Na początku mamy komedię parodiującą kult tzw. "superbohaterów". Główny bohater filmu Hancock (zagrany przez Willa Smitha) posiada nadnaturalne moce, dzięki którym jest podobny do Supermana, lecz nie wykorzystuje swojego wizerunku w 100%. Ktoby pomyślał, że superbohater jest... menelem lubiącym zaglądnąć do butelki i pociągnąć z gwinta, jest bardzo chamski i ordynarny, oraz zawsze musi coś rozwalić gdy kogoś ratuje. Niestety w społeczeństwie Hancock nie jest lubianą postacią. Ludzie nawet grożą mu procesami sądowymi (dobry był tekst Smitha o McDonaldzie).
Film jest dobry, ale ma niewykorzystany potencjał. Efekty specjalne mogą być, oraz towarzysząca filmowi muzyka też jest dobra. Niestety scenariusz kuleje. Być może scenarzyści byli jeszcze wczorajsi (na kacu) jak główny bohater Hancock, kiedy pisali scenariusz. Pierwsza połowa filmu to komedia, ale potem robi się dramatycznie (niestety niedobrze zrobione) co nie wpływa dobrze na film. Pod koniec filmu tak namieszali z fabułą że... Nie zdradzam, kto oglądał - wie.
Można obejrzeć :)