Ciągnie się jak flaki z olejem. Nudny, naciągany i nieralisztyczny. Posuwa się do przodu w ślimaczym tępie. Aktorzy poniżej przeciętnej. Poważny temat, a potraktowany byle jak. Zero klimatu. Nie polecam.
Zgadzam się zwłaszcza ze stwierdzeniem, że tak poważny temat został przedstawiony byle jak. Najbardziej irytowała mnie postać Jorge i Weroniki ze względu na brak naturalności, ciut sztuczne kwestie i kreacje postaci na siłę. Mam wrażenie, że nie koniecznie zawiodła gra aktorów, tylko ubogi scenariusz i niedoświadczony reżyser. Ogólnie film daje się obejrzeć, choć momentami wyraźne niedociągnięcia dają o sobie znać. 5/10
moje wrażenia sa podobne. jak najbardziej kreacja postaci na siłę, ubogi scenariusz i niedoświadczony reżyser. no bo spójrzmy na weronikę.
jedzie robic karierę do stanów PRZEZ MEKSYK! po pierwszym przedarciu sie do US, DEPORTUJĄ ją z powrotem do meksyku, po ucieczce (na piechotę, zamiast samochodem - ale ok, mogła nie mieć prawka:) daje się zgarnąć oprawcom w miasteczku, a na koniec skacze z urwiska wtedy, kiedy jej syn najbardziej jej potrzebuje. mozna to wszystko złożyc na barki jej młodości, niedoświadczenia i ogromnego stresu w jakim działa, ale moim zdaniem ona jest zwyczajnie głupia, tym bardziej, że gra bachledy pokazuje nam bardzo opanowaną, dzielną i rozsądną kobietę. no ale cóż, może to jakaś dziedziczna głupota napadowa, w końcu jej matka daje dziecko obcym ludziom, bez porozumienia z córką hehe.
postać jorge aż tak mnie nie wkurza. być może dlatego, że jest bardziej spójna...
i chciałabym tu jeszcze rozwinąć myśl, że zbrodnią jest podjęcie takiego tematu i sprawienie, że widz nie potrafi się przejąć losem bohaterów, ale sama nie wiem... może ja jakaś nienormalna jestem :)
Nie zgadzam się z aż tak ostrą oceną. Uważam, że film był dobry. Dużo dobrych scen. Owszem, momentami się ciągnie, a postacie i ich działania są w dużej mierze nieprawdopodobne. Niemniej, wydaje mi się, że pewnie naciągnięcia i uproszczenia są zawsze konieczne, żeby film był jakąś całością i miał pewną logikę. Myślę, że Trade dysponuje odpowiednimi środkami, żeby poruszyć widza, otworzyć oczy na pewne sprawy i cieszę się, że powstał. Ze swojej strony polecam.
Niestety tego filmu nie można uznać za dobry, a szkoda bo temat warty uwagi. Film jest niedopracowany, masa nonsensów w scenariuszu, kiepskie aktorstwo (i tu mowa m.in. o naszej rodaczce), z wyjątkiem Kevina Kline'a, no i brak realizmu. Ogółem całość da się przełknąć, ale mankamenty rażą, i to bardzo. 4/10.
"pewnie naciągnięcia i uproszczenia są zawsze konieczne, żeby film był jakąś całością i miał pewną logikę".
porażające...
uważasz, że trade jest uproszczony? bo moim zdaniem jest odwrotnie!
i nie widzę tu postów ludzi oburzonych handlem żywym towarem i warunkami w jakim się odbywa - myślę więc, że nie jest też zbyt poruszający!
zdaje mi się więc, że twoja teoria nie ma zastosowania w praktyce, i całe szczęście, bo musiałabym przewartościować zupełnie swoje spojrzenie na filmy :D
Już nie przesadzajmy, całej teorii to tutaj nie tworzę. Poza tym, nawet jak bym stworzyła, to nie kazałoby Ci to automatycznie przewartościowywać swojego spojrzenia na cokolwiek. Ujmijmy to może inaczej: uproszczenia i naciągnięcia zastosowali tu realizatorzy, by nadać filmowi pewną zamkniętą całość i pokazać swoiste błędne koło handlu ludźmi (ofiara staje się katem, etc.). Niemniej, być może faktycznie moja pierwsza pozytywna ocena filmu była zbyt pochopna. Dzięki za wyszczególnienie tego, że widz nie może identyfikować się z bohaterami - ja w sumie też nie mogłam wczuć się w postać graną przez ABC, bo porażała mnie jej głupota. Z drugiej jednak strony człowiek w takiej sytuacji, bezradny, w obcym środowisku może czasem działać nielogicznie i zwyczajnie głupio (słyszałaś kiedyś o wyuczonej bezradności). Filmu tego całkowicie nie spisuję jednak na straty, bo można w nim zobaczyć to, czego nie pokazał żaden inny film fabularny i wiele jest dobrych, poruszających scen. Faktycznie, scenariusz jako całość może jednak rozczarowywać.