Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I

Harry Potter and the Deathly Hallows: Part 1
2010
7,5 333 tys. ocen
7,5 10 1 332831
6,6 47 krytyków
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I
powrót do forum filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I

Szału ni ma

ocenił(a) film na 6

Wreszcie dorwałem DVD i obejrzałem pierwszą część "Insygniów". Muszę powiedzieć, że nie jestem zachwycony.

Uważam, że David Yates nie rozumie Harrego Pottera. Jego filmy są pełne zdjęciowo-montażowo-fabularnego chaosu. "Insygnia" przypominają reportaż z pola walki a nie kino fantasy. Każdy wątek jest potraktowany strasznie skrótowo, ważne sceny chamsko pocięte, na tym wszystkim traci fabuła i dramaturgia. Wydaje mi się, że gdybym czytał wszystkie książki poza ostatnią to nie zrozumiałbym tego filmu.

O aktorstwie ciężko coś powiedzieć. Daniel, Rupert i Emma są drewniani i nędzni jak zwykle. Ci lepsi nie mają okazji się wykazać bo kamera skacze z twarzy na twarz tak jakby operator miał padaczkę.

Muzyka jest całkiem dobra, świetnie pasuje do pierwszych dynamicznych scen.
Drugi plus to szerokie, plenerowe ujęcia - piękne.
Scenografia też zawodowa, szkoda że tak rzadko można ją podziwiać w tej pląsającej ciemnicy. Efekty specjalne nie są zbyt pomysłowe, ale niczego nie można im zarzucić.

Podsumowując: 6/10 z dużym minusem.

ocenił(a) film na 8
krzychun

Yates nie rozumie sztuki filmowej a nie tylko fantasy:) Młodzi aktorzy nie są drewniani tylko zmęczeni i znudzeni. Wszyscy na końcu byli znużeni cyklem. I trudni się im dziwić. Ta część zerwała ze sztafażem kina fantasy i powstało coś z pogranicza filmu drogi czy nawet dramatu psychologicznego (w skali Pottera oczywiście:). Dlatego specyficzny montaż znajduje tu uzasadnienie. Twój przedostatni akapit - zgadzam się. Najlepsza (moim zdaniem) część zrobiona przez Yatesa, (który mimo to zawsze będzie dla mnie grabarzem całego cyklu), oraz część klasyfikująca się za Więźniem i Czarą Ognia. Dwie pierwsze nie liczę - to zupełnie inna para kaloszy.

ocenił(a) film na 6
Irry

Będę się upierać, że montaż to czysta patologia. Te sceny w których szmalcownicy gonią "ekipę" to jakiś pier***ony teledysk. Jak w clipie do "Lie" Dream Theater :D

Tak sobie myślę, że ta scena z tańcem jest bardzo fajna. Symboliczna. Ciekawe kto ją wymyślił, raczej nie ten cały Yates. Może Emma i Daniel?

W ogóle Emma była śliczna w tym filmie.

Z kretynizmów przypominam sobie jeszcze "pułapkę" w domu Syriusza. W książce bohaterowie byli w szoku. A w filmie? Emocje jak tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=Pw11Zaz02sQ

Dzisiaj obejrzę dwójkę, może będzie ciekawiej.

użytkownik usunięty
krzychun

A według mnie to najlepsza część serii. Bardzo wiernie trzyma się książki, wszystkie ważniejsze wątki są zawarte, a oprócz Daniela, który jak zwykle jest drewniany, Emma i Rupert bardzo się poprawili. Na plus scenografia, muzyka, aktorzy drugoplanowi (choć mało ich) i klimat.

ocenił(a) film na 8
krzychun

Gonitwa była fajna. Mogli jeszcze podłożyć "Paint in Black":) Nick Cave i scena z tańcem świetna i rzeczywiście, raczej nie był to pomysł Yatesa. Na jednym z zagranicznych forów ktoś z planu pisał, że Yates był całkowicie dyspozycyjny wobec Heymana i robił dokładnie i tylko to co producenci mu kazali...
Jeżeli dla Ciebie scena z domu Blacków była wyprana z wszelkiego dramatyzmu to, niestety, poczekaj na part. 2. Tam od emocji będzie aż iskrzyć... Powtórzę raz jeszcze w p. 1 wiele scen jest wynikiem znużenia 10 latami pracy na planie z tymi samymi ludźmi. To wyraźnie widać, że wszyscy mają już siebie z lekka dość.
I Watson. Waaaaatson. Kogoś tak ładniutkiego nie widziałem już od lat. I zdecydowanie najbardziej utalentowana z całej trójki. To że obejrzałem Pottera do końca jest wyłącznie jej zasługą.
Napisz co sądzisz o part. 2

ocenił(a) film na 6
Irry

Dzisiaj obejrzę. Zerknij na forum dwójki ok.20 albo jutro rano.

PZDR.

krzychun

Mnie także film nie urzekł...

ocenił(a) film na 6
krzychun

Jakiś miesiąc temu skończyłem czytać, wczoraj zasiadłem do filmu. Wytrzymałem może z pół h (do momentu, kiedy urwali się z wesela). Film chaotyczny, drewniany, słowem masakra... Gdybym nie czytał książki, za diabła nie wiedziałbym o co chodzi. Jeszcze nie oceniam. Spróbuję do tego filmu wrócić za jakiś czas, muszę tylko się do tematu odpowiednio nastawić :)

użytkownik usunięty
marcian2110

Patrz a moja mama, która nie czytała żadnej z książek a swoją wiedzę czerpie tylko z filmów, zrozumiała wszystko. Widać różni ludzie w różnym stopniu "ogarniają" że tak powiem. A część najlepsza ze wszystkich i wbrew temu, co wiele osób bezmyślnie powtarza, znakomita większość treści z książki została, obcięto jedynie wątek przeszłości Dumbledore'a.

ocenił(a) film na 7

No nie wiem czy "jedynie". To był ogromnie wazny wątek, który był jakby ostatnim etapem relacji Harry/Dumbledore, które były niezwykle istotne dla całej serii i budowane już od pierwszej książki. Ale w ogóle cały cykl filmowy potraktował tę przyjaźń bardzo po macoszemu - była niezniszczalna ot tak. A w książce jak jak każda inna był wystawiana na próby - np. cały angst Harry'ego w "Order of the Pheonix" z kulminacją w kształcie Harry'ego siejącego spustoszenie w gabinecie dyrektora. W "Insygniach" znowu Harry zaczął powątpiewywać w Dumbledore'a, gdyż ten zataił przed nim wiele sekretów. W końcu natomiast okazuje się, że obaj byli bardzo podobni i w podobny sposób doświadczeni przez los.

użytkownik usunięty
milkaway

Więc mówię, to jedyny wycięty wątek, i choć był ważny dla zaznaczenia relacji Harry-Dumbledore, to dla fabuły nie aż tak- wszystkie inne wątki zostały.

ocenił(a) film na 7

Zależy co jest dla kogo ważniejsze - wierność fabularna czy charakterologiczna. Nawet usunięcie tego jednego wątku uszczupla postać Harry'ego na rzecz wybielenia jego charakteru.
Poza tym o ile pamiętam (film oglądałam ostatni i jedyny raz w kinie, więc mogę się mylić) to usunięto również kłótnię Remusa z Harrym oraz uwolnienie grupki czarodziejów przesłuchiwanych przez Umbridge.

użytkownik usunięty
milkaway

Ta kłótnia albo uwolnienie czarodziejów to nawet nie wątki, tylko szczegóły. Równie dobrze można by się czepiać, że Hermiona nie wyjęła dyptamu z torebki sama, tylko Harry jej podał.

ocenił(a) film na 7

Z tym się akurat absolutnie nie zgodzę, ale to już kwestia punktu widzenia. Równiez pożegnanie z Dursleyami nie było dla mnie szczegółem fabularnym.

użytkownik usunięty
milkaway

Dla mnie było, mogli jedynie zostawić tę scenę z Petunią (jest w scenach usuniętych). Stosunek Vernona nic się nie zmienił a ta "przemiana" Dudleya była wg mnie dość śmieszna.

ocenił(a) film na 7

A mi się to podobało, ludzie dorastają i mądrzeją. Dudley też trochę przeżył, żeby pewne sprawy przemyśleć. W każdym razie byłoby to fajnym domknięciem wątku Dursleyów i wolałabym zobaczyć to niż np. taniec Harry'ego z Hermioną.

użytkownik usunięty
milkaway

Ta zmiana była zbyt nagła i dlatego śmieszna. Nienawidził Harrego przez 7 lat i nagle, dzień przed odejściem go polubił. Dokładnie dzień, bo jeszcze tego samego ranka Harry myślał, że Dudley wykręcił mu kolejny numer.
Za to cieszę się ogromnie, że dali ten taniec Harrego i Hermiony. W połączeniu z piosenką ta scena jest bardzo wymowna, symboliczna i bardzo dobrze nakreśla ich wzajemne relacje i sytuację, w której się znaleźli.

ocenił(a) film na 7

No właśnie, Harry myślał, a jak wiemy nasz bohater nie jest nieomylny.Tak naprawdę był to niezręczny bo niezręczny, ale gest dobrej woli ze strony Dudleya. Więc nie dzień wcześniej go polubił.
Scena tańca kwestia gustu, w całym cyklu były gorsze autorskie sceny wymyślone prez samych scenarzystów, przez które leciały cenne minuty filmu, a genialne wątki z książek zostały pominięte. Ta się jeszcze broni, ale mogło by jej równie dobrze nie być.

użytkownik usunięty
milkaway

Skoro jeszcze tego samego ranka Harry myślał, że to kawał ze strony Dudleya, to znaczy że nic nie zapowiadało tej zmiany do tego dnia. Tak więc było to zbyt nagłe.
A scena tańca... te dwie minuty ukazały cały tragizm ich sytuacji i więź, jaką między sobą wytworzyli. I to bez słów. Ze wszystkich "dodanych" scen ta jedna na pewno powinna tam być. Darować to sobie mogli sznurówki w 6 części albo głupie żartu Neville'a na polu bitwy.

ocenił(a) film na 7

Ugh, nie przypominaj mi nawet tej sceny ze sznurówkami i w ogóle całego tego bezcelowego ataku na Norę...
Raczej nie możemy stwierdzić, że nic nie zapowiadało zmiany Dudleya. Dudley już go nie "prześladował" jak za czasów dzieciństwa. Harry nie zwracał na to większej uwagi, bo miało dużo inych spraw na głowie, a poza tym był zafiksowany w myśleniu, które zostało mu z dzieciństwa - tzn. Dursleyowie go nie znoszą itd. Sam do końca nie wiedział, co to ma być z tą filiżanką, uznał w końcu, że nie może to byc nic innego niz kawał. Dudley natomiast normalne że nie był wylewny nawet kiedy jego stosunek do kuzyna się zmienił. Nigdy nie był z nim w dobrych stosunkach, więc nie wiedział, jak się zachować. Pewnie tez nie chciał wyjść na jakiegoś słabeusza albo być wyśmiany przez Harry'ego. A odkładał okazję do dodania w ogóle jakiegoś znaku na ostatnią chwilę, najwyraźniej zalicza się do ludzi unikającycj jak ognia takich sytuacji - niezręcznych, stresujących, w których nie czuje się pewnie.

użytkownik usunięty
milkaway

No, może masz rację... Mimo wszystko, gdyby Rowling nie wcisnęła tego wątku na sam koniec, może wydawałby mi się lepszy. Ogólnie książka mogła być chociaż o 50 stron dłuższa - żeby bardziej ukazać przemianę Glizdogona przed śmiercią i napisac trochę o tym, co się działo po pokonaniu Voldemorta, jak świat wracał do porządku. Tych dwóch rzeczy mi brakowało.

ocenił(a) film na 7

Agreed. Chociaz z Glizdogonem to raczej trudno zakwalifikować jako przemianę, raczej przebłysk sumienia i litości. Myślę, że rozwiązanie jego wątku było tak krótkie, by nie wyrywało z rytmu i dramatyzmu akcji po ich schwytaniu i dodatkowo, żeby ukazać, ze nawet tak małe drgnienie uczuć może mieć tak kolosalne skutki. Na końcu przed epilogiem zdecydowanie czegoś mi zabrakło.

użytkownik usunięty
milkaway

Być może gdyby poświęcono temu więcej czasu, zamknięcie jego wątku byłoby bardziej... zadowalające. Przed epilogiem brakowało mi właśnie takich informacji ze świata: kto co zrobił, jak przywrócili dawny system, jak ludzie przestali się ukrywać. Wiem, że było o tym kilka zdań, ale to za mało jak na mój gust.

użytkownik usunięty

A moja mama na pytanie "Jak ma na imię przyjaciółka Harry'ego Pottera?" odpowiada: Irmina. Mogło być gorzej, prawda?