Ten film były o wiele lepszy gdyby zrobili cokolwiek innego niż to co zrobili.
SPOILER poniżej
Fabuła to zwykłe powtórzenie fabuły z poprzednich odcinków. Ile można wałkować rozwalanie gwiazdy śmierci. Kolejna tym razem 10 razy większa ale za to 3 razy szybciej rozwalona. Postacie niewyraziste. W ogóle ten cały koleś z czerwonym scyzorykiem to jakaś ofiara losu. Podczas śmierci Hana Solo większość sali się śmiała z z tego typka niż opłakiwała Hana. Oprócz tego jak laska która nigdy miecza w ręku nie trzymała pokonuje gościa którego trenował sam Skywaker.
tragedia, właśnie wróciłem z kina... już tam nie czepiam się wyniku walki z Kylo Renem, możliwe że Rey jest bardzo silna mocą czy coś. No ale TAKIE kalki z IV części? Znowu Gwiazda Śmierci, znowu droid z "czymś ważnym". "Republika" obejmująca jeden system gwiezdny (co w świecie GW to jak... no nie wiem, gmina w Polsce? wieś w Polsce?); flota Republiki która nagle gdzieś znikła i nie pomogła przy ataku na gwiazdę śmierci (a była okazja do bitwy kosmicznej: flota republiki vs ten nowy SSD). W ogóle czułem się jakbym oglądał Strażników Galaktyki z gwiezdnowojennymi rekwizytami. A taką miałem nadzieje że Disney jednak nie zrobi skoku na kasę :(
Nigdzie nie było powiedziane, że republika obejmuje 1 system gwiezdny. Po prostu rozwalili jakiś, który był niedaleko, a zanim zaczeli dalej strzelać to rebelianci ich rozwalili. Miejcie trochę mózgu.
Finn mówiący "and that was the Republic", a admirał Ackbar-junior że "bez floty Republiki nie mamy szans" świadczy o tym, że zniszczony system był na pewno ważny i kluczowy ;)
Chodziło raczej o to, że po pierwsze, był to system obok nich i musieliby ściągać flotę z daleka, po drugie, Republika pewnie się wystraszyła i nie pomogłaby im zbrojnie wiedząc, że tamci mają broń.
Możliwe. Chociaż tu widać kolejną wadę filmu - sytuacja polityczna w galaktyce potraktowana całkowicie po łebkach. Poszli w całkowicie drugą stronę niż prequele; ale ja tam lubię znać polityczne tło historii. Czemu Republika nie walczy z Imperium tylko stoi z boku? Czemu 30 lat po zwycięstwie znowu mamy sytuacje z potężnym imperium i garstką partyzantów? Generalnie odniosłem wrażenie że nawet w niezarysowywaniu sytuacji politycznej twórcy stwierdzili że wezmą przykład z Nowej Nadziei... ale tam zadziałało to o tyle, że wszystko było proste - było złe Imperium i partyzanci i więcej wiedzieć nie trzeba było :)
Widocznie chwilowo nastąpiło zawieszenie broni między republiką a imperium. Rebelianci walczyli bo pewnie składali się z mieszkańców planet, które pozostałości imperium nadal jeszcze kontrolowały, tak to zrozumiałem. Republika zapewne nie chciała wysyłać mieszkańców na otwartą wojnę.
"A taką miałem nadzieje że Disney jednak nie zrobi skoku na kasę :("
Nie zastanawiało Cię nigdy dlaczego kupili prawa do tej serii? Przecież nie po to aby nagle tworzyć epokowe arcydzieła. ;-)
Można zrobić skok na kasę, wypuszczając jednocześnie dobry film - i nie miałbym wtedy nic przeciwko ;)
treść
Kolego -ciesz się że nie poszedłeś na wersję dubbingowaną. ( tylko taka była dostępna niestety)
Męczyłam się tymi sztucznymi podłożonymi głosami cały film. Nigdy więcej.
Kalka Nowej Nadziei - jakbym miał deja vu IV epizodu - słabiutko.
Fabula nudnawa wręcz, postacie plaskie do bolu, napięcia zero - nie dziwne, ze Harrison Ford wypisal się z tego komercyjnego odcinania kuponow najszybciej jak mogl...
Wybitnie dla fanatykow sagi, pozostałym fanom proponuje obejrzeć epizody IV - VI na TVN :)
i tylko dlatego, że dotknęła miecza od razu można sądzić, że jest jego córką? No proszę.
Jestem zwolennikiem teorii głoszącej, że Rey to córka Luke'a-ale błagam. Anakin też był zwykłym wieśniakiem a mial w sobie pokłady Mocy większe niż brzuch Magdy Gessler.
Trzeba być gejem, żeby nie mieć dzieci? XD Ale ogółem zgadzam się, że Luke jest jej ojcem.
To macie złe wieści ;) Ray jest córką Hana i Lei. Poszukajcie informacji w kanonie star wars :)
to też może być prawda :) i w dalszych częściach walka siostry z bratem ? może dobrze że tak to ukryli bo nie byłoby ciekawie a tak czekamy na dalsze losy pozdro :)
Wolałbym, żeby Luke nie był jej ojcem. To by było za proste.
W ogóle Jedi nie mogą mieć dzieci, a Anakin był wyjątkiem.
Oprócz tego co Luke który sam był porzucony zrobiłby sobie dziecko tylko po to żeby je też porzucić ? Bezpodstawnie ?
Mam nadzieję, że jej moc pochodzi z innego źródła, niż bycie córką luka.
a może jak szkolił poznał jakąś miłość swojego życia ? mieli krótki romans ona zaszła w ciąże i nic nie powiedziała Lukowi o tym ? różne wersie można tu założyć np. tak jak napisałem wyżej że może też być córką Hana.
Miałby ją porzucić, jak najbardziej, dla bezpieczeństwa. Jako córka głowy nowego zakonu Jedi byłaby najbardziej pożądanym celem do ataku w galaktyce. Nie ma sensu w ogóle pomysł, że mogłaby być na przykład córką Hana i Lei, bo ich dzieci, każda ciąża księżniczki byłaby obserwowana przez szpiegów nowej organizacji. O dziecku Luke'a nikt nie musiał wiedzieć, właśnie dlatego, że z nikim się nie wiązał. W dodatku widać, że twórcy mimo że odrzucili Expanded Universe to już z Legends czerpią pełnymi garściami. KK to jakaś wielka feministka więc wcale bym się nie zdziwiła, gdyby syn Luke'a stał się córką Luke'a. Zwłaszcza że to bardzo zgrabna postać, bardziej sceniczna niż kolejny nowy bohater który będzie nastoletnim koksem. Anakin nie był jakimś płodnym wyjątkiem, jak z każdego zakonu od Jedi również niektórzy odchodzili, mieli poboczne relacje a nawet rodziny.
Jakby nie było, Rey jako córka Luke'a otwiera bardzo wiele dróg fabularnych i metaforycznych, ze strony twórców byłoby głupotą, gdyby odrzucili pomysł, na którym można zbudować treść na 7 filmów z hakiem.
Ponadto już ukazano podobieństwa w Rey zarówno do Padme jak i Luke'a.
Nareszcie mogę sam obsmarować trochę nowe Star Warsy. O ileż zaczynało się bardzo ciekawie i film rozkręcał się całkiem nieźle, to nowi bohaterowie bardziej pasują do produkcji Disney Channel niż takiej produkcji jak SW. Ale żeby nie pastwić się dalej nad tymi biedakami, do których oko jednak przyzwyczaja się w trakcie filmu, dochodzimy do połowy seansu i tutaj nagle pojawia się wielkie dejavu. Zamiast Gwiazdy Śmierci jest planeta z gigantycznym działem, zamiast Vadera jest jego wnuczek ganiający w masce, zamiast śmierci Bena, mamy śmierć Hana, no i na koniec pilot x-winga, który swoją rewelacyjną precyzją pieczętuje los niesamowitej broni sił zła.
Liczyłem jednak, że przynajmniej czarny charakter - pseudo sith, czy jak ten jego zakon się nazywał, będzie zrobiony fajnie, energiczny niczym Darth Maul, albo otaczający się aurą tajemniczości i grozy... ALE NIE! Szybko poznajemy jego prawdziwą tożsamość. Do tego spodziewałem się, że ten mizerny aktor znany z serialy Dziewczyny, będący tam totalnym lamusem tutaj dostanie jakąś ciekawą charakteryzację - ale również nie. Możemy obserwować taką samą nędzną minę jak w serialu o dziewuszkach i taką samą ofiarę losu. W jego wypadku najlepszym wyjściem by było jakby w ogóle nie zdejmował maski. A wracając do samej postaci to na treningach chyba specjalnie sie nie przykładał, bo oprócz umiejętności telekinetycznych i czytania w myślach, walką na miecze dorównywał może padawanom ze zniszczonej świątyni jedi na Coruscant. To żałosne, żeby człowiek, który spędził lata na treningach walki mieczem i był mistrzem swojego zakonu, oberwał tęgi lanie od panny, która pierwszy raz do ręki wzięła miecz świetlny i atakowała swojego przeciwnika ciosami jakby cepem zboże młóciła...
Co do samego wykonania filmu na plus na pewno, że z CGI nie przesadzili, ale scenarzysta powinien pożegnać się z robotą, jeżeli chcą nową trylogią cokolwiek zwojować. No i jednak walki na miecze bardziej mi się podobały w epizodach I-III niż w starych, także mam nadzieję, że wrócą do tego, a tutaj wykazuję więcej zrozumienia, bo w końcu Reya walczyć nie potrafiła.
Nie będę hejcić, bo z tym co napisałeś zupełnie się zgadzam, ale tak. Muszą zmienić scenarzystę. Disney niech sobie robi Marvele, Disney Channel i bajeczki, ale to co zrobili z VII jest zupełnie nie na miejscu. To już nie są Star Warsy, nie ten klimat, za dużo nędznych żarcików sytuacyjnych. Walka Rey i Kylo też nędzna. Bez energii, proste ruchy (na miłość boską, Rey przecież cały czas atakowała w identyczny sposób, czy Kylo serio nie potrafił NIC zrobić?). Tak jak walki w IV-VI były grą na emocjach, a w I-III genialna choreografia, tak tutaj - nędza. Dla mnie VII skończyła się po scenie jak Ben Solo opuszcza Jakku po zgarnięciu Poe (dalej było coraz gorzej).
W końcu ktoś poruszył temat tych żartów. Jak dla mnie śmieszkowania było za dużo, na poziomie Piratów z Karaibów. Niby się pośmaiłem, ale nie pamiętam żeby tak było w starej trylogii.
Identico. Siedzę sobie w IMAXie i leci żarcik - moja reakcja "Heh", a zaraz potem "Kupiłem bilet na Gwiezdne Wojny, a nie na kolejną Disneyowską komedię romantyczną (chociaż tego aż tyle nie było, jedynie scena friendzone'a Finna). Tak czy inaczej - śmieszki śmieszkami, ale zrobili z jednej z moich ulubionych serii (o ile nie ulubionej) coś na styl kiepawego serialu.
PS Jak Rey nazwała Sokoła Millenium złomem to myślałem, że wyjdę z siebie (za drugim razem, za pierwszym spoko - śmieszek ale i smaczek z IV części, ale drugi raz to przegięcie, szanujmy się).
Dla mnie śmieszna i żenująca scena to ta w której umierający szturmowiec robi znak krwią na hełmie Finna. Gatalnie to wyglądało
To było straszne! Krew w Gwiezdnych Wojnach?!?!?!? Woła o pomstę do nieba! Poza odcięciem ręki w IV części w kantynie krew ani razu się nie pojawiła (jeżeli się mylę, to proszę poprawić, jestem tylko człowiekiem), a nawet wtedy nie było to tak wyraziste jak w tej VII.
Po prostu taki charakter Disneya. Boję się, że kolejne części będą miały te same minusy :( Raczej nie da się tego uniknąć, a szkoda.
no szkoda, ale skoro sam twórca Gwiezdnych Wojen mógł wyreżyserować 3 fatalne cześci, to inni i tak wypadają nieźle w tym porównaniu :D
A nawet jak jej nie było w poprzednich częściach to co z tego? W tej jest, nie rozumiem na czym polega problem.
Scena z Finnem jak błąka się pomiędzy innymi stormtrooperami przypomniała mi parodie Robot Chicken - Gary the Stormtrooper. Jak dla mnie taki samo poziom komizmu. :)
Oglądając film rzeczy o których napisałeś Sir7Karolloo również zauważyłem i również poczułem się nimi zniesmaczony. Jednak jak trochę pomyślałem znalazłem dla nich kilka prostych wytłumaczeń.
Rey jak widać była dziewczyną która miała w życiu pod górkę. Dzięki temu nieźle rozwinęła się psychicznie jak i fizycznie. Jeżeli chodzi o fizyczne umiejętności w walce na miecze to wcześniej potwierdziła je w walce, jeszcze na swojej planecie jak pierwszy raz zobaczył ją Finn.
Dlaczego tak łatwo pokonała Kylo Ren'a? Po pierwsze myślę, że wcale jednak nie tak łatwo. Na początku Kylo wyraźnie nad nią dominował. Była już przygwożdżona przez niego do krawędzi przepaści. Jednak zauważmy, że Kylo wcale jeszcze nie był w 100% mrocznym jedi. Patrzymy na niego z perspektywy super Lorda Vadera, który był rozwiniętym lordem sithów. Kylo to żaden lord. Mało tego, żaden jedi, żaden mroczny jedi, a już w ogóle żaden sith. Snoke wyraźnie to potwierdził mówiąc, że jeszcze nie zakończył szkolenia.
Skąd więc w Rey taka potęga w mocy? Nie mówię już o tym, że moc mogła być w niej silna, że mogła być córką Luke'a. Myślę przede wszystkim, że z pewności siebie, której na pewno nauczyło ją trudne życie, no i która na pewno wynikała z ciekawego charakteru. Zauważmy co było głównym problemem Luke'a gdy szkolił się u Jody... Brak pewności siebie. To brak tej cechy sprawił, że zrezygnował na pewien czas z tego szkolenia. A Rey? Weźmy scenę gdy była uwięziona i omamiła szturmowca. Była bardzo pewna siebie. Trzy razy chyba powtarzała tą samą zwrotkę bo wiedziała, że może to zrobić. Wystarczyło jej, że odczuła działanie mocy na samej sobie ( scena gdy dotknęła miecza, scena gdy schwytał ją Kylo ). Dalej myślę, że już podziałała jej fascynacja i pewność siebie.
Tak samo z Anakinem. Ten również miał ogromne zasoby siebie do tego stopnia, że jako padawan już podważał autorytet swoich mistrzów. Dzięki temu był mimo wszystko potężny.
A i jeszcze na koniec chciałbym obronić mroczności Kylo Rena. Według mnie jest postacią świetną i mroczną. Dlaczego? A no chociażby dlatego, że jak sam przyznał nęka go jasna strona mocy, a tak naprawdę według mnie był ostatnią postacią z tych mrocznych w filmie która tej mocy mogła by się poddać. Dlaczego?
1. Fanatyzm - o tym chyba nie muszę nic pisać. Zafascynowany bezgranicznie swoim dziadkiem. Trzyma jego maskę wręcz jak posążek bożka "do którego się modli". Jak wiemy fanatycy są bardzo groźni.
2. Zabił własnego ojca. Myślę, że tego nie zrobiłby sam Anakin Skywalker. Anakin przeszedł na ciemną stronę z powodów właśnie rodzinnych. Umarła jego matka, chciał bronić Padmę. Sam Anakin nie był tak przesiąknięty złem, żeby zabić kogoś ze swojej rodziny. Bo powiedzcie mi, czy gdyby miał szansę to zabiłby Luke'a? Według mnie jedyne co był mu w stanie zrobić to odciąć dłoń, by potem ostatecznie i tak się z nim zjednoczyć na łożu śmierci. A Kylo? Jego żale przed ojcem to nie były żale, a podstęp by uśpić czujność Hana, by spokojnie móc z nim skończyć. Prawdziwie zimny charakter, który wbijając miecz w pierś Hana ostatecznie zerwał z wątpliwościami. Można się już tylko zastanawiać czy to samo zrobiłby z matką? I nie mówmy tu, że wygląda jak ciotka czy coś. To jest właśnie ciekawe w tej postaci, że nie jest jakimś maderfakerem, a złożoną postacią. Myślę, że gdy już będzie godzien zwać się Sithem, będzie naprawdę groźnym i przesiąkniętym ciemną stroną mocy bohaterem, tak że będzie kapało.
Pozdrawiam
Hype był niesamowity, gdy oglądałem zwiastun czułem ze Kylo Ren jest naprawde Mrocznym Sithem który bedzie wzbudzać respekt, start napisy wszytko ok film zaczyna sie fajnie rozkrecac ren laduje na jakku i juz cos zaczyna byc nie tak, pozniej snoke mowi ze jest synem hana solo i juz kreciłęm głowa ze raczej fajnie nie bedzie , gdy ren zdjal maske to juz wiedzialem ze bedzie jeszcze gorzej, od połowy filmu juz czułem sie znudzony i jakbym ogladal po czesci wersje HD nowej nadziei i tak jak niektorzy pisali ze Abrams w dynamicznych scenach potrafi nagle zatrzymac tempo i było to widoczne, to ze Han zginał akurat mnie nie zdziwiło bo Lawrence Kasdan juz w V epizodzie chial usmiercic Hana ale Lucas sie na to nie zgodzil ale teraz naraszcze mógl to zrobic, gdy Kylo dał miecz dla Hana i nagle zacisnął pieśc to juz tylko czekałem na reakcje widowni, generalnie 6/10 udzwiękownie super, plenery, maski, ludzie w kostiumach.
Rozumiem co masz na myśli pisząc o Rey ale co do KR to się nie zgadzam - ta postać jest słabo zagrana. Nie kupuje jego rozterek, jego Mocy... przecież to są poważne problemy, widz powinien czuć dylemat chłopaka a tutaj nic - "jestem rozerwany" - chwała Bogu ze to powiedział bo sama bym na to nie wpadła...
Moim zdaniem Ren nie udawał przed Hanem. Naprawdę czuł rozterki. Już wcześniej było sugerowane, że będzie chciał zabić ojca by udowodnić samemu sobie, że jasna strona mocy go nie interesuje. Scena miała być dwuznaczna, ale dla mnie od razu było jasne, że Ren poprzez "pomoc" rozumiał właśnie zabicie go. To tragiczne, że posunął się do czegoś czego nie zrobił żaden inny Sith tylko dlatego, że kusiła go jasna strona. Właśnie dlatego wydaje mi się interesujący, w przeciwieństwie do postaci, które są złe bo są złe. Co prawda stracił urok potężnej i mrocznej postaci, ale za to stał się dość niejednoznaczną postacią.
A i jeszcze na koniec chciałbym obronić mroczności Kylo Rena. Według mnie jest postacią świetną i mroczną. Dlaczego? A no chociażby dlatego, że jak sam przyznał nęka go jasna strona mocy, a tak naprawdę według mnie był ostatnią postacią z tych mrocznych w filmie która tej mocy mogła by się poddać. Dlaczego?
1. Fanatyzm - o tym chyba nie muszę nic pisać. Zafascynowany bezgranicznie swoim dziadkiem. Trzyma jego maskę wręcz jak posążek bożka "do którego się modli". Jak wiemy fanatycy są bardzo groźni.
2. Zabił własnego ojca. Myślę, że tego nie zrobiłby sam Anakin Skywalker. Anakin przeszedł na ciemną stronę z powodów właśnie rodzinnych. Umarła jego matka, chciał bronić Padmę. Sam Anakin nie był tak przesiąknięty złem, żeby zabić kogoś ze swojej rodziny. Bo powiedzcie mi, czy gdyby miał szansę to zabiłby Luke'a? Według mnie jedyne co był mu w stanie zrobić to odciąć dłoń, by potem ostatecznie i tak się z nim zjednoczyć na łożu śmierci. A Kylo? Jego żale przed ojcem to nie były żale, a podstęp by uśpić czujność Hana, by spokojnie móc z nim skończyć. Prawdziwie zimny charakter, który wbijając miecz w pierś Hana ostatecznie zerwał z wątpliwościami. Można się już tylko zastanawiać czy to samo zrobiłby z matką? I nie mówmy tu, że wygląda jak ciotka czy coś. To jest właśnie ciekawe w tej postaci, że nie jest jakimś maderfakerem, a złożoną postacią. Myślę, że gdy już będzie godzien zwać się Sithem, będzie naprawdę groźnym i przesiąkniętym ciemną stroną mocy bohaterem, tak że będzie kapało."
Lepiej chyba nie można tego nazwać.
Ale głównym problemem jest to, że pierwsza część filmu zapowiada się świetnie, a w drugiej wszystko zostaje zniszczone.
1 W pierwszej połowie filmu widzimy jak Kylo Ren mocą zatrzymuje pociski, bezlitośnie wybija całe wioski, jest ukazywany jako nie wiadomo jaki badass
W drugiej połowie filmu jest nagle zdegradowany do roli zwykłego sfrustrowanego chłoptasia który nawet porządnie mieczem nie potrafi walczyć i przegrywa z osobą zupełnie niewyszkoloną. Już nawet nie mówię o Rey a np. o walce z Finnem gdzie ledwo sobie radził ze sprzątaczem ! Bo Finn nie był nawet prawdziwym szturmowcem gdyż na pierwszej walce obleciał go strach. A potem nagle wielki dzielny bez żadnych umiejętności staje do walki z sithem..... Powinien umrzeć w kilka minut, kupując czas na ucieczkę Rey
2 Właśnie ta cała moc w Rey jest strasznie nierealna. Mówisz, że nagle ma taką siłę poprzez pewność siebie. Ale wszyscy inny Jedi dowiadując się o mocy zaczynali od podnoszenia kamyków ! Ona po 1h potrafi manipulować ludźmi !
3 I nawet jeżeli poprzednie punkty można wytłumaczyć, to jak wytłumaczyć powtórzenie fabuły ? Po co kolejna "gwiazda śmierci". A jak już była taka potężna i 10 razy większa to powinna również mieć lepsze systemy obronne. W tym filmie powinna zostać nienaruszona i rozwalić bazę rebeliantów. Wtedy byłoby ciekawie. A tak to mamy potężną broń destrukcyjną której bariery potrafi wyłączyć zwykły kapitan szturmowców (!!!) nie ma żądnej floty obronnej, po jej bazie kilka osób chodzi niezauważenie, a kilka X wingów na luzie ją rozwala.... Ogarniacie ? Najpotężniejsza broń na świecie a jej jedyną obroną są bariery które każdy potrafi wyłączyć, żadnej poważnej floty, słaby punkt znowu na wierzchu. Poza tym sceny z tej walki były niemal identyczne co w poprzednich filmach.
To całe naciąganie, ta walka Jedi które oczywiście wygrała dobra osoba bez żadnego szkolenia i z mocą od 1h, kolejna broń ciemnej strony która znowu i tak od niechcenia została sobie zniszczona.