Najważniejsza różnica między prequelami Lucasa a tym filmem?? Ciekawe postaci. Niezależnie od fabuły jeżeli postaci nas nie złapią film będzie mierny.. Nie będziemy czuli stawki i każdy zabieg emocjonalny wypadnie blado.. Epizody 1-3 nie mają żadnej ciekawej postaci.. w tym filmie chociaż fabuła momentami aż za bardzo czerpie z "Nowej nadziei", postaci są ciekawe a i ich los/rozwój może pójść w wiele stron.
Osobiście moją ulubioną postacią jest Kylo Ren.. Całkowicie niestabilny (tak samo jak jego miecz).. Kiedy kontroluje sytuacje (pewny i opanowany niczym Darth Vader..), kiedy coś nie idzie po jego myśli wyrzuca gniew jak dziecko z autyzmem. Szczególnie lubię mały szczegół kiedy całkowicie traci pewność siebie kiedy generał Hux czy jak mu tam go widzi po porażce z rey bez maski.. Przerażony odwraca wzrok (wcześniej władczym tonem.. pomiatał huxem). Tyle można z tą postacią.. Oby tylko tego nie zepsuli!
Został wyjaśniony w prequelach.. chodzi o to że mu wypadł podczas walki?? Wow
Nie nosi miecza bo i tak nie miałby z kim walczyć ..to dopiero dobry argument xD
W Przebudzeniu mocy mają miecze bo miecza są częścią jedi tylko ktoś tak potężny jak imperator albo Yoda ich nie potrzebują.. po co komuś kto potrafi podnieść statek miecz świetlny.. Lucas to dziecko które samo nie zna własnych filmów i jedyne dlaczego dał Yodzie miecz po to żeby zadowolić głupich fanów dla których walka na miecze świetlne to całe gwiezdne wojny.
No możliwe że to nie tylko twoje odczucia ale to nie zmienia faktu że jest to głupie porównanie xD Usłyszałeś gdzieś że ktoś porównał mundury czy strukturę organizacji do nazistowskich niemiec więc hux to musi być nazista.. a czemu nie faszysta albo komunista.. albo jakikolwiek inny zmilitaryzowany system totalitarny ?? Co w jego przemowie utożsamia go z nazimem ??
Nie musimy czekać bo postaci już są 30 razy bardziej złożone od tych papierowych kartek z prequeli.. teraz tylko czekamy co z nimi zrobią..
Poważnie dopiero od linijki "ja jestem twoim ojcem" widzisz jakąś złożoność postaci?? To nieźle ;)
Widzisz, rozmawiając z Tobą czuję się tak jakbyś na mnie patrzył z góry i uważał mnie za śmiecia bo lubię prequele - jak typowy trufan.
Ja nie mam zamiaru kogokolwiek obrażać bo lubi OT czy Przebudzenie mocy. Generalnie sama lubię OT (widziałam każdy epizod spokojnie ze 60 razy) ale uważam, że Przebudzenie mocy jest najgorszym epizodem na chwilę obecną (możliwe, że z czasem zyska).
Widziałam Przebudzenie 4 razy (i jakoś nie mam ochoty na więcej bo mnie nie porwało) i wydaje mi się, że to jest na tyle dużo aby jednak dostrzec jakąś głębie czy złożoność a tego nie dostrzegam. Dostrzegam w chwili obecnej jedynie potencjał na ciekawy rozwój postaci szczególnie u Kylo (o tutaj się chyba zgadzamy co do tego epizodu).
Widzisz... kiedyś też plułam na takie Mroczne widmo ale po obejrzeniu co najmniej 4 razy przestałam bo coś jednak dostrzegłam w tym epizodzie.
I żeby było jasne (to tak na wszelki wypadek gdybyś zechciał mnie od gówniar wyzywać) - Gwiezdne wojny towarzyszą mi od co najmniej 28 lat - pierwszy raz widziałam je jako 12 letnie dziecko. Lubię je nie tylko za to co większość obecne gimbazy czyli za efekty specjalne czy pojedynki na miecze albo walki w kosmosie - to już przerabiałam jak byłam młodsza. Obecnie dostrzegam w nich coś więcej.
Ja patrzę z góry?? To ty mnie porównałaś do dziecka w tym wątku..
Ciężko mi jest pojąć jak toś może uważać jakąkolwiek z części 1-3 za lepszą od tej nowej.. Możliwe że to nostalgia czy coś.. ja też jak byłem mały to lubiłem prequele ..wybuchy akcja itp.. jak kreskówka ale człowiek dorasta i patrząc na to z strony czysto technicznej.. te filmy są beznadziejne.. postaci puste i fabuła żałosna mój siostrzeniec z podstawówki pisze lepsze wypracowania..
Tak zgadzamy się co do kylo ..ale to nie jedyna ciekawa postać.. Przebudzenie mocy daleko ma do idealnego filmu ale patrząc na prequele gdzie mdłe postaci już w mrocznym widmie straciły całą trylogię.. tutaj może być lepiej
Nie wyzywam ludzi od gówniar to raczej twoja broszka..(Ty mnie nazwałaś 7 latkiem) Ja osobiście nie widzę co można w nich dostrzegać.. Niesamowitość komputerowego królika "Jar jara" czy głębie charakteru dartha maula ??
I masz racje nieudolne machanie mieczem imperatora albo latanie jak naćpany po całym pomieszczeniu Yody dodają majestatu i powagi tym postacią (przypomnę że Yoda to kilkuset letni półmetrowy mistrz jedi.. rzeczywiście stworzony do walki na miecze)
Nigdzie nie napisałam, że podoba mi się to co zobaczyłam w walce między Yodą a Dooku czy też scenę z aresztowania Palpatina - wręcz przeciwnie skrytykowałam, obie sceny uważam za żenujące i totalnie niepotrzebne.
Jar Jar jest mi totalnie obojętny - nie zwracałam uwagi na tę postać.
Maul to postać, która mogła być interesująca ale nie dano jej się rozwinąć (ot taka wola twórcy i ja to akceptuję).
Tak się składa, że mam lat 40 więc OT widziałam jako 12 letnie dziecko a prequele widziałam mając lat 20 parę a nie jako dziecko. A zaczęłam je (prequele) doceniać w wieku 30 paru lat. Także ten.
I to nie jest tak, że nie widzę żadnych wad w prequelach. Widzę wady i zalety w obu trylogiach. Ale zalety obu trylogii zakrywają mi ich wady. Gdyby było inaczej nie widziałabym SW łącznie jakoś 360 razy. Darowałabym sobie po obejrzeniu co najwyżej 2 razy.
Nie pytam o wiek.. bo nie ma znaczenia. Znam wyjątkowo inteligentnych młodych ludzi ..i znam głupich starszych.. Pisaliśmy o posiadaniu mieczy i moim zdaniem Yoda i imperator nie powinni miecza mieć czy używać a twoim tak.. z tego się wziął mój post..
Jar jar jest tak naprawdę kompletnie nie potrzebny w tym filmie a nawet nie spełnia roli którą mu dał lucas czyli źródła humoru (w ogóle nie jest zabawny ..nawet jak byłem mniejszy to mnie nie rozśmieszał) Po prostu nie potrzebna postać której dobry scenarzysta by nie stworzył.. Akceptujesz to że mamy papierowego złoczyńce chociaż darth Vader był dla wielu sercem gwiezdnych wojen ?? Yyy ok..
Film może Ci się podobać nie ma w tym nic złego.. ale jeżeli chodzi o postaci to prequele leżą a przebudzenie nie.. więc nie ma co tu porównywać
"Tutaj wybrano oszczędność leżeli chodzi o sceny akcji" tutaj czyli gdzie? W Przebudzeniu? Rozśmieszyłeś mnie albo widzieliśmy zupełnie inny film. Bo ja (i wiele osób z mojego otoczenia, także wielkich fanów OT) uważa, że w Przebudzeniu akcji były tyle, że calą trylogię można byloby tym obdzielić. Ale to nie komplement. bo jak obejrzałam sobie już na spokojnie Przebudzenie to stwierdziłam, że ta akcja miała na celu przykrycie braku treści.
"są to filmy które mogą się podobać dzieciom pomiędzy podstawówką a gimnazjum."
Problem w tym że to są właśnie filmy dla dorosłych .. Nie wiem które dziecko zrozumie te wszystkie zakręty polityczne... I odniesie je np do dzisiejszych problemów politycznych...
Czy zrozumie czemu Anakin został Darthem Vaderem... Albo kiedy nim został.... O co chodzi z tym celibatem Jedi... skąd się wzięła armia klonów...
Sorka, ale większość starszych widzów tych rzeczy nie rozumie, jak więc mają zrozumieć je dzieci...
Dzieciaki tak naprawdę nie muszą rozumieć fabuły.. będą im się podobały efekty specjalne, wybuchy i walki na miecze, a no i scena jak Jar-Jar wchodzi w kupę.
Na tej samej zasadzie będzie im się podobała Stara Trylogia i "Przebudzenie Mocy"....
No to w takim przypadku tobie się może podobać na tej samej zadzie co dzieciom.. Każdy inaczej odbiera i ocenia filmy xD..
A co tam tak bardzo ci się nie zgadzało z historią tworzenia gwiezdnych wojen ?? Czy jesteś po prostu trollem ?? ;)
A ja powiem, ze z Prequeli na pewno "Mroczne Widmo" było dziecinne... Głównie dzięki temu, że główny bohater był 9-letnim dzieciakiem krzyczącym "Yupi". Ale reszta?
"Atak Klonów" był bardziej dorosły, choć trochę zbyt kolorowy, a polityka dla dzieciaka może być zbyt zrozumiała.
"Zemsta Sithów" to głowy są ucinane, dzieci zarzynane, zemsta i mrok, momentami przypomina horror (i ten Palpi) - pierwszy w dziejach Star Wars film z PG-13, (reszta poza ep7 ma PG) więc nie gadaj, że 1-3 są takie dziecinne... ;D
Mroczne widmo było dziecinne głównie z powodu Jar-jar binksa.. żabokrólika który wdeptuje w kupe.. Mamy też dartha maula postać bez charakteru w ogóle nie mająca wpływ na fabułę która się pojawia tylko po to by była walka na świetlne miecze (dla dzieci).. prostota i nielogiczność fabuły którą potrafią zaakceptować tylko dzieci..
atak klonów .. scenariusz to kompletna porażka.. dwóch głównych bohaterów to oddalony mnich bez emocji i zarozumiały, zły nastolatek który narzeka cały czas.. Yoda z mędrca stał się odbijającym po pokoju efektem komputerowym.. a nasz sith w tym tygodniu to christopher lee.. dalej praktycznie postać bez charakteru.. Palpatin pogrywa na wszystkich jako jedyny z funkcjonującym mózgiem..
Zemsta sithów ..stara się być mroczna żeby nadrobić dwie poprzednie filmy ... George lucas próbuje ratować trylogię spotykając się z całkowitym rozczarowaniem fanów.. Film jest lepszy niż poprzednie części..
To że film jest mroczny i są zarzynane dzieci wcale nie znaczy że film nie jest dziecinny.. fabuła jest napisana jakby napisał ją uczeń gimnazjum.. postacie i dialogi tak samo. Nie ważne ile głów obetniesz i ile dzieci zabijesz offscreen.. to tak naprawdę nic nie znaczy.. Cale to ocenanie Pg to kompletna bzdura..
"Mamy też dartha maula postać bez charakteru w ogóle nie mająca wpływ na fabułę która się pojawia tylko po to by była walka na świetlne miecze" Hehe, w odróżnieniu od Emo Rena, Maulowi wystarczyła złowroga morda, brak mrugania na ekranie i zajebista walka by robił wrażenie i miliony fanów go pokochali. Choć ja nie podzielam ich entuzjazmu w tym przypadku. Ale to taki odpowiednik Boba Fetty z OT. On również świetnie wyglądał, ale za długo nie żył.
Wytłumacz mi sens istnienia kapitan Phasmy... Tak ją reklamowali, a gówno zrobiła... Przeciętni szturmowcy jak ten, który walczył z Finnem (co krzyczał: zdrajcaa) czy ten, co uwalniał Rey (grany przez Craiga) skradli całe show. Po co ona więc tam była? XD
Ciekawe czy na OT też narzekasz, gdzie małe pluszowe misie pokonują legion toporowych żołnierzy Imperium, albo gdy C3PO zachowuje się przemądrzale i irytująco (choć śmieszne). Albo ryki Chewiego. I jeszcze ta impreza u Jabby pełna maskotek i głupiej muzyczki wyjętej z muppet show... Nie żebym nie kochała 4-6, bo te filmy stawiam na piedestale, ale i tam nie brakowało pewnych głupotek. 1-3 są zaraz za nimi. 7 trochę odstaje, ale też ją lubię, choć moim zdaniem była niepotrzebna i zniweczyła wszystko to nad czym pracowali Luke, Leia i Han w OT. Całe ich poświęcenia, trudna praca, przyjaźń... nowa cześć to wszystko zniszczyła...
Ja do dzisiaj nie rozumiem po jakiego grzyba kapitan Phasma chodzi po korytarzu z wielkim karabinem w łapach (bo ktoś może na nią wyskoczyć zza węgła?) i w hełmie albo czemu wyłączyła tarcze (jest tchórzem, czy co? )
No nie wiem czy go kochali... dzieci pewnie tak bo wyglądał ciekawie i miał fajny miecz. Ale jako postać to po prostu pusta kartka papieru.. Maul porównujesz do boba feta? Główny zły charakter pierwszego filmu do postaci pobocznej??
Całe jej znaczenie w tym filmie to potrzeba wyłączenia tarczy oraz może dać jakiś konflikt z szturmowcami Finnowi..(zgodzę się że przesadzili z reklamą) Istniała tylko po to by wyłączyć tarczę.. Być może postać będzie miała więcej do robienia w przyszłych filmach bo w przeciwieństwie do maula nie zginęła w pierwszej części..
To raczej ona jest Boba fetem .. poboczna postać z srebrnym pancerzem, który wygląda całkiem "cool" ale sama jakoś dużo nie ma do roboty.
Końcówka na endorze to badziew straszliwy.. Powrót Jedi ratuje wszystko co ma miesjsce w kosmosie, na gwieździe śmierci no i pościg na tych latających yyy pojazdach po lesie.
Jeżeli chodzi o Impreze u Jabby to nie widzę w tym nic złego ciekawe praktyczne kreacje.. problem pojawia się w nowej edycji gdzie mamy ten beznadziejny występ posyaci CGI..
Czy część 7 zmienia 3 poprzednie w jakiś sposób? Przyjaźń i cały wysiłek dalej został. Film nie uszkodził mitologi gwiezdnych wojen .. rozbudował ją w przeciwieństwie do części 1-3 które zniszczyły postać Dartha Vadera.. jedi.. moc.. itp itd..
Nie uważam też najnowszej części za bezbłędną.. mógłbym znaleźć w niej wiele rzeczy które mi przeszkadzają lub które bym zmienił. W moim poście chodzi o to że najważniejsze są postaci bo w przeciwieństwie do prequeli jestem ciekawe jaki będzie ich dalszy los. Co więcej w porównaniu do prequeli tutaj widać staranie.. większość epizodów 1-3 to kręcone w zielony pomieszczeniu sceny przy użyciu jednego- dwóch aktorów.. gdzie wszystko inne to głupie efekty komputerowe.. Lucas siedział w wygodnym krześle i ciepłym studiu i pił sobie kawę a animatorzy zajęli się resztą.
To właśnie część dorosłych facetów pokochała Maula najbardziej.
No właśnie dla mnie ta część "z klymatem" i "wspaniałymi" recenzjami, zniszczyła mi obraz starej trylogii niestety, a prequele mi tego mi nie zrobiły. Pomijam tu również muzykę, która w ep.1-3 była wręcz cudowna, na tyle cudowna, że momentami ratowała te gorsze momenty, a w ep. 7 jakaś taka nijaka, poza Rey theme nic nowego w sumie.
A do części 7-9 miałam duże wymagania. Wreszcie miałam nadzieję, że zobaczę w miarę normalny zakon Jedi z rycerzami i mistrzem Luke'em Skywalkerem na czele oraz może i do końca dobrze funkcjonującą, ale w miarę dobrą Nową Republikę... Ale nie... Jedi nie ma, bo takie ich przeznaczenie, chyba lubią być rżnięci przez niestabilnych emo młodzieniaszków. A Nowa Republika poszła w p*zdu przez gwiazdę śmierci. Luke natomiast robi za Obi-Wana/Yodę, którzy jedyni przeżyli czystkę... ehh... postawiono na kopiowanie Nowej Nadziei i tyle, przeciętny fan SW byłby w stanie wymyślić taką fabułę. Ba, jakby znał EU, to może stworzyłby coś o wiele bardziej oryginalniejszego.
Całę szczęście są też elementy pozytywne, które sprawiają, że "Przebudzenie Mocy" miło mi się ogląda, ale te powtórki z poprzednich części mnie strasznie wkurzały. Kennedy nie wiedziała, czy chce robić kontynuację, czy remake'a czy reboota - to wyszła taka mieszanka... Skopiowanie OT to nie wszystko...
Sorry Disney, uwielbiam was za cudne animacje z lat 90., ale SW wychodzi wam jakoś dziwnie, jakby poza rebelianckim klimatem nie potrafili nic więcej zrobić dla tej sagi,. brakuje wam pomysłów najwidoczniej (Rebels, Rogue One, zaraz będzie Han Solo no i The Froce Awakens), a ery Starej Republiki boicie się jak ognia... Niech się postarają zrobić kolejne epizody bardziej oryginalne i niech dorzucą mimo wszytko trochę więcej Jedi, bo sama Rey i Luke chyba na Snoke'a nie pójdą,. tym bardziej, że w zakonie Ren jest chyba kilka rycerzy ciemnej strony. A x-wingi chyba powinny wyglądać bardziej nowocześnie, to nie czasy wojen rebelianckich, minęło 30 lat, psia mać...
Maula pokochali wtedy wszyscy. Pamiętam, jakie wtedy było oczekiwanie na pierwszą komiks lub książkę z tą postacią. Kurde, nadal mam gdzieś tamten komiks ^_^
'bo sama Rey i Luke chyba na Snoke'a nie pójdą"
Czemu nie?
Daj spokój, dla mnie nowa część to syf, ale rozumiem Disneya. Trzeba było zrobić łopatologicznie "coś w stylu Starej Trylogii", broń Boże coś oryginalnego - bo zobacz co się stało jak Lucas zrobił prequele.
Stąd stary złom na ekranie i inne takie
"przeciętny fan SW byłby w stanie wymyślić taką fabułę"
No i o to chodziło ^_^
Inna sprawa że masa rzeczy jest zrobiona "dopowiemy w następnej części" - wątek romantyczny między Kylo a Rey, kim jest Snoke, jak teraz wygląda sytuacja w galaktyce, czemu tak wygląda sytuacja w rodzinie Solo, itd.
Coby nie psuć "klimatu Starej Trylogii" :p
Tych którzy desperacko szukali czegoś co mogliby polubić w mrocznym widmie chyba..
Problem w tym że nowy film jakby obiektywnie na to spojrzeć nie zmienia nic w starej trylogii .. prequele tak. Zmieniają odbiór postaci, naginają niektóre wydarzenia, inne wręcz zmieniają, sprawiają że cała mitologia staje się płytsza.
Niezależnie od tego czy lubisz nowy film czy nie od aż na siłę starał się nic nie zmieniać w stosunku do starszych filmów (dlatego han i leia cały czas po tylu latach robią to samo). Po części jest to też zaleta (i moim zdaniem przewaga) bycia kolejną częścią a nie poprzednią.
W prequelach starożytny zakon prowadzony przez radę starych doświadczonych mistrzów, pełen super rycerzy, którzy bronili republiki od wieków daje się podejść ewidentnie głodnemu władzy politykowi i zostaje wymordowany w jedną noc.. w nowszej część jeden Jedi który nigdy nie przeszedł odpowiedniego szkolenia próbuje odtworzyć zakon (co na pewno nie jest takie łatwe) i zostaje zdradzony przez najlepszego ucznia, którego nowym mentorem została czarna siła o której istnieniu nie miał pojęcia. Która wersja wydaje się bardziej prawdopodobna?? Czy część 7 mogła stworzyć coś bardziej oryginalnego.. pewnie, a czy prequele nie mogły??
Miał to być sequel bazujący ciężko na starszych filmach ,żeby "odtworzyć ich magię dla młodszego pokolenia na którym disney mocno się opiera finansowo. Chcieli zagrać bezpiecznie chociaż też wolałbym coś innego.
Boją się starej serii jak ognia bo jest w większości nie lubiana przez fanów (a przynajmniej przez ich bardzo dużą część). Pomysły prequelów są bez większej głębi (jak pisane przez dziecko).. postaci to białe kartki papieru.. a wszystko co się dzieje dzieje się przez wygodny zbieg okoliczności albo kompletną głupotę postaci.. Cokolwiek zrobią mam nadzieję że nie będzie to równowartość sceny z ataku klonów gdzie gdzie dziesiątki jedi (większość z nich nie grana przez prawdziwych aktorów) rzucają się do nie mającej sensu bitwy z robotami i robalami na arenie.
X-wingi wyglądają inaczej w epizodzie 7!!!
"Tych którzy desperacko szukali czegoś co mogliby polubić w mrocznym widmie chyba.."
To tak samo jak uwielbianie Kylo Rena... To takie desperackie szukanie oryginalnych elementów w siódmym epizodzie. A trzeba przyznać, że takiego złoczyńcy w historii SW to jeszcze nie było. ;D
"Problem w tym że nowy film jakby obiektywnie na to spojrzeć nie zmienia nic w starej trylogii .. prequele tak. Zmieniają odbiór postaci, naginają niektóre wydarzenia, inne wręcz zmieniają, sprawiają że cała mitologia staje się płytsza."
No właśnie mi prequele nie zepsuły spojrzenia na oryginały, bo całą serię w dzieciństwie obejrzałam chronologiczne. Jeśli wam 1-3 zepsuło spojrzenie na 4-6, to wybaczcie fani, ale nie zrozumiem waszego "cierpienia"... Wiem , że dla niektórych młody Vader/Anakin może być irytujący, Lucas może przedobrzył pokazując bohatera wyjętego z "Cierpień młodego Wertera", ponoć nawet Christensen (którego fani nie znoszą, zasłużenie czy nie, to już nie moja sprawa) był zirytowany, że musi grać takiego mazgaja, ale mi to na swój dziwny sposób pasuje. :D Pomijam już Obi-Wana, na którego też przelała się fala hejtu, ale ucichła gdy McGregor zaczął przypominać Guinnessa.
Ale dla mnie to właśnie "Przebudzenie Mocy" zniszczyło obraz 4-6, bo siląc się na wzorowanie Nową Nadzieją porzuciło rozwój postaci, które one przeżywały przez całą trylogię...
Imperium zamiast być zniszczone odrodziło się z większą mocą dzięki jakiemuś nowemu "Imperatorowi", który się wziął znikąd! Nie żeby postimperialiści nie byli problemem, ale serio aż takim?
Inny zarzut, to fakt, że trójka bohaterów, która się zżyła, powstały przyjaźnie, romanse, przeżywali rozwój, zmienili się na lepsze, stali się bohaterami... nagle jakby cofnęli się do etapu Nowej Nadziei, nie czuję tego zżycia, bo nie mają ze sobą kontaktu! SIC! Luke gdzieś przepadł bez wieści, Leia go szuka, a ten nawet nie da jej znaku życia... Han i Luke - tutaj to nic nie wiadomo... Han i Leia, skłócono ich... Ja wiem, że lubili osobie dogryzać, ale wtedy to byli młodzi ludzie, potem bardzo się zmienili względem siebie choćby w szóstym epizodzie... A oglądanie dziadków którzy pyskują sobie nawzajem jest lekko idiotyczne. Tylko ostatnia scena z nimi była fajna. Zresztą, sam fakt, że Han, który przeżył tak dużo, i tak bardzo się zmienił na lepsze znowu wrócił do szmuglowania... może i nie powinnam tego potępiać, bo w końcu może miał depresję... ale błagam! Znowu szmuglerka? To litość Mocną, to bohater rebelii.
Pominę, już fakt, że poświęcenie Vadera i zniszczenie imperatora już w ogóle się nie liczy. Jakby twórcy zapomnieli, że to się zdarzyło. Tym bardziej, że poprzez kontekst prequeli uratowanie swojego syna ma większe znaczenie...
Kylo Ren jest po prostu ciekawą złożoną postacią którą można pokierować w wiele stron.. to mi się w tej postaci podoba.
"..Jeśli wam 1-3 zepsuło spojrzenie na 4-6, to wybaczcie fani, ale nie zrozumiem waszego "cierpienia".."
Nie chodzi tutaj o jakąś osobistą urazę do filmu. Po prostu porównujemy oddziaływanie na mitologie przez części 1-3 i część 7. I to że obejrzałeś/łaś je w chronologicznych porządku nie oznacza że te same postaci z części 1-3 i 4-6 różnią się od siebie znacząco (zmiana w czasie filmów nie była zasygnalizowana). Chociaż przyznam że widok, uważanego kiedyś za najlepszy z czarnych charakterów Dartha Vadera, który za młodu był napalonym mazgajem też nie pomaga.
Co do aktora to nie rozumiem nienawiści. Christensen nie miał żadnych szans uratować tej postaci.. była zbyt beznadziejnie napisana.
Jeżeli chodzi o hate-u w stosunku do obi-wana to nie jestem pewien ale bardzie niż o wygląd chodziło o zachowanie postaci.. Lucas zaczął pisać postać bardziej przypominającą "starego obi-wana".
Jaki rozwój postaci porzuciło tak szczerze?? Myślisz że ktoś taki jak Han solo potrafiłby być długoletnim mężem i ojcem?? Imperium się nie odrodziło bo nie jest to siła rządząca wszechświatem.. rządzi republika.. Naprawdę myślisz że coś takiego jak imperium rządzone tysiącami systemów mogło by upaść w kilkanaście lat?? Nowy porządek jest pozostałością imperium.. zbiorem rozbitych imperialnych sił i naiwnych młodych którzy poddali się propagandzie. Zgodzę się że Snoke wziął się nie wiadomo skąd ale mamy jeszcze dwa filmy żeby wyjaśnić jego pojawienie.. Co do ucieczki Luka to to Ci przeszkadza ale ucieczka Yody albo Obi-wana w epizodach 1-3 już nie??
W jakim sensie poświęcenie Vadera straciło na znaczeniu??
"W jakim sensie poświęcenie Vadera straciło na znaczeniu??"
Vader zabił Imperatora, a i tak pojawił się nowy typek, podobny do Palpatina, który w bliźniaczo podobny sposób manipuluje wnukiem Vadera. Do tego stworzył Najwyższy Porządek, który jest kopią Imperium Galaktycznego. Powtórka z historii jak nic... Ja wiem, że historia lubi się powtarzać, ale twórcy mogli zrobić coś oryginalniejszego. Nawet EU nie było pod tym względem tak "nieoryginalne", choć nie cierpiałam historii po "Powrocie Jedi". ;D
"Naprawdę myślisz że coś takiego jak imperium rządzone tysiącami systemów mogło by upaść w kilkanaście lat??"
Minęło już 30 lat, niedobitki imperium powinny być zmarginalizowane do minimum... Nie wspomniałam, że nie powinni się pojawić, ale nie o takiej sile, żeby zniszczyć stolicę galaktyki. Skąd oni mieli kasę na Starkillera, szkolenie szturmowców i resztę bajerów? Czyżby Nowa Republika ich finansowała podobnie jak Ruch Oporu? Może nawet i tworzyła sztuczną wojnę? Możliwe, że powiedzą o tym 8 części... ale na razie naciąganie jest to wszystko.
"Han solo potrafiłby być długoletnim mężem i ojcem?"
A dlaczego nie??? XD
"Co do ucieczki Luka to to Ci przeszkadza ale ucieczka Yody albo Obi-wana w epizodach 1-3 już nie??"
Może z Luke'em trochę przesadziłam... ale o ile się nie mylę, to Yoda i Obi-Wan nie mieli rodzin... Musieli się ukrywać przed Imperium, by ich nie zabiło. Dodatkowo Obi-Wan znalazł schronienie dla Lei i strzegł na Tatooine Luke'a, by nic mu się nie stało. Więc w pewnym sensie swoich najbliższych (dzieci Anakina) nigdy nie opuścił, a nawet jeśli to w dobrych rękach. Luke natomiast pewnie ma jakiś plan, co nie zmienia faktu, że jego najbliższa rodzina, przynajmniej Leia (z niej Kylo raczej nic by nie wycisnął, bo w końcu to po niej ma te moce) powinna wiedzieć, o tym gdzie podziewa się jej brat. A wygląda to tak, jakby ją olał, a ona musi go szukać po całej galaktyce, nawet nie wie dlaczego...
Imperator zginąłby i tak przy wysadzeniu gwiazdy śmierci. Poświęcenie Vadera miało bardziej znaczenie osobiste. Odkupił swoje winy i udowodnił że Luke ma rację i wciąż w nim siedziało dobro. Co więcej ta scena pokazała że dobro mimo wszystko jest silniejsze od zła. Zabawne że luke stał się jedi bo odmówił walki z ojcem a w prequelach obi wan mówi do anakina że miecz świetlny to jego życie.
Dyskusja o funduszach jest trochę bez sensu.. A jeżeli chodzi o zniszczenie stolicy republiki to był to atak z zaskoczenia. Nikt nie spodziewał się że resztówki imperium będą posiadać broń o takiej sile rażenia. Nawet Twój ulubiony Hux wspomina o flocie nowej republiki, która gdyby włączyła się do walki skończyła by ją całkiem szybko. A fakt że goście posiadający potężną finansową korporację ryzykowali by wszystko żeby przejąć takie zadupie jak planeta Naboo i kiedy wpadli nie wydali swojego współpracownika nie jest naciągane ??
Bo to nie jest w jego charakterze.. Han solo to typowy kobieciarz i wolna dusza (przynajmniej za takiego się uważa). Siedzenie w jednym miejscu było by dla niego duszące. Spróbował bo zależało mu na lei ale zdecydowanie to wbrew jego naturze.
Luke nie tyle ją olał co po prostu poczuł ze zawiódł i strzelił "focha" na świat. Tak samo jak yoda który mógł pomagać rebelii w walce z imperatorem ale zamiast tego wybrał wygnanie. Luke mógł uznać że więcej szkodzi niż pomaga.. mógł się załamać po upadku jego "nowego zakonu".. mógł czuć się winny że jego siostrzeniec przeszedł na ciemną stronę pod jego nosem. Jest wiele powodów dlaczego zniknął.. a ten zabieg pozwala twórcą na przedstawienie nowych postaci. Kylo Ren nie miałby z Lukiem żadnych szans więc nie było by za bardzo filmu gdyby luke był obecny.
"Imperator zginąłby i tak przy wysadzeniu gwiazdy śmierci. Poświęcenie Vadera miało bardziej znaczenie osobiste."
Nieprawda, wielu ludzi Imperium uciekało, zdołali przetrwać, w TFA nawet założyli FO. Gdyby Palpi zabił Luke'a (nie wiem, co by było dalej z Vaderem ;D), to szybko na jakimkolwiek statku czmychnąłby z zagrożenia. Czyli niby bitwę by wygrali Rebelianci, ale imperator nadal by żył. Tak jak było w 4 epizodzie.
Atak z zaskoczenia? Zaraz mi się to kojarzy z atakami arabskich terrorystów w Nowym Yorku, Paryżu, Belgii, czy gdziekolwiek... Ale w naszym świecie problem mają służby specjalne, które jak zdołają wykryć zagrożenia... to następują atak na niewinnych. Honsian to bardzo bogata planeta, z flotą... podpisała pakt o nieagresji, ale sama przecież wszczyna wojnę za pomocą Ruchu oporu. (Takie lekkie odniesienie do USA, które wszędzie wspiera buntowników na terenach krajów totalitarnych). Nowa Republika naprawdę myślała, że jej to ujdzie na sucho? Że FO to tacy idioci? Skąd taka partyzantka miałaby kasę jak nie z Nowej Republiki? Hux wie jaka jest prawda, się wściekł i dobrze... Ale ludzie z Nowej Republiki to jacyś idioci, że nie spodziewali się ataku. A promień "zagłady" wystrzelony z Starkillera? Finn i reszta zauważyli go z Tokanady, to sąsiednie planety Honsian nie zauważyły zagrożenia i nie ostrzegły stolicy? Dziwne...
"Bo to nie jest w jego charakterze.. Han solo to typowy kobieciarz i wolna dusza" Taki był w IV i troszkę w V części. Ale się zmienił... W szóstej był już troskliwym facetem, nieco zazdrosnym o Luke'a. Życia dało mu nieźle w kość, wiele się nauczył. Dla mnie mógł być dobrym ojcem, może lekko awanturniczym, ale na pewno kochającym i troskliwym... https://throughtwoblueeyes.files.wordpress.com/2012/01/han-and-leia-37.jpg?w=640
Zresztą o czym ja mówię? TFA chyba nigdzie nie wspomina, że Han był złym ojcem, tylko, że syn stał się zły przez Snoke'a, nic więcej. A to, że Kylo Ren mówi na ojca, że jest słaby, głupi i go zawiódł... to naturalne, ciemna strona zawsze mówi na jasną, że jest słaba i głupia. Vader tak samo zwracał się do Kenobiego. Ba, Sam Kylo Ren mówi, że jego dawna osobowość Bena Solo była słaba. Więc, to nie oznacza, że Han zawiódł gdziekolwiek. Choć on na pewno ma poczucie winy. to fakt.
W kontekście filmu masz rację co do Luke'a... Problem z tym, że to właśnie powtórka z Yody. Stary Luke nie musiał być Yodą! Swoją drogą ciekawe jakie to tajemnice Jedi odkrył przez ten czas na tej bezludnej wyspie. ;)
Co do miecza... tutaj chyba widać różnice między miedzy Obi-Wanem, a Yodą. Yoda uczy o mocy, nie chce by Luke był agresywny. Uczy go jak odeprzeć ciemną stronę, jak używać telekinezy i ogólnie o światłości. Ale Obi-Wan w 4 części obdarowuje Luke'a mieczem jego ojca i mówi "To elegancka broń na bardzo cywilizowane czasy". Nawet uczy go jak się z niego korzysta. Obi po prostu lubił miecze świetlne. ;) A Yoda unikał ich jak ognia (taaa, wiem że w prequelach on walczył, ale i tak tylko w ostateczności).
Co do walki Luke'a z Vaderem. W Zemście Sithów jak Yoda i Obi-Wan dowiadują się o tym, że Anakin stał się Vaderem i służy Palpatine'owi (Sidousowi) to obaj idą walczyć, by ich zabić. By zniszczyć ciemną stronę. Zawsze mi się to kłóciło z tym, że Jedi przecież nie powinni zabijać. Choć z drugiej strony zabicie użytkownika ciemnej strony, który stwarza problemy to mniejsze zło. Można gadać, że prequele to zepsuły, ale to jest zgodne z tym co widzimy w OT.
Yoda i Obi-wan tego samego wymagają od Luke'a w szóstym epizodzie. Każą mu zabić własnego ojca. Kiedy Luke mówi, że nie da rady tego zrobić, to oni na to, że inaczej to Imperator znowu wygra i będzie cierpienie w galaktyce trwało bez końca.
Ale to, że Luke odstępuje od walki z Vaderem to samowolka. sprzeciwił się w tym momencie Obi-Wanowi i Yodzie, gdyż nie kazali mu go nawracać. ;) chociaż bał się też ciemnej strony, a niewiele brakowało, by mógł na nią przejść.
"Nieprawda, wielu ludzi Imperium uciekało, zdołali przetrwać, w TFA nawet założyli FO."
A dlaczego myślisz że wszyscy wyżsi członkowie imperium siedzieli sobie na gwieździe śmierci??
A mi nowa republika kojarzy się z ligą narodów która zignorowała hitlera i niemcy jako zagrożenie. Nie ma sensu żeby tłumaczył się za autora ale nowa republika jako jedyna (tak naprawdę) potęga w wszechświecie nie musiała się przejmować jakąś grupką radykałów na drugim końcu kosmosu (w ich przekonaniu). A co byś zrobiła gdyby laser niszczący całe systemy leciał w kierunku Twojej planety i zostałyby ci sekundy??
To że ktoś się facetowi spodoba i będzie o kogoś zazdrosny wcale nie oznacza że nagle stanie się inny człowiekiem. To z dobrym ojcem to sobie wmawiasz.. po prostu był złym ojcem.. taki jest fakt i moim zdaniem widzę w jego postaci dlaczego miałby być złym ojcem.
Czyli nie zauważyłaś odniesień że han rzadko bywał przy rodzinie?? Oczywiście że Han zawiódł jako ojciec.. a nawet jako mąż bo nie jest razem z leią.. co zresztą było do przewidzenia bo skąd han miałby wiedzieć jak być w stałym związku albo jak być ojcem .. dla normalnego gościa jest to trudne a tym bardziej na kosmicznego "pirata" i przemytnika.
Ucieczka luka ma dla mnie więcej sensu niż po obejrzeniu prequeli ucieczka Yody.. Jakie sekrety odkrył luke nie wiem ..mam nadzieję że kablówkę bo wysepka wydawała się dość nudna.
Yoda unikał mieczy (w epizodzie drugim postać została napisana przez kogoś kto go nie rozumie) .. bo był ponad to. Moc to wszystko czego potrzebował. Obi-wan daje lukowi miecz bo tak mógł go szybko zaznajomić z naukami jedi przy czym dać mu jakąś ochronę. Dla mnie zawsze wynikało to z braku czasu niż z jakiegoś niezdrowego zainteresowania mieczami świetlnymi. Na dowód że Obi wan wcale nie był tak strasznie napalony na przemoc.. przypomnę fakt że dał się zabić Vaderowi.
Luke nie zostaje jedi dlatego że się słucha czy nie słucha yody czy obi wana.. zostaje jedi bo wyczuwa w ojcu dobro i działa zgodnie z własnym sercem znajdując najlepsze rozwiązanie w sytuacji.. Gdyby luke zabił ojca, imperator by wygrał w tym rzecz.
Tak, tylko odnośnie Hana... On chce być z Leią. To Leia nie chce się z nim widywać, ponieważ przypomina jej o synu. ;)
Zresztą, mam nadzieję wszystko wyjaśnią nam kolejne części. Na razie nie ma co gdybać o tych postaciach. Możliwe, że wszystko się zmieni, gdy dowiemy się o co chodziło.
W Oryginałach Yoda się po prostu ukrywa. A szkoli Luke'a, ponieważ mimo, że czuje w nim gniew, wierzy, że będzie miał szansę naprawić Galaktykę i pokona Imperatora. Bo on już jest za stary na takie rzeczy.
W Prequelach Yoda przegrał z Imperatorem, sam mówi, że zawiódł wszystkich, to musiał uciekać by ratować swoje życie. Proste. A znalazł schronienie na planecie, która była przesiąknięta Ciemną Stroną. Maskowała ona jego obecność.
W OT widzimy Yodę, który tylko przesiaduje bagnach i całymi dniami gotuje korzeniuszkę. Taaa, wiem, że głupio zachowuje się jedynie przy Luke'u, tak irytująco, by przetestować jego cierpliwość.... ale co innego ten starzec by robił na tej planecie?... Oczywiście z Prequeli dowiedzieliśmy się, że przez ten czas uczył się Mocy i tego jak po śmierci wracać jako duch. To samo robił również Obi-Wan na Tatooine. Doskonalił swoją moc, dlatego zgrywał cwaniaka przy Vaderze, mimo, że walczył słabo.
Życie z Leią stało się trudne bo nie mogli się dogadać (han przypominał jej ich syna). Więc Han zrobił to co robił zawsze gdy pojawiały się kłopoty.. ucieka. Nie próbuje ratować związku, czegoś zmienić. Wraca do tego co znał i w czym był całkiem dobry. Dla mnie to jest oczywiste.
Za stary?? Kilkanaście lat temu ten kilkusetletni pigmej potrafił latać jak kulka po pokoju i dotrzymywać kroku imperatorowi.. Był naczelnym wodzem armii republiki w największej wojnie jaką widzieliśmy w gwiezdnych wojnach.. wojnę która obejmowała tysiące systemów. Jego doświadczenie jako naczelny generał i znajomość sił imperium (którymi dowodził w czasie wojny) nie przydałaby się rebelii??
On przegrał.. ja myślałem że po prostu nie zdążył go wykończyć. Ja bym to nazwał remisem po prostu ochrona Palpatina się pojawiła.
Obi-wan dał się zabić bo zrozumiał że nie walka na miecze jest ważna. "będę potężniejszy niż możesz sobie wyobrazić" powiedział Vaderowi (czy coś w tym stylu).
W czasach np "Chinatowan" Polańskiego, "Serpico", czy "Ojca Chrzestnego" coś takiego jak "Przygody Luke'a Starkillera" brzmiało i wyglądało jak żart. ale zabrał się za to nominowany do Oscara za "Amerykańskie graffiti" George Lucas. "..graffiti" kosztowało 777 tys dolarów a zarobiło.. 140 mln. I tam Lucas poznał Harrisona Forda.
Tak więc dzięki sukcesowi poprzedniego filmu Lucas przeforsował projekt i 20th Century Fox wyłożyło pieniadze.
Jednak nie mógł np pokazać w filmie tego co chciał, bo... nie było efektów specjalnych. Aby ruszyć produkcję z miejsca założył więc firmę która takie efekty zaczęła tworzyć.
I tak , wiele rzeczy podrzucało wiele osób, Lucas specjalnie dyskutował o tym, np ze swoimi studentami (to np ich pomysł z tym jak Han Solo sciga szturmowców a potem przed nimi ucieka, jednak to Lucas odwalił lwią część pracy, produkcja miała bowiem wiele problemów.
Lucas był wyczerpany po filmie i wyniszczony nerwowo, nieoczekiwanie jednak film odniósł sukces. Chciał iść za ciosem, ale sobie odpuścił. Ponieważ jednak zyskał nagle pozycję, uznał że umożliwi innym to, o co sam niedawno musiał żebrać, dał więc ekipie "Imperium.." mnóstwo swobody. Dlatego ten film tak się różni. Lucasa jednak praca przy tym filmie nie ominęła, znów poświęcił temu sporo czasu i wysiłku. Do części trzeciej wybrał kogoś kto zrobi to dokładnie wg jego wizji i znów George się bardzo zaangażował w film. I znów, zdaje się, odchorował
Nowa Trylogia to również pomysły wielu osób. Projekty światów, ras,budynków, mieczy świetlnych, fryzur,została nawet specjalnie opracowana sztuka walki na miecze świetlne. I znów niemal każdy film Lucas wytyrał.
O powstaniu Starej Trylogii powstała przynajmniej jedna książka, można ją chyba nadal znaleźć w bibliotekach, także polecam.
Jednak żaden zespól, żadni ludzie, twórca i wizjoner tego świata był od początku jeden. Umniejszanie i zaprzeczanie temu jest co najmniej dziwne.
Lucas nawet nie zatwierdził tego całego Extended Universe po którym fani płaczą.
Nic w tym co napisałeś nie przeczy temu to napisałem ja xD.. Więc z tym swoim gimnazjalnym facepalmem bym się wstrzymał.. W powrót Jedi był zaangażowany w tym stopniu że zmienił pan z planety wookich na śmieszne półmetrowe misie które rozbiły "elitarny" legion imperatora..
Nie. Cały "Powrót Jedi" został zrobiony dokładnie wg wskazówek Lucasa.
A zabieg był celowy - "Nowa Nadzieja" była lekkim, "bajkowym" kinem i w tym samym stylu jest "Powrót". "Imperium" się wyłamało i było w zupełnie innym stylu - mrocznym i dorosłym.
Szczegółami teraz cię nie zarzucę, zgłębiałem temat już dawno , ale jestem pewny że gdy pokopiesz znajdziesz sporo informacji (to w końcu żadne tajemnice).
I najlepsza część moim zdaniem to Imperiu .. gdzie Lucas miał najmniejszy wpływ.. Dokładnie według wskazówek.. chodzi o to że planeta wookie byłaby za droga więc lucas wymyślił ewoki ..najgorszy element powrotu jedi.. To że lucas brał udział w tworzeniu konceptów to prawda..ale lucas to tylko to człowiek z dobrymi konceptami bo reżyser z niego mizerny a scenarzysta jeszcze gorszy.. nie muszę kopać mam o tym sporo informacji.
O, tam jest więcej takich bajkowych głupotek.. Superwyczes Vader pokonany przez cieniasa Luke'a.. Vader umierający... bez powodu właściwie, Superniszczyciel strącony przez myśliwiec który walnął w mostek .. i rąbnał w Death Star.
Te z osobiście uważam "Imperium" za najlepsze i jedyną cześć ST która mogę oglądać obecnie "na serio".
O umiejętnościach Lucasa jako reżysera i scenarzysty mam osobiście zdanie znacząco inne, ale chyba wystarczy już na razie tej dyskusji ;)
Na te zarzuty mogę odpowiedzieć akurat ale skoro masz dość dyskusji, to pewnie że nie ma sensu jej ciągnąć :P
Tak się teraz zastanawiam, dlaczego Lucas zamiast Wookie'ch dał Ewoki na planecie Endor. Przecież wiadomo, że Wookie, które potrafią wyrywać kończyny, miałyby o wiele większą szansę zniszczyć legion toporowych żołnierzy, niż takie misie.
Być może wiązało się to, z tym, że wcześniej pojawił się "Holiday Special" i był bardzo źle przyjęty (fakt g*wniany film, nawet nie oglądnęłam do końca). Ale tam było bardzo dużo Wookie'ch (i częste irytujące ryki, boziu...). Być może bał się z powrotem "wsadzać" ich taką dużą liczbę do "Powrotu Jedi". A poza tym, ewok przypomina pluszaka, więc lepiej się sprzeda. ;D
Akurat dla mnie Ewoki nawet nie są takie złe. Lucas tutaj zainspirował się wojną w Wietnamie, gdzie super technologia to nie wszystko. Bardziej mnie irytowały przeciągnięte sceny u Jabby, które poza uratowaniem Hana oczywiście, to nic nie wnoszą. Ale rekompensuje mi to scena z Impertaorem...
Wiązało się to z szmalem.. kostiumy dla wookich kosztowały by znacznie więcej niż dla ewoków.. I to nawet nie jest spekulacja tylko fakt. Jeżeli to wydaje Ci się dziwne to Lucas zdecydował że epizod 6 będzie się nazywał return zamiast revenge of the jedi bo to jedna litera mniej do drukowania i oszczędzą na druku..
Aaa no scena jak dziadek wooki ogląda pornusa do dziś mnie zastanawia.. Wątpię że bał się ich wstawiać bo zrobił to w prequelach to.
Jasne że technologia to nie wszystko ale uzbrojeni elitarni żołnierze imperium zostają rozbici przez 120 cm misie? Najgorsza była scena jak zarzucali żołnierzy imperium kamieniami.. Sceny u Jabby chociaż w fabule służą tylko uwolnieniu hana.. mają niesamowity klimat. Szkoda tylko że lucas zepsuł je tą żałosną sceną z komputerowymi postaciami w nowszej edycji.
Już nawet nie chodzi mi o te tańce w pałacu, fakt w oryginale są one o wiele mniej irytujące niż w edycji specjalnej. Problem w tym, że krytyka na całą akcję z uwolnieniem Jabby była jeszcze przed wydaniem edycji specjalnej. Wielu mówiło, że jest niepotrzebnie przeciągnięta. Choć mi to tak już nie przeszkadza.
Żałuję również, że usunięto te sceny: wypełniłyby nieco film.
https://www.youtube.com/watch?v=y1qyXxLIXLw
Ehhh no cóż, nawet jeśli Lucas chciał wprowadzić misie, powinien zrobić tę rasę przynajmniej trochę wyższą. Ale zawsze można wytłumaczyć, że taka była wola mocy, by mogły wygrać. A szturmowcy w OT nigdy nie byli jakoś szczególnie inteligentni (nie potrafili trafiać). Dlatego tutaj TFA ma swojego plusa, bo wreszcie szturmowcy są groźni i ciekawi. ;D
I pomyśleć, że istnieją tacy maniacy OT, że nawet ewoki uważają za świętość. ;)
A propos tytułu. dobrze, że go zmienił... Zemsta Jedi by głupio brzmiała. To nie pasuje do ich filozofii.
Te sceny wydłużyły by i tak już długi film.. rozumiem czemu je wycięto.. Scena u Jabby najbardziej przypomina "kosmiczną przygodę" choć nie służy fabule.
Problem w tym że ich "walka" z szturmowcami wygląda strasznie sztucznie i dziecinnie.
Ewoki to skaza na całkiem przyzwoitym filmie jakim jest powrót jedi.
Tytułu były wzorowane na starych seriach sci-fi.. ale masz rację że powrót brzmi lepiej niż zemsta zwłaszcza z perspektywy czasu..
Mogli nieco skrócić akcję u Jabby oraz przygody Ewoków, to by się zmieściło na scenę, w której przynajmniej Luke tworzy miecz, a Vader rozmawia z nim w jego głowie. ;)
Usunięte sceny trwają 10 min. Film (licząc napisy końcowe) trwał 2 godz. 14.
2h i 24 min byłoby długo? ;)
"Problem w tym że ich "walka" z szturmowcami wygląda strasznie sztucznie i dziecinnie." Pamiętaj, że ta saga jest też dla dzieci. Film musi być lekko naiwny... Choć ja też nie lubię ewoków. Jako osobne stworki mogą być, ale rasa, która powinna pokonać żołnierzy mogłaby być inna. A wbrew pozorom te stworzonka też mają swoich fanów i to właśnie tych, którzy prequeli nie lubią.
Im dłużej cię czytam, to mam dziwne wrażenie, że tylko twoje zdanie się liczy odnośnie tej sagi... A żadnego innego fana już nie... :(
U Jabby był szczerze nic nie zmieniał.. Przygody Ewoków- jak najbardziej. Szczerze nie uważasz że to całe "Luke..Luke" brzmiało dość kiczowato (nawet jak na powrót Jedi).. pomysł fajny ale może lepiej dało się to zrobić jak już.
Czasami 10 minut to naprawdę sporo. Film i tak jest długi. Przykładowo "Powrót króla" to jeden z moich ulubionych filmów ale ostatnie 5-7 minut zakończeń w kinie to była męczarnia. Jackson nie miał wyboru musiał te zakończenia zamieścić ale gdyby ten film był o te 5-7 minut krótszy byłby łatwiejszy do przesiedzenia.
To że coś jest dla dzieci nie znaczy że musi być kiczowate. Dzieci potrafią zrozumieć nawet poważne rzeczy, czasami nawet mroczne. Traktowanie ich jak półgłówków które muszą mieć na ekranie kolory i sztuczne walki (żeby dzieci nie pomyślały że komuś się krzywda dzieje) to olbrzymi błąd moim zdaniem. Myślę że Disney odniósł sukces bo jak na swoje czasu potrafili zamieścić w produkcjach dość poważne i mroczne wątki oraz postaci.
Ewoki też jako rasa mi nie przeszkadza. Takie zabawne miśki/ludożercy (zjedli by członków rebelii gdyby nie 3CPO). Niektórzy uznają że wszystko co jest w gwiezdnych wojnach jest święte.
Nieee.. Każdy ma prawo do swojej opinii. Po prostu ku temu służą fora żeby przedstawiać swoje zdanie i w cywilizowany sposób "zderzać" je z przeciwnymi opiniami. Na tym polega dyskusja prawda??
No co ty, to było wręcz rozpaczliwe błaganie ojca do syna, by z nim był przy ciemnej stronie. Dla mnie bomba. ;)
Co do Władcy Pierścieni, to wadą były raczej zmyłki pod koniec scen, a ludzie wyczekiwali już napisów końcowych. Pojawiały się sceny, które wyglądały, jakby po nich miały być napisy, a tych napisów nie było tylko kolejna scena pożegnania. Ile można było czekać? Człowiek się wkurzał. Ale i tak z przyjemnością oglądam rozszerzoną wersję Powrotu Króla, pojawia się tam mój ulubieniec Saruman, a Faramir i Eowine są razem. ;)
Disney i mrok? ;D I tylko dlatego, że Rey siekała mieczem jak siekierą.... To jest wybaczalne, bo broni nie miała w ręku, ale Kylo Ren już tańcował piruety przy Finnie mimo rany, więc chyba doczekam się w końcu lepszego pojedynku z ich udziałem.
No błagam... Poza dobrymi dwiema ostatnimi częściami "Kapitana Ameryki", reszta MCU jest kolorowa i familijna np. "Iron man 3", czy "Strażnicy galaktyki" to strasznie dziecinne filmy. Star Wars TFA też. Pomijam już fakt, że źli są tak niegroźni, że żal... Kylo Ren pokonany przez dziewczynę, Phasma z karabinem i zaczepistym hełmem na głowie pokonana bez problemu przez Finna, a Hux - on jest nawet ok, choć zbyt hitlerowaty, ale dobrze, że nie skończył jak Tarkin w ANH. A Snoke - nie robi wrażenia sorry, Sidious w Mrocznym Widmie z tym dziwnym odbiorem hologramu mnie bardziej przerażał, a to najdziecinniejsza część sagi.
Ale z drugiej strony Star Wars nigdy nie miało być mroczne. Po prostu czarne charaktery miały wzbudzać strach, ci z TFA tego nie robią. Widzę bandę gamoni i tyle. Może w ósemce będzie rewanż.
Co nie znaczy, że jak jest sam mrok to dobrze. Za przykład można podać słabe filmy DC jak "Batman v Superman".
Chodzi mi o te takie nudne ujęcia.. i edycja między całej sceny .. zmiany z ujęcia Luka na Vadera.. To wyglądało dla mnie jakoś tak kiczowato..
Christopher Lee to był gość. Tak przejścia w czerń nie pomogły.. Wydaje mi się że ludzie byli już zmęczeni w kinie. Tak jakby się zjadło sycący obiad, człowiek jest już pełny a tu wpychają mu jeszcze więcej. Pewnie że wersja rozszerzona jest spoko.. ale jak się ją ogląda w domu gdzie można w każdym momencie zapauzować odejść od ekranu na chwilę itp.
Na swoje czasy?? Śmierć matki Bambii ( po którym żeby za bardzo nie zdołować dzieci mamy śpiew i kolorowe ptaszki).. Śmierć mufasy.. hieny na cmentarzysku.. Disney jak na tamte czasy był mroczniejszy niż większość bajek.
Zależy co rozumiesz przez lepszy pojedynek.. jeżeli chodzi o te wysoce stylizowane pojedynki z prequeli to ja podziękuje..ale gdyby były gdzieś tak pomiędzy tym z epizodu VII a tymi z prequeli to się zgadzam.
Tak to prawda że filmy marvela są filmami lżejszymi ale moim zdaniem nie uciekają od mroczniejszych wątków kiedy trzeba. Trzeba przyznać że nawet te słabsze filmy marvela biją te z postaciami z DC na głowę. Plus to mamy interesujące postaci, a filmy skupiają się na interakcji między nimi.
Kylo Ren pokonany przez dziewczynę?? (wyczuwam nutkę seksizmu ?? xD). Hux i hitlerowiec, niekoniecznie ale o tym już chyba pisałem. Snoke to rzeczywiście słaby element jeżeli chodzi o nowych złoczyńców.. ani jego wygląd nie jest zbytnio ciekawy, ani to co ma do powiedzenia, no i wziął się nie wiadomo skąd. Sidious w mrocznym widmie Cię przerażał w jakimkolwiek stopniu??
Mnie czarne charaktery nigdy w gwiezdnych wojnach nie przerażały jako takie. Darth Vader wydał się mroczny i groźny ale daleko żeby się go bał. Kylo Ren w swojej pierwszej scenie też wydawała mi się dość groźny, a cała scena bardzo podobna do pierwszej sceny dartha Vadera tylko że on kazał rozstrzelać tłum cywilów. (rodzin z dziećmi)
Albo The Amazing Spider-man.. To był żałosny film.
Aaaa myślałam, że rozmawiamy o blockbusterach Disneya z MCU., a nie o animacjach z lat 90. Te to niewątpliwie są dorosłe i mroczne, uwielbiam je. Król lew, Pocahontas, a już zwłaszcza Dzwonnik z Notre Dame to dość dorosłe animacje, a jak się słyszy niektóre piosenki zwłaszcza tych czarnych charakterów to są odwołania do np. nazizmu (Skaza z hienami), jest nawet piosenka o pożądaniu do Esmeraldy śpiewana przez Frolla (Hellfire). A "Dzicy są" też majstersztyk.
Z tym przerażaniem to przesadziłam... Po prostu Lord Sidious mnie intrygował, Snoke nie... Zdarza się... A zresztą, gdy oglądałam Star Wars po raz pierwszy byłam jeszcze mała.
"Kylo Ren pokonany przez dziewczynę?? (wyczuwam nutkę seksizmu ?? xD)". Żaden seksizm ;D Tylko po prostu prawda. sama jestem dziewczyną, to wiem, że dziewczyny są słabsze od chłopaków. A Rey ta konkretna dziewczyna pierwszy raz trzymała miecz w ręku. Nawet nie wiem jak dużo miałaby Mocy w sobie, niewyszkolony zawsze powinien przegrać, choć niedotkliwie, by mogła przeżyć do następnej części, oczywiście ;). Zresztą Star Wars 7 bardzo się sfeminizowały. W starych częściach Leia taka silna babka nawet nie została Jedi. W prequelach też było mało Jedi-kobiet, w ogóle Lucas zawsze stawiał na facetów, dziewczyny można było na palcach policzyć. A teraz one są wszędzie, czy to w Ruchu Oporu, czy to w Najwyższym Porządku. Czy to źle, czy dobrze. Dla mnie neutralne, dobrze, że protagonista jest kobietą, bo to miła odmiana, ale z drugiej strony Lucas i twórcy całej reszty wiedzieli, że wojna to bardziej męski świat.
The Amazing Spider-man był nawet OK, The Amazing Spider-man 2 to była kaszana.
Chodziło mi ogólnie że nie można czegoś głupiego tłumaczyć że jest po prostu "dla dzieci". Materiał dla dzieci też powinien być jakościowo dobry. Nawet z ostatnich lat coś o tak kiczowatej nazwie jak "legendy sowiego królestwa" (nie disneya) to całkiem poważna, dojrzała opowieść tyle że o sowach xD. Jeżeli chodzi o piosenke z dzwonnika .. to trzeba przyznać że koleś dziwnie reaguje na erekcje xD
Powiedzmy sobie szczerze że jedyna straszna rzecz w gwiezdych wojnach to Star Wars Holiday Special.
Zgodzę się fizycznie z reguły kobiety są słabsze od mężczyzn.. ale jeżeli chodzi o gwiezdne wojny i moc to tak jak to Yoda przedstawił w Imperium (moja ulubiona scena) siła fizyczna, wzrost, waga itp nie ma znaczenia. To że lucas to później zepsuł nie ma znaczenia. Fakt pozostaje że jeżeli rey lepiej kontroluje moc niż (półprzytomny, wykrwawiający się) Ren to ma przewagę..
The Amazing (próbuje być mroczny jak batmana Nolana) Spider man miał scenę że kierowca dźwigów zdzwonił wszystkich kierowców dźwigów w mieście żeby pomóc Spider-manowi jak dobrze pamiętam xD. Obie części są bardzo słabe. Raimiemu do pięt nie dorastają.
Co do Spider-Mana. Kiedyś Trylogii Raimiego nie doceniałam (a raczej na początku uwielbiałam, potem znielubiłam i z powrotem polubiłam XD), ale mimo lekko debilnego wątku miłosnego MJ z Peterem (taaa... sceny z nimi... to dopiero się ciężko oglądało, a ty na romans z Prequeli narzekasz XD) to cała Trylogia Spider-Man to bardzo dobre filmy z akcją, zapadają w pamięć, mają świetnych złoczyńców, których się uwielbia (no może poza Venomem). Cała trylogia wyglądała na przemyślaną i widać w niej było ducha najstarszego komisu. Opening też miała ciekawy.
TASM mi się nawet podobał (za pierwszym razem), nowe spojrzenie na Spider-mana? OK! Kupuję. Jednym z plusów filmu Webba jest fakt, że w odróżnieniu od trylogii Raimiego wreszcie Peter trafił na dziewczynę z klasą, a romansik z Gwen miło się oglądało. Zbyt mroczny? Fakt, z opowieści o nastolatku w kolorowym kostiumie zrobili niepotrzebny dramat w stylu Batmana. O ile Batman pasuje do tego mroku, to tacy kolesie jak Spider-Man czy Superman w ogóle, to główny błąd niektórych scenarzystów. Ale i tak o ile TASM był wg mnie OK, tak TASM 2 był sto razy gorszy. Złoczyńcy to jakaś kpina. I ten duch ojca Gwen: buuu... A do tego ciągle było widać ograniczenia tego świata. Za wszystkie zło całego świata odpowiadała jedna firma! sic! Jak to kiedyś wspomniał UncleMroowa w recenzji: "Jaki ten świat mały." XD I taki jest w filmach Webba... Dobrze, że MCU robi reboot.
A wracając do Kylo Rena i Rey... problem z tym, że Kylo Ren umie walczyć, zanim nie ściągnął maski to jego zdolności robiły wrażenie, a Rey macha mieczem jak siekierą lub dzidą. Owszem postura/płeć/rasa/wiek się nie liczy, ale... liczą się umiejętności w Mocy. Luke szkolił się u Yody i nie potrafił pokonać Vadera.... a Rey bez szkolenia pokonuje każdego kto stanie jej na drodze.
Bądźmy szczerzy TFA to miłe widowisko, ale pełne dziur... a to dlatego, że wiele informacji z fabuły usunęli, jak choćby fakt, że Rey miała widzieć ducha Obi-Wana, który miał ją przez chwilę szkolić. A ograniczyli się, tylko do jednego zdanie "Rey, stawiasz pierwsze kroki".... Ale cóż akcja musiała nabierać tempa, by nie przypominać Prequeli z postojami i dlatego w TFA brakuje chwili oddechu. Co chwilę akcja, wybuchy, bieganina, krzyki, ratowanie Finna itd itd. Co nie znaczy, że źle. Ale moim zdaniem do tego pojedynku na miecze powinno dojść w kolejnej części, a w tej wystarczyłaby jedynie walka z czytaniem w myślach i pokonanie Rena przez Rey jednym zdaniem: "Nigdy nie będziesz jak Darth Vader"... i tyle! To by wystarczyło na pierwszą część trylogii. Poodbnie jest z sytuacja polityczną... wiem, ze TFA znowu chciało udawać, że Prequele nie istnieją (a tam było dużo polityki, co jednak w przeciwieństwie do nerdów uważam za olbrzymi plus tej trylogii) i epizod 7 nie chciał jej pokazywać, ale żeby nawet przez chwilę nie powiedzieć jak to wszystko wygląda? W Nowej Nadziei nie było dużo elementów politycznych, ale wiedzieliśmy doskonale jaka jest sytuacja: imperium vs Rebelia.
Jak wspomniałam TFA to miły film, lekko burzący fabułę części 1-6, jakby był sequelem, który udaje reboota, ale nadal miły w odbiorze. Lecz! pełen dziur. Mam tylko nadzieję, że kolejne części sensownie je wytłumaczą.
"Powiedzmy sobie szczerze że jedyna straszna rzecz w gwiezdych wojnach to Star Wars Holiday Special."
Zgadzam się, oj zgadzam! Gorszego filmu to ja jeszcze nie widziałam, nawet filmy z Asylum nie są tak głupie. ;D
No całe to "teraz są razem, a teraz nie są, a teraz znowu są, a teraz już nie" naprawdę było irytujące. W prequelach romans jest dla mnie bardziej irytujący bo w zasadzie jest głównym elementem całej fabuły. Filmy skupiają się na upadku Anakina, a anakin "upada" przez "nieszczęśliwą miłość" (w założeniu przynajmniej). Romans w Spider-manie jest ważny ale to wciąż wątek poboczny.
Problem z TASM jest taki że bardziej przypomina przygotowany przez komisję produkt niż prawdziwy film (część druga jeszcze bardziej). Batman był popularny, to chcieli mroczny film. Ludzi lubią bohaterów bardziej złożonych to peter będzie emo, deskorolkowcem, fotografem, geniuszem.. Ludzie lubią filmy szpiegowskie to dorzucimy jeszcze wątek rodziny i złej korporacji która działa z ukrycia. Każdy element z filmu Raimiego który pojawia się tutaj jest milion razy gorszy. Już nie wspomnę o żałosnej reżyserii Webba. Ja bym mógł nakręcić ten film po kilku piwach i wyglądał by tak samo, jak nie lepiej. Mam nadzieję że Marvel po raz trzeci nie pokaże nam śmierci wujka bena itp. Raimi zrobił to bezbłędnie w pierwszym filmie i nie ma szans żeby go pobili.
Kylo w masce nie walczył z nikim na miecze w dodatku nie wykrwawiał się więc nie wiemy jak sobie radził w dodatku Finn ranił go w rękę. Rey nie pokonuje każdego.. pokonała tylko rannego Kylo.. który wygrałby gdyby nie próbował jej przekabacić. Szczerze to na tą walkę i tak ludzie by narzekali.. gdyby Kylo wygrał ale Rey przeżyła to każdy by mówił że to to samo co w Imperium..
Nie tyle dziur co niedopowiedzeń.. dziura to raczej coś sprzecznego, niemającego sensu. Tutaj wszystko ma jako taki sens tylko nikt nam o tym nie powiedział. Gdyby tego ostatniego pojedynku nie było..dopiero byłaby fala krytyki. Gdyby na ten film spojrzeć nie jak na "Gwiezdne Wojny" tylko jak na zwyczajny film.. To bohater na koniec historii zawsze staje na przeciw złoczyńcy.. To nie serial i każda część trylogii powinna być samodzielną historią posiadającą początek i koniec (nie jak np. drugi Hobbit który ucina w połowie sceny). Poza tym ta walka nie była tylko po to żeby fani świetlnych mieczy mogli powiwatować (jak walka z pewnym czerwono-czarnym kolesiem z rogami na głowie).. ta walka będzie definiowała nasze główne postaci w przyszłych filmach.
To prawda powinni przeznaczyć pół minuty i dać lei wyjaśnić co jak i dlaczego w jakiejś scenie.. albo lepiej to wyjaśnić w początkowych napisach.
Swoją drogą to ja bym powiedział że to właśnie tylko nerdom mogła się podobać polityczna gadka w kosmicznym fantasy.. (kosmiczne podatki i inne pierdoły) ale nie ma co tu przyczepiać nikomu łatki nerda. Poza tym mroczne widmo też wcale za dobrze nie wyjaśnia sytuacji politycznej..
Moim zdaniem TFA to miły film który nic nie burzy i otwiera wiele możliwości.. Natomiast epizody 1-3 zburzyły fabułę epizodów 4-6.
Filmy Asylum chociaż beznadziejne to zawsze filmy.. Holiday Special to zbiór przerażających obrazów i dźwięków bez większego ładu i sensu.
"Moim zdaniem TFA to miły film który nic nie burzy i otwiera wiele możliwości.. Natomiast epizody 1-3 zburzyły fabułę epizodów 4-6. "
Nieee.... jeśli weźmie się pod uwagę jak wszyscy bohaterowie skończyli i jak wygląda sytuacja w Galaktyce to zarówno TFA jak i TPM, AOTC i ROTS zaburzyły Klasyczną Trylogię! Ale prawda jest taka, że jeśli chce się robić prequele czy sequele (for money!), to i fabuła pierwotnych części jak i bohaterowie zmieniają często znaczenie jak i charaktery postaci. Choć moim zdaniem ep. 1-3 nie zburzyły fabuły tak bardzo. No, może poza tym, że nic nie jest tam czarno białe jak w OT, Stara Republika, która popierają protagoniści niczym się tak naprawdę nie różni od Separatystów, obie organizacje są złe i mają na koncie wiele ofiar... a mnie dla odmiany lekko raziła ta "kryształowo dobra" Rebelia w OT, choć to było do zniesienia. A teraz Disney przedobrzył i zaserwował nam "kryształowo świetnie dobry" Ruch Oporu, a ich przeciwników pokazali jako "strasznych nazistów" i wręcz zwierzęta... to takie łopatologiczne. Imperium też było wzorowane na Hitlerowcach (Zniszczenie Gwiazdy Śmierci przez Rebeliantów przypomina motyw jak Alianci pokonali III Rzeszę) oraz ZSRR (motyw zimnej wojny z Sojuszem Obronnym, czyli Rebelia pełni poniekąd rolę NATO), a przy Najwyższym Porządku to przynajmniej ludziska mieli klasę i byli wyważeni, nie wyglądali na psychicznie chorych ludzi, tylko po prostu na takich, którzy na swój sposób służą dla "stabilizacji państwa" i stąd ta pierwsza Gwizda smeirci. To nie tylko maszyna bojowa, by potem efektownie dla efektów specjalnych ją niszczyć. To miał być symbol strasznego terroru, by ludzie bali się buntów.
Ale osobiście uważam, że PT nie zmieniły sytuacji OT. Przecież ostatnie sceny "Zemsty Sithów" kończą się dokładnie tak samo jak to widzimy w "Nowej Nadziei"... Widać, że Lucas już na koniec starał się podlizać fanom, choć brakowało mi jeszcze sceny z Yodą, który ukrywa się na bagnach. A "Przebudzenie Mocy" dla odmiany wypaczyło osiągnięcia Luke'a i Leii walczących o pokój w Galaktyce... i to w momencie, gdy okazało się, że Jedi znowu zostali wybici, a Nowa Republika została zniszczona przez 3 Gwiazdę Śmierci.
Nie chce mi się o tym pisać, bo wiem, że się ze mną nie zgodzisz, ale dla mnie to co Disney zrobił z wielką trójką to lekka profanacja, choć do przeżycia... Ty się z tym nie zgadzasz i możesz! Twoje zdanie... Ale dla mnie przyjaciele (Luke, Han i Leia) choćby nie wiem jak bardzo nieodpowiedzialni zawsze liczyli na siebie i swoją pomoc. W TFA każdy z nich zajmuje się swoimi sprawami... A jeśli chodzi o "popsucie" Vadera w Prequelach, to z tym się nie zgodzę. Mroczny Anakin wypada o wiele lepiej i mroczniej niż starszy od niego Kylo Ren.... Dobry Anakin wypada średnio, bo za dużo przeżywa i narzeka... niestety... ale akurat chęć uratowania żony i przejście z tego powodu na ciemną stronę to dobry motyw. Nawiązuje to do "Powrotu Jedi", gdzie Vader nawraca się na jasność z miłości do syna, by zapobiec jego śmierci w męczarniach. W "Zemście Sithów" jest to po prostu odwrócona sytuacja. No chyba, że nikt nie wyobrażał sobie tak poniekąd banalnego przejścia na ciemną stronę. Jak to kiedyś czytałam w jednym poście "Przecież widzieć zakochanego młodego Vadera to profanacja!" No i dobra, zakochany młody Vader nie pasuje do jego postaci, no ale bliźniaki chyba się skądś wzięły prawda? XD
"To nie serial i każda część trylogii powinna być samodzielną historią posiadającą początek i koniec"... No właśnie! I dlatego do takich zabiegów typu "Dopowiemy w kolejnej części" nie powinno dojść w 7 epizodzie, albo, żeby było ich najmniej, a jest ich od cholery. ;)
Ja poszłam na 7 część, nie na 8 czy 9! Poszłam na 7, a robienie z tego serialu (a TFA można co najwyżej nazwać odcinkiem pilotażowym) gdzie na odcinek trzeba czekać raz na dwa lata na modłę serii Avengers jest głupotą.
"gdyby Kylo wygrał ale Rey przeżyła to każdy by mówił że to to samo co w Imperium.." Ale ludzie i bez tego narzekają, że to kopia...
Z TASM się zgodzę, był robiony, by zarobić pieniądze, ale ludzie za drugim razem to olali... i stąd Sony szukało pomocy u Disneya, bo miało małe zarobki... Teraz czekamy na nową część i mam nadzieję, że tym razem wujek Ben nie zaliczy kulki. ;D
Epizody 1-3 (jak już pisałem) zniszczyły mitologię pierwszych filmów. Nie dość że nie wprowadziły żadnej ciekawej postaci to jeszcze spłyciły postacie które już znamy.. TFA wcale nie zmieniło bohaterów, a można powiedzieć że nawet bojąc się zmiany za bardzo upodobnili je do ich starszych wersji. Co do sytuacji w galaktyce to nie widzę jak nowa część ją zmieniła (imperium upadło.. utworzono nową republikę .. a resztówki armii imperium czyli zbiór radykałów i fanatyków uciekł do zewnętrznych systemów tworząc nowy porządek)
Problem w tym że Gwiezdne Wojny to prosta kosmiczna przygoda z magią i ja doceniam prostotę charakteryzowania dobra i zła.. To nie jest "gra o tron" gdzie wszystko musi być moralnie zawiłe..
Nowy porządek i nazizm..cały czas nie jestem przekonany.. Co dobrego nowego porządku.. to wolałabyś żeby leia w jakimś momencie filmu rozkazała rozstrzelać niewinną wioskę czy coś??
Porównanie zwycięstwa aliantów do zniszczenia trzeciej Rzeszy też nie rozumiem. Po zniszczeniu gwiazdy śmierci wojna jeszcze trwała..
Tak ludzie imperium byli bardzo wyważeni. Zniszczenie nieuzbrojonej planety tylko po to by sprawdzić siłę rażenia nowej "zabawki" jest bardzo wyważonym postępkiem.
Nowa większa gwiazda śmieci nowego porządku (która nie jest zbytnio oryginalna) to raczej desperacka próba odwrócenia losów wojny. Nowy porządek nie ma żadnych szans w bezpośredniej walce z republiką więc w tajemnicy buduję broń (taką bombę atomową albo rakietę V) która obróci losy wojny.
Różnica między nowy porządkiem a imperium jest taka że imperium to siła sprawująca władzę w wszechświecie a nowy porządek to rozbijająca się po zewnętrznych systemach grupa radykałów która tak się składa że dysponuje potężną bronią.(Jak gdyby ISIS z bronią nuklearną)
Żeby być sprawiedliwym to nowa republika została zniszczona jak han i leia walczyli o pokój w galaktyce.
Masz rację nie zgodzę się z Tobą :P.. Vader może być zakochany i w ogóle mi to nie przeszkadza.. ale dlaczego to musi być najważniejszy element jego postaci.. Skywalker został w moim odczuciu strasznie spłycony.. Vader nie został uwiedziony przez ciemną stronę (jak powiedział to Obi-wan) został na nią nabrany (imperator go wkręcił).
Całe jego przejście na mroczną stronę coś by znaczyło gdybyśmy tą postać lubili.. problem w tym że nie za bardzo ją się da lubić. Najpierw lucas z niego robi młodego Jezusa, a później rozwydrzonego nastolatka który jest zarozumiały, bardzo szybko wpada w gniew a jako wisienka na torcie dostarcza nam monolog o tym że wyrżnął całą wioskę pełną kobiet i dzieci jak zwierzęta bo w jego uznaniu na to zasłużyli. (kurde mam nadzieję że Anakin zawsze postanie taką pozytywną postacią i nie stanie się zły..) W zemście sithów on jeszcze zanim "zdradza" wygląda jak sith. (odziany na czarno z grymasem na twarzy). Teraz jak oglądam śmierć darha vadera to nic dla mnie nie znaczy, ten gość bo tak naprawdę od 10 roku zmienił się z świętego w dupka (którym został do na 5 minut przed śmiercią) i jedyne co zrobił dobrego to zrzucił prehistoryczny tyłek imperatora do szybu.
Moim zdaniem film jest całkowicie samodzielny jedyne czego brakuje jak już pisałem to dwa zdania o panującej sytuacji politycznej. Zawsze część trylogii zachowa jakieś tajemnice.. chodzi o to żebyśmy rozumieli co się dzieje w filmie i żeby film miał początek i koniec (które ma, każdy wątek zostaje zamknięty)
"Ale ludzie i bez tego narzekają, że to kopia..."
Czyli nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji. Cieszę się że poszli w tym kierunku.
To że TASM 2 mało zarobiło przywraca trochę nadzieję w ludzkość.. trochę. Oby Ben już nie żył jak film się zacznie xD..