Czy Was, podobnie jak mnie, lekko zirytowała scena, podczas której Gandalf rzucał w wargów
PŁONĄCYMI SZYSZKAMI?! Przecież był czarodziejem, nie mógł zrobić tego w trochę inny sposób?
Jeśli chodzi o książkę Tolkiena, to nie razi tak bardzo jak w przypadku filmu, gdyż powieść była
przeznaczona głównie dla dzieci i młodzieży. Ale skoro Jackson umieścił postać Galadrieli i
wydłużył wątek Elronda, to równie dobrze mógł sobie pozwolić na lekką zmianę dotyczącą, że tak
ujmę, sposobu walki z wrogiem. W filmie wyglądało to nieco sztucznie, ale na szczęście przy
genialnej muzyce Howarda Shore'a, pięknym zdjęciom i świetnej grze Martina Freemana, to tylko
drobna wada :-)
No cóż, oto to już zapytaj Tolkiena. Kiedyś, w niebie. Nie, mnie nie zirytowała, tego się właśnie spodziewałam. A dlaczego uważasz, że wyglądało to sztucznie?
No cóż, przede wszystkim dlatego, że swój wizerunek Gandalfa zbudowałam na podstawie filmów " Władca Pierścieni", zwłaszcza po tym, jak stał się Biały. Spodziewałam się, iż użyje swoich mocy, a nie zaatakuje wroga z czubka drzewa. Przyznaję, w kryzysowej sytuacji było to sprytne wybrnięcie z problemu, ale tu taki sposób wydaje się być nieco naiwny. Sam Gandalf, zapytany przez Bilba o to, czy jeden z Błękitnych magów " jest prawdziwym czarodziejem, czy raczej jest jak ty", mocno się obruszył. A sam nie potrafił wykorzystać swej siły.
Może Jackson nie chciał aż tak bardzo zmieniać tego pomysłu. Szczerze, to bardziej niż rzucanie szyszkami, naiwne wydało mi się uciekanie na drzewo, zwłaszcza przez czarodzieja, Istari w postaci starca. To nawet trochę ..komiczne, jakby się tak zastanowić.
W pełni się zgadzam! Gandalf, jako najmądrzejszy członek wyprawy i przewodnik pozostałych, powinien bronić krasnoludów i Bilba, a tu hop- i na drzewo!
Gandalf nie był czarodziejem gdzie przy pierwszej lepszej okazji ciskał piorunami i kulami ognia na lewo i prawo. Miał narzucone pewne ograniczenia i nie mógł używać w pełni swojej mocy. W książce atakowały ich tylko wargowie, ucieczka przed wilkami na drzewo wydawała się rozsądna.
"Gandalf, jako najmądrzejszy członek wyprawy i przewodnik pozostałych, powinien bronić krasnoludów i Bilba"
Przecież ich bronił, ucieczką na drzewo i płonącymi szyszkami. To tylko bajka dla dzieci, nie wymagajmy za wiele :)
Takim tokiem rozumowania to od razu spod domku Bilba mógł zawołać orły, które przeniosłyby wszystkich wprost do Ereboru, a tak Gandalf już sam rozprawiłby się ze smokiem i wyprawa trwałaby najwyżej dzień.
Zobaczcie sobie na YT filmik pt. "How The Lord of The Rings should have ended". Pokazane tam jest jak Aragorn z Ekipą idą pod Mordor, następnie sciągają gacie odwracając uwagę Saurona i Frodo bez problemu niszczy pierscień, czy jakoś tak. Wtedy zapewne PJ mógłby sobie oszczędzić kręcenia filmów.
Powiem krótko... nie znasz kompletnie treści dotyczącej tej postaci, stąd Twoje zdziwienie o jego "niemocy".
Powiem więcej... kompletnie nie znasz Twórczości Tolkiena, bazując jedynie na filmie i sam nie wiem na czym jeszcze... może grach komputerowych?
I nie zaprzeczaj... gdybyś znał Twórczość nie zadawałbyś głupich pytań dlaczego czarodziej nie czarował... Poczytaj trochę o Majarach wysłanych z misją do Śródziemia i o ograniczeniach które ich mocy dotyczyły a przestaniesz może zaśmiecać forum swoimi wypocinami wynikającymi z niewiedzy.
Broń Boże, tu nie chodzi o żadne gry komputerowe, w takowe nie gram. Mam na myśli tylko tę KONKRETNĄ sytuację. Nie myślałam o używaniu mocy przez cały czas, to przecież nie jest żaden Dumbledore. Owszem, nie jestem wielką fanką Tolkiena, ale chciałam tylko przedstawić ( oczywiście, tylko według mojego zdania) to, iż ta scena w książce ( którą, naturalnie, przeczytałam w całości) i w filmie sprawia inne wrażenie.
Nie zamierzam zaprzeczać, nie orientuję się w twórczości Tolkiena zbyt dobrze, wolę innych pisarzy. Czytałam " Hobbita", " Drzewo, liść oraz Mythopoeię", " Władcy Pierścieni" jeszcze nie skończyłam. Dlatego też dziękuję za radę dotyczącą przeczytania informacji na temat misji w Śródziemiu, chętnie z niej skorzystam.
Wiem, że WP to znacznie mroczniejsza powieść, filmy także nie są bajeczkami dla dzieci, i nie wymagam, aby wszystkie dzieła Tolkiena miały taki taki charakter. Chodzi mi raczej o sposób przedstawienia u Jacksona, nie zaś o samą istotę książki.
Pozdrawiam.