W końcu znalazłem czas by pójść do kina, pomimo krytycznych opinii. I był całkiem fajny, choć parę rzeczy niewypaliło. Przede wszystkim było za mało śmiesznych scen. Te co były są świetne, ale jest ich za mało, jak na film z takim pomysłem. Fajnie że reżyser chciał dać filmowi trochę głębi, jednak można było dać więcej scen podczas zmiany Hancocka na lepsze. Czy to przez ograniczenia? Miałem takie wrażenie, gdy po napadzie na bank dał policji detonator. Byłoby śmieszniej, gdyby przyniósł go razem z uciętą ręką. No i średnio mi pasowało pochodzenie Hancocka. O ile pomysł z amnezją i rzeczami które miał przy sobie jest całkiem fajny, tak wytłumaczenie tego jakoś do mnie nie trafiło (choć było całkiem komiksowe). Po godzinie wydawał mi się za krótki, ale pod koniec to uczucie znikło. A z plusów? Efekty specjalne w połączeniu z akcją są naprawdę świetne (scena otwierająca, walka z Mary i napad na bank), bardzo dobra gra samego Smitha (inni też się dobrze sprawują) oraz akcje Hancocka (zachowanie przez pierwszą połowę filmu, tarcza z radiowozu, golenie się ręką :). To właśnie z nich się głównie śmiejemy. Fajna jest też muzyka. Jednak po zwiastunach każdy chyba się spodziewał filmu, na którym będzie mnóstwo śmiechu, a było głównie przez pół filmu. No i tu mamy paradoks że Hancock się zmienia na lepsze, by ludzie go polubili, a tu się okazuje że widzowie go nie lubią i chcą by pozostał gorszy, bo wtedy ich rozśmiesza. Dlatego daje mu taką ocenę, choć nie żałuję że poszedłem do kina.
7+/10