1/10 bym nie dała.. Patrzę na ten film przez pryzmat Disney'a. Jest to ładna, kolorowa bajeczka o nierealnym życiu, ale Disney się w tym ostatnimi laty specjalizuje. Ładnie wszystko przedstwione, czyściutkie i kolorowe. Aktorzy jak na taki... rodzaj filmu dobrze się spisali, moim zdaniem. Zawsze to lepsze niż dzieci, którym urywa nogę, a one mówią spokojnie: "O Boże, jak boli, o jej.". Może dla amerykańskich nastolatek/ków jest to szczyt marzeń, takie życie jak tych kolorowych dzieciaków z HSM. Tyle, że, np. w Polsce jest to zupełnie niemożliwe, a w Stanach jeszcze, jeszcze.
Ogólnie, ktoś ze zdrowym rozsądkiem podejdzie do tego filmu na luzie, pośmieje się i o nim zapomni. Nie rozumiem tylko fenomenu HSM, ale cóż.. W końcu ten przystojny Efron.. (bleah) i te plakaty HSM na ścianach pokoju to dla mnie już żenada, ale cóż są gusta i guściki.
Mnie osobiście, film się nawet podobał, był ładny i lekko się oglądało, bez myślenia, choć nie jestem fanką tego typu filmów.
Jest jedna rzecz, za którą bardzo cenię Disney'a, bo od lat w zasadzie daje możliwość rozwoju muzycznego i wiele młodych gwiazd właśnie tam zaczynało, choćby Christina Aguilera. A wracając do tematu, dzięki szansie zagrania w tym filmie - przynajmniej w Stanach - może jakąś tam karierę muzyczną zrobią te dzieciaki. A głosy mają nienajgorsze, do popu odpowiednie:)
Pozdrawiam;)