Na ocenę filmu z pewnością rzutuje Władca Pierścieni. Oczywiste jest, że każdy kto oglądał trylogie porównuje z nią hobbita i podobnie jak książka film również ustępuje jej. Miejscami jest troszeczkę monotonny. W pierwszych scenach od razu widać, że został rozciągnięty i chociaż reżyserom udało się ograniczyć ten efekt do minimum jednak jest dostrzegalny. Brakuje mi tego wyraźnie wytyczonego celu i rozdrabnianie na zbyt wiele wątków pobocznych nie wychodzi temu filmowi na dobre. Trzy filmy to za dużo, jeden by wystarczył. Wydaje mi się, że miejscami za bardzo twórcy silili się na epickość, dziwne wrażenie wywołuje u mnie imię Sebastian i użycie przez Gandalfa słowa golf, a także wprowadzenie wątków nie pochodzących z książki. Akcja toczy się szybko, a efekty specjalne i strona techniczna filmu to mistrzostwo, jak można było przewidzieć. Fajne wrażenia wywołują postaci znane z trylogii przedstawione w innym świetle. Do plusów należy też zaliczyć efektowne sceny walki, chociaż moja ulubiona to ta z Golumem, Uwielbiam Władce Pierścieni i myślę, że Hobbita zasługuje na miano młodszego brata tego arcydzieła.
Jest możliwa, kwestia tylko, jak by to potem wyglądało. Nie wiem, czy widziałeś film animowany, nakręcony w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Dość dosłownie podeszli tam do kwestii interpretacji książki, niektóre designy były wręcz koszmarne, jednak jakby nie patrzeć zmieścili całą historię.
Ciężko byłoby natomiast zrobić w jednym filmie "dorosłego" Hobbita. Wiadomo, że trzeba było wyraźniej rozrysować bohaterów, dać każdemu jego "pięć minut", co siłą rzeczy nieco czasu zajmie. Plus wątek Dol Guldur. Na temat Azoga wypowiadałem się wcześniej. W sumie cały czas sądzę, że wystarczyły by dwa filmy. Szczególnie jeśli trzeci ma opisywać drogę powrotną drużyny, co faktycznie ma już z książką niewiele wspólnego.
jaka drogę powrotną? W 3 cześci będzie Bitwa 5 armii, pewnie sprawa Arcyklejnotu i prawdopodobnie jakiś pomost między Hobbitem a Wp.
Pierwsze informacje, które ukazały się przy okazji ujawnienia trzeciego filmu mogły być przeze mnie mylnie zinterpretowane, jednak oficjalnie dwójka nosi podtytuł "Desolation of Smaug", podczas gdy trójka zatytułowana została "There and Back Again". Biorąc więc pod uwagę ile wydarzeń w książce ma miejsce od zgonu Smauga, które to wydarzenie raczej nie zamknie drugiego filmu i średnią długość poszczególnych obrazów Jacksona, można wnioskować, że "trójka" w sporej części będzie musiała pokryć drogę powrotną do Shire. Niestety, teraz nie znajdę źródła, w którym pierwszy raz o tym przeczytałem, więc mogę oprzeć się wyłącznie na powyższym.
Oczywiście, jeśli dysponujesz źródłami kontrującymi powyższe, to nie krępuj się i wrzuć link.