Spotkałem się z opiniami, że ta część, jako reżyserowana przez Mike Newella (4 wesela i pogrzeb chapeau bas!) jest najbardziej "brytyjska" ze wszystkich. Ale nie bardzo rozumiem na czym ta "brytyjskość" miałaby polegać. Może Wy wiecie?
PS. MŚ w quidditchu spieprzone w filmie koncertowo. Zero wil, zero jakichkolwiek nawiązań do tego. (chociaż Bal Bożonarodzeniowy i próby pod kierunkiem McGonagall wyszły super:D)