Dobre, porządne kino, Allen w stylu "manhattanowym", doskonała postać grana przez reżysera (szukający swego miejsca intelektualista), świetne zamącenie emocjonalne - ale jakby brakowało tej świeżości cechującej "Manhattan", tej intelektualnej refleksji z "Purpurowej róży". Jakby czegoś tu zabrakło... I Caine już nie oskarowy, na pewno. Ale obejrzeć - oczywiście warto :-)