Według was która scena w filmie była najlepsza,według mnie jak Thorin schodził z tego drzewa,jeszcze ta epicka muzyka po prostu mistrzostwo.
To jak najbardziej była najbardziej epicka scena. Zgadzam się:) Oprócz tego rozmowa Galadrieli z Gandalfem na tle Rivendell, atak Smauga na Erebor, retrospekcja z Bitwy w Azanulbizar, scena jak Bilbo zastanawia sie czy zabić Golluma, scena z ćmą i orłami no i oczywiście gdy Gandalf zamienia trolle w kamień (tak naprawde to słońce je zmieniło) no i jego wejście do królestwa Goblinów gdy uzył swojej mocy. Aha no i ostatnie sceny gdy Thorin mówi do Bilba że jeszcze w zyciu się tak nie pomylił:D
Pod względem reżyserii - scena z Gollumem.
Pod względem "epickości" - scena Azog - Thorin + orły
Pod względem wizualnym (efekty) - Stone Giants
Pod względem obrazu 3D - Erebor + Goblin town
Pod względem emocji (wzruszenia) - ostatnia scena Thorin-Bilbo
:))
Scena z Trollami i ostatnia gdy Thorin mówi do Bilba że jeszcze w zyciu się tak nie pomylił ;)
Dla mnie najlepsze sceny to te w Bag End, Biała Rada, Radagast w Dol Guldur, trolle, zagadki, pojedynek Thorina z Azogiem, orły i oko Smauga na koniec.
Poza wcześniej wymienionymi do gustu przypadła mi również scena walki olbrzymów.
scena, o której wspomniałeś, jest wspaniała. aż ciarki przechodzą. i oczywiście jej rozwinięcie, czyli bilbo decydujący się stanąć w obronie thorina. od tej sceny zacząłem shipować thilbo.
lubię też sceny u bilba w domu. bag end to dla mnie poniekąd świat idealny.
Nie rozumiem fenomenu Thilbo. Zbyt oczywiste jak dla mnie, ostatnia scena w filmie wręcz podsuwa tę parę pod nos. No ale ponoć oczywistość jest najfajniejsza, choć ja wolę pozostać przy Durincesćie i Filbo.
"Uczta" u Bilba była bardzo fajną sceną, ładnie zaprezentowano krasnoludy. Oprócz tego ucieczka z miasta Goblinów, całkiem emocjonujący pościg oraz Thorin idący na ponowne spotkanie z Azogiem. Szkoda, że nie dali im powalczyć dłużej.
thilbo, bo miałby największe szanse na zaistnienie. ale swoją drogą shipuję także kili-bilbo-fili i durincest. nie ograniczam się
Ja rozumiem, bo sama tego doświadczyłam (w pewnym sensie, choć nie shipuję aktywnie męsko-męskiego Bagginshielda). Oczywistość nie ma tu nic do rzeczy, choć trzeba przyznać, że szersze ukazanie ich relacji w filmie (jakiekolwiek by one nie były), dostarcza z pewnością na sam start dużo motywacji i inspiracji. Tak jak zazwyczaj nie rozumiem frenetycznego, romantycznego parowania ze sobą zasadniczo wszystkich białych mężczyzn (bez względu na ich powiązania czy w ogóle sens) w obrębie danego filmu/fandomu i do tej pory nie odczuwałam żadnej iskry przy popularnych, slashowych pairingach, tak tutaj Chemia zaskoczyła dla mnie od razu z pełną mocą. Zasadniczo moje myśli podczas ich pierwszej wspólnej sceny skupiały się na wyrażaniu zdumienia tym faktem za pomocą podwórkowej łaciny.
Co do walki z Azogiem, to scena byłaby jeszcze lepsza, gdyby wymiana była bardziej wyrównana. A tak zasadniczo Azog spuścił Thorinowi potężny łomot. Mam nadzieję, że to tylko klasyczny chwyt, gdzie bohater w połowie drogi "sięga dna", aby później się odbić i zwyciężyć, i Thorin będzie miał okazję się odkuć, pozbawiając go nie tylko ręki, ale i życia (taaak, mroczna żądza orkowej krwi).
Ja nie poczułam tej chemii. To znaczy zauważyłam, że pewnie powstanie masa artów i fanficków, ale mnie samej jakoś to nie przyciągnęło. Czasami łapie się na shipowaniu oczywistych par, mam tak w przypadku serialu Psych, ale zazwyczaj mnie to trochę odrzuca. Za duże grono wielbicieli jakoś nie zachęca. No ale to nie temat o slashu.
oczywiście scena gdy Thorin wstaje z drzewa do walki z Azogiem - rewelacja :) Poza tym orły, ucieczka z miasta goblinów i atak smoka. W sumie to cały film mnie zachwyca. I jeszcze jedno mnie uderzyło : Jackson ma niesamowitego nosa do wyboru aktorów. Każdy z bohaterów zapada w pamięć a to nie lada sztuka skoro w drużynie jest ich 14. I każdy z aktorów zdaje się idealnie pasować do swojej roli chociaż Bilbo i Thorin rządzą ;)