aczkolwiek nie zdołał zmienić mojego nastawienia, i zrobić ze mnie wielkiego fana filmów opartych na twórczości Tolkiena. Ogółem rzecz biorąc podobało mi się, oprawka 3d zrobiła na mnie duże wrażenie - szczególnie początkowa scena ataku smoka. Fajnie też, że "Hobbit" poświęcony został szczególnie krasnoludom. To moja ulubiona rasa ze świata fantasy. Szkoda jednak, że cała fabuła nie została zawarta w jednym filmie. Co prawda nie czytałem książki, ale słyszałem, że jest znacznie krótsza od trylogii. Jednak to co mnie najmocniej zirytowało to Gollum. Ten stwór o rozdwojonej jaźni wkurzał mnie we "Władcy Pierścieni" i tak samo było tutaj. Dobija mnie ten jego głosik, a scena z jego udziałem, zbyt długa wg mnie, zaczynała mnie już nużyć. Oczywiście rozumiem, że postać ta musiała pojawić się w filmie, ale sceny z jej udziałem powinny być ograniczone do minimum. A tak swoją drogą, zaciekawiły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, jak to jest z tym pierścieniem? A właściwie z jego rozmiarem. Jak to możliwe, że idealnie pasuje zarówno na palec hobbita, ale również znacznie większego człowieka czy nawet Saurona? I druga sprawa - orły. Jeśli Gandalf potrafi je przywołać w trudnych sytuacjach (i tak też robi pod koniec filmu), to dlaczego nie zrobił tego wcześniej w czasie podróży. W ten sposób Gandalf i jego mali towarzysze zaoszczędziliby mnóstwo czasu i drogi a poza tym uniknęliby wielu niebezpieczeństw.