gdyby pierwsza połowa filmu nawiązywała tematycznie do drugiej byłoby całkiem ok. Specjalista PR pomagający superbohaterowi-lumpowi - to nie Ojciec Chrzestny ale ja bym to przyjął bez mrugnięcia okiem gdyby ten temat rozwinęli. Jednak druga połowa jest kompletnie zmarnowana i jak dla mnie całość idzie do TV jako jeden z tych powtarzanych w każdą Wigilię filmów typu "Kevin sam w domu".
No i Charlize Theron - kochanie, już bardziej oczywistych znaków, że "coś wiesz" nie mogłaś dawać.
W kilku słowach - na jeden raz.