Połowa ludzi czepia się albo zarostu, albo nieszczęsnego Kiliego z łukiem na plecach. Że niby elf. Po pierwsze porównajcie go sobie z elfami z Władcy Pierścieni, a dostrzeżecie różnice. Po drugie: Nie zawsze w czasie wyprawy spotyka się kolesia, który potrafi przemienić się w niedźwiedzia i podejmie was super ucztą. Co się wtedy robi? Goni za sarenką z mieczem/młotem/toporem/dusi się ją brodą? Nie. Strzela się z łuku. Tak najłatwiej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Tolkien nigdy czegoś takiego nie napisał, ale od czego mamy wyobraźnie? Poza tym, prawie każdy "skrzat" ma inny rodzaj broni. Łuk nie jest główną bronią Kiliego, ale fajnie, że w czasie starć oprócz miecz, toporów itd będzie też łuk. Trochę urozmaicenia.
Podsumowując: stwierdzono dziwny brak wyobraźni u fantastów.
oczywiscie łuk jest zrozumialy zreszta kazdy kto szerzej zna tworczosc Tolkiena ( nie tylko Wladca i Hobbit ) wie ze krasnoludy mialy w swoich szeregach lucznikow. ale co do ogolnego wygladu niektorych krasnali mam niesmak . Tutaj najwiekszym rozczarowaniem byl dla mnie Thorin ktory wyglada jak jakis korsarz z Umbaru
popieram, znawcą krasnoludów nie jestem, ale sam wiem, że kusza czy łuk to nie była dla nich obca broń.
Dokładnie. Używali łuków od Beorna, w czym najlepszy był właśnie Kili i Fili. No i krasnoludowie mieli w swych szeregach łuczników. O kusznikach Tolkien nic nie pisał.