właśnie wróciłem z kina - pod koniec filmu na parę minut wyłączyli obraz ale poza tym było całkiem spoko ;) za wcześnie bym się ustosunkowywał do filmu, bo jestem za bardzo "na świeżo", ale z pewnością dla fanów Willa Smitha powinno wystarczyć; Will już w "Bajerze w Bel-Air" pokazał, że ma talent komiczny i tyle wdzięku i bezpretensjonalnego uroku, że mógłby obdzielić nim co najmniej kilka osób ;) już nie wspominając o tym, że nagrał parę świetnych kawałków. No i - jak to mówią kobiety - niezłe z niego ciacho ;) wraz "Alim" Michaela Manna nabrał jeszcze masy i muskulatury, ale bynajmniej nie spoczął na laurach jako aktor - w ww. filmie pokazazał po raz pierwszy, że potrafi zagrać także porządną rolę dramatyczną, w bardzo dobrym "Ja, robot" zagrał wprawdzie słabo ale już w - dla odmiany - słabym "Jestem legendą" zagrał już bardzo dobrze; mimo tak nierównego scenariusza i tak słabo zbudowanej postaci potrzeba było nie lada kunsztu, żeby pozostać autentycznym w swojej roli.
Smith jest - jeśli się nie mylę - także najbardziej kasowym aktorem.
Biorąc pod uwagę te wszystkie atuty nic dziwnego, że ma w Hollywood niemal status półboga.