwala winę na Jedi i każe ich ukarać. A senat to akceptuje i to przy oklaskach. Jego propaganda sprawia takie cuda, że ludzie wierzą, że kosztem własnej wolności dostaną pokój.

Wojna Klonów jest wzorowana na Wojnie Secesyjnej, a Separatyści to Konfederaci.

Midichloriany - przydały się one w scenie z operą w trzecim epizodzie, gdzie Sidious bałamucił Skywalkera bajką o ratowaniu ludzi przed śmiercią. Nawet Nostalgia Critic, który nie cierpi Prequeli uznał tę scenę za jedną z najlepszych w całej serii.

Anakin Skywalker/Darth Vader - symbolizuje kogoś oszukanego przez nowy system, rewolucja zjada własne dzieci, a tym zjedzonym dzieckiem jest właśnie ten bohater. Potężny, ale zniszczony psychicznie przez obiecanki, jakie Palpatine nawtykał mu do głowy. A potem, gdy przestaje być już przydatny, Sidious bez żalu chce się go pozbyć i zastąpić nową marionetką (Luke'em).

Inspiracja rycerzami z wszelkich kultur: Jedi to templariusze, Jedi to samurajowie... Ważne są dla nich cnoty (kodeks), walka ze złem i ochrona niewinnych. Aczkolwiek nie jest to organizacja pozbawiona wad. To właśnie przez nie ona ginie, by dostać nauczkę na przyszłe lata.

Romans Padme i Anakina: taaa... z dialogów się można nabijać, ale cały ten wątek jest zainspirowany ze średniowiecznych i późniejszych romansów, zakazanych, namiętnych i mają wpływ na wydarzenia. Tristan i Izolda, Romeo i Julia, Lancelot i Ginewra, romanse te sprawiły, że świat wokół nich się zmienił, a kochankowie kończyli tragicznie. Ba.. nawet Adam i Ewa, szczególnie w momencie, gdy Anakin ofiarowuję Padme owocem, a scenę później błaga ją o to by z nim była (i o coś jeszcze, nie trzeba się domyślać, że chodziło mu seks, a obowiązywały go śluby czystości).

Niepokalane poczęcie - taaa... wiem, że też było hejtowane, ale jest wzięte z Biblii, Anakin zrodzony z mocy, wybawca galaktyki, taki Chrystus i Antychryst w jednym z tego uniwersum...

Błędów też nie brakuje, ale nie ma rzeczy bezbłędnych, ja doceniam zalety. ;D


"Część 7 faktycznie postawiła na znane wątki.. ale popatrz na modę ostatnich lat .. Star trek.. Coś ..Jurasick World .. "
Uff mi się jeszcze przypomniał Terminator Genysis... Sorry, nie cierpię tej mody. Mad Max pokazał jak powinno się kręcić kontynuacje, a tamte filmidła (choć mi się podobały) można zwalić po prostu brakiem pomysłów, taka jest brutalna prawda.

cloe4

Hux miał raptem 3 sceny.. jeżeli jego wyraźnie wroga w stosunku do nowej republiki scena mówi ci że jest neonazistom .. to radzę sprawdzić w czym jest nazizm.. Hux to po prostu nastolatek zbuntowany wobec obecnego systemu wierzący w stary porządek.. żadne z ideałów nazizmu nie pojawiają się ani w jego przemowie ani w jego działaniach... Imperium (mundury oficerów itp) zawsze było wzorowane na nazistowskich niemcach..

Palpatin w prequealach to jedyny sensownie myślący człowiek w całej republice.. tylko przypadkiem tak się składa że kompletnie zły.. W ciągu nocy wybija dowództwo armii republiki które przez setki lat broniło pokoju.. i nikt o nic nie pyta ??

Wojna secesyjna pod jakim względem.. Roboty kontra klony.. zero osobowości po obu stronach więc mogą się dziesiątkować bez żadnych większych emocji.. wojna bez stawek moralnych..całkowite przeciwieństwo wojny secesyjnej.

Medichloriany się przydały?? Bez nich ta scena nic by nie straciła.. medichloriany to największa żałość całej serii. Scena moim zdaniem jest przeciętna.. Walker uważał ją za dobrą bo wnosiła coś nowego do całej "legendy" gwiezdnych wojen ale moim zdaniem pomimo w miarę ciekawej opowieści (pomijając medichloriany) dość drętwo nakręcona..

Anakin..jest zabawną postacią bo tak naprawdę on jest zły jeszcze zanim system zaczął go oszukiwać.. wszystkie luki w scenariuszu dotyczące jego "przemiany" pominę bo to i tak długi post. Zmiana ustroju jest praktycznie niewidoczne w tych filmach (poza scenami w sali senatu) tak samo jej oddziaływanie na postać anakina.. szukasz głębi tam gdzie jej nie ma moim zdaniem!!

Jedi to niekompetentny arogancki zakon mnichów z fajną bronią.. cała struktura oraz proces szkolenia pokazany w prequelach całkowicie mija się z sensem jedi w epizodach 4-6.. Kompletna nieudolność i uwielbienie w przemocy całkowicie psują dla mnie ten "zakon"..

Cały romans jest żałosnie napisany to prawda.. ale nie tylko to tutaj kole w oczy.. Zero chemii pomiędzy aktorami.. ewidentnie nienaciągnięty scenariusz żeby ich z sobą "zestawić".. My nie widzimy jak się w sobie zakochują .. george lucas nam to mówi.. Nie ma żadnej sceny w której anakin mógłby się spodobać padme a padme podoba sie anakinowi bo to natalie portman.. Całe to jego błaganie to błaganie napalonego prawiczka xD..

Jak zarozumiałym musisz być żeby porównywać swojego "głównego bohatera" (chociaż te film za bardzo określonego głównego bohatera nie mają .. dla mnie osobiście to bardziej obi-wan) do Jezusa xD

Ty widzisz zalety tam gdzie tak naprawdę ich nie ma.. prequele są tak fundamentalnie zepsute jeżeli chodzi o fabułę że nawet kilka fajnych rzeczy, które można znaleźć nie ma znaczenia.

Zgodzę się z Tobą .. terminator był dość tragiczny ale swoją drogą taki właśnie mad max czy kiedyś evil dead 2 to też przykłady soft rebootów..
Jeżeli chodzi o epizod 7..Czy wolałbym oryginalną fabułę z tymi postaciami które dostaliśmy.. oczywiście ale cieszę się że dostaliśmy to co dostaliśmy bo jest milion kierunków w których saga może pójść i wiele z nich ciekawych.. Epizod 1 nie przedstawił żadnej ciekawej postaci więc trylogia była kompletnie stracona już na starcie.. a teraz jestem ciekaw co zrobią..

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
CZacza

Nie wiem, czy zrozumiałeś moją dość obszerną odpowiedź. Ty prosiłeś mnie o źródła, którymi inspirował się Lucas podczas kręcenia Prequeli. To ci je podałam. To, czy poprowadził to źle lub dobrze to subiektywna opinia każdego z nas ale już na inne forum... Tu jest forum "Przebudzenia Mocy", nie Prequeli i nie chce mi się o nich za dużo już gadać. Powiem tylko tyle, że zakon Jedi z ep 1-3 miał być taki nieidealny, pełen hipokryzji i idiotyczny (typowa konserwa bez rozwoju), by po upadku zrozumieć swoje błędy. Luke'a szkolili już "inną podstawą programową". ;D

Ja lubię Prequele, ty ich nie cierpisz... Jar Jar i midichloriany nie wadzą mi. Nie dogadamy się na starcie, a nasza dyskusja może trwać do usranej śmierci. Ja przeczytałam dużo krytyki pod względem ep 1-3 i nie przekonało mnie to w ogóle. Dla mnie cała seria 1-6 to filmy dzieciństwa. Dlaczego ty miałbyś mnie przekonać, że jest inaczej? ;D

"szukasz głębi tam gdzie jej nie ma moim zdaniem!!"
No proszę... A wielu szuka głębi w takim Renie, nawet ja sama byłam zaintrygowana nieco jego postacią po seansie w kinie. Nie przeczę, że postać ma potencjał, jest grana przez świetnego aktora i może coś z tego wyjdzie, ale gdy obejrzałam kolejny raz... ufff...powody dla których robi te rzeczy... Masakra jakaś... To tylko 30-letni emo-bachor, który strzelił focha na rodziców. Swoją drogą Leia i Han to super postaci, mili, uczynni, troskliwi, bogaci - zaznaczam to, bo z pieniędzmi problemu też chyba nie było, rodzice raczej oddali mu całe swoje serca, w niepokoju również nie żył, bo wychowywał się w Nowej Republice. Dla odmiany Anakin był niewolnikiem, bez ojca, żył w biedzie i strachu o bliskich, a matka zmarła mu na jego oczach, ukochaną kochał wręcz obsesyjnie, walczył podczas wojny, nie mógł się nigdzie odnaleźć, a dobry papcio Palpatine sądził mu trucizny do głowy, manipulował jego myślami odkąd go spotkał w dzieciństwie i charakter Skywalkera robił się coraz bardziej wredny. Ren przy Skywalkerze (odcinam się tu od kwestii aktorstwa, komentuję tylko fabułę) zachowuje się jakby mu cukierka nie dali... Cholercia, a swojego idola znalazł właśnie w Vaderze - w dziadku, który NAWRÓCIŁ SIĘ, URATOWAŁ JEGO WUJA I ZABIŁ IMPERATORA!!! I CO GORSZA, ON WIE O TYM WSZYSTKIM! A mimo to ciągle stoi po stronie jakiś postimperialnych ludzi, którzy stworzyli Death star 3 znikąd.
Wyszczekam to wszystko, gdy kolejne części przedstawią prawdziwe powody jego zachowania, bo na razie nie widzę żadnych...

Rey? Mary-Sue, która potrafi wszystko. To pilotka, poliglotka, złota rączka, rycerz Jedi... Sokoła zna lepiej niż Han. A postać ta do 19 roku życia żyła na zadupiu galaktycznym ala Tatooine 0.2 i dzień temu sądziła, że Luke i Moc to bajki, a potem pokonała byłego Jedi Kylo Rena... To sympatyczna i fajna bohaterka, wiele dziewczyn pewnie polubi Star Wars dzięki niej, ALE niech nie idealizują jej tak nad siłę. Największe kozaki galaktyki Skywalkerowie mieli wiele problemów po szkoleniach by pokonać użytkowników ciemnej strony... Ale zaraz... może Disney anulował 1-6 filmy i zrobił reboota, OK, byłoby to w miarę sensowne, tylko, że ich NIE ANULOWAŁ!!! Części 1-6 są w kanonie, a ich obraz kłóci się z obrazem 7 części. A tam nie było wybierania mieczy, czy czytania myśli mocą... Zresztą, skoro są takie moce, to dlaczego w 4 części Vader nie wyczytał myśli kapitana Antillesa, tylko go dusił, by się wygadał?

Pomijam już to, że Gwiazda Śmierci w 4 epizodzie, była stacją bojową, dzięki której Imperium (tracące poparcie wśród wszystkich środowisk w tym w senacie, wiec senat rozwiązano) miało rządzić strachem. To była nowa maszyna. Dla kogoś kto pierwszy raz oglądał tę część było nie do pomyślenia, by stworzyć coś gorszego od broni zdolnej zniszczyć planetę i wszelkie istnienia na niej żyjące... Już pojawienie się drugi raz czegoś podobnego w 6 epizodzie było powtórką z rozrywki, choć jeszcze nie tak bezczelną... no i była przynajmniej nieskończona, a służyła bardziej jako pretekst dla Luke'a by skierować go na dark side.

cloe4

PS. Co do zakochania się Anakina i Padme... Annie zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia jako 9-letni szczeniak. Już wtedy jej gada słodkie i głupkowate słówka "Jesteś Aniołem" "Jesteś najpiękniejsza w kosmosie", a ona nieco się z niego nabija. Potem, gdy opuszcza Taooine i tęskni za matką, obdarowuje nastolatkę wisiorem z japoru, bo chce by nigdy o nim nie zapomniała... Przez lata pielęgnuje to uczucie, ale potem ono ewoluuje. Ze zwykłego ślepego dziecinnego zauroczenia przekształca się w silną namiętność, którą nawet Obi-Wan wyczuwa, mimo, że chłopina wygląda na takiego, co się nie zna na tych sprawach. A Padme nabiera do Anakina rumieńców po 10 latach, w momencie gdy ma misję chronienia jej, ratuje ją (ze dwa razy) i umila jej pobyt na na Naboo. Grozi jej śmierć, żyje w napięciu, a on jedyny nie traktuje jej jak polityka, tylko jak kobietę. Co zresztą widać po tym jak jedynie przy nim się seksownie ubiera... Uff... za dużo już gadam o tym.

Przy okazji wypowiem się o miłości Hana i Lei. W 4 części się po prostu lubią, a w 5 dopiero zaczynają do siebie wysyłać sygnały, że lubią się jeszcze bardziej (o wiele bardziej), ale rzucają sobie docinkami (kto się czubi, ten się lubi, wiadomo). W 6 części to wielka, ale i prosta miłość, która mimo przeszkód (choćby przez Jabbę, czy nieporozumienia wynikającego z tego, że nie wiedział, iż Luke to brat Lei) to kończy szczęśliwie.
Dlatego trochę żałuję, że nie pozostali tacy w 7 epizodzie. Wyglądają, jakby byli w separacji, choć w sumie ten wątek jest nawet OK. I doceniam ostatnią scenę z ich udziałem, gdzie tak naprawdę Leia mówi, że bardzo za nim tęskniła i nigdy nie chciała by ją opuszczał. Oboje żyli w depresji i znaleźli czas na takie rzeczy, w jakich byli najlepsi (rebelia, szmuglerka). Dlatego tu tak już nie narzekam. To sprawia za zadaję sobie jeszcze więcej pytań: Jak Kylo mógł aż tak znienawidzić, tak wspaniałych rodziców? i skłócić tak piękne małżeństwo? W głowie się to nie mieści. ;D

cloe4

Rozkładamy ich romans na części pierwsze? Ok.

Po pierwsze co anakin może wiedzieć o miłości?? Spodobała mu się dziewczyna/kobieta. Jest trenowany przez całkowitych emocjonalnie mnichów i po latach widzi swoją dawną "miłość". I Twoim zdaniem to wystarczy do zbudowania związku?? (pomijając fakt że aktorzy nie mają między sobą żadnej chemii).

Będą z Padme anakin narzeka na obi-wana, bywa zarozumiały, przyznaje się do rzezi na kobietach i dzieciach. On całe życie trenował jako Jedi.. wyjęci z prawdziwego życia mnisi.. ona interesuje się polityką.
Ona całkowicie wierzy i popiera demokrację (będąc królową na swojej planecie).. on popiera monarchie.. rządy silnej jednostki.

Tak jak napisałaś obi wan wyczuwa że coś tutaj nie gra.. podobnie podejrzewam silniejsi jedi jak windu czy Yoda ..ale jedna z wszystkich mistrzów jedi.. do jej ochrony wybierają anakina.. Są aż tak złośliwi ?? (haha tylko pamiętaj trzymać rączki przy sobie). Anakin i padme odwiedzają milion super romatycznych miejsc i rada jedi jest z tym spoko. Można próbować romantyzować na ten temat (chociaż to strasznie naciąganie).. ale jak dla mnie to wygląda tak: Padme zmęczona polityką jest znudzona i znajduje sobie młodego kochanka.. a anakin to napalony prawiczek który trafia na natalie portman.

Co do analizy hana i lei .. uproszczona ale zgodzę się z Tobą. Han solo .. to nie jest postać która jest na luzie z uczuciami czy ich okazywaniem.. to że ich związek się rozpadł po wybrykach syna nie znaczy wcale że dobrze im się układało wcześniej ..czasami pomimo uczucia ludzie się nie dogadują .. Lei mówi do Hana .."zawsze nienawidziłam kiedy odlatywałeś".. a han na to "dlatego to robiłem". Ludzie zapominają że han to wygadany dupek tak naprawdę ...dlatego go lubimy.

Jeszcze co do Rena ..to że han kochał lei i nawet syna nie znaczy że był dobrym ojcem (czy nawet potrafił by być dobrym ojcem)

CZacza

"Jeszcze co do Rena ..to że han kochał lei i nawet syna nie znaczy że był dobrym ojcem (czy nawet potrafił by być dobrym ojcem)"

Taaa, tylko mimo swoich wad Han Solo to postać pozytywna, która przez swoje przeżycia obserwowanych w OT bardzo się zmieniła na plus - był szmuglerem, a został bohaterem Rebelii i prawdopodobnie też Nowej Republiki. Był prostym podrywaczem, a jego serce skradła księżniczka. Dostało mu się nieźle w kość (tortury, hibernacja) i nabrał też pokory. Dlaczego nagle taka super postać miałaby być złym ojcem? W EU (Legends) był bardzo dobrym ojcem, miał trójkę dzieci, jedno co prawda też było złe, a drugie zginęło młodo, tylko córka mu została - jego potomstwo tam nie skończyło najlepiej, fakt, ale to nie była jego wina! Powtarzam więc dlaczego nagle taka super postać w nowym kanonie (Disney) miałaby być złym ojcem? Bo Abrams i Kennedy od tak sobie wymyślili? XD Ja jednak zwalę winę na Bena Solo, który był zwyczajnym dupkiem i strzelił focha na rodziców, bo byli dość słynni w wolnej galaktyce, a on im mógł tego zazdrościć i chciał być potężny po swojemu, choć jak widać i do tego brakuje mu jaj. Może się mylę, może odbiór mi się zmieni (na pewno się zmieni) jak zobaczę resztę części, ale po siódemce to właśnie tak to wszystko wygląda. Choć jak się okazało, to film jest pełen niedopowiedzeń nie dlatego, że zostawiono to na sequele, tylko, że usunięto dużo informacji ze scenariusza w postprodukcji.

"Rozkładamy ich romans na części pierwsze?"

No wiesz... ;D, ja ci tylko odpowiadam na pytanie, gdzie pierwszy raz się w sobie zakochują. Nigdzie nie wspomniałam, że to ma sens. XD Ale jak to tłumaczą fani siódmej części również pełnej dziur fabularnych - SW to nie Sci-Fi! SW to fantasy, tu wszystko jest możliwe! XD

"Dla mnie to wygląda tak: Padme zmęczona polityką jest znudzona i znajduje sobie młodego kochanka.. a anakin to napalony prawiczek który trafia na natalie portman."

Swoją drogą, dla mnie też to tak wygląda... Ale czy to źle? Mi to nawet pasuje, choć dialogi mogły być lepsze. Ale skoro dla ciebie taka legendarna postać jak Han w nowej części pokazany jako zły ojciec i nieudacznik pasuje do SW, to czemu romans nieodpowiedzialnych młodych ludzi nie? XD

ocenił(a) film na 5
cloe4

Zręcznie się wypowiadasz w tym wątku, przeczytałem całą dyskusję. Masz sporo racji. Oglądając "Przebudzenie Mocy" czuję sporą satysfakcję, ale równie często jestem poirytowany zapożyczeniami i uproszczeniami fabularnymi. W tamtych momentach zaczynam tęsknić za motywami z prequeli - za senatem, polityką, Zakonem Jedi, prawdziwą wojną, rozmachem, walkami na miecze, rozwiniętym światem przedstawionym. W TFA mamy po prostu "tych fajnych, dobrych" i "tych złych", którzy ze sobą walczą. To wszystko. Fabuła Nowej Trylogii stała na znacznie wyższym poziomie, do tego mieliśmy znacznie większy rozmach, rewelacyjne walki na miecze i przede wszystkim tamten świat - mnóstwo nowych, ciekawych planet, na których były jakieś cywilizacje (Geonosis). Jedynym problem prequeli są właśnie postacie oraz napisane dla nich dialogi.

szymon0018

Hehe... A dziękuje, dziękuje. ;D

Zgadzam się z tobą w 100%., ale z drugiej strony w ocenianiu TFA nie jestem tak surowa. Patrzę na nią bardziej przez pryzmat tego, że kolejne części (8 i 9) mi to wszystko wyjaśnią, czy zrekompensują. Liczę na to. ;D

ocenił(a) film na 5
cloe4

Moja ostateczna ocena TFA będzie zależeć od kolejnych epizodów. Jeżeli twórcy nie będą się bali nawiązywać do prequeli to mogą mi one zrekompensować wady VII. Cieszę się, że Abrams postanowił wzorować się na Starej Trylogii, ale sprowadził to do absurdu - nawet walki na miecze nie mogły być na poziomie tych z prequeli? Walka Finna i Rey z Kylo jest jedną z moich ulubionych scen, ale głównie za sprawą pięknej scenografii/kolorów, ale na pewno nie choreografii, która była na średnim poziomie. Podobnie lokacje - Takodana i Jakku to absolutnie nic nowego, za to nowością było Coruscant, Geonossis czy Mustafar.

Tęskniłem też za rozmachem, odrobiną patosu i mroku - takiego jak podczas walki z Darthem Maulem czy też podczas prostej sceny, kiedy Anakin jedzie odszukać matkę (duel of fates w tle). Jedyną mroczną i rzeczywiście poważną sceną w TFA była wizja Rey i ewentualnie rozmowy ze Snoukiem.

TFA na pewno jest lepsza od Mrocznego Widma czy Ataku Klonów, ale chyba bardziej cenię sobie Zemstę Sithów ;)

szymon0018

"Jeżeli twórcy nie będą się bali nawiązywać do prequeli to mogą mi one zrekompensować wady VII."
Ja mam nadzieję, że pojawią się duchy Obi-Wana, Anakina i Yody... Przydali by się. Krążą plotki, że się pojawią i ponoć razem z Luke'em będą brali udział w szkoleniu Rey. Tylko, żeby nie były to jedynie głosy... ;D

Niech twórcy pamiętają, że Star Wars to nie tylko szmuglerzy, gangsterzy, brudne knajpy, pustynie czy lasy... Ale również polityka, moda, nocne i bogate życie oraz Jedi... Gdzie są Jedi?...

Hehe, w TFA jest parę małych nawiązań do prequeli: wspominają o równowadze mocy, wojnie między Sithami, a Jedi, o Armii Klonów, która byłaby lepszym rozwiązaniem niż szkoleni szturmowcy "po praniu mózgu", ba! na chwileczkę pojawia się Honsian, które strasznie przypomina Coruscant. Więc nie wszystkie planety zgapili z epizodów 4-6. ;P

Co do pojedynku... poza tym, że Rey nie powinna była pokonać Kylo Rena... to mi się nawet podobał. Kylo Ren świetnie walczył, to niezły szermierz, zręcznie "tańcował" XD... Dlaczego przegrał? Bo się popatrzył w śliczne oczka. ;D A tak na serio, właśnie nie mogę zrozumieć, jakim cudem przegrał, przecież on walczył świetnie, w przeciwieństwie do Rey, która machała na oślep. Aczkolwiek wiem, że Rey nie mogła walczyć jak wyszkoleni Jedi w Prequelach, bo pierwszy raz trzymała miecz, musiała tak siekać i rąbać jak siekierą. ;D

szymon0018

Walki na miecze były 300 razy lepsze niż w prequelach..

ocenił(a) film na 3
CZacza

Akurat walki na miecze to jeden z najsilniejszych punktów SW w prequelach... Choreografia i dynamika tylko podkreśla, jakimi mistrzami walki byli w czasach zakonu rycerze Jedi... Słabe, bo co, za szybkie? Za dynamiczne? Za dużo skoków?
Wystarczy nadążać wzrokiem co się dzieje na ekranie, to chyba nie jest trudne... Maul vs Jinn i Kenobi to już klasyka i maestria dla oczu w przeciwieństwie do młócenia jak cepem - mieczem emo Kylo i MarySueRey...

Za mało paplania w I - III w stylu "im your father"? Akurat do paplania jest 99% fabuły w relacjach bohaterów, a walka to ten jedyny moment, kiedy mogą zamknąć japy i walczyć, by zabić. Najlepsi choreografowie i mistrzowie układali i uczyli sekwencji walk w NT, ale co tam, lepiej mówić "be" dla zasady....

cloe4

Późno odpisuje ale co tam..

Dlaczego han solo miałby być złym ojcem?? Po pierwsze zgodzę się że solo jest postacią pozytywną (złoczyńca o dobrym sercu). Dobrzy ludzie wcale nie tworzą dobrych ojców. Solo całe życia hulał i unikał odpowiedzialności za cokolwiek. Zdaję sobie sprawę że w romantyzowanym świecie wystarczy że ktoś jest zakochany i jest przyzwoitym człowiekiem więc będzie dobry w wszystkim. Niestety tak naprawdę nie jest.. a han solo to przykład osoby nie nadaje się na ojca.. Jego ucieczka od kłopotów i problem w okazywaniu uczuć zdecydowanie na to wskazują. Co do Kylo rena szczerze zgadzam się z Tobą.. Jego postać to rozwydrzony, trochę rozpuszczony nastolatek który przechodzi fazę bunty ale przy tym posiada potężne umiejętności. Tak naprawdę to poza lukiem można uznać że był najpotężniejszy w "nowym zakonie jedi". Ja odebrałem to tak że filozofia jedi jako bardzo stoicka i zdystansowana, zbyt mu nie pasowała bo on chciał być super silny i cool.. więc odwrócił się od nauczyciela i poszedł do kogoś kto według niego lepiej wykorzysta jego potencjał. W epizodzie 7 najbardziej kole w oczy usunięcie z scenariusza wzmianek o obecnym systemie panującym w galaktyce .. czym jest nowa republika... czym jest ruch oporu.. a czym nowy porządek.

To sci-fi pomieszana z fantasy.. A cały romans jest tak słaby głównie dlatego że George lucas nie potrafi romansu napisać.

Romans romansem.. chodzi o to że ma to być centrum fabuły tak naprawdę .. Anakin niby staje się zły (chociaż jest zły od początku) żeby uratować padme.. Łatwo tutaj porównać sytuację do Romea i Juli ..zakazana miłość i inne bzdety. To co "łączy" anakina i padme to materiał na przygodę a nie na stały związek. Han solo jest takim samym nieudacznikiem w nowym filmie jak w pierwszej trylogii.

CZacza

Han to były bohater Rebelii i nawet w TFA Rey i Finn patrzą na niego maślanymi oczami poprzez jego legendę. To nie jest żaden nieudacznik (hola hola, bo zaraz się dowiem, że to pijak spod jakiejś budki na Jakku.... A tak swoją drogą, gdyby tak było, to w tym wypadku Rey jako kloszarda mógłby spotkać w ciekawych okolicznościach XD).
Han to tylko biedny człowiek, który zarabia jak może, taki kombinator. Han to awanturnik, który szuka przygód, ale nie zostawia bliskich w potrzebie. Ile to razy ratował życie Luke'a? W Nowej Nadziei porzucił nagrodę za uratowanie księżniczki, by pomóc w rozwaleniu Gwiazdy Śmierci. Gdy w "Imperium Kontratakuje" miał wracać do Jabby i do swojego szmuglowania, postanowił zostać by chronić Luke'a i Leię. Przyjaciele byli dla niego najważniejsi, choćby nawet jeśli miał trochę nieodpowiedzialności w sobie. A skoro przyjaciół kochał, to syna chyba jeszcze bardziej. ;)

"To co "łączy" anakina i padme to materiał na przygodę a nie na stały związek." Czyli, że gdyby np. podczas chronienia Amidali, Anakin ją przeleciał, później po ukończeniu misji by się rozstali, a potem okazało się, że podczas tej przygody zaszła w ciąże, to byłoby OK? Sorry, ale jakoś nie pasuje to do nich. Ja mimo jakiejś dziwnej sympatii do tego romansu, nie widzę tam stałego związku, bo nie miał być. Małżeństwo zapewne było czymś, co miało sprawić, by Anakin miał pewność, że już nie straci osoby, którą kocha (a ciągle był zły na siebie, że nie ocalił matki). A tak całkiem serio, to ile oni mogli ze sobą przebywać podczas wojny? Ona zajęta polityką, on zajęty wojną. Ich "tajemne" romantyczne spotkania pewnie można by było policzyć na palcach.

cloe4

Han jest świetnym pilotem, przysłużył się rebelii itp itd. Kiedy napisałem że jest takim samy nieudacznikiem w epizodzie VII jak i wcześniej chodziło mi o to że skoro uznajesz go w nowym filmie za nieudacznika to w starej też powinnaś (ja osobiście tak nie myślę). To jest człowiek który stara się być super cool ale nie zawsze mu to wychodzi. W starej trylogii też potrafił zrobić coś głupkowatego.. Np w episodzie IV jak pobiegł za szturmowcami. Rey i Finn mają o nim takie wyobrażenie bo go nie znają.. nie wiedzą jaki jest.. słyszeli tylko o człowieku który był genialnym pilotem i pomógł zniszczyć imperium. Znają jego legendę (nie oglądali filmów, jak my). Po epizodzie VII ludzie usłyszą o bohaterze Hanie który poświęcił się dla zniszczenia gwiazdy śmierci. Ja się nie kłócę że on nie kochał syna.. pewnie że go kochał po prostu nie bardzo umiał to okazać się domyślam. Nie ma w zasadzie dyskusji po część Vii pokazuje że pomimo tego że kochał syna był kiepskim ojcem.. ja twierdzę że jest to prawdopodobne.

Nie wiem czy byłoby to ok. Chodzi mi o to że jeżeli to ma być miłość która pogrążyła galaktykę w ciemność to trochę żałosne. Jest to romans napisany przez osobę która nie ma pojęcia jak romanse pisać.. Nie byłoby problemu gdyby ta miłość nie była centralnym punktem trzech pierwszych epizodów.. wolałbym już żeby lucas skupił się na powstaniu więzi między obi-wanem, a anakinem ( o której słyszymy w ataku klonów jak jadą widną . Tak jakby Obi-wan spojrzał się prosto w kamerę i powiedział słyszeliście to widownio?? Teraz jesteśmy przyjaciółmi).

CZacza

Jakoś mnie to nie przekonuje. A jeśli masz rację co do Hana, to świadczy tylko o tym, że Disney zhańbił tę postać. Można się jeszcze czepiać tego, że nawet nie było pokazanego jego pogrzebu, po prostu spał to dziury ze szczurami, jak ktoś już to określił. Mniej ważne postacie w sadze miały swojego pogrzeby, a Han Solo nie... No kurde!... Taki kultowy bohater sagi nie miał! Ale już nie chcę o tym pisać...

Co do romansu z prequeli... Kiedyś nawet myślałam jakby było, gdyby Anakin śnił o śmierci Obi-Wana i szalałby z tego powodu, że utraci przyjaciela. Czy byłoby lepsze niż koszmar o śmierci o swojej dziewczyny? Nie wiem, ale nie byłby to taki głupi zabieg fabularny. Tak mi się zdaje. Gdyby to Anakin próbował ratować Obi-Wana, a nie Padme, to te rozwiązanie na pewno bardziej by pasowało, aby podbudować przyjaźń między Anakinem, a młodym Obi-Wanem.
Bo w sumie czasami zastanawiałam się nad takim scenariuszem. Padme wtedy byłaby po po prostu normalną żoną (zakazany związek by to nie był, bo w tym wypadku nie jest on potrzebny fabularnie, czyli Jedi mogliby tworzyć rodziny) Anakina i matką bliźniąt, a Anakin za to mocno po bratersku kochałby Obi-Wana i zrobiłby wszystko by go uratować od śmierci. To by było chyba bardziej znośne dla facetów, którzy nie przepadają za romansami, a lubią SW.

cloe4

Całkowicie się nie zgadzam że Disney kogokolwiek zhańbił. Moim zdaniem ustatkowane życie nie pasowało całkowicie do tej postawy. Han solo jako "produktywny członek społeczeństwa.. mieszkający z rodziną na przedmieściach i koszący sobie trawnik". To by była hańba. Aaa no pogrzeb by się przydał.. być może na początku następnej części się odbędzie (chociaż wątpię raczej będzie scena trzy tablicy upamiętniającej albo posągu). Wrażliwy temat xD.

Też.. jest wiele powodów dlaczego Anakin mógłby przejść na ciemną stronę.. W prequelach imperator go po prostu nabrał.. Sugerował że zna tajemnice ocalenia padme przed śmiercią a gdy anakin nie miał już wyjścia powiedział " Nie mówiłem że umiem.. ale razem naaapewno coś wymyślimy". Problem Anakina z obi-wanem jest taki że w mrocznym widmie Obi-wan nawet nie lubi anakina (uważa że powinni z mistrzem słuchać rady jedi). Później jego mistrz wymusza na nim przysięgę że wyszkoli anakina. Następnym razem widzimy ich w ataku klonów i mówią nam jakim to są wielkimi przyjaciółmi i jakie niesamowite przygody razem przeżyli. Wow..

Większości raczej romanse nie przeszkadzają.. przeszkadzają im żałosne wymówki za romanse jak to coś w prequelach.

CZacza

"Han solo jako "produktywny członek społeczeństwa.. mieszkający z rodziną na przedmieściach i koszący sobie trawnik"" Dobry Boże nie chciałabym widzieć nigdy czegoś takiego na oczy. XD
Za to w TFA chciałabym widzieć Hana podobnego do tego z Legends, który był w jego wieku. Nie żebym jakoś je specjalnie lubiła EU (nawet dobrze, ze usunęli, ale jednak mogli zaoferować coś o wiele lepszego w zamian niż powtórkę ANH), bo nie przepadam za nim, niektóre historie po ROTJ były debilne (a propos słyszałam, że był tam pożeracz słońc, czyli w nowym kanonie to Starkiller) ale tamci autorzy potrafili wymyślić oryginalniejsze historie niż TFA, i co ciekawe: Luke, Leia, i Han zostawali ze sobą na dobre i na złe, była to przyjaźń, której nikt by nie rozdzielił. To była jedyna rzecz, którą zrobili dobrze. A Han z EU tez był lepszy niż Han z TFA. Lekki, śmieszny, trochę nieodpowiedzialny, ale na pewno nie słaby i pomocny. I dobry ojciec, który nie ucieka od rodziny w potrzebie, mimo, że tam też miał syna po ciemnej stronie lubującego Vadera. A Leia co ciekawe została jednak Jedi.

Ja zwłaszcza po wielu plotkach, jakie krążyły w internecie, myślałam, że w ep. 7 Han Solo będzie generałem szkolącym młodych ludzi tworzących nową rebelię, a jego żona Leia powinna być kanclerzem. No cóż jest jak jest, choć wychodzi na to, że Leia jako córka Vadera nie może być szychą Nowej Republiki.

Ech... prequeli nie przywołuj, błagam. W tej kwestii się nie dogadamy. XD

cloe4

TFA tak jak w życiu "Friends Forever" nie zawsze wychodzi. Tak naprawdę to w nowym filmie przeszkadza Ci to że sprawy nie potoczyły się tak jakbyś chciała.. Rozumiem ten punkt widzenia ale jest to dość subiektywna rzecz. Postaci są w miejscu w którym są w sposób logiczny. Patrząc na to z boku moim zdaniem można powiedzieć "Widzę jak mogło do tego dojść".

Co do nowej rebelii czy jak oni się nazywają tym nowym filmie.. jest to najsłabszy element scenariusza.. Scenariusz na siłę próbuje przywrócić stary status quo. To że Lei nie jest kimś znaczącym w "nowej republice".. też mnie zdziwiło.

Pewnie masz racje..

CZacza

"Tak naprawdę to w nowym filmie przeszkadza Ci to że sprawy nie potoczyły się tak jakbyś chciała.. " Owszem... ale cóż Dsiney miał swoje pomysły i cóż, mówi się trudno żyje się dalej.

Szkoda, bo zamiast być szychą w Nowej Republice, Leia mogła jeszcze zostać Jedi. Luke obiecał jej to w Powrocie Jedi, że nauczy ją jak się korzysta z mocy. A tu klops... No chyba, że o czymś nie wiemy. XD

cloe4

Kurde.. trudno śledzić te wpisy..

No pewnie że tak!!!

Szczerze to wolę że Leia nie została Jedi.. Inteligentny polityk czuły na moc by mi pasował.. Po prostu nie widzę jej jako jedi zwłaszcza że z niewiadomych powodów muszą oni odrzucić miłość (co jest beznadziejnym ruchem lucasa tylko dlatego żeby "związek" padme i anakina był "zakazany")..

CZacza

Wiesz... co do celibatu... jest pewna szansa, że Luke w Nowym Zakonie z niego zrezygnował. Być może sam miał żonę, a Rey rzeczywiście ma szanse być jego córką... Ale to teoria spiskowa. XD

Dla Lei najlepiej by było jakby została kanclerzem, zwłaszcza że ówczesny zmarł w ataku na Honsian. Książka z nowego kanonu "Bloodline" opisuje dlaczego nie mogła zrobić kariery w polityce. Wydało się, że była córką Vadera...

użytkownik usunięty
CZacza

Ta miłość była centralnym punktem jedynie w Ataku klonów. W pozostałych niespecjalnie.
I nie, ich spotkanie (Anakina i Padme) nigdy nie rokowała na "przygodę" od samego początku rokowała na wielką romantyczną, nastoletnią miłość, która od samego początku była skazana na porażkę bo (tutaj poniekąd się z Tobą zgodzę) oboje nie mieli czasu na to by nauczyć się zdrowych relacji "kobieta-mężczyzna". Bo ona od dziecka zajęta polityką a on najpierw niewolnik, który chyba musiał wręcz pytać czy może iść się wysikać a potem jakby mnich.
Ale gdy tylko zaczęli być sami to te wszystkie ograniczenia zostały w tyle. Oni nie zawracali sobie głowy swoimi obowiązkami (no może Padme w jednym momencie się hamowała) - oni jak nastolatkowie po prostu się pokochali. Oni byli nastolatkami a nie dojrzałymi osobami jak Han, który bądź co bądź miał kiedy nauczyć się flirtować bo po prostu miał ku temu okazję. Podejrzewam, że gdyby Han był młodszy to jego zaloty nie wyglądałyby tak jak wyglądały. Ale to, że Anakin i Padme nie mieli okazji a on miał, nie znaczy że ich związek był gorszy od tego co widzimy u Hana i Lei - był inny.
I pamiętaj, że nie każdy jest tak wyszczekany i obyty w flirtowaniu jak Han. Nawet w naszej ziemskiej rzeczywistości wygląda to różnie. U niektórych bardziej a u niektórych mniej poradnie.

użytkownik usunięty

A i jeszcze coś - jeśli się dobrze przyjrzysz to Anakin i Padme mieli zupełnie inną wizję miłości. Co najbardziej widać w scenie na balkonie w E3 - gdy ona mówi, że jest piękna bo jest zakochana a Anakin mówi do niej, że JEST PIĘKNA BO ON JĄ KOCHA.
Ona rozumie miłość podobnie jak my, przecież wiele razy mówi się do kobiet, że są piękne gdy są zakochane. A on rozumie miłość jako posiadanie na własność (co jest podszyte strachem przed utratą).

użytkownik usunięty
CZacza

"Dlaczego han solo miałby być złym ojcem?? Po pierwsze zgodzę się że solo jest postacią pozytywną (złoczyńca o dobrym sercu). Dobrzy ludzie wcale nie tworzą dobrych ojców. Solo całe życia hulał i unikał odpowiedzialności za cokolwiek. Zdaję sobie sprawę że w romantyzowanym świecie wystarczy że ktoś jest zakochany i jest przyzwoitym człowiekiem więc będzie dobry w wszystkim. Niestety tak naprawdę nie jest.. a han solo to przykład osoby nie nadaje się na ojca.. Jego ucieczka od kłopotów i problem w okazywaniu uczuć zdecydowanie na to wskazują. "

To jak na razie jedyne Twoje słowa z jakimi się zgadzam.

cloe4

Ja prosiłem o inspiracje Lucasa?? Nie wydaje mi się ale szczerze nie pamiętam więc całkiem możliwe. Nie rozumiem jak coś można nazwać inspiracją kiedy..tej inspiracji niewidać.. to że ktoś coś zaznaczy jako "inspiracje" żeby film był głębszy nie znaczy że tak rzeczywiście jest. Ja osobiście nie słyszałem żeby lucas taką inspirację zaznaczał ale uwierzę Ci na słowo. Ja napiszę tylko tyle że masz racje, skoro lubisz prequele to ja nie zmienię Twojego zdania tak samo jak Ty nie wmówisz mi że filmy są dobre. Forum istnieje po to aby wyrażać swoją opinię i to zrobiłem.

Co do zakonu Jedi.. to takie ujęcie (zepsutego, zaślepionego) całkowicie psuje sens jego odnowy. Skoro nie widzieliśmy go jako tego dobrego skutecznego działającego to po co do niego wracać.. podobnie z republiką.

Jeżeli chodzi o Rena- Czyli postać Ci się spodobała na początku bo lubisz aktora? Ja go pierwszy raz chyba widziałem a podoba mi się bo nie jest to typowy złoczyńca. Jego problem polega na tym że to dziecko z rozbitego domu.. miał niby wszystko ale ojca nigdy nie było.. to że ktoś ma pieniądze itp.. wcale nie znaczy że musi być szczęśliwy. Problem z Anakinem polega że Twój opis jest ciekawszy niż sama prawda.. on był zły zanim palpatin go opętał. Marudził narzekał.. i nadużywał swojej siły. Jako niewolnik miał tak strasznie?? Mieszkał w całkiem przyzwoitym domu razem z matką i pracował na tyle krótko że miał czas zbudować robota i ścigacz. Po tym jak królowa itp wróciła z jego planety dlaczego nie wrócili po jego matkę ?? Myślisz że ile osób tak naprawdę wie co się stało w sali tronowej na gwieździe śmierci ?? Tylko młody skywalker. Podejrzewam że niedobitki imperium podobnie jak ren uznali to za propagandę, historię pisaną przez zwycięzców. Proste wyjaśnienie jego zachowania - Jak myślisz ile dzieciaków chciało być Vaderem po obejrzeniu gwiezdnych wojen??

Rey wydaje się mery sue to prawda.. ale szczerze ja myślę że jej zdolności zostaną wyjaśnione w przyszły filmie ale tak poza tym to Luke też po 2 tygodniach treningu z Yodą pokonał anakina (niby super mega jedi jeżeli wierzyć filmom 1-3). Nie wiem czy zauważyłaś ale walka na miecze świetlne to najmniej ważna aspekt bycia jedi (przynajmniej według starej trylogi której film nr. 7 się trzyma) .. Luke zostaje prawdziwy Jedi .. kiedy odmawia walki. Kyle ren został raniony bronią Chewbacki która działa prawie jak granatnik.. krwawi cały czas i jeszcze Finn ranił go w ramię. Rey przegrywa praktycznie cały czas dopóki nie pokonuje go po prostu siłowo.
Jeżeli chodzi o czytanie w myślach to poważnie pytasz się mnie dlaczego podczas szybkiej akcji przejęcia statku Vader nie przykuł żołnierza rebelii i nie grzebał mu w głowie?? Już lepszym przykładem byłoby szukanie bazy rebeliantów i leia.. po co vaderowi była ta cała czarna kulka tortur. Faktycznie nie za bardzo to się zgadza ale tak samo ja napiszę dlaczego w prequelach poziom walk jest o tyle wyższy niż w nowej nadzieji (chodzi mi o anakina i obi-wana), z tą różnicą że nowa trylogia ma jeszcze dwa filmy żeby to wyjaśnić.

Gwiazda w epizodzie 6 miała służyć temu samemu celowi co pierwsza przy okazji użyto jej jako przynęta dla sił rebeliantów i luka.. Daleko fabule części 7 do ideału ale to samo mówi mój yyy temat.

CZacza

Luke po dwóch tygodniach treningu w V epizodzie nie pokonał Vadera, ledwo uszedł żywy. Zrobił to dopiero w VI epizodzie, a minął wtedy prawdopodobnie rok. Miał czas aby się doszkolić, nawet miecz sobie tworzył nowy... A Vadera pokonał w takiej samej furii, jak Rey Kylo Rena... Na początku przegrywał, a potem skłaniał się ku ciemnej stronie. Zresztą o ile wiem, to Vader chciał, aby Luke go pokonał "A teraz uwolnij gniew, tylko nienawiść mnie unicestwi". A potem mówi "Może jeśli ty nie przejdziesz na ciemną stronę, to twoja siostra to zrobi" i wtedy Luke wpadł w gniew, zaczął korzystać z ciemnej strony. Dopiero odcięta ręka ojca przywołała go do porządku.

cloe4

Chodziło mi o trening pod okiem mistrza.. może faktycznie Luke w przerwie pomiędzy epizodami VI i VII chodził na siłkę dla Jedi albo na kurs szermierstwa w uniwersytecie papka palpatina. Chodzi o to że ewidentnie posługiwanie się mieczem świetlnym jest wśród Jedi drugorzędne skoro Yoda nie widział potrzeby trenowania w ten sposób Luka. Rey też nie walczyła z jakąś wielką finezją.. pokonała poważnie rannego Kylo Rena czystą siłą tak naprawdę.

użytkownik usunięty
CZacza

Co do inspiracji to polecam taki np. filmik http://www.filmweb.pl/film/Star+Wars%3A+The+Legacy+Revealed-2007-466242

ocenił(a) film na 9
cloe4

"Zresztą, skoro są takie moce, to dlaczego w 4 części Vader nie wyczytał myśli kapitana Antillesa, tylko go dusił, by się wygadał?"

Vader tego nie potrafił

Gregor4567

Vader był jednym z najpotężniejszych istot w Galaktyce... On by nie potrafił? Sam Kylo Ren go uwielbia za to i ma stracha, bo wie, że jest słabszy... Poza efekciarskimi sztuczkami, nic mu nie wychodzi i dlatego histeryzuje.
Wtedy nie było takich zdolności. Disney trochę sobie wykpił z poprzednich części tworząc nowe sztuczki, które nigdy się nie pojawiały... Ale jak już mówiłam Moce w SW ewoluują... Innym przykładem jest to, że dawniej Jedi nie potrafili po śmierci pojawiać się jako duchy, a teraz to potrafią... Możliwe, że to się rozwinęło...

ocenił(a) film na 9
cloe4

Raczej strzelam że Snoke jest najpotężniejszą istotą w galaktyce ever, Kylo jako jest uczeń może potrafić rzeczy jakich Vader czy Sidious nie umieli. Nie znają wszystkich możliwości ciemnej strony https://www.youtube.com/watch?v=jIHF8Xe-O6Y

Gregor4567

Snoke'a nie znamy, nic o nim nie wiemy prócz tego, że wizerunkowo to klon imperatora...więc na razie nie będę się o nim wypowiadać. Może to Plagueis, a może ktoś jeszcze inny.

Na moje rachunki to Palpatine oraz "z reguły" Skywalkerowie są najpotężniejsi! Czyli Anakin, Luke, Leia (Dlaczego nie jest Jedi? Czyżby jednak celibacik? XD) i wychodzi na to, że i Ben, ale jest rozchwiany i niedoszkolony... I basta...

Rey i Snoke to na razie osoby znikąd, pojawią się nowe części to je skomentuję...

ocenił(a) film na 9
cloe4

Nie wykpili sobie z poprzednich części

https://www.youtube.com/watch?v=qvWv3uosN9E
0:45 "oszukać śmierć zdołał tylko jeden, ale jeśli będziemy współpracować wiem że uda nam się odkryć ten sekret"

On mówi o swoim dawnym mistrzu. Tutaj dowiadujemy się jakie możliwości daje ciemna strona i w porównaniu z tym co oni potrafią, znają zaledwie jej ułamek.

Gregor4567

Wiesz... ja tę legendę bardziej traktuję jako bajkę, by ogłupić Anakina, a manipulowanie życiem jest nierealne, bo przecież on nigdy nie wskrzesił swojej żony, ani też nie uzdrowił swojego ciała, ba w filmach on nie próbował tego robić...ale w sumie... twórcy mogliby się odwołać do tej sceny... Gdyby Snoke byłby Plagueisem byłoby ciekawe nawiązanie do poprzednich części. Ale nie wiem czy tak będzie.

Potężni to nie tylko ci przy ciemnej stronie. W 9 części jestem na 100% pewna, że Snoke przegra, więc... na pewno najpotężniejszy nie będzie. XD A na dzień dzisiejszy to Skywalkerowie pozostają najpotężniejsi, bo są potomkami samej Mocy.

ocenił(a) film na 9
cloe4

Nie wiadomo, ważne że to powiedział, do tego dochodzi "wybraniec" i zrodzenie z mocy. Twórcy mają dużą swobodę bo moc i jej możliwości nie są jakoś sztywno zdefiniowane. Nie ma zasad - gdyby w kanonie pozostało całe EU i te tysiące lat historii to wtedy można by się pluć, ale tak to nie.

No wiadomo że i tak na końcu Rey mu skopie tyłek xd Na nią to nie ma mocnych.

ocenił(a) film na 2
Gregor4567

Chyba że to Rey jest antagonistą ;)

A Snoke myślę nie jest Darthem Plagueisem. On się wydaje dość cienki...

użytkownik usunięty
cloe4

Ja myślę, że nie tyle nie było takich umiejętności jakie wykorzystał Kylo wobec Rey jak raczej Wybraniec tego nie umiał. To, że jest Wybrańcem nie znaczy, że wszystko umiał - byłby wtedy takim męskim Mary Sue.
Każdy Jedi czy Sith wyspecjalizował sobie pewne umiejętności ot co, bo np. miał takie predyspozycje, bo jego mistrz tego go uczył itd. ;)

Nie wiem co o tym myśleć. Rozumiem, że w zamierzeniu Lucasa było pokazać Anakina jako Wybrańca, który jest dość psychicznie słaby i strasznie ludzki jak na bohatera z przepowiedni, ale ostatecznie pokonuje swoje demony i wypełnia przepowiednię... Ale wiele razy było wspominane, że Skywalker Senior to istota o ogromnym potencjale, bo został poczęty przez żywa moc. Nawet Palpatine mówił, że Anakin jest od niego mocą potężniejszy, ile razy w książce pojawiła się kwestia, że to rycerz wszechczasów... Ale kalectwo jednak nieodwracalnie go osłabiło, i niestety przypieczętowało los blaszanego psa na łańcuchu (choć i tak ciągle potężnego i wzbudzającego strach dookoła)...

Biorąc to wszystko pod uwagę, głupio się patrzy na kogoś takiego jak Rey, która niby nie jest wybrańcem a zachowuje się jakby była najpotężniejsza w galaktyce, ma jakieś cudne "przebudzenia" znikąd...

użytkownik usunięty
cloe4

Co do Rey to nie chce już nawet mówić bo nerwicy się nabawię ;)
Kylo był szkolony pod pewnym kątem z filmu wynika, że raczej pod kątem władania Mocą z wykorzystaniem negatywnych emocji (dark side user ). Skoro Wybraniec został okaleczony co osłabiło jego pewne umiejętności to nie mógł ich bardziej rozwijać (użytkownicy CSM mogli używać błyskawic a on nie).
Ponadto tak naprawdę widzieliśmy tylko jedną umiejętność Kylo, której nie znaliśmy wcześniej. No dobra dwie - umiejętność wchodzenia w głowę. Ale odnoszę wrażenie, że ta umiejętność została wcześniej pokazana tylko nie tak mocno wyeksponowana. Z resztą w pierwszym epizodzie Jedi bez problemu odczytała emocje małego Anakina. Kenobi np. umiał mieszać w słabych umysłach robiąc z kogoś tam posłusznego niewolnika (wrócisz do domu i przemyślisz swoje życie :D ).
Ponadto jak wiemy to wdzianko Vadera za wygodne nie było i generalnie Palpie bardzo się starał by Vader nie stał się potężniejszy od niego. Bo wiadomo jakby się to skończyło. Fakt, że tego nie widać ale to idzie dość dobrze odczytać z ich relacji.

Zgadzam się. ;D

użytkownik usunięty
cloe4

Kurde czasem by się przydało by ktoś się wziął na "Wrócisz do domu i przemyślisz swoje życie"

ocenił(a) film na 3
Gregor4567

Bo Vader pojawił się w filmie, który miał być jednorazową edycją w kinie. Myślisz, że w chwili wejścia ANH do kin, ktokolwiek myślał łącznie z Lucasem, że Vader to ojciec Luke'a? Albo, że tym bardziej zrobi się z tego taśmociąg filmowy, obejmujący 2 trylogie i trzecią w produkcji? Na planie cieszyli się, że mikrofon dobrze działa, bo to była niskobudżetówka, a ty porównujesz wymysły pacana Abramsa który dysponował 200 milionami dolców, ze scenariuszem filmu, który cudem został dopięty w całości lol

CZacza

Ja zarozumiała? Dobre sobie! I wcale nie porównuję Skywalkera do Jezusa... Broń Boże, jako chrześcijanka uważam, że Skywalkerowi do Jezusa jest bardzo bardzo bardzo daleko, że hoho... Chodziło mi tylko inspirowanie się niepokalanym poczęciem znanym z Biblii (i chyba nie tylko z Biblii). A w FIKCYJNYM uniwersum Star Wars Wybraniec jest takim jakby zbawicielem (i niszczycielem). A jego ojcem jest mistyczna siła...