Jestem osobą która nie czytała książki i chyba dzięki temu podoba mi się film :).Rozumiem
''zawiedzenie'' osób czytających bo coś o tym wiem (np. Harry Potter) :P .
Coś w tym jest. Specjalnie po raz kolejny sięgnąłem po książkę, którą przeczytałem do momentu, w którym się film kończy. I jestem wręcz porażony ilością niepotrzebnych (i głupich) zmian w stosunku do pierwowzoru. Od początku powtarzałem, że Hobbita najzwyczajniej w świecie nie da się podzielić na 3 części, ale cóż, kasa musi być. Największą wadą filmu, oprócz rozbieżności z książką, jest to, że nie raz i nie dwa miałem wrażenie, że oglądam jakiś klon Władcy Pierścieni.
Moje 6/10 jest naciągane, ale nie rozumiem osób, które walą od razu 2 albo coś koło tego. Są o wiele gorsze filmy, naprawdę.
To teraz weź Władcę i przeczytaj i zobacz ile tam było zmian. IMHO zdecydowanie więcej.
Klon Władcy? Stylistycznie, wizualnie, pod względem klimatu - NIE. Strukturalnie - tak, głównie dlatego, że pod tym względem mamy podobieństwa między książkami.
Twoja ocena 6/10 jest zaniżona. 6 to w rankingu filmwebu ma Kevin sam w domu 2. Popatrz jakie inne filmy mają 6. Z całym szacunkiem, ale chyba ale Twoja 6 to jakiś żart.
Nie mam zamiaru czytać o WP, bo mowa o Hobbicie. Ocena na filmwebie też mnie zupełnie nie obchodzi - wiem, że to może być zaskoczenie dla Ciebie, ale moja ocena ma wyrażać moje zdanie, a nie być odzwierciedleniem tego, co masy uważają na temat filmu.
Po drugie, to samo co w WP: Jackson + Tolkien = patos, honor, szlachetność i się niedobrze od tego robi. Klimat inny? Klimat POWINIEN być inny. Ale tylko odrobinę, i nie przez cały film, różni się od tego, co w WP.
Możliwe spoilery niżej (!)
Cały wątek z Azogiem - po co? Żeby uwypuklić jaki to skrzywdzony jest Thorin? Albo obecność Radagasta? Ja wiem, że to wszystko jest robione pod ostatnią część i Bitwę Pięciu Armii, ale bez przesady. A pomniejszych zmian, nie wpływających za bardzo na fabułę, jest zatrzęsienie w Hobbicie. Choćby brak koni (i Gandalfa - ta wymiana zdań z Dębową Tarczą jest świetna :D) po opuszczeniu Rivendell albo kwestia trolli.
Nie chcesz czytać Władcy bo rozmawiamy o Hobbicie, ale cały czas go porównujemy do Władcy... gdzie tu logika.
Na sieci są strony z wypisanymi zmianami w WP. Idą w dziesiątki jeśli nie w setki w całej trylogii (mniejsze lub większe). Można sobie poczytać. Zmiany w Hobbicie to pikuś. Tyle, że teraz nikt już tego WP nie wypomina (poza grupą ortodoksów Tolkienowskich). I tak samo będzie z Hobbitem za jakiś czas. Pomimo wprowadzenia Azoga, który uatrakcyjnia fabułę i z błahej opowiastki czyni film bardziej emocjonujący, mamy paradoksalnie większe odwzorowanie książki niż we WP.
Honor, szlachetność, ale też wiele innych - braterstwo, wierność swoim wartościom - to są cechy baśni/fantasy. Pisałem o tym wiele razy. Wydają się być banalne, ale wystarczy popatrzeć na rzeczywistość. Ile osób się nimi kieruję w życiu codziennym? Mimo, że wydają się być banalne, to większość ludzi ma je w pompie. I taka jest rola baśni właśnie - by prostować kręgosłupy moralne. Jeśli Ci ten gatunek nie odpowiada, to po co oglądać? Patos? Był we Władcy, jest i tutaj. I nie sposób go uniknąć kiedy mówisz o wartościach nadrzędnych.
Ocenę możesz wystawiać sobie jakie chcesz. Ja Ci tylko pokazuję do jakich filmów zniżasz Hobbita. Oceny, które dajemy nie są bowiem zawieszone w próżni. Chcąc czy nie są one potem odnoszone do ocen innych filmów. Możesz więc nawet i 2 postawić jeśli chcesz. I zrównać go z Kac Wawa.
"Nie chcesz czytać Władcy bo rozmawiamy o Hobbicie, ale cały czas go porównujemy do Władcy... gdzie tu logika." - Porównuję do FILMU, jeśli idzie o KLIMAT! I nie obchodzą mnie zmiany w WP względem książki, zrozum to.
"Pomimo wprowadzenia Azoga, który uatrakcyjnia fabułę i z błahej opowiastki czyni film bardziej emocjonujący, mamy paradoksalnie większe odwzorowanie książki niż we WP." - Zgadzam się, jest lepiej, jest więcej emocji, jest więcej akcji, o to przecież chodzi. Ale takich rzeczy będzie więcej, np. postać tej elfki, która ma być w 2 części, a jest wprowadzona specjalnie na potrzeby filmu. Mogę się założyć, że po premierze całej trylogii zastanowisz się ponownie nad stwierdzeniem odnośnie lepszego odwzorowania książki niż w przypadku WP.
Sprawa gatunkowa. I tutaj się robi ciekawie, bo o ile książka była adresowana do dzieci, co widać w języku jakim jest napisana etc., to film jest bardziej przedstawicielem przygodowego fantasy (które w wydaniu Jacksona świeci patosem). Nie mówię, że to coś złego, ale w wypadku Hobbita to przesada. To wszystko pasowało we Władcy, ze względu na ogólną sytuację w Śródziemiu. Ale Hobbit jest książką, której treść można opisać jako "lekka przygoda". To powinien być film przygodowy (i nim jest), ale nie najeżony tak bardzo wartościami, o których piszesz. Rozumiem taką zmianę - gdyby film, wzorem książki, zaadresować dla Ciebie, to mogłoby się okazać, że mniej zarobi, więc trzeba dotrzeć do jak największego grona widzów; ale się nie zgadzam z tą zmianą. Stąd to moralizatorstwo na siłę i podkreślanie braterskim więzów. Bo tak wyglądają obecnie wielkie produkcje - muszą być jakieś ckliwe momenty i już. Vide scena pod koniec filmu, zaraz po ucieczce z jaskiń. Bilbo wali jakimś tekstem o domu, którego krasnoludy zostały pozbawione. O takich rzeczach mówię, przecież to jest jakaś głupota. I w dodatku na siłę, tylko żeby zagrać na emocjach ludzi, którzy to oglądają, a na codziennie mają gdzieś jakiekolwiek zasady/wartości. A w Hobbicie wartości nadrzędne nie były tak eksponowane. Powiedziałbym, że prawie wcale, jeśli chodzi o książkę.
I wyobraź sobie, że nie wszystkie filmy da się oceniać tą samą miarą, zwłaszcza, jeśli znacząco różnią się gatunkami.
Wtrącę się do dyskusji. Czy naprawdę uważasz, że prosty przekaz - chęć odzyskania domu i braterstwa to coś, co przekracza możliwości intelektualne młodszego odbiorcy i coś co jest robione na siłę? No bez przesady. Gdybyśmy nakręcili film dokładnie taki jak książka, wyszedł by nam banał. Jeśli chodzi o oceny, oceniłeś Hobbita niżej od jakiejkolwiek części Harrego Pottera (szukałam jakiegoś odpowiednika ze świata fantasy). Również pozwolę się nie zgodzić z tą oceną.
Gdybyś lepiej poszukała, to byś zobaczyła jakie oceny ma u mnie cała trylogia WP ;) Insygnia Śmierci cz. 1 oceniłem na 5 ;)
Bo książka jest banałem :) Nie powiedziałem, że taki przekaz przekracza możliwości młodszych osób. Ale uważam, że zrobienie filmu pod takim kątem jest na siłę. Powiem więcej, Hobbit jako książka, to takie, niech będzie, Dungeons & Dragons (jako system, broń Boże jako nawiązanie do tych okropnych filmów - kolejny odpowiednik gatunkowy, tym razem z drugiego końca ocen ;) ). W filmie uczepili się podniosłego nastroju, którego według mnie jest po prostu za dużo. Bo nie o to chodzi w tej opowieści. To opowieść o przygodzie, pełna akcji i niebezpieczeństwa. Ale za to jaki będzie efekt, jak Thorin zginie! Zwłaszcza po takim zaznaczeniu jego postaci. Ten pogrzeb! Po prostu takie proste zagrywki na emocjach mnie nie ruszają w filmach, bo są do bólu przewidywalne.
Jackson próbował zrobić coś między WP a bajką dla dzieci i wyszło mu to nieźle. Ale nic poza tym. Więc będziemy musieli się zgodzić, że się nie zgadzamy :)
Osobom które czytały książke i są fanami Tolkiiena w większości film się podobał. Oczywiście tym którzy nie są ułomni, i wiedzą że film to film, a książka to książka. Profesorowi od Tolkiena, który jest jego wielkim znawcom film również się podobał.
Dodatkowe wątki w pewnym sensie wzbogacają fabułę. Przynajmniej według mnie, choć uwielbiam książki, to Hobbit w wersji książkowej był momentami nudnawy. Dlatego gratuluję Jacksonowi za inwencję twórczą, bo chociaż nie wszystko co dodał mi się podobało, to pomógł tym nieco ubogiej fabule książki.
Prawda jest taka że film jest o wiele bardziej rozbudowany od ksiązki. Zachowuje jej klimat, jednocześnie nie jest taki dziecinny. W powieści krasnoludy walcza patykami i nożami. Jest sporo zmian, większość na plus. Przykładowo, w książce krasnoludy poprostu zostają złapane jeden po drugim przez trolle, w filmie jest to znacznie lepiej rozwiązane. Pozatym mamy mocno rozwiniętą postać Thorina, jak i całej historii Ereboru.
Dokładnie, jest to wszystko o wiele bardziej interesujące i budzące momentami zdziwienie. Chociaż mam wrażenie, że niektóre rzeczy reżyser mógł sobie odpuścić (jak np. niekończące się krwawe batalie z wargami i orkami) to ogólny wyraz pozostaje bardzo pozytywny. Dlatego polecam książkę, jeśli ktoś chce, przeczytać najpierw. Po obejrzeniu filmu można się poczuć zawiedzionym czytając ją. Film jest o wiele bardziej "dorosły" i niesie ze sobą więcej tajemniczości.
Otóż to. Pozatym ludzie zapominają, albo nie wiedzą, że podczas pisania Hobbita, w głowie Tolkiena dopiero pojawił się pomysł na kontynuacje. Po napisaniu Władcy chciał przepisać Hobbita, dopowiadając i zmieniając pare rzeczy.
Czytałam książkę przed obejrzeniem filmu i muszę powiedzieć ,że nie jestem zawiedziona . Nie rozumiem też ludzi którzy piszą , że film jest ciekawszy od książki , w końcu film jest ekranizacją książki i powinien być z nią zgodny w każdym szczególe, nie wiem też , dlaczego w filmie są dodawane różne wątki....Nie zgadzam się również z tym że książka była nudna
Nie, tak nigdy nie jest i nie da się zrobić by film był w 100% zgodny z książką. Gdyby PJ tak robił filmy, nie rozmawialibyśmy o Hobbicie i Władcy jak o ważnych wydarzeniach filmowych.
Książka Hobbit jest fajną i zgrabną historia - tyle że dla dzieci. Fabuła jest prosta i nieskomplikowana, momentami wręcz banalna. Jedynym słusznym podejściem PJa było oddanie lżejszego klimatu książki, ale też zrobienie filmu dla dorosłego fana Władcy Pierścieni. I nie chodzi tu tylko o to, by film trafił do szerszego grona i więcej zarobił. PJ sam jest fanem Tolkiena i robi filmy w taki sposób by sam chciał je oglądać. Nie sądzę, by chciał obejrzeć dokładną w 100% ekranizację książki. Wyszła by baja do wyświetlania w niedzielę rano a nie film pełny rozmachu i emocji, do którego byśmy chcieli wracać wielokrotnie.
Wątki są dodawane by poszerzyć kontekst geopolityczny, by fabuła książki Hobbit, która jak mówiłem jest prosta jak but, czyli grupka krasnoludów przemieszcza się z punktu A do B i ma ileś tam przygód była ciekawsza w wersji filmowej i bardziej atrakcyjna dla dojrzalszego widza a także by można było ją odnieść do innych wydarzeń w Sródziemiu a także tych wydarzeń, które będą we Władcy. Stąd Biała Rada czy też Radagast i Dol Guldur. Inne wątki (Azog) są po to by krasnoludy miały realnego przeciwnika, bo powiedzmy sobie szczerze w książce walczą z trollami i goblinami, nie ma tam żadnego przeciwnika, który budzi grozę.
Jeżeli PJ postanowił, że nie robi bajki dla 10 latków tylko film, który jest gdzieś po środku, czyli nawiązuje do Władcy a jednocześnie oddaje lżejszy charakter książki, musiał zrobić to co zrobił.