Fajny film, dobra rozrywka na weekend. Faktycznie, trochę dorobiona "na siłę" filozofia pod koniec, ale całkiem przyjemnie się ogląda. Można by opuścić wątek z "żoną" Hancocka, ale wówczas Charlize nie miałaby nic do roboty w tym filmie, oprócz dąsania się podczas obiadu, a jakoś trzeba przyciągnąć widza nazwiskiem do kina ;) Smith rekompensuje niedociągnięcia.