Ale bardzo dobry. Naturalnie zabawny. Sporo śmiesznych scen jest już niestety w zwiastunie, ale na szczęście nie wszystkie. Will Smith kolejny raz udowadnia, że jeśli chodzi o charyzmę to nie ma sobie równych. Kevin Smith napisał, że ET przy Wall-e'm wygląda jak Josef Mengele, i tak też przy Willu wygląda większość aktorów. Z tego co zauważyłem, najwięcej osób krytykuje film za brak konsekwencji - pierwsza połowa lajtowa komedia, druga połowa dramatyczna. Osobiście uważam to za dużą zaletę, najpierw się pośmiałem, a później scena w szpitalu wgniotła mnie w fotel. Niestety widać też, że film miał znacznie większy potencjał niż zostało to pokazane, i rzeczywiście sprawia wrażenie pociętego w montażu. Troszkę można by wątki wydłużyć, rozbudować i złagodzić przejścia i uczynić film znacznie lepszym. Najsłabiej wygląda pojedynek willa z charlize - niewiele wnosi, a jego rozmach jest zupełnie nieuzasadniony. oglądając te sceny zadawałem sobie pytanie po co to i chyba najwyraźniej po to, by upchnąć trochę efektów specjalnych. Historia sparowanych superbohaterów mających służyć ludzkości, ale jednocześnie wyposażonych w możliwość w pewnym momencie przejścia w status zwykłego śmiertelnika jest pomysłem bardzo ciekawym, ale również nie do końca wykorzystanym. Pomysł superbohaterów mających wybór, być superbohaterami i pomagać, lub przeżyć życie zwykłego śmiertelnika u boku ukochanej tworzy bardzo fajny tragiczny dylemat - osobiste szczęście czy altruistyczne poświęcenie. Bardzo to fajne wymyślone... ale tymczasem charliz theron nic sobie z tego nie robi i najzwyczajniej w świecie postanawia olać przeznaczonego jej od mileniów chłopa i pożyć sobie trochę u boku innego, za nic mając sobie swoją misję... niby nie jest to nielogiczne, ale też nieszczególnie sensowne, wygląda raczej na banalne rozwiązanie całkiem ciekawego dylematu i pójście twórców na łatwiznę.
Podsumowując film bardzo dobry, zabawny, z bardzo mocną sceną finałową, ale jednocześnie proszący się o rozbudowanie wątków. Jako film przełamujący konwencje superchero i wprowadzający do niej nowe podejście hancock nie sprawdza się, ale jako rozrywka jest bardzo pożądny, i w kategorii letniej superprodukcji broni się całkowicie. Co do Willa Smitha, to widać, że aktor ma potencjał pozwalający mu w jednym filmie przejść od roli komediowej do dramatycznej i gdyby reszta ekipy nie wymiękła i pociągnęła temat dalej, mogłoby z tego być coś więcej.
Hmm... film super, bardzo mi się podobał. Zgadzam się... wiele śmiesznych scen, ale ta ze szpitalem wywołuje pewne uczucia... co prawda nie popłakałam się... jak na niektórych filmach :D Gdybym miała patrzeć na szczegóły to pewnie bym powiedziała, że ten film jest pozbawiony sensu... w pewnym sensie tak.. ale śmieszny.. nie przepadam za takimi wymysłami o SUPERBOHATERACH itp. ale dałam sie namówić na ten właśnie film ;) więc też pozytywnie oceniam...