uwielbiam Tolkiena , we Władcy Jacksona się zakochałam , ale filmu Hobbit się trochę boję.zastanawiam się co tam robi Legolas , elfy były i owszem,ale on...i ta nowa postać elfki.jakoś przeżyję.ufam Jacksonowi i jeszcze raz przeczytam Hobbita.
Hmm, można żywić podobne obawy, ale też nie widzę olbrzymich powodów do niepokoju. Hobbici są obok ludzi jedną z najkrócej żyjących ras, więc w chronologii Śródziemia te kilkadziesiąt lat które dzieli wyprawy Bilba i Froda to tyle co nic. Także nie będę miał nic przeciwko zobaczeniu znajomych twarzy, o ile odbędzie się to ze smakiem i umiarem, bez większego wpływu na główny tor opowieści. Do tej pory ów umiar Jackson zachował, a jego filmowe wersje LOTR są optymalnie przeniesione z książkowego pierwowzoru. Podkreślam słowo "optymalnie", bo przecież wiele wątków zostało uciętych. Hobbit będzie dwuczęściowy, więc biorąc to pod uwagę Jackson ma więcej czasu by zekranizować mniej stron książki (w porównaniu do LOTR), Ja mu ufam i mam nadzieję, że się nie rozczaruję. :)
Jeśli się nie mylę to w "Hobbicie" pojawił się ojciec Legolasa. Nie widzę żadnych przeciwwskazań żeby syn też miał się pojawić na minutkę czy dwie :)
Ponieważ dzielą "Hobbita" na dwa filmy i jednocześnie rozszerzają fabułę o wątki z historii Śródziemia, być może Legolas odegra rolę także w innych wydarzeniach, niekoniecznie tych przedstawionych w książce. I, jak napisał Seba, skoro był Thranduil, to obecność jego syna będzie zupełnie naturalna.
Mnie to tam nie przeszkadza jeżeli w filmie będzie można zobaczyć Legolasa. Skoro jest tam jego ojciec dlaczego by nie miało tam go być ?
Ja bardziej się zastanawiam skąd wzieła się tam Galadriela ?
Bo Galadriela była w Białej Radzie (razem z Gandalfem, Sarumanem, Radagastem, Elrondem, Thranduilem), a że w filmie ma się pojawic taki wątekk z radą to proste, że Galadiela sie pojawi ;D