jak poprzednie częście były jeszcze do oglądania do 6 to już ostatnia tak pogmatwali ze się nie da
oglądać
A co jest dla ciebie "pogmatwane" ? bo film nie wydaje mi się skomplikowany, ani trudny do zrozumienia, więc nie wiem o co ci dokładnie chodzi.
Nie wymagajcie za wiele, słyszałem że obecnie prawie połowa dzieci ma problem z czytaniem ze zrozumieniem, taki poziom. Przypuszczam że powyżej wymieniony widz prezentuje taki poziom przy oglądaniu filmu, nawet nie wiem co ogląda/oglądał ale oceni a że nie rozumie to da niską notę, bo to ich wina że owy odbiorca nie wykazuję choć krzty inteligencji. Przykre ;/
ale z tym, że się "nie da oglądać" - się nie zgodzę, ale jeśli powyższy użytkownik tak ma, trudno, pogódźmy się z tym.
Zabrałam się za obejrzenie wszystkich części. Pomyślałam: skoro mam wyrażać swoją niepochlebną opinię, to nie na podstawie dwóch części (1 i bodaj 4), tylko na podstawie całości. Nie zawiodłam się.
Przez pierwsze części, aż do tych nieszczęsnych Insygniów, miałam wrażenie, że autorzy filmu założyli, że każdy, bez wyjątku przeczytał książkę. Mnóstwa rzeczy trzeba było się domyślać. Nie mówię, że to źle, ale jednak nie każdy jest na tyle inteligentny, żeby wszystko zrozumieć, szczególnie dzieci.
Moment, kiedy tak naprawdę cała trójka się ze sobą zżyła, był tak słabo zaznaczony, e wręcz niedostrzegalny. Nudna formuła rozpoczynania każdego filmu już przy 3 sprawił, że od samego początku podchodziłam z niechęcią do kolejnych przygód.
I tak, jak przez wszystkie części przez fabułę się przebiegało, bo brakowało czasu na wyjaśnienia i przedstawienie głębszych refleksji postaci, tak Insygnia cz. 1 skupiła się na, tak naprawdę, z dupy wziętym motywie włóczenia się bór wie gdzie i po co ( bo zasadniczo przez ten czas gówno zrobili, poza wiecznym angstowaniem Oo).
Wszechobecne podkreślanie MarySuizmu Pottera, ciągłe poniżanie Slytherinu. Błagam, te filmy uczą dyskryminacji, a nie przyjaźni, jak zwykłam słyszeć od zagorzałych fanów.
Rozumiem, że zieloni są źli i omg, ale moment ogłoszenia wyników, a potem, z dupy, dodania Gryffindorowi tylu punktów, żeby przypadkiem nie przegrał, to była tragedia, żenua sięgająca zenitu.
Nie czytałam książek, ale jeżeli prezentowany w filmie Marysuizm, bezsensowne zachowania bohaterów, dyskryminacja i naciągana logika jest wynikiem kooperacji scenarzystów i autorki książki, to tylko cieszyć się, że odpuściłam pierwszą część po kilku rozdziałach (które de facto były zwyczajnie nudne Oo).
Kompletnie nie ogarniam fenomenu Pottera.
Ach, powiem jeszcze, że muzyka była dobra, naprawdę dobra. Ale za to polski dubbing to kompletna tragedia. Naprawdę, jedyna część, którą byłam zmuszona obejrzeć z tą pomyłką, na szczęście. Nie wiem, kto układał te dialogi, ale one są zwyczajnie niegramatyczne i miejscami pozbawione sensu jeszcze bardziej niż oryginalna wypowiedź postaci.