Jak w ogóle mogło dojść do tego, że pozwolili wyreżyserować 3 ostatnie części kolesiowi, który chyba nie rozumie Harry'ego Pottera i ucina wszystko jak za machnięciem ręki? Dlaczego Alfonso Cuaron albo Mike Newell nie dokończyli tego, części w ich wykonaniu bardzo mi się podobały. Akurat w "Czarze Ognia" też przeoczyli pewne rzeczy, ale film nie przeskakiwał z jednej sceny do drugiej, widz umiał wyłapać co się dzieje, jak do tego doszło mniej więcej, a "Zakon Feniksa" to jakaś dyskoteka. Przeskakiwanie z jednej sceny do drugiej, gdybym nie czytała książki kompletnie nie wiedziałabym o co chodzi... Co za kretyn się w ogóle na to zgodził? Cud, że w ogóle 7 część zrobili na dwa party... Ja rozumiem, że ciężko jest 900-stronicową książkę zekranizować, ale trochę wyjaśnienia...
Bez urazy, ale chyba kręcąc film reżyser nie wziął pod uwagę, że może oglądnąć go ktoś, kto książki nie czytał...
szósta część jeszcze się trzyma, ale Zakon Feniksa koszmar...