Will Smith (wspaniały utalentowany aktor) po raz kolejny został zniszczony "hollywoodzkim zakończeniem". Film jest niezły, żadna atrakcja - spodziewałem się świetnej komedii, a dostałem zaledwie 25%-ową komedię. 25 % komedii, 50 % filmu akcji i... 25 % dramatu. No cóż, nasuwa się pytanie - w którą stronę poszedł Will Smith? Dlaczego po raz kolejny oglądając film z tym niezwykłym aktorem domyślam się zakończenia? Zaczęło się od "Ja, robot", potem była chwila wytchnienia, wspaniały film "W pogonii za szczęściem", następnie duże nadzieje zrobił "Jestem legendą" ale zabrał te nadzieje w tak samo szybkim tempie jak i dał no i teraz "Hancock". Film znośny, ale żadna to rewelacja.