Niestety podczas filmu nie mogłam pozbyć się (często podświadomych) porównań do Władcy Pierścieni. Muszę przyznac jednak ze Hobbit pozytywnie mnie zaskoczył (swojemu poprzednikowi jednak nie dorównał).
Oczywiście na duzy plus wyszła muzyka. Bardzo nastrojowa (nikogo chyba nie zdziwi to że "Loney Mountain" stała się jedną z moich ulubionych piosenek) i dobrze dopasowana do poszczególnych scen.
Kolejnym plusem jest humor. Jest go duzo więcej niz w WP i przez to cały film stał się trochę bardziej "dla dzieci". Rozumiem to i w pewien sposób popieram, ale tak naprawdę w głępi serca chciałam obejrzeć "IV cz. WP". Co nie zmienia faktu iż niektóre dialogi potrafiły rozbawić mnie do łez.
zgadzam się z tobą :))
ja tez cały czas porównywałam Hobbita do Lotra. Oczywiście Hobbit jest książką przeznaczoną dla dzieci, niż dojrzały lotr i nie da się z niego zrobić "superpoważnegofilmu". ale musimy pamiętać że 3 część będzie bardzo smutna,i będzie niezła bijatyka,więc sądzę że będzie ona najbardziej podobna do "włdacy" i może zgarnie pare oscarów :)
Wydaje mi się, że każdy kto lubi trylogię WP i zna ją na wylot porównywał podczas seansu "Hobbita" do tamtych dzieł. Nawet jeżeli nie chciał porównywać, to podświadomość i tak działa sama.
I podzielam Twoje zdanie niemal w stu procentach. Film genialny, ale jednak "Władca Pierścieni" to nie jest :).
Nie zgodzę się tylko z tym humorem. Nie wiem czy czytałeś powieść, ale "Hobbit" był właśnie dużo zabawniejszy i jakby bardziej skierowany do młodszego widza niż WP i właśnie takiego filmu się spodziewałem i tak naprawdę taki film chciałem obejrzeć. I twórcy dokładnie taki film zrobili, za co dla nich ode mnie wielki plus :).
Pozdrawiam ;).
Jeszcze teraz mi się coś przypominało: niepodobało mi się dodanie do fabuły tego Bladego Orka (wg co to za imię?). Czytałam ksiażkę, owszem dosyc dawno, ale i tak nie przypominam sobie żeby było tam cos wspomniane na jego temat. Wg było to zupełnie niepotrzebne. Taka zapchaj-dziura zeby jednak wyszły te trzy części.
Natomiast inna rzecz która mi się spodobała to efekty specjalne. Nie wiem gdzie ci z Akademii Filmowej mieli oczy gdy ogladali Hobbita ale na pewno nie tam gdzie powinni... Efekty jak dla mnie były tak dopracowane jak to tylko mozliwe. Pamietam taką scenę w której Gandalf rzuca w kamerę płonacą szyszkę (byłam na seansie 3D). Jak boga kocham, przysiegam aż mnie oko zabolało bo było to tak realistyczne. Juz nie wspominając o swietnym królestwie Goblinów czy animacji ich króla (wyglądał jak prawdziwy).
I jeszcze jedno. W pamięć zapadła mi taka scena z samego początku. Bilbo przegląda swoje rzeczy w kufrze i w korytarzu pojawia się Frodo, który z zniewalającym uśmiechem gryzie jabłko i idzie dalej. Od razu przypominał mi się WP. To było dla mnie jak takie puszczanie oczka... Nie wiem czy zrozumieliście o co mi chodzi, w każdym badź razie ta scena naprawdę zapadła mi w pamięć.