Film jest różny od LOTR. Bardziej rozrywkowy, lżejszy w tonie. Jakby gdzieś wtrącił swoje trzy grosze Spielberg. Widać też postęp techniki. Jeszcze raz WETA i Jackson przesunęli granice możliwości CGI.
Jednak po pierwszym seansie nie mogę się zdecydować, co bardziej mi się podobało: stara czy nowa wizja. Na początku bałem się, że będzie to kalka LOTR. Na szczęście nie. Film wyraźnie się odróżnia i podąża w kierunku baśniowości książkowego pierwowzoru. casting jest rewelacyjny z jednym zastrzeżeniem. Brak postaci tak charyzmatycznej jak Mortensen. Armitage wypada jednak słabiej.
Co mi troszkę przeszkadzało, to „za dużo cukru w cukrze”. Większość scen akcji trwa tak dlugo i jest tak przesycona różnymi detalami, że czasami odczuwałem znużenie.
Następną moją obawą było, czy 3 filmy trzygodzinne wywiedzione z małej książeczki nie będą sztucznie rozwleczone. Na szczęście nie. Dzieje się sporo i w fantastycznych okolicznościach.
Jestem wielkim fanem LOTR i bardo się cieszę, że mogłem zanurzyć się znowu w świat tak genialnie wykreowany przez Jacksona i Tolkiena. Dla mnie 3 godziny to mało :) Hobbit na szczęście niczego nie zepsuł jednocześnie nie „zlewając” się z LOTR.