Nie wiem, dlaczego wy tak po tym filmie jedziecie. Jesteście okropni! Toż to jest arcydzieło światowej kinematografii - kino na najwyższym poziomie, sztuka przez duże "S". Fabuła jest tak niesamowicie inteligentna, powalająca, trzymająca w napięciu i zaskakująca widza. Zmusza do refleksji i rozwija jednocześnie.
Ach, ta wspaniała muzyka! Taka nietuzinkowa. Bynajmniej nie był to rasowy pop. Zupełnie inna niż wszystko, co do tej pory słyszałam.
Niesamowite aktorstwo... To kolejny ważny element. Aktorzy są autentyczni, całkowicie "prawdziwi". A Zac powinien dostać co najmniej pięć Oscarów!
Akcja tego Arcydzieła toczy się w niezwykle dobrze odwzorowanej scenerii. Wszystko - realistyczne. Prawdziwa szkoła, każdy z nas do takiej chodzi.
Główni bohaterowie mają tak straszne problemy egzystencjonalne, że aż łza się w oku kręci.
Cudowny film. Lepszego nie widziałam. Cudo, super, i kocham Zaca!
Jedyna ocena, jaka odzwierciedla moje uczucia, to 1.
//Jeśli jakiś Neonek ma wątpliwości - to była ironia. Nie oznacza to oczywiście, że mam "coś" do każdego, kto film lubi. Ale, nie oszukujmy się - większość fanów tego filmu to dzieci neo. Chociaż lubię czasem obejrzeć "coś lekkiego", HSM nie znoszę. To było tak lekkie, że aż kiepskie, powiem nawet, że żałosne. Powody? Cóż, można domyślić się z powyższej wypowiedzi. Pozdrawiam, Villi (mam nadzieje, że nie doprowadzę do wojny poglądowej, choć ona i tak tu panuje)//