Rozumiem natomiast, że każdy ma swoje zdanie ale akurat w tym przypadku śmierdzi mi
profesjonalnym "trollingiem". Byłem, widziałem i film niesamowicie mi się spodobał. Świetne
przeniesienie książkowej baśni do kina. Zarzucacie mu komerchę bo został podzielony na części
? Sam bym go podzielił. Po pierwsze nie ma możliwości żeby wszystko zawrzeć w jednej części a
po drugie pewnie, że chciałbym zarobić. Świetne ujęcia, charakteryzacja na bardzo wysokim
poziomie, efekty 3D dosyć przyzwoite (głębia 3D nie powala), efekty specjalne bardzo dobre a
sceny walki całkiem niczego sobie. Czytałem książkę i jestem pozytywnie zaskoczony, że można
było zinterpretować baśń dla dzieci w taki właśnie, przyswajalny dla wszystkich sposób.
a "Wyprawę "a znaczy "Drużynę Pierścienia" pomimo większej objętości jakoś zmieszczono w jednym filmie
Pomijając przy okazji mnóstwo rzeczy, w tym Toma Bombadila. I nie przekonuje mnie argumentacja, że nie można było go wstawić bo nie pasował do głównej osi fabuły (podróży). Jakoś Tolkienowi nie przeszkadzał i czytelnikom nie przeszkadzał. Przypominam, że 10 lat temu był wielki lament z tego powodu. No ale trzeba było go wyrzucić, bo film by trwał z 3,5 h w wersji kinowej a to byłby problem. Gdybyśmy mieli dwie części Drużyny tego problemu by nie było. Oczywiście to by powodowało, że trylogia rozrosła by się do monstrualnych rozmiarów, ale cała sprawa pokazuje, że każde rozwiązanie ma dobre i złe strony.
Rozbicie Hobbita na trzy części i dodanie materiału z załączników ma więc i swoje dobre strony: PJ ma teraz taki luksus, że nie musi wyrzucać wartościowych rzeczy - co musiał robić 10 lat temu bo cały projekt był wtedy wielką niewiadomą i wielkim ryzykiem. Może wybierać materiał z książki, który chce pokazać.
Mimo tego teraz też jest lament. Lamentowano 10 lat temu że jest za mało materiału sfilmowanego, lamentuje się teraz, że jest za dużo. Nigdy wszystkim się nie dogodzi.
10 lat temu Drużyna u większości krytyków wygrywała jako film roku ,miała świetne recenzje ,Zdobyła BAFTE za film roku, 13 nominacji do Oscara (w tym za najlepszy film) i kilkadziesiąt innych nagród ,wszyscy rozpływali się nad dziełem Petera Jacksona .
Dodam tylko że ekranizacja nie powinna być na silę wierna -Czas Apokalipsy ma ze swoich literackim odpowiednikiem nie za wiele wspólnego a jest uważany za jeden z najlepszych filmów wszech czasów .
DEBILNY jest argument co się podoba widzom to robić coś dla widzów .Reżyser (mam na myśli tych szanujących sie) nie kręci dla fanów ...powinien kręcić dla siebie ,własna interpretacje .Artysta wyraża sie poprzez sztukę a kino to tez sztuka . Jackson musiał oczywiście iść na kompromisy kręcąc trylogie .Wersja kinowa Drużyny doskonale nakreśliła tło wydarzeń jednoczesnie będąc filmem jak najbardziej dynamicznym ,nie było tam niepotrzebnych zastojów jak w Hobbicie . A Tom akurat został usunięty słusznie ,zupełnie nie miał on wpływu na dalszy rozwój wydarzeń w Sródziemiu poza tym była to postać nazbyt bajkowa i groteskowa niepasująca do fantastycznych mrocznych scen z Nazgulami w Starym Lesie .Film rządzi się innymi prawami niż książka dlatego śmieszą mnie niepoprawne wypowiedzi użytkowników " książka lepsza od filmu albo na odwrót" .To tak jak byśmy powiedzieli ten "Obraz " jest lepszy od tej książki . Przeniesienie Władcy na język filmu wymagało zmian, jednocześnie Jackson zachował całą esencje i przede wszystkim doskonale sportretował świat Sródziemia .
Oskary nie są dla mnie autorytetem. Już dawno przestało tam chodzić o jakość. 11 Oskarów dla bardzo przeciętnego filmu jakim jest Titanic było takim punktem kulminacyjnym kiedy przestałem uważać Oskary za wyznacznik czegokolwiek.
Oczywiście, że film rządzi się swoimi prawami. Powiedz to niektórym, którzy nie mogą się pogodzić, że w Hobbicie są zmiany. Toma Bombadila podałem jako przykład plusów i minusów robienia większej liczby filmów. Plus jest taki, że PJ ma wybór: mogę go wstawić, zastanowić się, a może się będzie nadawał, a może zostanie w wersji reżyserskiej? W LOTR nie miał jednak takiego luksusu. Kręcac Hobbita tak i ja to doceniam. Są w tym filmie wszystkie najważniejsze sceny z książki i to jest super sprawa.
Jeszcze a propos Toma Bombadilla - nie byłoby problemu dla PJa by przedstawić Bombadila jako potężną postać, na którą jako jedyną chyba nie działa pierścień, która pomaga ukryć Hobbitów przed Nazgulami. Nie musiałaby być bajkowa ani groteskowa. No ale w momencie kiedy PJ miał ograniczenia, był pierwszy do odstrzału bo był jakby na boku drogi Frodo. Co nie znaczy, że nie można było go umieścić w filmie, a przynajmniej w wersji rozszerzonej.
co nie zmienia faktu że Oscary często są przyznawane słusznie .Day Lewis jako aktor pierwszoplanowy nagrodzony w tym roku był wspaniały ,znakomitym filmem jest Most na rzece kwai ,Nocny Kowboj ,Lot nad kukułczym gniazdem ,na Nabrzeżach , Ojciec Chrzestny ,Patton , Milczenie owiec ,bez przebaczenia . Poza tym ja nie pisałem tylko o Oscarach tylko o innych rozdaniach nagród (chodzi mi np o BAFTA gdzie wygrała ) gdzie Drużyna radziła sobie nieporównywalnie lepiej niz hobbit podobnie ma sie sprawa z recenzjami . 10 lat temu były znakomite a te hobbita są średnie więc nie prawda jest to co piszesz ze psioczyli na drużynę .
Film nie powinien mieć zastojów a jaką wartość miała by ta postać (Tom) skoro potem nie ma wpływu na losy Froda i wojny o pierścień . Była ona niepotrzebna w ekranizacji .
Tak Peter Jackson aż zbyt wiernie zaadoptował Hobbita bo całą masę rzeczy pododawał ,zupełnie niepotrzebnie
Keira Knightley w Annie Kareninie tez miała role na murowanego oscara ale była po prostu za słaba warsztatowo by ja udźwignąć
10 lat temu LOTR był zaskoczeniem. Takiego filmu wcześniej nie było, wszyscy się zachwycali. Natomiast nad Hobbitem ciąży klątwa poprzedniej trylogii. Wielu nie znających książki myślało, że to będzie zupełnie inny film. Z powodu swoich rozmiarów trylogia została w wielu miejscach zmieniona i przetłumaczona na język filmu. W przypadku Hobbita Jackson ma luksus zmieszczenia wszystkiego i więcej. Pomimo, że to cieniutka książka do jej zekranizowania potrzebne są co najmniej 2 filmy. Dzieje się mnóstwo. W książce opis jest bardzo oszczędny, ale w filmie wypadałoby wydarzenia przedstawić bardziej szczegółowo. Sama Bitwa Pięciu Armii zeżarła by dużo czasu. A skoro PJ korzysta nie tylko z Hobbita, ale i z innych źródeł, 3 filmy są w pełni uzasadnione. On robi te filmy dla siebie i takie jakie on chciałby zobaczyć i to widać na ekranie. Hobbit bardzo mi się podobał i uważam, że dorównuje WP.
Dobrze czujesz. Spójrz na liczbę oddanych głosów (100000 prawie) i średnią ocenę (8.0). Film bardzo się podoba ludziom. Te negatywne komentarze to jak widać igły w stogu siana i w dodatku zardzewiałe.
Ale gdyby tak odjąć te wszystkie 1 i 2 to myślę że może by było z 85 tys głosów ale średnia była by bardziej poprawna gdzieś na poziomie 8,3 może nawet. I taka powinna być.
No i co z tego, skoro od stycznia regularnie spada w dół. Ostatnio praktycznie codziennie jest o jedną pozycję niżej. Jeszcze w styczniu miał ocenę sporo powyżej 8. Nie minęły dwa miesiące i jest 8,0. No ale co się dziwić, skoro ludzie wprost na forum przyznają, że dali 10 nawet go nie oglądając....
Dlatego że Hobbit to nie LoTR to ludzie dają mu tak gówniane oceny jakie dają innym typu "Zmierzch".
Tak naprawdę dajecie takie oceny nie dlatego że jest zły a dlatego że to nie to co było...
Dokładnie tak jest. Moim zdaniem ocena ogólna powinna być gdzieś w okolicach 8,2 lub 8,3. Nie mniejsza. Spokojnie można powiedzieć że jest przynajmniej na równi z DP.
Ja tam uważam że w tym akurat filmie jakcson np postawił film na wysokim poziomie, a rozciągnięcie go było strzałem w 10, w książce, cały czqas dominował wątek idziemy bierzemy skarb i z powrotem, nie dało się zapomnieć o tym że oni idą gdzieś i wracają, przez to wątki poboczne, nie zostawały w pamięci ani na chwilę, a co do tego, żeby się w nie wczuć, w filmie wszystko jest tak pokazane że w pewnym momencie mamy w czterech literach smoka, a podążamy za radagastem, wczuwamy się w knucie sarumana itp. Do tego świetna oprawa i zdjęcia, ode mnie 9 - gorsze od LOTR, ale rezyser w tym filmie podołał o wiele większemu wyzwaniu.
wszystko zależy od gustu oglądającego, jedni dadza 10 inni 4. Mi film nie przypadł za bardzo do gustu, choć miło sie go oglądało
gnioty też mają wysokie średnie i są popularne wśród motłochu ,większość jest głupia ,byle debil może głosować dlatego takie zielone mile czy efekty motyla maja wysokie średnie i dużo głosów a arcydzieła sztuki filmowej jak Persona ,Tam gdzie rosną Podziomki , czy Obywatel Kane mają mniej głosów i niższe średnie
Po prostu większośc nie jest w stanie skupić uwagi dłużej niz piętnaście minut jeśli nie ma roznegliżowanej aktoreczki lub wybuchów. Nie oczekuj zbyt wiele...
Ranking od dawna nie jest wyznacznikiem. Bardziej to wyznacznik popularności. Zresztą co to za ranking gdzie są filmy praktycznie tylko amerykańskie. A gdzie kino europejskie na przykład?
Bardzo ciekawe hiszpańskie, czy nawet latynoskie - np. argentyńskie [i nie ma tu na myśli tasiemcowatych telenowel]. Albo indyjskie? O japońskim nie wspomnę...
I powiedziałabym, że rangking to nawet nie tyle wyznacznik popularności co chwilowej mody. Bo zauważ, że często nawet filmy, które budziły ekstazę dwa, trzy lata temu teraz są zagrzebane w piach niepamięci....
Nie do końca chwilowej choć można tak powiedzieć. Tylko czasami jej echa trwają i film się wybija. Jak Django,Nietykalni itp. Nie mówię że do setki powinny wejść filmy typu Matrixa ale już Obywatel Kane czy Wonderful Life musowo.
No dobra, może nie chwilowej. Ale mody. Jest moda na Quentina. No to każdy film Tarantino będzie miał 10/10, choćby nie wiem co. Osobiście lubię jego czarne poczucie humoru i ironiczny sposób narracji. Ale nie wszystkie filmy oceniłabym na 10. I daję głowę, że wiele osób, które mu klepnęły 10 też tak sądzi! ale jest moda - więc się dychę daje. Tak jak była czas jakiś temu na uniwerkach moda na czytanie Llosy - połowa czytelników nie miała pojęcia o co chodzi pisarzowi, ale twardo z tomiszczem w ręku chodziła, bo to "lans" na intelektualistę. Matrix - technicznie był w swoim czasie osiągnięciem niewątpliwie. Ale... Efekty się zestarzały, obecnie nie budzą już takich emocji, zagrany jest nieźle, ale o "wybitności" trudno mówić, a fabuła? No cóż... Podobnie z Avatarem - efekty były niesamowite, gdy oglądane pierwszy raz. A teraz - nie ma o czym gadać, filmik jak filmik.
Obywatel Kane musowo. I co? Jak to pisałeś - wiele filmów dobrych ale trudniejszych, bądź nie tak szeroko reklamowanych nie łapie się do rangkingu, bo po prostu wielu półinteligentów nie jest w stanie ich obejrzeć ze zrozumieniem.
Nie wkurzaj mnie. Jak czytam te zachwyty nad Django to mnie coś łapię. No właśnie jak oceniać film dla efektów? Moim zdaniem przełomem był. A i fabuła była ciekawa. Świat ludzi który tak naprawdę nie jest realny, a my jesteśmy niewolnikami maszyn? Szkoda że dalsze części już tak dobre nie były.
Ja Django nie oceniałam w ogóle bo nie oglądałam! Słowo! Matrixa i Avatara też nie oceniałam, chociaż oglądałam! A z Quentina uwielbiam np. "Mokrą Robotę" - film mało popularny, a zarąbisty. Nie napisałam też, że Matrix czy Avatar to złe filmy! Nie! I treść mają i akcję. ale chodziło mi o początkowy szał, a teraz, po latach jest już trzeźwiejsza ocena, bo moda minęla.