Nie wytrzymuje porównania z Jasonem i Leatherfacem? No, to dość śmiała teza, o którą nie pokusiłbym się na korzyść żadnej ze stron. Jeśli miałbym wybierać, to raczej typowałbym odwrotnie. W "Halloween" Myers pozostaje w zasadzie taki sam, jakim wykreował go Carpenter. Jego wizerunek nie został wystawiony na szwank i pozostał jedną wielką niewiadomą bez względu na jakość późniejszych sequeli, także twoje porównanie jest bardzo nietrafione. To nie z Michaela zrobiono później chodzące zombie, ani tym bardziej przygłupiastego transwestytę.

Wyraziłem się mało ściśle. Chodziło mi o to, iż Halloween w porównaniu z Piątkiem i Teksańską to film słabszy. Ten pierwszy jest moim zdaniem krystalicznie wzorcowy a drugi (chronologicznie pierwszy) jest wielowymiarowy i jak żaden z tej trójki podszyty szaleństwem. Utożsamiam te serie z ich bohaterami, stąd nieścisłość. Oczywiście każdy z wymienionych filmów ma swój oryginalny wkład w rozwój gatunku i niepowtarzalny klimat. Każdy z nich posiada też wady właściwe slasherom, z których jedna (nie jedyna) to niekończące się mnożenie sequeli, prequeli i remakeów nic, albo niewiele wnoszących do tematu. Masz rację natomiast co do tego, że bohater Carpentera najmniej ucierpiał w wyniku kontynuacji. No i remake pierwszy i drugi tej serii jest najlepszy w porównaniu do pozostałych prób rewitalizacji oryginałów.
Na koniec podkreślę tylko, że moje sądy są subiektywne i nie zamierzam do nich nikogo przekonywać na siłę.
Dzięki za ciekawe uwagi i pozdrawiam.