Nie raz oglądałem LOTRa i go strasznie polubiłem. Hobbit nijak ma się do niego, mozolność akcji, nuda, przesadna bajkowość i "plastusiowość" rodem z ekranizacji Czerwonego Kapturka - ale w tym temacie odejdę od oceny, bo sama książka "Hobbit" była wreszcie kreowana w tych klimatach i mogłaby być śmiało lekturą dla dzieci z podstawówki.
Film jest o prawie 10 lat starszy od swoich poprzedniczek i miał większy budżet, ale efekty specjalne to śmiech na sali. Prawie wszystko zostało stworzone w 3D, komputerowo, a co najgorsze TO WIDAĆ, podczas gdy w LOTRze ludzie odpowiadający za to, potrafili zamawiać tysiącami stroje orków, stopy hobbitów i przebierać aktorów za jaszczurki, tutaj poszli na łatwiznę.
Kasiarski film, zero wkładu z serca.
200% poparcia z mojej strony, niestety przeciętniak jakich jest tysiące na filmwebie.
...nic dodać,nic ująć...to już nie to co LOTR...brak tego polotu,lekkości,magii,szczypty takiego pogranicza łączącego z baśnią i tajemnicą...
Film jest przydługi ,no ale czego można się spodziewać ,gdy tak cienką książeczkę rozbija się na serie.Brak w nim klimatu ,"Władcy pierścieni" nie dorasta do pięt . Zwykły skok na kasę
Zaraz ktos napisze ze wlasnie taki mial byc. Nie wiem czemu PJ zdecydowal sie na taki zabieg, byc moze poszedl na latwizne bo skoro tyle juz zostalo zmienione, to rownie dobrze mogli wprowadzic berdziej gesty, mroczny LOTRowy klimat. Jakos kloci mi sie konwencja opowiadania dla dzieci z przerywnikami w postaci sieczki gdzie trup scieli sie gesto.
Prawdobodobnie, żeby zaniżyć wymóg wiekowy. Takie czasy, z dzieci robi się pipki nie puści się teraz 5-cio latkowi LOTRa, bo będzie miał koszmary o goblinach i trollach.
Nie zapominajcie, wszystko dla kasy.
o tak :) ja swoim zacząłem puszczać krwawe jatki jak skończyły roczek, pornosy 2 lata później a w tamtym roku wysłałem je do wojska:) dziś mają po 5 lat,własne firmy i rodziny :) no i nie są pipkami
Kolejny wątek założony przez ludzi, którzy Hobbita pewnie widzieli w księgarni na półce. Przeczytajcie, zobaczcie co to za książka, do kogo była adresowana, jaki ma klimat.
Rzeczywiście, dla kasy PJ trzymał się klimatu książki. Idzie się załamać.
"Nie wiem czemu PJ zdecydowal sie na taki zabieg, byc moze poszedl na latwizne bo skoro tyle juz zostalo zmienione, to rownie dobrze mogli wprowadzic berdziej gesty, mroczny LOTRowy klimat"
Mógł i horror dla dorosłych z tego zrobić. Tylko jak to by się miało do książki??? Ludzie, zacznijcie czytać literaturę i zainteresujcie się tematem, zobaczcie jaką historię tym razem PJ ekranizował. Nie, to nie jest LOTR. To jest Hobbit. Książka napisana przez Tolkiena dla swojego 12 letniego syna.
Film jest baśniowy bo tak, taki miał być - jest adaptacją baśni dla młodszego odbiorcy.
Dla mnie nie jest przydługi i nie jest ekranizacją tylko Hobbita ale Hobbita i ponad 100 stron załączników do Władcy Pierścieni oraz komentarzy do Hobbita samego Tolkiena, które PJ dostał od rodziny.
Dla mnie jest na podobnym poziomie co LOTR. Jest jednak inny, lżejszy, bardziej baśniowy od LOTR. Ale sam fakt, iż nie ma tej powagi co LOTR nie może być traktowane jako wada filmu.
Amavelka: nie trzeba czytać książki żeby zrozumieć czy docenić film. To już problem dobrego lub złego reżysera i samej adaptacji. Nie jest również dla mnie istotne do kogo oryginalnie kierowana była książka. Dla mnie Hobbit to część historii LOTR i właśnie tego się spodziewałem po wcześniejszym oglądnięciu trylogii. Z tego co piszecie, pretensje mogę mieć chyba tylko do Tolkiena, dopiero później do Jacksona ;) Drażni mnie jedynie argument że była to historia dla dzieci i dlatego była przekolorowana. Nie wiem ile w tym prawdy, bo nie czytałem żadnego wywiadu gdzie sam Peter Jackson o tym wspomina. Mam wrażenie że wyszło coś w stylu Narnii przerywanej sieczką nie do końca odpowiednią dla "młodszego odbiorcy" i są to chyba moje jedyne zastrzeżenia do PJ. Tego typu jatki mają uzasadnienie w LOTR, ale są już nie na miejscu u Disneya, więc jeśli Hobbit jest baśnią kierowaną do dzieci, niektóre sceny również powinny mieć lżejszy ton.
I jeszcze jedno. Szkoda, ze autor wątku nie zastanowi l się po co jest więcej postaci CGI i więcej efektów komputerowych. Moim zdaniem jest to świadomy zabieg Jacksona by oddać bardziej baśniowy klimat filmu.
Wszystko jest przemyślane i ma ręce i nogi. A to, że ludzie będą się spodziewali powielenia LOTR, również w kwestii wizualnej strony filmu, to już nie jego problem.
nie ma co dyskutować z tobą, bo oceniasz wszystkie części LOTR na 10/10 - masz klapki na oczach jak fanatyk LOTR i dyskusja z toba to jak "rzucanie pereł przed wieprze"....
To zdecydujcie się czy LOTR jest świetnym filmem czy nie, bo cały czas do niego się odwołujecie. Teraz jest problem, ze LOTR dostał ode mnie 10/10. Wszystkie części dostały tyle samo bo są dla mnie porównywalne i traktuje film jako całość tak jak Tolkien traktował LOTR jako jedną książkę.
Nie wstydzę się więc ocen 10/10 dla LOTR.
Zamiast zarzucać mi klapki na oczach, proponuję merytoryczne argumenty.
Problemem krytyków Hobbita, zwłaszcza tych ekstremalnych, którzy nie wiedzieć czemu dają mu b. niskie oceny ( a często dając wyższe oceny prawdziwym gniotom) jest to, że w momencie kiedy ja czy inni odpowiadamy na zarzuty MERYTORYCZNIE, tzn piszemy o różnicach między Hobbitem a LOTR, o świadomym zabiegu uczynienia z Hobbita filmu niezależnego od poprzedniej trylogii, o tym, że fabuła opiera się na prostszej książce, że efekty mają podkreślać większą baśniowość filmu, że film pokazuje znacznie więcej niż samą powieść ale też dodatki do LOTR itp itd- to nagle te osoby nie mają żadnych kontrargumentów. I kończy się epitetami typu fanatyk itp.
Według mnie poszczególne części LOTR nie są sobie równe, ale ogólnie oceniam je wyżej od Hobbita. Dlaczego? Bo w LOTRze czuć magię Śródziemia! Hobbita oceniłam na 4/10 za ładne krajobrazy, Martina Freemana (którego imho w filmie zepchnęli do roli drugoplanowej, a na jego miejsce wcisnęli psychicznego Thorina Krótkobrodego), pieśń krasnoludów i scenę z Gollumem. Cała reszta z wciśniętymi na siłę wątkami Radagasta, Azoga, stone giants sprawiła, że bardzo się na tym filmie zawiodłam. Poza tym zgadzam się z tym, co użytkownicy przede mną napisali: przydługi, mozolność akcji, nuda, a do tego wszechobecne nadęcie i podniosłość. Dla mnie scena, w której Thorin dziękuje Bilbowi nie była wzruszająca tylko groteskowa. Niedobrze mi się robiło od tego patosu.
Ale jeśli komuś się to podobało, to spoko, jego wybór.
No i oczywiście jeszcze jedna rzecz, o której muszę wspomnieć czyli cała seria w stylu "zabili go i uciekł": mnóstwo rażących scen, zadających gwałt ostatnim strzępkom realizmu, wyjście cało ze starcia kamiennych gigantów, upadki w przepaście, przygniatanie cielskami lecących w wielu setek metrów Wielkich Goblinów, branie na klatę impetu w atakującego warga, bez żadnych konsekwencji w postaci zmiany kształtów na bardziej plaskate etc. No błagam....co to miało być??
Piękniej bym tego nie ujął ;) mam identyczne odczucia na temat tego filmu, chociaż oceniłem go wyżej, subiektywnie, może właśnie ze względu na sentyment do LOTRa?
Kolejny etap idealizowania WP i jakiegoś dziwnego uprzedzenia wobec Hobbita, które wypływa chyba z tego, że Hobbit ośmielił się mieć inny styl niż Władca.
Za długi? Za długi to może był Powrót Króla gdzie sceny z Frodo niosącym pierścień ciągnęły się przez cały film, a zakończenie trwało z godzinę. Jakoś nikomu to teraz nie przeszkadza.
Nadęcie? Żartujecie tak? Scena z klękaniem przed Hobbitami w LOTR nie była nadęta? Praktycznie cała końcówka WP to jedno wielkie nadęcie. Żeby było jasność, mi ono nie przeszkadza, biorę je z całym dobrodziejstwem inwentarza. Dziwie się jednak, że ludzie mają taką krótką pamięć i nie pamiętają jak to było LOTR - który brany tu jest jako punkt odniesienia przecież.
Nierealistyczny? To przecież baśń. LOTR bardziej realistyczny? W designu, w mniejszym użyciu CGI - tak. Ale już nie pamiętamy o Legolasie zjeżdzającym na deskorolce czy Aragornie walczącym skutecznie z całą grupą Uruk-Hai? To tylko przykłady, a było tego więcej. Właśnie scen zupełnie nierealistycznych. Też mi to nie przeszkadza, bo to baśń w końcu jest. Ale jakość pamięć krytyków wybiórcza jest i jakoś nie pamięta tych nierealistycznych scen w LOTR.
"Psychiczny Thorin" - co to w ogóle jest za język i poziom?
Bilbo w cieniu - przecież jest cały czas w centrum. Kto jest najlepiej przedstawiony jako postać na początku filmu? kto znajduje pierścień, kto ratuje Thorina? No nie żartujmy. A to, że Thorin dostał znaczącą rolę tylko wychodzi na dobre filmowi.
Radagast, Azog, Stone Giants - to są moje ulubione wątki. Kwestia gustu.
Proponuję przeczytać mój wątek o idealizowaniu WP kosztem Hobbita. 99& rzeczy za które krytykowany jest Hobbit jest też w LOTR. Sorry, ale taka jest rzeczywistość.
Hobbit ma lżejszy ton, ma więcej humoru i ma bardziej baśniowy look i prostszą historię (taka jest bowiem książka). Reszta jest jak w LOTR. Rozumiem, że ktoś szedł do kina na LOTR a zobaczył Hobbita i jest rozczarowany. Ale to rozczarowanie nie zwalnia z sensownego argumentowania. Ja w powyższych postach nie widzę sensownego argumentowania zwłaszcza, że Hobbitowi przeciwstawiany jest LOTR w którym większość krytykowanych elementów również można znaleźć.
Nie wiem właściwie czy ta wypowiedź była do Garlendara czy do mnie. Ja nie czuję sentymentu do LOTR i nigdzie tego nie napisałam. Nie idealizuję LOTR CHOCIAŻ ogólnie trylogię oceniam wyżej niż Hobbita. I podałam powód czyli brak magii w Hobbicie. Tyle na ten temat.
W dalszej części napisałam co mi się w tym filmie podobało, a co nie i to nie na zasadzie porównania z LOTR tylko jako stwierdzenie faktu. Dla jednych to jest arcydzieło, rewelacja i inne takie, dla mnie po prostu film, który ujdzie w tłumie.
No właśnie, poza tym zgodnie z prawami fizyki Smaug nie mógłby latać.
We Władcy zresztą było jeszcze gorzej - jak w Dwóch Wieżach zobaczyłem Gandalfa najpierw doganiającego Glamdringa, a potem Balroga to wyszedłem zdegustowany z sali kinowej myśląc sobie "Ja pie*rdole przyszedłem na film fantasy, a nie na Goldeneye" i naplułem na plakat filmu.
sorry gdzie ty szukasz praw fizyki w baśni gdzie żyją elfy orki gobliny a jak maja się do nich prawa fizyki a jak patrzysz na bitwy statków kosmicznych kiedy strzelają do siebie fazerami torpedami zgodnie z prawami fizyki dźwięk nie może rozchodzić się w próżni a słyszałeś kiedyś o bezdźwięcznych efektach specjalnych bo ja nie może to nie zgodnie z prawami fizyki ale strasznie było by to nudne oglądać takie bitwy bez dźwięku nie szukaj dziury w całym panie naukowcu tylko oglądaj
Sorry ale książka jest w bajkowym klimacie to i film w bajkowym klimacie i tyle w temacie...
Wlasnie o to chodzi, ze film nie jest nawet w bajkowym klmacie. 0 emocji caly film, ksiazka 100 razy lepsza
Nie żartuj sobie :P Chyba nie powiesz że sceny na sosnach i z orłami były bardziej emocjonalne w książce : P
Jak dla mnie scena w książce była o wiele bardziej emocjonalna. Chociaż po raz pierwszy czytałam ją mając 12 lat, pamiętam dobrze jak trzymałam kciuki za Bombura żeby udało mu się wspiąć na drzewo. I jak Dori pomagał Bilbowi. W filmie po prostu wskoczyli na te wielgachne drzewa jak koniki polne, a nie porządne krasnoludy. Filmowi brakuje elementarnej realności od której Tolkien nigdy nie uciekał w swoich książkach. Owszem, była tam magia, ale wszystko w granicach rozsądku.
Scena Thorin kontra Azog (i nie ma tu znaczenia, że Azoga w książce nie ma bo film to jest inny twór) sprawia, że scena w książce nawet się nie umywa do tej z filmu. Scena z filmu jest po prostu epicka. Wystarczy popatrzeć na reakcję ludzi ich komentarze na you tubie (ktoś wrzucił tę scenę).
Epicka? Ona jest po prostu śmieszna :) Thorin dostaje buzdyganem prosto w twarz i nic się mu nie dzieje. Po takim ciosie, i to spotęgowanym przez impet szarżującego stwora to mimo zbroi miałby miazgę zamiast klatki piersiowej. Warg go miażdży w zębach i rzuca na ziemię a Thorin nic, nawet zbroi pogniecionej nie miał. Nie mówię, że krew miała się lać strumieniami, bo to jasne że kategoria wiekowa tego filmu miała być 5+ ale na Boga, nawet dziecko nie uwierzy, że po takich ciosach nic się nie stanie. Zastanawiam się w jaki sposób w końcu PJ zabije Thorina, bo z tego co widzę, to nawet piła motorowa nie pomoże.
E tam. Ja zgadzam się z zentaurem. Scena jest epicka. A co do realizmu, widziałam mnóstwo bardziej nierealistycznych scen czy to w LOTR czy to w innych filmach.
Brakuje wam argumentów, to zaczynacie czepiać się spraw nieistotnych. Zwłaszcza, że mówimy o filmie fantasy. Jak ja miałabym wypisywać wszystkie nierealistyczne sceny w innych filmach z tego gatunku to zajęłoby to wieki.
Jak łatwo przewidzieć co napiszą takie osoby jak Ty :) W każdym temacie macie podobną linię obrony, co świadczy o jednym: nie przyjmujecie do wiadomości ŻADNYCH argumentów. Widziałam Twoją dyskusję z Ras_Democritus http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Niezwyk%C5%82a+podr%C3%B3%C5%BC-2012-343217 /discussion/Tego+si%C4%99+mo%C5%BCna+by%C5%82o+spodziewa%C4%87...,2114674
Facet podaje Ci logiczne i rozsądne argumenty a Ty robisz wycieczki osobiste jak niedojrzała gówniara. Po prostu odechciewa się Ci odpisywać, bo zaraz zacznie się pojazd w stylu "co ty tam wiesz, Hobbit i tak jest super, a fantasy niedocenione".
Mówimy o filmie fantasy więc wszystko można usprawiedliwić? No więc chciałabym tylko nadmienić, że Tolkien, choć napisał powieść fantasy unikał takich nieprawdopodobieństw jak upadki ze 100 metrowej przepaści, ciosy buzdyganem w twarz czy miażdżenie przez warga. Dla Tolkiena było ważne to co określał jako zawieszenie niewiary. Świat, nawet fantasy musi byc skonstruwany tak byśmy wchodzili w niego i bez zastanowienia wierzyli w funkcjonowanie rządzących nim zasad.
Równie łatwo przewidzieć wasze argumenty. To znaczy tak naprawdę ... brak POWAŻNYCH argumentów. A jeśli już jakieś się pojawiają i kiedy zwolennicy Hobbita przedstawiają kontrargumenty (patrz wątek "najczęstsze zarzuty wobec Hobbita i ich krytyczna ocena", który był na pierwszej stronie jakiś czas temu - to nie wiecie już jak odpowiedzieć specjalnie).
Nie wspomne już o naprawdę miałkich zarzutach typu "Thorin za mało cierpi po uderzeniu Azoga", czy też komuś się z czymś tam kojarzy jego wygląd.
Albo że film jest zbyt baśniowy albo za mało baśniowy - tutaj nie możecie się zdecydować.
Większość krytyki więc można odnieść do samej książki, albo do LOTR, który jest przez wielu z was stawiany za wzór. A reszta argumentów to są rzeczy nieistotne i bardzo subiektywne, jak np wspomniany wygląd Thorina.
Argumentów które potwierdzają, że Hobbit jest bardzo dobrym w filmie w swoim gatunku było na tym forum mnóstwo. Ale tych wątków nie czytacie. Zakładacie za to jakże ambitne wątki "Hobbit spada w rankingu" i dajecie 1/10 (a niektórym naprawdę słabym filmom dając o wiele wyższe oceny).
Tyle w temacie.
Ps. My się nie bronimy. Nie musimy. Nam się po prostu szczerze film podoba i o nim rozmawiamy. Reagujemy jednak na mało poważne dla nas zarzuty. To przeciwnicy mają często parcie by zakładać wątki na forum typu "Hobbit spada w rankingu hurra" albo dawać mu 1/10. Jaka jest wiarygodność takich ocen? Pozostawiam bez komentarza.
A jednak jak tylko pojawi się wątek krytykujący Hobbita od razu zaczyna się atak fanbojów. To znaczy, że jednak przed czymś się bronicie. Czyżby przed tym, że z każdym takim wątkiem coraz lepiej dostrzegacie marność tego filmu? Gdyby naprawdę był taki świetny, jak uważasz, to nie trzeba byłoby go bronić. Dobry film sam się obroni, a ten jednak spada w rankingu.
Zresztą, pomijając ranking, bo on i tak jest mało wiarygodny, coraz więcej moich znajomych ocenia Hobbita jako słaby. Nawet nie dlatego, że jest mało realistyczny, zbyt bajkowy czy za mało.
Po prostu nie wiadomo dla kogo jest ten film i czym on właściwie jest.
Dla dorosłego widza jest zbyt infantylny i rubaszny, a dla dzieci zbyt straszny i niezrozumiały (mam tu na myśli dodane wątki jak Moria, Dol Guldur i inne tego typu). PJ powinien albo nagrać film dla dzieci - bajkowy albo mroczny prequel do LOTR. Łącząc te dwie rzeczy zrobił fatalną rzecz, film który dla mnie jest po prostu głupawą historyjką, a nie adaptacją świetnej książki fantasy dla dzieci, jaką jest Hobbit Tolkiena.
Ekhm, Gandalf spada z paru kilometrów (co z tego, że do wody, z takiej wysokości równie dobrze mógłby uderzyć w beton) w dodatku wbrew prawom fizyki z większą prędkością niż Glamdring i Balrog. Frodo przyjmuje na klatę cios włócznią wymierzony przez Trolla - Mithril może sobie być zajebiście wytrzymałym materiałem, hobbit i tak miałby połamane połowę żeber. O tym, że smoki nie mają prawa latać już wspominałem.
Jak ktoś się przypieprza o takie rzeczy w filmie fantasy, który nigdy nie udawał, że sili się na realizm to chyba źle trafił. Z bardziej realistycznych settingów polecam np. książki Martina, chociaż i tam nie uciekniemy przed wielkimi jak pół miasta gadami które w bliżej nieokreślony sposób unoszą się w powietrze.
OK, ale w książce wszystko ma swoje uzasadnienie, a w filmie nie. I nie mówię tu tylko o Hobbicie, bo i w LOTRze roi się od takich kwiatków, jak Legolas na desce chociażby. PJ po prostu przesadza ze swoimi efektami specjalnymi. Może Tobie to nie przeszkadza, ale mnie tak.
"przesadna bajkowość i "plastusiowość" rodem z ekranizacji Czerwonego Kapturka"
zaryzykowałbym stwierdzeniem, że bardziej "plastusiowy" i bajkowy był Władca.
A ja się z tym zgadzam. Pod względem wizualnym, Władca był realniejszy, bo tam większość scenografii była zbudowana a orkowie byli ucharakteryzowani. W Hobbicie wszystko, nawet widoczki Nowej Zelandii, jest podrasowane komputerowo do takiego stopnia, że wygląda to strasznie sztucznie.
Na potrzeby Hobbita zbudowano nowe makiety (ponoć jeszcze więcej niż na potrzeby Władcy), orkowie i gobliny były ucharakteryzowani. Z resztą tekst powyżej pisałem w kontekście trochę innym niż wizualna część filmu. Z czym się zgodzę to fakt, że część obrazów może sprawiać wrażenie jakby wyszło z pod myszki grafika komputerowego. Myślę, że w wielu przypadkach jest to na plus. Niech ktoś porówna las Fangorn z Dwóch Wierz gdzie naprawdę widać było, że kręcono te ujęcia w studiu, a Mirkwood z Hobbita. Przepaść na korzyść tego drugiego. Nie wszystkie sekwencje wyszły idealnie, ale wierzę, że filmowcy w pozostałych dwóch częściach dowalą do pieca.
Orkowie i gobliny byli komputerowi. Jeśli obejrzysz behind the scenes dla Hobbita to zobaczysz, że tylko najbliższe otoczenie bohaterów jest zbudowane, kawałek dalej masz już zielony ekran.
Zgadzam się, bo przecież to są podstawy sztuki filmowej. jakoś nei widziałem specjalnego rozdźwieku między Ojcem Chrzestnym 1 a 2 a 3. Wiadomo ze jak sie robi serię to musi się wszystko trzymać kupy, i byłoby miło gdyby trzymało poziom. A Hobbit nie trzyma. Charakteryzacja krasnoludów pozłozyła mnie na łopatki, śpiewy i tańce przy stole położyły mnie na łopatki, aler położyły dopiero przy zestawieniu z urywaniem łbów w kolejnych scenach i ładowaniem bełtów miedzy oczy,. Ok, albo bajka dla dzieci albo masakra na samotnym wzgórzu. Decyzje. Podstawy. A jesli chodzi o CGI to żeby ludzie którzy nie siedzą w temacie widzieli że coś wyglada sztucznie to juz jest jakby nie w porządku. Wali mnie to równo czy efekty są komputerowe czy realne pejzaże. Ma to być przekunujące. A nie jest. Tyle.